sobota, 29 lipca 2023

Lek na wszystko?- 169

 Pewnego kwietniowego  dnia, gdy Alek był na spacerze z dziadkami, Aliną i Tadziem, a Teresa zajęta sprzątaniem, zupełnie  nieoczekiwanie,  w samo południe,  do domu  zawitał Kazik. Rzut oka wystarczył Teresie, by ocenić, że Kazik jest ogromnie  wzburzony, ale próbuje to ukryć.   Kazik zabrał jej z ręki odkurzacz i powiedział - usiądź, ja poodkurzam. Złożyłem dziś wymówienie. Przepracuję tu tylko jeszcze  miesiąc.  A co cię tak nakręciło? - spytała Teresa. Wszystko, wszystko. Chyba na weekend pojedziemy do Berlina, muszę  porozmawiać z Kurtem. Nagle  się okazuje, że habilitować to się będę  mógł gdy tu odrobię trzy lata,czyli może za 6 lat będę doktorem habilitowanym i że moje publikacje w Niemczech nie będą brane pod uwagę - mało tego - po prostu okazuje się, że pracowałem i publikowałem w niewłaściwym kraju, bo Niemcy to nasi  wrogowie. No i poza tym nie sympatyzuję z obecną  polską prawicą. No i urlopu też bym nie dostał we  wrześniu. No i bardzo  się wzbudziłem i złożyłem wymówienie. No i w tym układzie za miesiąc będę bezrobotny.  No i dobrze! - powiedziała Teresa. Praca ma dawać człowiekowi nie tylko pieniądze ale i satysfakcję. To jakieś novum, że pracownicy naukowi powinni popierać konkretną partię polityczną. Jeszcze trochę a okaże  się, że jesteśmy na czarnej liście - do kościoła nie chodzimy,  dziecko nie ochrzczone, krzyżyków i medalików nie nosimy - chyba nie nadajemy się do tego kraju - ze złością stwierdziła Teresa.

Franek też ostatnio przebąkiwał o tym, że głupio zrobił, że nie został w Maroku. Ale nie drążyłam tematu, myślałam, że to reminiscencje kolejnej kłótni z Joanną. Dobrze, że mamy to mieszkanie w Berlinie. I że Alek jeszcze  nie chodzi do szkoły. Nie będziemy przerabiać tego pokoju z dwoma oknami na  dwa pokoje - tamta kuchnia jest duża i zrobimy w niej aneks jadalny. Tylko będzie na początku kłopot z językiem, ale podejrzewam, że Alek nauczy się go szybciej niż ja. Ciekawa jestem reakcji taty na tę wiadomość. Musimy wymierzyć dokładnie wszystkie pomieszczenia i wszystko rozrysować - stwierdziła Teresa.

Więc będzie lepiej gdy pojedziemy bez Alka- wydedukował Kazik.  Ale się Kurt zdziwi i pewnie z jednej  strony będzie oburzony, a  z drugiej  zadowolony, bo  wciąż powtarza,że szkoda, że cię u nich nie ma. A Alina to się zapewne  zapłacze. A tata z Jackiem to pewnie będą się  wciąż odwiedzać-stwierdziła Teresa.

Zobacz , Tesinko, jak to dobrze, że Polska już jest w Unii Europejskiej. Zaraz  zatelefonuję do Kurta, że się przeprowadzimy do Berlina. A wiesz co jest  w tym wszystkim najśmieszniejsze? Że kupiłem to mieszkanie w Berlinie  głównie dlatego, że byłem przekonany, że mnie odrzucisz i wtedy po prostu wyprowadziłbym się do Niemiec. Zaraz  sprawdzę jakie formalności musimy załatwić dla ciebie, taty i Alka. Trzeba  pojechać do tej firemki, w której jesteś oficjalnie zatrudniona. Jeśli im nadal taka sytuacja pasuje to sobie  tylko zmienią w papierach, że jesteś oddelegowana na placówkę jako stały przedstawiciel. A jeśli nie - to nie ma problemu, będziecie na moim ubezpieczeniu - ty i Alek. Tata będzie musiał złożyć dokumenty w ZUSie i uzyskać zgodę NFZ na przekazywanie jego składki zdrowotnej na konto wskazanej przez niego  niemieckiej  Kasy Chorych. A tych Kas Chorych to jest od  metra i trochę, Kurt pomoże mi wybrać właściwą. No popatrz- a już  się niemal zamartwiałem tym otwartym wykładem i sytuacja się sama ładnie  wyklarowała. Najemcy mają umowę podpisaną do 30 czerwca, więc gdy tylko omówię wszystko z Kurtem zawiadomię ludzi,  że muszą sobie  szukać innego lokum, bo ja wracam do  Berlina. Nie  wykluczone, że będę musiał nieco wcześniej, przed wami być w Berlinie żeby dopilnować  wszystkiego od  strony formalnej. Coś, co mi wyraźnie poprawiło humor to była mina pana profesora gdy mu wręczyłem rezygnację z pracy. Przypominał mi nieco karpia któremu zaczyna brakować wody w wannie.

A ty nie jesteś na mnie  wściekła, że zrezygnowałem z tej Politechniki bez uzgodnienia tego z tobą? Zik, a to miała być praca dla mnie czy dla ciebie? Zastanów  się - raczej należy  się cieszyć, że facet tak wcześnie odkrył karty- zawsze łatwiej i  mniej problemów jest gdy się zrezygnuje nim narosną jakieś konflikty czy inne problemy. Facet zagrał nieładnie. I wygląda mi coś na to, że to jego stała zagrywka. Bo jak mówiłeś, facet nie ma opinii łatwego we  współpracy. W tym nowym układzie  musimy pomyśleć co z mieszkaniami- to nasze  zapasowe jest taty i niech tak zostanie. Moje, które mam jako darowiznę to jest to na Mokotowie, a to jest twoje. To na Mokotowie to ja bym chętnie sprzedała, bo na pewno będzie sporo wydatków. To zapasowe bym trzymała puste pod opieką "agencji nieruchomości", żeby nie trzeba tu ciągle przyjeżdżać  i by mieć gdzie  się przenocować gdy nas jakieś  sprawy przygnają do Polski. A to po prostu dalibyśmy pod  wynajem, niech zarabia na  nas. Oczywiście  będziemy płacić podatek, najlepiej  ryczałtowy, żeby sobie  głowy nie  zawracać. I ono też by  było pod opieką agencji o nazwie "Zarządzanie  nieruchomościami."  Byłoby dobrze  wpaść do tego berlińskiego mieszkania i zorientować  się  w kwestii umeblowania, czyli co mamy wziąć ze sobą stąd. Bo przecież nie  miałeś umeblowanych trzech pokoi tylko jeden i kuchnię.  Oczywiście zapytamy się wpierw taty, czy chce z nami wyjechać, czy może chce jednak zostać w Polsce - mieszkanie ma na 1 piętrze a z jego  mieszkania jest równie  blisko do Jacka  jak od nas. Mam nadzieję, że jednak będzie chciał z nami wyjechać - chyba jesteśmy mu jednak bliżsi niż Jacek.  Tego, że z nami pojedzie to jestem pewien - przecież by tu umarł z tęsknoty  za Alkiem- nie chcę cię martwić,  ale nasz syn ma w sercu taty mocniejszą pozycję niż my oboje - powiedział Kazik.

W chwilę potem Kazik zatelefonował do Kurta, zapytał się wpierw czy Kurt może w tej chwili swobodnie i nieco dłużej porozmawiać, Kurt kurtuazyjnie stwierdził, że dla przyjaciół to on  zawsze i każdej porze ma  czas, więc Kazik powiedział, że ze względów bezpieczeństwa Kurt powinien usiąść, bo gdy to usłyszy nowinę to może paść z wrażenia. Pierwsze co Kurt powiedział to było pytanie czy to dobra czy  zła nowina. I dobra i zła -wyobraź sobie, że za miesiąc już mnie nie będzie na Politechnice - dziś złożyłem wymówienie, bo poczułem się zrobiony w konia. Habilitację mogę zacząć dopiero za 3 lata, bo tyle  czasu mi zajmie napisanie i opublikowanie tych ośmiu publikacji a to co publikowałem w Niemczech to się nie liczy. Pomijam fakt, że finansowo będę miał nieco gorzej niż w Instytucie, bo tu nie ma żadnych premii. Poza tym, oględnie rzecz nazywając,  gustuję w niewłaściwej  opcji politycznej, ale szczegóły to ci opowiem osobiście, bo to nie są  rozmowy na telefon. I tym sposobem za miesiąc będę mógł podjąć pracę gdzieś indziej.  I chcemy z Tesą przyjechać na ten weekend do ciebie - bez  dziecka.  Ci u mnie mają umowę najmu do 30 czerwca, więc wpadnę do nich i im wymówię. 

Mówisz poważnie czy mnie nabierasz - spytał się Kurt. Nie nabieram - zaraz jutro sprawdzę jak wygląda sprawa wyszykowania wyjazdu taty, bo nie  posądzam go o to, by zechciał mieszkać tu bez nas. Będzie  tu trochę latania po urzędach, a praktycznie to tylko po dwóch, jeśli idzie o jego osobę. Mam nadzieję, że miesiąc to spokojnie wystarczy. 

No i bardzo dobrze - zaraz pójdę do naczelnego - stwierdził Kurt. A ten informatyk też chciałby zmienić barwy klubowe?  Nie wiem, nie rozmawiałem  z nim o tym, jesteś poza Tesą jedyną osobą, która zna tę  nowinę.  Taty aktualnie nie ma w domu, więc też nic jeszcze nie  wie.  Kurt zaśmiał się - jutro są urodziny szefa, powiem mu, że mam dla niego super prezent. Naprawdę się zdecydowałeś? Naprawdę. A musimy przyjechać  żeby zorientować  się w kwestii umeblowania, bo tam ja  miałem umeblowany tylko jeden pokój no i na pewno weźmiemy stąd meble. No i muszę temu facetowi wymówić jak najprędzej, żeby nie było potem draki.  

A co z tymi mieszkaniami, które macie? - pójdą pod wynajem? - spytał Kurt. Pod wynajem pójdzie to, w którym mieszkamy. To zapasowe taty będzie stało  nie  zamieszkane, żeby mieć w razie  czego gdzie zanocować gdy nas coś przygna do Warszawy, a mieszkanie Tesi pójdzie na  sprzedaż. To zaczekajcie ze sprzedażą, bo może  ktoś znajomy by to kupił - stwierdził Kurt. Bo nie  da  się ukryć, że każda przeprowadzka generuje koszty. Poza tym weźcie do nas plany i metraże  wszystkich trzech mieszkań i info o cenach. Nie gniewaj  się Kaz - ale ja  się ogromnie  cieszę, że   właściwie  już skończyłeś przygodę z Politechniką. A tytuł profesora to masz u nas gwarantowany - środowisko naukowe wywalczyło sobie by nie histeryzować i ci co mają doktorat i pracowali  w placówkach naukowych  mają profesurę. A Sophie to będzie  skakać z radości, gdy jej powiem, że przyjedziecie nie tylko na ten weekend ale pewnie i na stałe. Wiesz, u nas też jest coś takiego  jak politechnika, tylko się  nieco inaczej to nazywa. I nikt nie będzie  dociekał w co wierzysz ani którą opcję polityczną preferujesz. Owszem, zapytają się  was  czy należycie do jakiegoś kościoła, bo wtedy będą z pensji potrącać podatek na tę instytucję. Kościoły wszak finansują wyznawcy danego kościoła. A jeśli jesteś bezwyznaniowiec to jakiś procent twego podatku idzie  na cele  społeczne, no ale to przecież już znasz. Tu się to nie  zmieniło. A wy w ten weekend przyjedziecie czy w następny? W ten i chyba przyjedziemy samochodem ale dam ci jeszcze znać dzień wcześniej. No ale nie rezerwujcie hotelu, przenocujecie u nas, mamy strasznie dużo do obgadania.  No i jestem niezdrowo podniecony- stwierdził Kurt. Panowie  na  zakończenie rozmowy poprzesyłali buziaki dla pań i dzieciaków i zakończyli rozmowę.

No to ja wyskoczę jutro do Wedla po zaopatrzenie w  słodkości- powiedziała Teresa. A  my chyba  wyjedziemy stąd w piątek  bladym świtem. Bo nie będziemy  szaleć na  szosie- sprawdzę prognozy na piątek- bo jeśli będzie lało to wtedy polecimy samolotem, szpulowanie szosą w  deszczu jest mało zabawne. A w piątki nie powinno być kłopotu z miejscami - stwierdził Kazik. 

Nasi to pewnie zaraz wrócą do  domu. Mały będzie zachwycony, że już jesteś w domu. On jest najszczęśliwszy gdy jesteśmy wszyscy w komplecie. Zaraz ci sprawozda dokładnie  co było na spacerze - dowiesz  się wszystkiego ze  szczegółami. Nic się przed jego wzrokiem nie ukryje -wszystko wypatrzy. Ostatnio mi doniósł, że dziadek Jacek ma nowe buty, "takie sportowe, ciemne z grubymi sznurowadłami". On zawsze  wie, czy mam umalowane oczy czy tylko tusz na rzęsach. I bardzo lubi podglądać gdy się maluję. I nie lubi gdy maluję usta błyszczykiem, bo wtedy one  się lepią, lubi gdy tylko je delikatnie zaznaczam konturówką i smaruję balsamem. I na pewno już po drodze wypatrzy, że twój samochód stoi na parkingu. Śmiejemy  się z Aliną, że rośnie nam detektyw albo szpieg. A jaki się zrobił opiekuńczy dla Tadzia - jak mamy przechodzić przez jezdnię to już 10 m wcześniej mówi do niego, żeby dał rękę mamie bo zaraz będzie  jezdnia. On oczywiście też mi daje swą łapinkę. A na placu zabaw tylko nasze  dzieci się nie wydzierają do nas z daleka, tylko wpierw przybiegają i mówią co potrzebują. Ciekawa jestem czy Paweł zdecydowałby  się na wyjazd. Dostał do pomocy jakiegoś nawiedzonego i na  wszelki wypadek rozmawia z nim tylko na tematy służbowe bo mu się facet nie podoba. Jacek go pochwalił, bo jest tak samo zachwycony ostatnią ekipą jak i my. I cieszy się bardzo  z tego że jest już na emeryturze i z tego, że Paweł już nie jest w Akademii. Bardzo przeżył wynik ostatnich wyborów. 

W dwadzieścia minut później wrócił tata z Alkiem. Kazik został w związku z tym witany z takim dzikim entuzjazmem jakby go dziecko nie widziało co najmniej od miesiąca i zaraz zaczęło się sprawozdanie z wydarzeń na spacerze. Mamuniu - relacjonował Alek - a Rafał wpadł do kałuży, takiej głębokiej i mu się woda nalała do buta, ale nic mamie na początku nie powiedział, ale potem mu było zimno w nogi i się przyznał i mama na niego nakrzyczała i dała mu klapa. Synku, a co to za Rafał?- spytała Teresa. On mieszka w naszym bloku, na jedenastym piętrze - doinformował Teresę Alek. I zaraz zabrała go mama do domu a on nie chciał iść, bo jest na placu  taka karuzela dla dzieci. Ale dziadkowie nam nie pozwolili na niej siadać bo była  zabłocona. No i to taka kiepska karuzela, bo ktoś musi ją popychać. To nie jest taka jak ta z konikami w Wesołym Miasteczku, co jeździ sama. No i bardzo dobrze, że dziadkowie nie pozwolili wam na  niej jeździć. A ciocia Alina ma nową czapkę i bardzo się złościła bo ta czapka jest za duża  i musiała ją dwa razy wywinąć i wtedy jej wiało w uszy i dziadek Jacek zrobił kulkę z dwóch chusteczek, włożył do czapki i zapiął w czapce kulkę i wtedy już wystarczyło jedno zawinięcie. No to świetnie, że był dziadek Jacek, bo dziadek Jacek jest bardzo zaradnym człowiekiem. Kazika z lekka skręcało ze śmiechu, ale starał się zachować pełną powagę.

No to teraz zjemy jakiś lunch. Dziś jest pilaw z warzywami - zapowiedziała Teresa. Ja bardzo lubię taki ryż- zapewnił Teresę Alek. A Kazik dodał - wszyscy w tym domu lubimy taki ryż, nie tylko ty.

A w weekend zostaniesz  w domciu sam z dziadkiem , bo my z mamusią musimy pojechać do Berlina- mamy kilka spraw do załatwienia - wyjedziemy w piątek  bardzo wcześnie rano, gdy jeszcze będziesz spał i wrócimy w niedzielę późnym popołudniem.  A dlaczego ja nie  mogę z wami pojechać? Będę grzeczny. Wiem, że będziesz grzeczny, ale my będziemy tam bardzo zajęci  oboje, a  dzieci wujka  Kurta mają w sobotę zajęcia sportowe  i nie będą się mogły  z tobą bawić. Siedziałbyś sam u nich domu. A jesteś jeszcze za mały na to, by siedzieć samemu w domu bez osoby dorosłej- wyjaśnił dziecku Kazik.

                                                                    c.d.n.