wtorek, 25 grudnia 2012

Trzynasty pokój

Za kilka dni koniec roku. To dni, w czasie których większość z nas robi podsumowanie minionych  wydarzeń, liczy zyski i straty , snuje plany na przyszły rok.
To dni odwiedzania trzynastego pokoju.
Nie wiem czy każdy, ale ja mam swój trzynasty pokój. To miejsce, do którego tylko ja mam klucz.
Kiedyś bardzo rzadko tu zaglądałam, ale im więcej mam cyferek na metryce, tym częściej tu
bywam.
To osobliwy pokój, w którym jest niezwykły  (jak na mnie) porządek. Na półkach  stoją różnej
wielkości pudełka, każde opatrzone etykietką.
W trzynastym pokoju chowam do pudełek  różne przeżycia - niektóre z nich są pochowane w kilku
pudełkach - wszak nie wszystko jest w życiu jednoznaczne.
Najczęściej otwieram pudełko z dość chyba osobliwym napisem - "OSWOIĆ". I zapewniam  Was,
że nie dotyczy to oswajania zwierzątek. Tu wciąż leżą takie problemy jak  starość, samotność,
choroba, umieranie, śmierć. I będą tu leżały tak długo, aż je  wewnętrznie przepracuję, oswoję, aż
przestanę na myśl o tym wszystkim  drętwieć.
Kiedyś było w tym pudełku znacznie więcej problemów -  leżały tu również moje irracjonalne lęki.
W miarę dorastania , a potem starzenia się, zmieniły pudełko - są w pudełku "BYŁO-MINĘŁO".

Zastanawiam się nad mijającym rokiem  - chyba stałam się minimalistką, bo zaliczam go do dobrych.
Nie ubył nikt z bliskiej ani z dalszej rodziny, co jest naprawdę pocieszające. Odszedł jeden z naszych
przyjaciół, kilka bliskich mi osób zmaga się nadal z chorobą, ale wierzę, że się z tego jednak wygrzebią.
Byłam na krótkich wakacjach z dziećmi i był to udany pobyt. Cieszę się ogromnie z sukcesu córki -
spełniają się  jej plany  zawodowe a dodatkowym bonusem  będzie to, że przeprowadzi się bliżej granicy.
Badania kardiologiczne mego męża wykazały, że ustąpiła całkowicie niewydolność prawej komory.
On sam ocenia, że się coraz lepiej czuje, wspomnienia sprzed 3 lat odchodzą pomału do lamusa.
Co do mnie osobiście - no cóż jakoś się trzymam, choć jak mówiła Magdalena Samozwaniec:
" cóż z tego, że się dobrze trzymam, skoro się puścić nie mogę!!!":)))

Kiedyś , jak większość ludzi,  snułam plany na Nowy Rok. Nic z tego nie najczęściej nie wychodziło.
Od kilku lat nie robię żadnych noworocznych postanowień , oszczędzam sobie tym samym mnóstwa
rozczarowań.
I  gdy wybije północ, ogłaszając nadejście Nowego Roku, jedyne co powiem to:
"życzę wszystkim i sobie, byśmy się za rok spotkali w tym samym składzie". Tylko tyle, a może aż tyle?