środa, 14 czerwca 2023

Lek na wszystko?- 137

 Na basen Alina i Teresa jeździły dwa razy  w tygodniu, w poniedziałki i piątki. Podstawowy skład obstawy to był Kazik i Paweł.  Dziewczyny  zauważyły szybko,  że basenowe  życie  towarzyskie kwitło- najczęściej po przepłynięciu kilku basenów grupka  znajomych udawała  się  do  jacuzzi, gdzie  tkwili godzinami i jak powiedziała Teresa aż dziw, że się w tak ciepłej wodzie  nie rozpuścili. Zaraz pierwszego wieczoru, po powrocie do domu  Teresa powiedziała przy kolacji do taty: bałabym  się puszczać Zika  samego na ten  basen, bo męska część pływających jest w bardzo marnym  stanie  fizycznym - średnia  wieku to  faceci bliżej  sześćdziesiątki,  a do tego z 90% z nich z zaawansowaną ciążą pokarmową, o którą  bardzo dbają, bo zaraz po basenie  pędzą do barku i zakupują  ciastka, pochłaniają je a potem  siedzą w ciepłym jacuzzi. My z Aliną na tle tego basenowego towarzystwa to niemal jak małolaty wyglądamy.  A na  Kazika i Pawła to stałe  bywalczynie  rzucają  głodne spojrzenia, więc  gdy wychodzimy  z basenu to zaraz robimy demonstrację z gatunku "on jest mój". 

Na Jacka i ciebie tato, gdy jesteście  w stroju plażowym to miło popatrzeć, bo macie nienaganne  figury, zero ciąży pokarmowej.  A co to jest ta  ciąża pokarmowa?-zapytał tata. Nooo, zapasione brzuszysko sterczące nad gatkami. Aż dziw  bierze, że nie gubią tych gaci w  wodzie. Alina podejrzewa, że może  mają je przyklejone, ale ja podejrzewam, że po prostu kupują o numer  za małe i jak z trudem  w nie się wcisną to potem równie  trudno je  zdjąć. Najśmieszniej  to wyglądają z profilu, bo gatki  z tyłu sięgają do talii a z przodu jest wywalony brzuch. I bardzo się nam wszystkim podoba jedna pańcia, wielce zadbana, w dobrym gatunkowo kostiumie, która włazi do basenu w pełnym makijażu. Kosmetyki też ma  dobre  gatunkowo, zapewne wodoodporne. Jestem pełna podziwu, bo te wodoodporne to podobno niszczą  skórę. I babka ma chyba kilkanaście kostiumów, bo za każdym razem ma inny na  sobie. 

Jak wiem z podsłuchu, to większość tego towarzycha to stali bywalcy, przychodzą codziennie, to byli pacjenci, którzy byli tu leczeni. I pływanie jest dalszym, niezbędnym elementem utrzymania status quo po zabiegach. I większość z nich to kręgosłupowcy, więc dla nich pływanie to podstawa. Jak  się posłucha  w tej damskiej  łazience o tym jakie są schorzenia to się żyć odechciewa. I radość mnie rozpiera, że tylko nie jestem tak zgrabna jak przed urodzeniem Alka, ale na  szczęście  nie miałam żadnych urazów kręgosłupa. Bo nawet takie nie operacyjne urazy ciągną  się  za człowiekiem niczym spaliny za  samochodem. 

Kazik popatrzył na nią i powiedział - chyba  musisz iść na badania okulistyczne, bo cię wzrok okłamuje. Wyglądasz tak  samo jak przed urodzeniem Alka. I kocham każdy centymetr twego ciałka, więc  się przypadkiem nie  zacznij odchudzać. Nie umiem się odchudzać- stwierdziła Teresa- nie jestem w stanie zrezygnować z jedzenia czekolady, orzechów i różnych tuczących owoców, np. winogron, jabłek itp.

Kris, zgodnie z radą udzieloną mu przez Alinę, w największym pokoju swojego mieszkania urządził sobie biuro, o czym jej zaraz powiedział i prosił by zechciała je obejrzeć. Alina jednak nie miała  zamiaru obejrzeć biura i powiedziała - ty chyba nie za bardzo zrozumiałeś  co  ci    nie tak dawno powiedziałam - dla mnie już nie istniejesz jako obiekt mego zainteresowania. Stałeś się dla mnie zupełnie obcym człowiekiem. To nie ja zepsułam nasze małżeństwo tylko ty, pamiętaj o tym. Masz już gdzie  mieszkać i pracować, więc myślę, że możemy wybrać się razem do adwokata by się oficjalnie rozejść. On wie, że chcę rozwodu bo mnie  zdradziłeś, ale nie pokazałam mu dowodu, więc doceń to i nie stawaj okoniem, bo wtedy powiem wszystkim znajomym o twojej wpadce. Twoim zdaniem wszyscy zdradzają się wzajemnie, moim natomiast nie, jeśli łączy ich prawdziwe uczucie. 

Doceniam to, że zgodziłeś się na zamianę tych mieszkań - ja na pewno jeszcze bardzo długo będę chodziła na terapię i wizyty kontrolne, zapewne do końca życia. Nie będę ci robiła trudności w kontaktach z Tadziem, ale gdy ci się zamarzy by u ciebie nocował, to wtedy będziesz musiał mi przedstawić aktualne świadectwo zdrowia, czyli ujemne WR. Postaraj  się podejść do naszego rozwodu  zdroworozsądkowo a nie  emocjonalnie.  Po prostu zastanów  się nad  tym co zrobiłbyś gdybym  to ja przyniosła  ci jakąś chorobę weneryczną, skoro jak sam twierdzisz  wszyscy naokoło się zdradzają.

Jesteś nadal przystojnym facetem, umiesz nieźle uwodzić kobiety, możesz po rozwodzie ożenić  się po raz drugi, założyć drugą rodzinę. Być może, że i ja znajdę jakiegoś odpowiedzialnego mężczyznę, który pokocha  nie tylko mnie  ale i Alka i wtedy wyjdę  drugi raz  za mąż. Na razie rozejrzę  się za jakąś pracą, bo moja dawna  firma już nie istnieje. Gdy będę wiedziała, że będę  zatrudniona to oddam Tadzia do tego żłobka na osiedlu, a gdy skończy trzy lata to pójdzie do przedszkola, które jest w tym samym budynku.

Mam wrażenie, że ty już masz kogoś - stwierdził Kris. Tak, mam, Tadzia. I mam nadzieję, że wychowam go tak, by nigdy nie  zdradził kobiety, której mówił, że ją kocha. Pomyśl Kris o jakiejś terapii dla siebie, bo sobie też  zrobiłeś krzywdę tą zdradą. I używaj zabezpieczeń , bo często te ładne, urodziwe opakowania  są nosicielkami  przeróżnych chorób. Poza tym powinniśmy chyba omówić kwestię finansów nim się urzędowo rozejdziemy. 

Nie ma problemu- stwierdził Kris - mam do ciebie pełne  zaufanie, bierz nadal pieniądze z mojego konta, wiem, że nie wydajesz pieniędzy na głupoty, mam przecież do wglądu na co wydajesz pieniądze, bo zawsze płacisz kartą, a gotówki pobierasz bardzo mało. I wiedz, że nie przestałem  cię kochać i będę robił wszystko żeby cię odzyskać. Alina uśmiechnęła się - myślę, że nie ma takiej opcji w najbliższym czasie. Nadal przychodzi mi z trudem rozmowa z tobą, to nadal mnie  boli, bo naprawdę cię kochałam. Podeptałeś to wszystko bez minuty zastanowienia. Nas, w sensie ty i ja już nie ma i nie będzie. Taka jest prawda.

Po wyjściu Krisa Alina długo płakała. Gdy zatelefonowała  do niej Teresa, Alina w skrócie jej opowiedziała o ich rozmowie. Słuchaj Alisiu - tak jak  ci mówiłam- nic a nic  ci nie doradzę w tej sprawie. To wszystko wymaga czasu, a nie  zawsze pierwszy odruch w tej sytuacji jest najlepszy. Być może oboje musicie jeszcze nie jeden raz o tym porozmawiać. To nie pożar w mieszkaniu, że trzeba chwycić dokumenty, pieniądze i kosztowności, jeśli się je posiada i zmykać co sił w nogach. Macie dziecko, coś bardzo, bardzo wspólnego. Wiem, że Kris dzwonił do mego taty i prosił o spotkanie i tata, bo jest jednak niespotykanie dobrym  człowiekiem, będzie u Krisa dziś około 17,00, w tamtą stronę pojedzie  sam, Kazik go odbierze, gdy skończą rozmowę. Kazik się do tego nie  miesza, bo jak powiedział to mógłby zbyt mocno Krisa uszkodzić. A gdy będziesz na swojej terapii to porozmawiaj o tym z tym terapeutą, bo jestem pewna, że on ci pozwoli lepiej zrozumieć twoje własne uczucia, które teraz masz wobec Krisa. Bo ja, podobnie jak Kazik, najchętniej bym Krisa zatłukła z zimną krwią.  

Znam kilka  małżeństw, które już miały  się  rozwieść, "publiczność", czyli znajomi popierali to rozwiązanie jako logiczne, a jednak do rozwodu  nie  doszło, a po tym extra zawirowaniu wszystko się w  związku wyprostowało i jak to bywa- żyli dalej razem  długo i  szczęśliwie.  Może dobrze  wam zrobi, gdy jakiś czas pomieszkacie osobno, może Krisa  zmieni fakt, że mając tam swoje  biuro będzie więcej przebywał poza  domem i będzie tęsknił do waszej obecności? Nie wiem,  za mało znam Krisa i nie  zamierzam go bliżej poznawać. Kris już jest z tego pokolenia,  w którym seks przestał być tabu i przestawał być wyrazem uczuć - fizjologia i nic  więcej. Teraz to jest nagminna sytuacja, dziewczyny u mnie  w pracy miewały niemal tylu krótkotrwałych partnerów ile miały palców u rąk i nóg. Jedynym liczącym  się kryterium była uroda  faceta i to,  czy miały z nim orgazm czy też nie. Mało tego - intelekt faceta, wierność to były dla  nich sprawy drugo- lub nawet trzeciorzędne.

A nas obie nasze  mamy wychowały na swój wzór i podobieństwo i myśmy to skonsumowały. Teraz, będąc z Kazikiem wiem, że nawet gdyby mnie tak Robercik spektakularnie  nie  zdradził to i tak by się  ten związek  rozpadł.  Bo tak naprawdę to wyjście za Roberta było moją nieuświadomioną  wówczas zemstą na Kaziku  za to, że mnie, młodszej od  siebie o 10 lat nie brał pod  uwagę jako partnerki. Patrz Alisiu- Kazik i ja kochaliśmy  się, ale wcale sobie  tego bardzo długo nie uświadamialiśmy, bo wszystko to co nas  łączyło nazywaliśmy z pełnym przekonaniem tylko przyjaźnią. I dopiero noc w Baligrodzie, którą Kazik przegadał z panem Henrykiem uświadomiła jemu, że mnie kocha i że ta nasza cała przyjaźń to po prostu i  zwyczajnie miłość. I od tamtej pory tak bardzo polubiliśmy Bieszczady. A jakim  cudem on nas wtedy dowiózł bez wypadku do Warszawy to do  dziś oboje  nie wiemy. Spał zaledwie dwie lub trzy godziny.

A może byście  się razem z Krisem wybrali na jakąś terapię, ten twój terapeuta może zna kogoś  dobrego w te klocki? Naprawdę, porozmawiaj  z nim o tym, tym bardziej, że na pewno każde zawirowanie  w twoim życiu ma  jakiś wpływ na twoją dwubiegunówkę,  nawet gdy cały czas bierzesz regularnie lek.

Szkoda, że ty nie jesteś psychoterapeutką - stwierdziła Alina. Ale jako psychoterapeutka  na pewno nie mogłabym bezstronnie udzielać rad  swoim przyjaciołom, bo zawsze miałabym spojrzenie przez  pryzmat tego co mnie z przyjaciółmi łączy. A psychoterapeuta musi być całkowicie  bezstronny, nie  związany uczuciowo z obiektem, któremu udziela porad. A ja jestem  wszak emocjonalnie  związana i z tobą i z Krisem.  I nie dlatego, że jakoś Krisa  szczególnie lubię, on mnie szalenie  często denerwuje, ale jest bratem Kazika,  który też względem Krisa ma  mieszane uczucia. I właśnie dlatego ci mówię, że nie umiem ci nic mądrze doradzić i wysyłam do psychoterapeuty.

Ktoś mi dzwoni domofonem, zadzwonię później- powiedziała Alina i przerwała  rozmowę. Tym kimś był Kris, który zostawił  w pokoju aktówkę,  w której miał kilka potrzebnych  mu dokumentów oraz klucze od obydwu mieszkań. Dobrze, że  się zorientowałem w połowie  drogi i że ty jesteś jeszcze  w domu, bo miałaś wyjść- powiedział.

No miałam,  ale zatelefonowała Tesia i  chwilę rozmawiałyśmy. Kris, jeśli naprawdę mnie kochasz, to idźmy razem na psychoterapię. Nie jesteśmy jedynymi ludźmi, którym  się taka rzecz przydarzyła, a psychoterapia na pewno nam pomoże  przeanalizować nasze uczucia  względem siebie  wzajemnie. Zapytam się tego swojego psychoterapeuty czy zna kogoś, kto mógłby nam pomóc. Zróbmy to dla dziecka,  mniejsza o nas.

Czuję w tym inicjatywę Teresy - powiedział Kris. Zołza z niej okropna, ale mądra baba. Już raz nam bardzo pomogła. W tym samym stopniu ją podziwiam jak i jej chwilami nie  znoszę. Dobrze, nie jestem entuzjastą psychoterapii, ale się godzę, właśnie z uwagi na Tadzia. I dlatego, że cię kocham. Nie chcę rozwodu. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie i Tadzia. Umówiłem się dziś z ojcem Tesi, u mnie. On jest o wiele bardziej wyrozumiały niż Tesia lub Kazik. 

Nie doceniasz Tesi, ona wcale a wcale nie namawia mnie na rozwód i masz rację, podpowiada psychoterapię, żebyśmy oboje znaleźli przyczynę tego co się stało, bo jak zawsze mówi, to nie ma dymu bez ognia, tylko czasem bardzo trudno znaleźć przyczynę, nie powód. Bo powód to tylko wyzwalacz, a gdzieś  tkwi przyczyna.  Tesia  jest dla mnie niczym matka, ale o tyle lepsza, że nie ukrywa  przede mną prawdy. Dzięki niej funkcjonuję  i nie dopada mnie dwubiegunówka. I już nie  czuję się napiętnowana tym, że mi grozi gdy przestanę brać lek, bo wiem, że nie przestanę. Muszę go brać, bo Tadziś musi  mieć zrównoważoną mamę a nie rozchwianą  emocjonalnie.

A pozwolisz, że będę dziś  spał tu, a nie na  Żoliborzu? No przecież jesteś tu zameldowany. No to do wieczora.  Po wyjściu  Krisa Alina zatelefonowała do Teresy i powiedziała, że to Kris się wrócił.

                                                                           c.d.n.