piątek, 29 stycznia 2021

Nigdy więcej - 2

Mietek wreszcie "urodził" wszystkie szwy, ostatni centymetr rany pooperacyjnej się zrósł, ale teraz wziął zaległy urlop - tylko po to by trzy razy w tygodniu spotkać się w przychodni z Wisią. 

Na którymś plenerowym spacerze  zapytał się Wisi jak jej się układa w małżeństwie. Wisia dłuższą chwilę milczała i powiedziała - muszę się nad tym zastanowić.  Nie kłócimy się,  mamy dla siebie mało czasu, mąż kończy studia i pracuje, mieszkamy u jego rodziców i to mnie wykańcza.Nie mam mu nic do zarzucenia, ale fajerwerków też nie ma. Nasze mieszkanie wciąż jeszcze tylko w planach spółdzielni, z tego co wiem to poślizg w budownictwie  mieszkaniowym to drobne trzy lata, czyli jak obliczyłam mamy szansę dostać mieszkanie za 6 lat. Może gdybyśmy się zdecydowali na spółdzielnię budującą  na prawym brzegu Wisły  pewnie byłby to krótszy termin. Ale oboje nie lubimy praskiej strony miasta. A czemu pytasz?

Bo zauważyłem,  a raczej zdałem sobie sprawę z tego, że coraz więcej o tobie myślę, a nawet oczekuję niecierpliwie naszych spotkań, chciałbym po prostu spędzać z tobą więcej czasu. Pójść z tobą do kina lub teatru i w ogóle zaistnieć w twoim życiu nie jako przyjaciel. I chciałbym, bo wciąż nie wiem, jaka byłabyś w moich ramionach  i co bym wtedy czuł. Wiem, jesteś ode mnie dużo, dużo młodsza, znam twój wiek, wszak czytałem na karcie pacjenta gdy przychodziłem do waszej sali.Wpadłaś mi w oko jeszcze nim cię pocięli. Musiałem zobaczyć kogo to położyli na męskim oddziale. "Kilderowi" też wpadłaś w oko, nie byłaś jego pacjentką a ciągle do was chodził i brał cię do zabiegowego. Brał do zabiegowego bo ściągał mi skrzepy, zapewniam cię, że nie było to ani miłe ani  bezbolesne - wyjaśniła mu ze śmiechem Wiśka. Przecież on był na stażu, robił to co mu kazali. No to ci jeszcze coś o nim powiem - wcisnął mi do ręki kartkę ze swoim numerem telefonu a ja ją dałam  mojej koleżance. Ale nie wiem czy do niego telefonowała czy nie. Czyżby twoje małżeństwo rozleciało się przez to, że jesteś zazdrośnikiem?  No jasne, jestem zazdrośnikiem, bo gdy wracam z delegacji,   a nigdy nie wiem ile dni w niej będę i w domu zastaję swoją żonę półnagą z nieznanym mi facetem to rzeczywiście jestem zazdrośnikiem. Po czwartym razie dałem za wygraną i złożyłem pozew rozwodowy. I , co ciekawe, za każdym razem był tu inny  facet. Wiśka zaczęła się śmiać - widzę dwa rozwiązania : jedno - była najzwyczajniej w świecie niedopieszczona i poszukiwała takiego co by ją naprawdę dopieścił, drugie - kobiety potrzebują by je podziwiać, prawić im komplementy, robić prezenty. No a jeśli cię często nie było to szukała tego u innych facetów. Mietka z lekka zatkało - przecież pytałem się za każdym razem czy było jej dobrze i  mówiła , że tak. Miśka popatrzyła na niego - czy wiesz, że tym pytaniem facet się dyskredytuje w oczach kobiety? Mężczyzna, w twoim wieku już powinien rozpoznawać  bez pytania czy kobieta szczytowała czy nie. I nie po tym, że piszczała czy krzyczała. Gdybyś jej poświęcał więcej uwagi w trakcie, dłużej zajmował się nią przed, wiedziałbyś jak reaguje i co czuje. Przyniosę ci odpowiednią lekturę, na naukę nigdy nie jest za późno. I zapewniam cię, to nie będzie kamasutra. A jeśli jesteś ciekaw co poczujesz gdy mnie obejmiesz to przecież możesz mnie objąć , a nawet pocałować i sprawdzisz  wtedy  co czujesz. Nie obrażę się, lubię cię. Dzięki tobie jakoś mi było w tym szpitalu raźniej. Zwłaszcza wtedy gdy nie  był odwiedzin w czasie epidemii.

Na następne spotkanie Wiśka rzeczywiście przyniosła Mietkowi obiecaną lekturę. Zajrzał, przerzucił kilka kartek i zapytał- a ty czytałaś?- tak czytałam, odpowiedziała. Ale mój mąż nie czytał, dla niego "te rzeczy" to tylko uzupełnienie związku a nie podstawa.  Zresztą on nie ma czasu na nic. Pracuje i studiuje. Zaczekam spokojnie aż skończy te studia i wtedy zastanowię się co dalej.

Wisiu, dziś o 14,00 przywiozą i  zainstalują mi kuchnię, jutro tę szafę, co ci pokazywałem rozrysowaną, więc pojutrze bardzo, bardzo chciałbym byśmy pojechali do mnie i byś zobaczyła czy to wszystko ma ręce i nogi. Chyba raczej drzwiczki i półki - dopowiedziała  Miśka. Ojej, jesteś do bólu konkretna, wiesz?  Wiem - skrzywiła się Wiśka - trzeźwię  siebie i ciebie, bo jeszcze trochę a  znajdziemy się na środku morza w składaku bez kapoków i wioseł. A wiesz- Mietek z uśmiechem spojrzał na Wisię - morze, kajak i ty w bikini - bardzo nęcąca perspektywa. Wiem jak wyglądasz w piżamie i w szlafroczku i nietrudno mi sobie ciebie wyobrazić w bikini.Wiem nawet jak wyglądasz zaraz po wywiezieniu  z sali operacyjnej bo czekałem kiedy cię wreszcie przywiozą z powrotem do pokoju.Tylko uważaj żebyś się nie rozczarował- roześmiała się  Wisia- bo ja w bikini i ja ubrana to dwie całkiem różne  kobiety.

Na następnym spotkaniu pojechali do mieszkania Mietka. Po drodze wstąpili po "coś do kawy" i kupili truskawki. Przed wejściem do mieszkania  Mietek uprzedził, że szafie w przedpokoju jeszcze  brakuje drzwi, bo jedna para drzwi ma mieć lustro, tylko na razie nie ma takiego długiego, dobrej jakości  lustra.

Kuchnia Wiśkę wręcz zachwyciła - wszystkie  szafki były w wykładzinie drewnopodobnej, dość jasnej. Wiśka  czym prędzej wyjęła z torebki tzw. "mlecznik", czyli pojemniczek  w kształcie krówki, służący na mleko lub śmietankę do kawy, co bardzo wzruszyło Mietka. Gdzie to zdobyłaś?- dopytywał się. Wczoraj kupiłam w sklepie na Senatorskiej, to krowa  z Bolesławca.  Miałam  na oku kubki,  ale nie wiem czy lubisz pić kawę ze szklanki czy kubka i stanęło na tym zabawnym mleczniku. Bardzo udany był kącik śniadaniowy  przy oknie , mogły przy stole siedzieć trzy osoby, stół miał  płaskie szuflady na sztućce.Blat był zmywalny. Postanowili od razu wypić kawę i wzmocnić się ptysiami. Co prawda widok z kuchennego okna nie porywał, był na bocznice jednego z dworców. Na jednej stał nawet jakiś zestaw wagonów. No ale przynajmniej ci nie postawią żadnego bloku przed nosem - pocieszała Mietka  Wiśka, to też się liczy. Poza tym linia jest zelektryfikowana więc kłęby dymu też tu nie grożą.

Potem była prezentacja łazienki, nieco przemeblowanej, bo Mietek chciał mieć normalną wannę a nie mini, więc umywalka była w nietypowym dla tych mieszkań miejscu. Druga malutka umywalka była w WC. Blok był niemal nowoczesny,  na poziomie  piwnicy była pralnia i suszarnia. Co prawda w kwestii prania i suszenia wyobraźnia  nieco zawodziła Wisię, bo to był naprawdę wielo - klatkowy blok, ale okazało się, że każda z klatek ma własny boks pralniczy. Mietek nie ukrywał, że on pranie to oddaje do pralni a do prania skarpetek czy też spodenek to mu pralnia nie jest potrzebna.

Potem była prezentacja szafy w sypialni.Ponieważ była to kopia szafy z francuskiej książki szafa zamiast półek miała wiele szuflad o różnej wysokości, a tym samym i pojemności.Koszule nie leżały złożone na półce, ale wisiały na wieszakach, były też specjalne wieszaki na spodnie. Zjadła mnie ta szafa - oświadczyła  Wiśka. Jest naprawdę świetna. A co jest za tą ścianką za wezgłowiem łóżka? Wieszaki na to co się wieczorem z siebie zdejmie. Tylko jeszcze tam półek brak, ale niedługo będą.

A teraz zobaczysz coś doskonale nie zrobionego. Muszę jeszcze pomyśleć nad dużym pokojem. Jedyne co tam jest to wersalka i trzy małe stoliki- jeden nieco większy chowa pod sobą dwa mniejsze. Jak się siedzi na  kanapie to jest to wygodniejsze niż tak ostatnio popularne stoliki-ławy. 

Na razie wszystko to co trzeba jeszcze pochować mam w tych wytwornych pudłach, tam jest masa książek. Pokażę ci teraz tę książkę, może mi coś podpowiesz?

W czasie oglądania zdjęć w książce siedzieli bliziutko i Mietek objął Wiśkę, która  książkę trzymała na swoich kolanach. Obejmująca ją ręka błądziła  delikatnie po jej plecach, karku, zapuszczała się we włosy, delikatnie dotykała  uszu.  Wiśka poddawała się tym delikatnym i niewinnym pieszczotom myśląc-  odrobił lekcję,  mogę mu wystawić piątkę, ciekawa jestem czy mnie pocałuje i czy mi się to będzie podobało. Ma fajny dotyk, taki delikatny. Oparła się na nim lekko, więc ręka nieco ciaśniej ją objęła, a potem powędrowała w okolice talii i delikatnie wsunęła się pod bluzkę gładząc delikatnie  jej talię. Potem pod bluzką zaczęła wędrować po  całych plecach. Fachowo sprawdziła ilość haftek w biustonoszu, ale na tym rozpoznanie tej części garderoby zakończyła. Potem powędrowała nieco w dół i usiłowała dostać się pod pasek spódniczki, a że nie było to łatwe powędrowała na tył paska, odnalazła zapięcie spódniczki i delikatnie je rozpięła odsuwając nieco  suwak w dół. Teraz przesunęła się w bok pieszcząc krągłość biodra , a usta zaczęły muskać policzek Wisi, wędrując uparcie w stronę jej ust. Druga ręka Mietka zdjęła z kolan Wisi książkę i odłożyła na stolik odsuwając go jednocześnie na większą odległość od kanapy, potem delikatnie ujęła podbródek Wisi kierując jej twarz w stronę Mietka tak, by mógł ją delikatnie całować wpierw w górną wargę, potem w dolną i w końcu poznać smak jej ust. To był bardzo długi i gorący pocałunek. Gdy oderwał się od jej ust wyszeptał - ugotowałaś  mnie czarodziejko. Ty mnie też, widocznie jesteśmy parą  kucharzy powiedziała Wisia. Mietek zerwał się i wyszedł z pokoju, wpierw do sypialni, potem do łazienki. W dwie minuty potem do łazienki weszła Wiśka, mówiąc, że w tej dużej wannie mogą razem brać prysznic. Mietek pomógł jej wejść do wanny i stali razem, przytuleni czując jak znów wzbiera w obojgu pożądanie. I co teraz będzie- zapytał Mietek - petting szepnęła Wisia. Wiesz przecież, że ten  rodzaj ćwiczeń jeszcze nie jest dla ciebie wskazany. I pierwsza wyszła z wanny. Wytrzyj mi plecy, nie lubię gdy mi woda ścieka po plecach, resztę wytrę sama. Mietek założył szlafrok kąpielowy i też wyszedł z wanny. A skąd ty wiesz, że mi  jeszcze nie wolno? Bo nikt mi nic takiego nie mówił przy wypisie. Bo tu w ogóle mało mówili, ale ja na szczęście mam super lekarza. Powiedział mi wszystko  co mogę a czego nie mogę po tej operacji a ja się ze zwykłej ciekawości zapytałam o to twoje rodzenie szwów i  dowiedziałam się, że nie wolno ci będzie  przez najbliższe pół roku  nosić więcej niż 5 kg i ta gimnastyka też nie wchodzi w grę. Ale przecież można się i inaczej pobawić. Nie wiem tylko, czy doczytałeś już do tych stron. A bawisz się tak ze swoim mężem? Nie, to tradycjonalista no i cierpi na brak czasu.

                                                             c.d.n.