piątek, 3 lipca 2020

Zastępstwo - II

Po kilku minutach rozmowy o niczym, czyli o pogodzie, wystroju kawiarni i zawartości
karty dań, Jacek poinformował Izę, że dostał roczne stypendium we Francji i zaraz po
wakacjach wyjedzie, no a wakacje będzie  miał pod  znakiem uzupełniania języka, bo
podejrzewa, że to czego  nauczył się w szkole to stanowczo za mało. Tak więc już wie,
że wakacje ma już "zorganizowane", czyli trenowanie  francuskiego od rana do wieczora.
Aleks z kolei czekał na stypendium do Niemiec-marzył mu się pobyt na którejś z uczelni
w RFN, ale nie miał złudzeń - bardziej prawdopodobne było stypendium w NRD.
Iza lustrowała kątem oka Aleksa- był bardzo przystojnym szatynem, widać było, że dba
o swój wygląd - dobrze ostrzyżony, zadbane ręce zdradzały, że manikiurzystka to ich
dobra znajoma, w sumie wyglądał znacznie lepiej niż większość polskich studentów.
Aleks dość szybko uporał się z kawą, zerknął  na zegarek  i oświadczył, że "niestety
musi   lecieć", a ściskając rękę Izy powiedział, że ma nadzieję na rychłe ponowne
spotkanie.
Gdy Aleks zniknął w drzwiach kawiarni Iza zapytała lodowatym tonem czemu o tym
stypendium  ona dowiaduje się dopiero dziś i to w chwili, gdy ono już jest przyznane,
a do wyjazdu zostały raptem dwa miesiące.
Nie  mówiłem , że złożyłem, bo tych podań  leży tam chyba tona. Nie liczyłem na to,
że je dostanę. Złożyłem  "rzutem  na taśmę" bo wyczytałem, że właśnie mija termin
składania wniosków. Widocznie tym razem  brali "z wierzchu" a nie w kolejności
składania zgłoszeń. Albo chętniej kierują na stypendium nim student zakończy tu
studia niż na stypendia po magisterium. Bo wielu tych po magisterium już do Polski
nie wraca po stypendium. Poza tym te po magisterium z reguły bywają dwuletnie.
Wiesz  belissima, porozmawiamy o tym gdy stąd wyjdziemy. A teraz przyjmij do
wiadomości, że wyglądasz w tej nowej kreacji wybornie. Choć jakaś bledziutka
dziś jesteś. O której musisz być w pracy? A jak  ci się Aleks spodobał?
W pracy wcale nie muszę dziś być, za to jutro spędzę tam 10 godzin, może więcej.
Aleks? Nooo, ładny  facet, dobrze ubrany,  zadbany, niemal twoja kopia. Tyle tylko
mogę o nim powiedzieć. A jak ma w głowie to nie wiem. Za krótko rozmawialiśmy.
Poza tym nie jestem na etapie szukania faceta. Nie zauważyłeś tego?
Jacek, dopij kawę, płacimy i wychodzimy.
Gdy wyszli z kawiarni Iza zaciągnęła jeszcze  Jacka do Cepelii, gdzie z jego pomocą
wybrała dla siebie materiał  na sukienkę, wspólnie wybrali malowany na szkle
obrazek, który  miał zawisnąć nad biurkiem  ojca Jacka.
Pojechali do domu Izy, by porozmawiać o tym stypendium. Matka Izy pochwaliła
zakupy, wykazała chęć  nakarmienia  obojga,  ale młodzi nie byli głodni, więc tylko
oznajmiła, że ona idzie na aerobik  a "tata nie wróci  bo dopiero co pojechał
z ojcem Jacka  na działkę, bo kupili deski  na szopę i zostaną tam  kilka dni".
Gdy za matką zamknęły się drzwi Iza  natychmiast zapytała  o to stypendium. Bo
przecież Jacek już zaczął pisać pracę magisterską i co? - przerwie pisanie? To było
pierwsze pytanie  a drugie- po co przyszedł z tym Aleksem?
Belissima- pracę magisterską będę pisał tam, wrócę z gotową pracą. Aleks będzie
tu zastępował mnie u twego boku -gdy będziesz chciała pójść do teatru, na koncert,
do kina lub gdzieś na spacer- wystarczy że zatelefonujesz do niego, najlepiej ze dwa
dni wcześniej. Nie będzie  cię podrywał, zakochany jest w pewnej Niemce i czeka
na to stypendium jak kania  na deszcz.
A ja stwierdziłem ostatnio, że ty i ja tworzymy dziwną parę - jestem do ciebie wprost
nieziemsko przywiązany, ale wciąż nie wiem  jakie uczucie nas łączy - czy to taka
miłość jaka łączy rodzeństwo czy taka jaka łączy chłopaka z dziewczyną. Wiemy
o sobie bardzo dużo ze sfery intymnej, pieścimy się czasem ale nie przekraczamy
pewnej granicy. Znam twoje ciało "z widzenia", ty moje też, ale nie współżyjemy.
To stypendium i wymuszone nim oddalenie pomoże  nam obojgu w rozeznaniu
naszych uczuć wobec siebie. Co prawda   sama myśl o tym, że cię nie będę miał
obok  powoduje niemal  zamieranie  bicia  mego serca, ale będzie lepiej dla  nas,
dla naszej przyszłości, gdy się na trochę rozstaniemy, nabierzemy dystansu do tego
co nas łączy. W czerwcu przyszłego roku spotkamy się na nowo, tak jak wtedy
gdy się spotkaliśmy na egzaminie do liceum - pamiętasz jak oboje się baliśmy?
Pamiętam - ale  nie o to teraz  chodzi. Przecież powinieneś to wszystko powiedzieć
mi wcześniej, a nie nagle przyprowadzać swego nieznanego mi kumpla i jeszcze mi
mówić, że on cię będzie zastępował w towarzyszeniu mi do kina lub teatru. A nie
boisz się, że może  ja nagle się w nim zakocham i nawet jego zakochanie w jakiejś
Niemce  nie przeszkodzi jemu i mnie w zbliżeniu się do siebie?
Nie mogę się tylko nadziwić, że złożyłeś papiery a nic mi nawet nie wspomniałeś
o tym skoro normalnie to mi mówisz o wszystkim, nawet o zupełnych drobiazgach,
nawet o tym, że zgubiłeś długopis. I jeszcze za  moimi plecami uzgadniasz z Aleksem
że będzie ze mną chodził do kina, do teatru, a może już też mu powiedziałeś gdzie ma
 mnie głaskać,żeby mnie pocieszyć lub odprężyć gdy jestem zestresowana!
Przecież nie jestem twoim zwierzątkiem domowym! Jesteś jakiś nienormalny chyba!
Iza- dziś mamy czwartek, papiery złożyłem w poniedziałek, a my widzieliśmy się ostatni
raz w niedzielę i wtedy umówiliśmy się na dziś. Akceptację dostałem dziś rano, ledwo
uwierzyłem własnym oczom, bo  dopiero co złożyłem papiery. Nie wiem, może nie było
chętnych przez ten  francuski. Teraz tylko dziwolągi uczą się francuskiego.
Osoba Aleksa przyszła mi na myśl wczoraj - jest bardzo inteligentny, kulturalny, w  twoim
typie pod względem urody i jak zauważyłem i ty mu  się spodobałaś. Widział nas kiedyś
w klubie i pytał się, czy jesteś moją dziewczyną.
Wiem jakie masz  wymagania wobec  facetów i wiem z jakim trudem nawiązujesz nowe
znajomości. W poprzednie wakacje gdy byłem ze starymi u ciotki na   Słowacji to ani razu
nie byłaś w kinie, siedziałaś wciąż po pracy w domu, a niedziele  spędzałaś ze swoimi na
naszej działce. Wiem o tym, bo nasze  matki o tym rozmawiały,  a  moja mi o tym potem
doniosła.
Zależy mi na tym wyjeździe, ale przeraża mnie myśl, że będziesz siedzieć wciąż w domu.
Aleksowi nic nie mówiłem, miałem zamiar tylko zapytać się go, czy w razie gdybyś
w czasie mojej nieobecności miała jakiś problem  natury towarzyskiej np. wypad na koncert
to czy mogłabyś do niego zadzwonić żebyście poszli razem.
Nie dałbym mu twojego numeru telefonu, tylko tobie jego numer.
Boję się tej rozłąki, ale jednocześnie wiem, że jest nam potrzebne żebyśmy spojrzeli na siebie
z pewnej odległości.
Jeśli to co jest między nami ma się rozlecieć bo my w ciągu kilku miesięcy będziemy się
widzieć za dwa razy, albo góra trzy, to lepiej by się to rozleciało teraz a nie gdy się pobierzemy.
Bo ja wciąż myślę o tym, że będziemy jednak małżeństwem.
Wiem, mówiłem o tym tylko raz, zaraz po maturze, a ty wtedy powiedziałaś, że nie jest to
niemożliwe wtedy, gdy  będziemy już naprawdę dorośli i każde z nas będzie  miało zawód
w ręce. Ty już masz, ja będę miał za rok.
Długą chwilę żadne z nich nic nie mówiło, wreszcie ciszę przerwała  Iza.
Ja ciągle nie mogę pojąć dlaczego  trzeba brać ślub żeby można być zameldowanymi pod
jednym dachem i żyć ze sobą. To, że jakiś urzędniczyna poświadczy swym podpisem, że
w jego obecności obiecaliśmy sobie być razem jakoś nie wpływa  wcale na trwałość tych
małżeństw, o czym oboje  wiemy, bo i w twojej rodzinie i w mojej co drugi związek jest
nieudany, ale za to poprawia byt adwokatom. Przynajmniej 5% dzieci ze związków
małżeńskich ma innego ojca biologicznego niż ten oficjalnie zgłoszony. To tylko dane
szacunkowe - no i nie z Polski ale z Wielkiej Brytanii. I wychodzi to na jaw  dopiero wtedy
gdy dziecko ma jakąś skomplikowaną chorobę genetyczną, dziedziczoną wprost rodzic -
dziecko.
Poza tym małżeństwo to jednak posiadanie dziecka, a ja już ci mówiłam -boję się, bardzo
się boję, że moje dziecko może mieć np. zespół Downa lub DPM. Tak się tego boję, że
aż mi przechodzi ochota na seks. Może powinnam zmienić pracę i zająć się rehabilitacją
staruszków, to się będę wtedy  bała skutków starości.
Belissima, nie podejrzewasz chyba mnie o to, że zmajstrowałbym nam dziecko.Dziecka
to na razie i ja nie pragnę,  a temat antykoncepcji razem kiedyś zgłębiliśmy od strony
teoretycznej. I to jeszcze w liceum, gdy nie pracowałaś z maluszkami.
Czasami wydaje mi się, że jesteśmy rodzeństwem, innym razem że  małżeństwem.
Takim starym , dobrym małżeństwem, w którym każde w jakiś sposób wie co mysli to
drugie.
Czy wiesz, że przez te  cztery lata liceum to widywaliśmy się i rozmawialiśmy dzień
w dzień jak rok długi? I w czasie roku szkolnego i w wakacje.
Do dziś nie wiem jakim cudem zdałem wtedy ten wstępny egzamin bo cały czas miałem
przed oczami ciebie,   twoją skupioną i przerażoną buzię i twą lewą rękę skubiącą
nerwowo mankiet bluzki.
A ja pamiętam tylko, że miałam całkowitą pustkę w głowie i strasznie się bałam, że
nie dostanę się do tej wymarzonej szkoły, choć dobrze wiedziałam, że papiery moje
w innej szkole zrobiły super wrażenie- czerwony pasek od  pierwszej do ósmej
klasy miały tam znaczenie i mogłam być spokojna, że mnie tam przyjmą, bez  egzaminu.
Nie wiem Jacusiu, ale naszą przyjaźń niemal od pierwszej chwili traktowałam jak coś
tak oczywistego i normalnego, że się nawet nad tym nie zastanawiałam. No i fajnie
było, że nikt w klasie nie wiedział o tym.
Może masz rację, że powinniśmy się nam samym przyjrzeć z pewnego oddalenia.
I może w tym roku urlop spędzimy nie na działce a np. nad Zalewem? Przyrzekam,
nie będę ci przeszkadzała w nauce  francuskiego.Weźmiemy sobie domek, pożyczymy
samochód od moich rodziców albo od  twoich i będzie nieco inaczej niż dotąd.
Jak ci się to widzi?
                                                  c.d.n.