Około godziny czternastej Leszka obudził dźwięk wibrującej cicho komórki, która leżała na nocnym stoliku. To nadszedł sms od Emila: zapomniałem ci wczoraj dać klucz od naszego domku, więc ci go wepchnąłem do pokoju uszkadzając pewnie moskitierę, jedziemy na wycieczkę, przywieziemy zaopatrzenie i dla was. Leszek zerknął w okno - rzeczywiście moskitiera nie była już równo rozpięta ale nieco "sflaczała". OK- odpisał. A ponieważ się poruszył by odpisać Wanda wyszeptała - "wróć zaraz". Leszek ją przytulił i cichutko powiedział - Emil wrzucił nam przez okno klucz od ich domku, bo oni jadą po zaopatrzenie dla wszystkich - cokolwiek to znaczy. Wezmę go, poprawię moskitierę i wracam. A która jest godzina? - spytała. Jakoś tak po czternastej - spokojnie odpowiedział Leszek. Jeszcze możemy spokojnie się polenić. Wyplątał się z kołdry i wyszedł z łóżka. Wanda obserwowała go spod lekko przymkniętych oczu. Był bardzo szczupły, ale bardzo zgrabny i miał bardzo zadbane ciało - mógł śmiało być modelem jakiegoś rzeźbiarza. Chodzisz na siłownię?- spytała. Chodziłem, ale cała ta kołomyja ze zmianą mieszkania, gabinetem, nową pracą sprawiła, że zaprzestałem. Staram się tylko by się nie zapaść. I odległość pomiędzy moim mieszkaniem i Emilów pokonuję z reguły biegiem.
Kochanie moje, usunę teraz diafragmę i sprawdzę czy nie uszkodziłem cię za bardzo, ty pójdziesz do łazienki, a ja tymczasem zrobię dla nas coś do jedzenia i picia. Będziesz piła herbatę i kawę czy tylko kawę?
Połóż się na moment, nie będzie bolało. No jest super - udało mi się nie sprawić ci bólu i nic a nic nie popękało. Nic cię nie boli? Nie- nic, tylko mi coś tam mokro się zrobiło. Prawidłowo, to żel, który był w diafragmie, żel plemnikobójczy. Dlatego idź do łazienki by go spłukać. Ale wpierw daj mi buzi, proszę!
Leszek przejrzawszy zawartość lodówki zrobił francuskie tosty wzmocnione plastrami szynki, do tego były pomidory i ogórki.
Po raz pierwszy w życiu Wanda jadła będąc nago i, co ją bardzo zdziwiło, podobało się jej, że oboje siedzą nago, że Leszek wędruje wzrokiem po całym jej ciele. Ona też zapoznawała się wzrokowo z jego ciałem, patrząc na jego ciało przypominała sobie swe doznania sprzed paru godzin. Jest silny, ale bardzo delikatny. I znów mam ochotę się do niego przytulić, tak miło gdy mnie do siebie przygarnia. Leszek przyglądał się jej, bardzo długo milczał w końcu zapytał - a o czym ty kochana tak rozmyślasz? Powiesz mi?
Myślę o tobie, myślę o tym, że pierwszy raz w życiu jem z mężczyzną siedząc nago, myślę o tym, że już polubiłam gdy mnie przytulasz i gdy mnie całujesz i gdy mnie pieścisz. I podobasz mi się w tym adamowym stroju, jesteś pięknie zbudowany. I że będę bardzo nieszczęśliwa gdy wrócimy do Warszawy i pójdę do pracy i będę za tobą tęsknić.
No tak, raczej nie uda się nam być razem nago w pracy, wylądowalibyśmy w psychiatryku. Ale możemy przecież jeszcze przed ślubem zamieszkać razem. A u mnie to nawet byśmy się mogli gonić po mieszkaniu, jakby na to nie spojrzeć to są cztery pokoje z kuchnią i łazienką - śmiał się Leszek. Wandeczko, naprawdę chcesz mnie za męża? Wiesz jaką mam specjalizację, czy nie wpadną ci do głowy jakieś paranoiczne pomysły, że co pacjentka to potencjalna kandydatka na konkurentkę dla ciebie?
Leszeczku- równie dobrze ty możesz wpaść w paranoję i uważać, że każdy facet z moim szefem na czele to dla ciebie potencjalne zagrożenie. Wydaje mi się, że oboje już nie jesteśmy dziećmi i dobrze wiemy co mówimy. Nie mam wprawy w kontaktach damsko męskich, pewnie jestem śmiesznie niezdarna w te klocki, ale wiem co do ciebie czuję.
Nie jesteś niezdarna, jesteś cudownie naturalna i to jest piękne. Ty i ja musimy się dopiero nauczyć siebie wzajemnie. Być może, że wiem o seksie znacznie więcej niż ty ale jest to związane z moim zawodem a nie z moją praktyką w tej dziedzinie. Jestem ginekologiem a nie seksuologiem. Nie wiem jeszcze co lubisz, jakie pieszczoty preferujesz, więc jeśli coś nie będzie ci sprawiało przyjemności to powiedz mi o tym. Ja też nie będę niczego przed tobą ukrywał. Dobry związek można stworzyć tylko na bazie absolutnej szczerości wobec partnera.
Oj, trochę, odrobinę to już wiem co lubię - tylko nie śmiej się ze mnie. Dużą frajdę miałam wmasowując ci miksturkę, bo oprócz tego, że czułam pod dłońmi ciepło twej czaszki, to jeszcze byłeś plecami oparty o moje nogi. Twoje pocałunki - wpierw leciutkie niczym powiew wiatru i potem coraz mocniejsze, takie jakby natarczywe. Lubię się przytulać do twojej piersi i swoją twarzą i piersiami. Cudownie mnie twój zarost torsu łaskocze. I lubię gdy mnie tak nieco władczo przygarniasz do siebie. I gdy ręką błądzisz po moim ciele. I jak na razie to wszystko mi sprawia radość i przyjemność. I lubię się tulić do twojej ręki. I lubię te twoje rzucane ukradkiem spojrzenia - jakbyś sprawdzał czy nie szykuję się do ucieczki. I gdy byłeś we mnie - nie czułam bólu, ani tego ucisku o którym mówiłeś -a tylko rozchodzącą się jakby falę i gdy znieruchomiałeś wystraszyłam się, że coś złego zrobiłam. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że dotarłeś do celu.
Leszek słuchał z poważną twarzą, z leciutkim rozbawieniem i sporym zaciekawieniem w oczach - gdy skończyła mówić objął ją i przytulił - cudownie mi to wszystko opowiedziałaś. A teraz jeszcze troszkę możemy się polenić. Muszę jak najwięcej dowiedzieć się o tym co lubisz. Spałaś dziś z głową wtuloną w moją szyję. Trochę się zdziwiłem, że tak było ci wygodnie. Leżałaś w sumie na moim obojczyku a to jednak dość twarda kość, nie obrośnięta mięśniem.
Muszę ci się do czegoś przyznać - straszliwie bałem się tej nocy. Dlaczego? - zdziwiła się Wanda. Czy dlatego, że przyznałam ci się, że jestem zupełnie niedoświadczona w tej dziedzinie? Oj nie, nie o to szło. Może cię to zdziwi, ale od blisko dwóch lat moje życie seksualne utrzymywało się na poziomie 0, a właściwie -1. Nie potrafię się pieścić z kobietą do której nic nie czuję. Praca związana z doktoratem bardzo mnie pochłonęła, moje życie intymne odpłynęło gdzieś na inny kontynent. Podejrzewam, że gdyby się mnie wtedy ktoś zapytał "co to jest kobieta" to dowiedziałby się tylko że to taka biedna istota dręczona rakiem szyjki macicy, bo ktoś nie rozpoznał w porę zagrożenia.
A po doktoracie okazało się, że działam w swoim gabinecie na skraju opłacalności a trzeba było jeszcze spłacać wyposażenie gabinetu. Na szczęście po doktoracie dostałem z Kliniki propozycję pracy u nich. Prawdę mówiąc to miałem co sprzedać by spłacać ten leasing, ale i Adela i Emil zabronili mi tego. Od kompletnego załamania ratowali mnie swą życzliwością Emil i Adela i....Milenka. Przez moment wydawało mi się, że pokazała się na horyzoncie życzliwa dusza, ale ona była zainteresowana głównie moimi finansami, nie mną. Adela i Emil utrzymali mnie w pionie, między innymi kontaktując mnie ze swoim przyjacielem prawnikiem. Chciałem zamieszkać jak najbliżej Emila i Adeli. Resztę już znasz. No więc po prostu bałem się, że się całkowicie przed tobą zblamuję. Co prawda jak utrzymują koledzy-seksuolodzy niemal każdy facet ma w życiu okresy impotencji. Ale ty masz tyle w sobie ciepła i ufności a poza tym wreszcie do mnie dotarło, że skoro mi się bardzo podobasz i nie uciekasz przede mną na drugą stronę ulicy to może uda mi się wreszcie cię "poderwać".
Wanda chwilę milczała potem ujęła w obie dłonie twarz Leszka mówiąc - zapamiętaj sobie tę chwilę na zawsze - kocham cię i będę z tobą- z jakiegoś powodu los nas ze sobą zderzył. I wiesz co? Ubierzemy się teraz i pójdziemy sprawdzić co można zamówić do jedzenia w tej restauracji. Muszę zacząć dbać o ciebie. Samym seksem nie wyżyjesz.
Okazało się, że można tu całkiem smacznie zjeść, co bardzo oboje ucieszyło, a że dzień był ciepły to na deser jeszcze zamówili lody. Po obiedzie postanowili zwiedzić nieco dokładniej teren - wszak Wanda miała jak najwięcej przebywać na zdrowym, leśnym powietrzu. Po półgodzinnym spacerze Leszek stwierdził, że nie byłoby źle gdyby wziąć samochód i podjechać do ośrodka MSW, który otoczony jest lasem sosnowym, tam zostawić samochód na parkingu i pospacerować tym sosnowym lasem. Tak też zrobili. Las otaczający ten ośrodek był jeszcze młody, grunt był bardzo piaszczysty i na leśnym podszyciu niewiele rosło roślin. Ale miał jeden duży plus - nie było w nim wczasowiczów a nagrzane w słońcu młode pędy sosen pięknie pachniały. Aby się przypadkiem w nim nie zgubić szli cały czas w jednym tylko kierunku. W pewnym momencie Leszek stwierdził, że dość tego spaceru i wracają. Gdy wracali zaczął się nieco niepokoić czy aby w dobrym kierunku idą i nie bardzo wierzył zapewnieniom Wandy, że na pewno w dobrym, bo przedtem mieli słońce z tyłu, a teraz przed sobą. Gdy wreszcie doszli do miejsca, w którym z daleka prześwitywał już budynek ośrodka MSW nie mógł uwierzyć, że tak daleko od niego byli. Przed wejściem do samochodu Wanda zarządziła wysypanie piasku z butów i chociaż zdaniem Leszka nie czuł żadnego piasku, to okazało się, że jednak było go trochę.
Gdy wrócili do "swojego" ośrodka na parkingu już stały samochody Emila i Piotra. Gdy dochodzili do swych domków już z daleka kiwała na nich Adela i Wandeczka z lekka zmieszana powiedziała- głupio mi. Leszek zaśmiał się - zaraz ci nie będzie głupio, bo powiem im, że ci się oświadczyłem i się zgodziłaś. Przecież mi powiedziałaś, że mnie kochasz i będziesz ze mną. Mówiłeś poważnie o tym, że chcesz byśmy się pobrali i szybko mieli dziecko? Jak najpoważniej i dlatego im to zaraz powiem. Nie należę do tych co na taki temat żartują. Gdy podeszli do domku Emilów wszyscy się wyściskali a Leszek zapytał gdzie jest Milenka. Księżniczka zasnęła w samochodzie, więc jej nie budziliśmy i śpi w swoim łóżeczku. A gdzie byliście zapytała Adela Wandę. Chodziliśmy po sosnowym lesie koło ośrodka MSW, a przedtem byliśmy tu na obiedzie, całkiem dobrze tu dają jeść i nawet lody tu zjedliśmy, pudełkowe, od Grycana. Oj, to dobrze wiedzieć, że tu są- ucieszyła się Adela. A my byliśmy w Puławach. Kupiliśmy całkiem fajne wędliny od jakiegoś prywatnego wytwórcy, dla was też wzięliśmy. Wandeczka, chodź do kuchni, to od razu weźmiesz to co kupiliśmy dla was- i Adela popchnęła Wandę w stronę wejścia do pokoju dziennego i kuchni. Nie wiem dlaczego ale wydawało mi się, że te Puławy to są bliżej niż Warszawa, a do nich to jest 90 kilometrów. Adela zamknęła drzwi i cicho spytała. No i jak pan ginekolog? Ok, zrobił to tak, że nie bolało. Twierdzi, że jest trafiony, zatopiony, ale nie zapomniał mi powiedzieć, że się w tobie kochał. Głupek - stwierdziła Adela - kochał się tylko i wyłącznie w moim intelekcie, ale niech mu będzie na zdrowie. Naprawdę cię nie bolało? Nie, ale gra wstępna była minimum godzinna. On jest pięknie zbudowany, ogólnie rzecz biorąc też jestem trafiona-zatopiona. Chce jak najszybciej wziąć ślub i koniecznie dziecko nim przekroczę 35 lat. A to, to on dobrze pomyślał - pochwaliła Adela. Wandeczko - cieszę się, będę twoim świadkiem. A teraz zobacz- są parówki i serdelki, takie fajne śniadaniowe lub kolacyjne papu. Kupiliśmy też schab - tańszy niż w Warszawie. Spróbuj jakie dobre te kabanosy, a myśliwska jak przed wojną. No pycha. Powiedz mi tylko ile jesteśmy dłużni. Nie wiem, faceci kupowali. Następnym razem pojedziemy w dwa samochody i wtedy Leszek kupi to co teraz weźmie. Tak będzie prościej. No fajnie- zgodziła się Wanda. Adela zapakowała do siatki to co było dla Leszków i poszły na ganek. Leszek dostał polecenie zaniesienia wszystkiego do ich lodówki i szybkiego powrotu, bo zaraz Emil zrobi kawę.
c.d.n.