piątek, 15 stycznia 2016

Twoje, moje, nasze cz.III

Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że kiedyś więcej osób trafiało na wydział
medyczny głównie z powodu umiłowania tego zawodu.
Lekarka, do której zwróciła się Ela, poświęciła dla niej swój prywatny
czas, bo jak wiadomo w przychodni trudno trzymać pacjentkę 
więcej niż dwadzieścia minut.
Zaznajomiła Elę z całą fizjologiczną i psychologiczną stroną zagadnienia,
uświadomiła jej, że  Ela nie jest workiem treningowym, że życie seksualne
w związku jest ogromnie ważne, ale wszystko musi być wspólnie omówione,
a   winę za zaistniałą sytuację ponoszą oboje i oziębłość Eli wynika ze złego
podejścia i niewiedzy Pilota.
Zaproponowała, by oboje udali się do poradni gdzie przyjmuje seksuolog,
jeśli oczywiście są zainteresowani polepszeniem wzajemnych relacji 
w swym związku.
Gdy Pilot następnym razem zjechał w domowe progi , Ela powitała go
stwierdzeniem, że to nie ona jest chora, ale on nie ma pojęcia o tym czego
potrzebuje kobieta i jeśli Pilot nadal chce być z nią  razem to muszą iść
razem do poradni. A jak nie, to będzie lepiej gdy się rozstaną.
Nie mam pojęcia co Pilot sobie pomyślał, ale fakt, że zgodził się na tę
wizytę.
Wizyt było kilka, wspólne i oddzielne, oboje wyartykułowali swe potrzeby
i  życzenia, odrabiali w domu  zadane "lekcje" i pomału ich wspólne życie
przestawało być dla Eli koszmarem.
Nastąpiło przysłowiowych siedem lat  tłustych.
Pierworodny Pilota miał już osiem lat, gdy Ela z Pilotem postanowili mieć
drugie dziecko - Pilot miał nadzieję na drugiego syna ( nie ma to jak
przedłużenie rodu Kowalskich czy Nowaków), a Ela po cichutku miała
nadzieję, że może tym razem urodzi się dziewczynka.
Teoretycznie każda z nas mówi, że  płeć nie jest istotna, że najważniejsze
by dziecko było zdrowe, ale każda kładąc rękę na brzuchu usiłuje odgadnąć
jakiej płci będzie dziecko, bo jedna marzy o maluśkim  chłopczyku, druga o
maluśkiej dziewczynce. To były czasy, gdy do samego rozwiązania płeć
dziecka była absolutną zagadką.
Tym razem Ela lepiej znosiła ciążę, czuła się dobrze, ładnie wyglądała i była
pełna optymizmu.
Junior wcale nie był zachwycony faktem,że za jakiś czas będzie w domu małe dziecko, zwłaszcza gdy mu  uświadomiono, że nawet jeśli to będzie chłopczyk
to wspólna zabawa braci szybko nie nastąpi.
Ela kombinowała jak przemeblować nieco sypialnię, by wygospodarować
miejsce na dziecięce łóżeczko.
Zadała sobie sporo trudu -zwymiarowała dokładnie wszystkie pokoje i ich
plany naniosła na papier milimetrowy. 
Następnie zwymiarowała wszystkie meble i w tej samej skali co  pomieszczenia, zrobiła z kartonu rzuty mebli.
Przez kilka wieczorów przemieszczała na planszy meble i w końcu
doszła do smętnego wniosku, że tylko wtedy w sypialni zmieści się
dziecięce łóżeczko, jeżeli  wyleci z niego szafa.
Po licznych  przymiarkach  ustalili, że szafa  stanie w przedpokoju, a nad wąską częścią przedpokoju stolarz zrobi pawlacz. W dużym pokoju jedna ze ścian będzie całkiem zabudowana -będzie to tzw. "żyjąca ściana", czyli rzecz
wielce wówczas modna, zwłaszcza w Europie Zachodniej.
Zestaw mebli "żyjąca ściana" wykonał znajomy stolarz rodziców Pilota. 
Pawlacz też wyszedł spod jego młotka. Teraz Ela miała za zadanie opróżnienie
szafy w sypialni, żeby można było ją wysłać na przedpokojową banicję.
Ela wojowała z rzeczami z szafy kilka wieczorów- w kącie sypialni gromadziła rzeczy, które będą w przedpokojowej szafie, inne umieszczała w dużym
pokoju. Na sam koniec  zostawiła sobie opróżnienie górnej półki, na której
były jakieś pudełka i sprzęt sportowy Pilota.
Znacie powiedzenie : "szukajcie a znajdziecie?" Tak naprawdę powinno ono 
brzmieć inaczej - "nie szukajcie, bo i tak znajdziecie".
Ela nie za bardzo mogła dosięgnąć do tej górnej półki, więc przystawiła sobie
taboret. Część rzeczy po prostu wygarnęła na podłogę, ale  trzy ostatnie
zamknięte pudełka chwyciła razem i w chwili, gdy już stawiała jedną nogę
na podłodze, jedno z pudełek wypadło jej  z rąk i jego zawartość znalazła
się na parkiecie.
Ela spokojnie stanęła na podłodze, odstawiła pudełka na krzesło a sama
przyklękła by zebrać zawartość pudełka z podłogi.
Na podłodze leżały rolki wywołanych filmów, jakieś notesy i zdjęcia,które
przyciągnęły jej uwagę. I wcale nie dlatego, że była amatorką zdjęć typu
domowe porno, ale dlatego, że na wielu był jej ślubny mąż, golutki jak
go Bozia stworzyła a z nim równie nagie panie.
Ela poczuła się tak, jakby otrzymała cios w splot słoneczny. Wrzuciła szybko
zdjęcia do pudełka, pudełko zaś pod łóżko i postanowiła wszystko obejrzeć, gdy już Junior pójdzie spać. Dołączyła do niego pozostałe pudełka nie
sprawdzając na razie ich zawartości.
To była bardzo długa i ciężka noc. Ela dokładnie obejrzała zdjęcia z pierwszego pudełka po butach. Zdjęcia były robione w kawalerce Pilota, którą przecież
znała. Na niektórych nagie panie prezentowały wszystkie  swe sekretne zazwyczaj wdzięki, część zdjęć była robiona przy pomocy samowyzwalacza
a inne przez osoby trzecie i był to "reportaż z miłosnych igraszek".
Kilka zdjęć musiało być robionych całkiem niedawno, bo jej drogi mąż, który
rozbierał się przed obiektywem, ściągał z siebie koszulę, którą przywiózł
sobie z Włoch kilka miesięcy wcześniej.
Ela była tak zdenerwowana, że  nie uroniła  nawet jednej łzy. Ona, dla której
 wyraz "cholera" był najgorszym  znanym jej przekleństwem powtarzała w myślach: "ależ to sukinsyn".
Starała się opanować i zebrać wszystkie nagle rozbiegane myśli. Ze stosu zdjęć wybrała te, które były najnowsze - czas w którym były robione oceniła
na podstawie widoku starej kawalerki Pilota.
Gdy się stamtąd wyprowadzali opróżnili półki regału całkowicie, teraz stały tam
jakieś drobiazgi.
Zawartości pozostałych dwóch pudełek Ela już nie sprawdziła, nie miała na to
siły. I tak już zbyt dużo zobaczyła.
Całą noc nie zmrużyła oka,zastanawiając się co ma właściwie teraz zrobić.  Rano zatelefonowała do pracy, że się bardzo zle czuje i zapewne wezmie  zwolnienie lekarskie.
Była w siódmym miesiącu ciąży i nagle  jej świat rozpadł się na kawałeczki.
Około południa poszła do przychodni i bez trudu dostała zwolnienie.
Pilot miał wrócić do domu w połowie  następnego tygodnia i zrozumiała, że
do tego czasu ona musi podjąć decyzję co będzie dalej.
Po prostu nie umiała sobie wyobrazic dalszego pobytu pod wspólnym dachem.
                                       c.d.n.