piątek, 10 lipca 2020

Zastępstwo - X

Rano Izę obudził zapach kawy  oraz  spalenizny i wesoły głos Jacka : wstawaj żono, czas
na śniadanie i wyjazd na działkę!!!
Mam na imię Iza a nie żona- obruszyła się Iza. Jacek wkroczył do pokoju z tacą, na której
stały dwa parujące kubki kawy i talerz nieco przypalonych  francuskich tostów. Od wczoraj
masz kobieto nowe  imię - jesteś żona, moja. Żona to ładniejsze imię  niż Iza, wiesz?
Jacek, spójrz, trzeba będzie  zwolnić z pracy kucharza, ten fujara nawet tostów nie umie
zrobić, wszystkie jakieś przypalone. Śmiejąc się i nieco sobie wzajemnie dokuczając zjedli
śniadanie. Jacek się skarżył, że robienie tostów francuskich jest  bardzo skomplikowanym
procesem o czym nie miał dotąd pojęcia, bo jego mamie wychodziły bezbłędnie.
Nie martw się Jacuniu,  gdy już zostaniesz mamą to opanujesz  tę sztukę! Wszystkie mamy
to potrafią, moja też.
A ty? - spytał Jacek. No przecież ja też nie jestem mamą, nie muszę tego umieć- odpowiedziała
ze śmiechem.
Jacek, zbierajmy się, pakuj do torby co chcesz ze sobą  na te 4 dni wziąć i jedziemy.
Już się spakowałem. Nie wiem tylko czy weźmiemy  coś do jedzenia.
Nie weźmiemy,  podobno lodówka jest pełna a to co zostanie raczej do weekendu przetrwa,
tylko będę  musiała spisać mamom co zostało i w jakiej ilości.
Godzinę później mocowali się z kłódką bramy wjazdowej by wprowadzić na posesję samochód.
Gdy weszli do domu Iza powiedziała - dziwne, czuję się  tak, jakbym tu była po raz pierwszy-
może dlatego, że pierwszy raz będziemy tu sami?
A co, boisz się? - spytał Jacek. No pewnie, boję się żebyś mnie nie uwiódł.
Jacek, czy mama mówiła w którym pokoju mamy spać? -Pościel jest tylko w moim pokoju przygotowana, reszty jeszcze nie zdjęli ze stryszku.
Iza weszła do pokoju i zawołała -  a gdzie są wszystkie samochodziki? czym się będziesz bawił?
Izuniu, razem się będziemy bawić - ty mną a ja tobą. Poczekaj, sprawdzę dwie rzeczy- czy
zamknąłem dobrze bramę i czy już hydrofor włączony.
Gdy wrócił zobaczył Izę wpatrzoną w tapczan, zasłany tak jak do spania. Leżały na nim dwie
kołdry, dwie poduszki, dwa małe  jaśki i coś pomiędzy poduszkami, obleczone w czerwoną
tkaninę,  drukowaną w złote serduszka. Wyglądało jak kwadratowa mała poduszeczka.
Jacuś, wiedziałam, że nam nasi zwariowani rodzice coś wymodzą, mam tylko nadzieję, że to
nie wybuchnie  furą confetti i nie  będę musiała tego sprzątać.
Iza z lekkim wahaniem wzięła do ręki czerwony pakunek- był leciutki, opakowanie było po
prostu woreczkiem z czerwonego jedwabiu drukowanego w maleńkie złote serduszka,
poluzowała czerwony sznurek i wyciągnęła tekturowe pudełko. Iza podała je Jackowi - ty
je otwórz, ja się boję. Jacek wzruszył  ramionami i zdjął z pudełka wieczko - w środku leżały
ich książeczki PKO i dwie koperty- czerwona i niebieska. Na czerwonej były wykaligrafowane
ich imiona, na niebieskiej tylko imię Jacka.
Jacek podał Izie czerwoną mówiąc - nie ma w niej confetti, ręki nie urwie, zobacz co tam jest.
Iza wyjęła z koperty list napisany ani chybi przez jej ojca, w którym stało napisane, że każde
z nich dostało pewną sumę na nową drogę życia.
Koperta  niebieska, adresowana do Jacka zawierała umowę kupna-sprzedaży samochodu marki
volkswagen combi pomiędzy wujkiem Izy a......Jackiem i nosiła datę sprzed ich  ślubu.
Oprócz tej umowy było wyjaśnienie, że jest to "drobiazg" dla Izy, ale ponieważ Iza nie jest córką
wujka i musiałaby płacić podatek od darowizny, to jest ta umowa kupna - sprzedaży pomiędzy Jackiem a Izy wujkiem. Jacek powinien podpisać ją i zaraz w poniedziałek pojechać do swego
dzielnicowego wydziału komunikacji i zarejestrować samochód na siebie, na podstawie tej
umowy. W dalszej części wujek pisał, że ma pomysł na prezent dla Jacka, ale to muszą wpierw
ze sobą omówić.
Ja wiem co wujek chce - zapewne zaproponuje  ci żebyś wymyślił jakąś odmładzającą miksturę
dla cioci Melanii. Pewnie cioteczka już nie  figluje w łóżku tak  jak dawniej. A on jest od niej co najmniej 10 lat młodszy, a może i 12, nie pamiętam. I te łóżkowe  cioci dokonania tak go do niej przyciągnęły. To był taki rodzinny skandal, starannie ukrywany.
A częste miałaś kontakty z cioteczką?  No coś ty, częste kontakty to  ja miałam z tobą i twoimi
rodzicami. Ciocia Mela była na indeksie, zupełnie jakby wujek był niepełnoletnim chłopcem
i jakaś "zdzira" go uwiodła. Ja tylko raz powiedziałam głośno, że co ich obchodzi z kim się
do łóżka wybiera bardzo dorosły facet, który podobno miewał na raz po kilka kochanek. Dopóki
się z żadną  nie chciał żenić to był dobry a jak wreszcie chciał mieć jedną na stałe  to było be,
bo od niego dużo starsza.  A jakby wziął 20 lat młodszą to wszystko byłoby wg nich normalne.
Tak naprawdę ciekawa jestem co to za prezent dla ciebie ma wujek na myśli.
A z tego samochodu to się cieszę. Ma te 5 lat, ale  dla takiego samochodu to przecież nic, zresztą
ma mały przebieg bo wujek  jeździ głównie transitem i taksówkami. No i będzie samochód   a
do niego garaż.Jak będą jeździła na ranną zmianę to będziesz mnie podwoził.
I będę  po ciebie przyjeżdżał gdy będziesz wracała z popołudniówki, po prostu zostanę wtedy
dłużej na uczelni.
Będziesz głodny , to nie ma sensu. Ma sens, zjem zawsze coś w bufecie albo u swej własnej
teściowej.  Wiesz co, mówmy do mam i ojców tak jak dotąd,  inaczej  mnie się wszystko myli.
Gdy mówisz "mama mówiła" to się zastanawiam która mama, a jak powiesz ciocia  Ela mówiła,
to wiem, że masz na myśli moją matkę.
Ja myślę,że powinniśmy "nazewnictwo" ustalić z rodzicami - powiedziała Iza. Bo każdy ma tylko jedną matkę. A potem to się ma teściową i świekrę. Teściowa to moja matka dla ciebie dla  mnie
twoja mama to świekra. Tylko nie wiem jak to jest z ojcami.  Miano teść jest w użyciu, ale nie
wiem, czy ktoś teraz mówi świekr. Albo będziemy za każdym razem podawać i imię- np. mama
Ela, czy tata Piotr.
A wiesz, tak chyba będzie  najprościej - zgodził się Jacek. A teraz chodźmy na spacer, bo już
dawno tu nie byliśmy.Tylko musimy pamiętać o zamknięciu okien przed wyjściem i drzwi i by nie zgubić klucza bo będzie problem. Jesteśmy tu wszak sami, nikt nam drzwi nie otworzy.
W ciągu kilku lat przybyło leśnych działek, właściwie było tu już spore osiedle. Jacek rozejrzał
się  dookoła i stwierdził- przestało mi się tu podobać,  choć pójdziemy nad rzekę.
Spacer nad rzeką też był rozczarowujący. Stało kilka  namiotów i chyba szykowano plażę nad
rzeką bo był ogrodzony kawałek terenu i za ogrodzeniem stała koparka i barakowóz.
Odeszli od rzeki   i zapuścili się w las. W tej części lasu nie było ani działek ani żadnych
ośrodków wypoczynkowych. Było cicho, zielono i pusto, sosny zaczynały się nagrzewać od
słońca i rozgrzane młode pędy pachniały.
Zawróćmy do domu, strasznie mi się chce pić, zamarudziła  Iza. Dobry pomysł, bo mnie to się
i jeść chce i pić - stwierdził Jacek. Nie pojadłem tymi tostami . I pospałbym trochę.
Wracając do domu planowali rozkład zajęć  - w poniedziałek Jacek  miał jechać do Wydziału
Komunikacji i wrócić na działkę. Iza postanowiła zostać na miejscu i poleniuchować. A potem?
A potem to się zobaczy. Może we wtorek gdzieś pojedziemy, albo po prostu posiedzimy pod
którymś drzewem na działce, poczytamy.
Całkiem przytomnie wziąłem ze sobą notatki - pochwalił się Jacek.
Po powrocie, gdy zapoznali się z zawartością lodówki i jej zamrażalnika, Jacek zaciekawił się
niedawno postawioną przez  ojców szopą. Zaintrygował go fakt, że szopa  miała  duże okno,
ale zamknięte  okiennicami a poza tym stała na podmurówce. Dziwna ta szopa i po jakie licho
taka duża? Przecież nie  mamy tu  żadnych maszyn ogrodniczych, nawet kosiarki, bo było
założenie, że wszystko ma rosnąć "naturalnie", zresztą tu pełno małych  jałowców i samosiejek,
więc tylko czasem tata przeleci teren wybiórczo kosą. Garaż też to nie jest bo za blisko domu
no i w takie drzwi to tylko motocykl by się zmieścił, nawet nie  mały fiat.
Iza wzruszyła ramionami - może po prostu robią dla siebie jakiś porządny warsztat, bo obaj
lubią  majstrować. No a warsztat powinien być jasny, przestronny, mieć przynajmniej dwa
miejsca pracy, jakieś szafy, półki itp. Widziałam kiedyś w którymś niemieckim piśmie
zdjęcia takiego warsztatu - istne cudo. Najbardziej mi się podobała szafa, niewysoka, z samymi
szufladami, a te szuflady miały przegródki. Sama bym chciała taką mieć na swój babski
majątek. Jacek bystro się jej przyglądał - Izuniu, ty naprawdę nie wiesz co to będzie? Bo
kiedyś  zawsze wszystko wiedziałaś szybciej ode mnie, zawsze coś pierwsza usłyszałaś lub
wypatrzyłaś. O wyjeździe do Francji to wiedziałaś już wiosną a wyjazd był w sierpniu.
Nie wiem, nic tym razem nie podsłuchałam, za rzadko tu już bywaliśmy. Więcej z nimi
jeździliśmy za granicę niż spędzaliśmy latem czas na działce. No ale przecież możemy się
zapytać co tam będzie.
W niedzielę na pewno będziemy tu jak kiedyś, wszyscy razem, to się zapytamy.


         ciąg dalszy nastąpi, ale nieco później, bo wyjeżdżam na trochę i będę "oderwana od
kompa", a więc ...do poczytania.