czwartek, 4 grudnia 2014

Ninka - cz.VI

Po dwóch tygodniach od oględzin domku, Ninka i jej rodzice zostali jego
prawowitymi właścicielami.
Wizyta u poprzednich właścicieli przebiegła w bardzo miłej i swobodnej atmosferze.
Najmłodsze dziecko okazało się męskim rówieśnikiem Ninki. Był to duży , zwalisty
chłopak,  z wyrazną nadwagą.
Ukończył biotechnologię, ale nie pracował w zawodzie - założył własną szklarnię,
w której hodował różne nowe odmiany sałat, ogórki i nieco ciekawych kwiatów
doniczkowych.
Biznes pana domu to był warsztat samochodowy, bardzo dobrze wyposażony.
A pasją pani domu były kulinaria.
Dla  Ninki nastał czas składania,  pakowania, upychania, opisywania. W pobliskim
markecie dostała w prezencie pudła po bananach, które były mocne i wygodne do
noszenia.
Zakupiła większą ilośc folii ogrodniczej, którą te pudła wykładała. Poza tym tata
przywiózł rulon folii pęcherzykowej i Ninka pomału zamieniała zawartośc swych
szafek kuchennych w zgrabne foliowe paczuszki układane w pudełkach. Po trzech
tygodniach  ciężkich robót  zamówiono wreszcie transport i dwoma kursami
przewieziono wszystko do nowego domu.
Mama pomagała Nince w rozpakowywaniu wszystkiego, a tata pilnował wywożenia
wszystkiego z poprzedniego mieszkania.
Ninka, będąc wielce sumienną osobą miała już zaplanowane gdzie jakie meble mają
byc ustawione.
Postanowiła, że  sypialnia na dole będzie pokojem gościnnym. Na górze będzie jej
sypialnia  a w drugim pokoju coś na kształt gabinetu.
Największy jej zachwyt wzbudziła garderoba , w której było naprawdę dużo miejsca.
Szafy były pojemne, miały liczne szuflady zamiast półek , dużą szafę na pościel.
I była jedna wysoka, wąska szafa z uchwytami na buty, od góry do dołu.
Pomieszczenie gospodarcze obok kuchni pomieściło pralkę, lodówkę, szafkę na
przybory do utrzymania czystości i rozłożoną  na stałe deskę do prasowania.
W weekend Ninka urządziła "parapetówkę", na którą zaprosiła oprócz  rodziców
również Piotrka. Rodzice znali Piotrka i bardzo go lubili. Mama po cichu  żałowała,
że jednak Ninka i Piotrek nie zostali "parą na zawsze".
Piotrek był zachwycony domkiem. Zaoferował się, że może w razie potrzeby pomagac
w mini ogródku - skosi trawę, skopie ziemię pod kwiatki i przytnie żywopłocik. Bo te
kilka krzaczków pod siatką trudno wszak było nazwac żywopłotem.
Z dziennego pokoju było wyjście na nieduży taras , więc rodzice zaoferowali się, że
wyposażą taras w meble ogrodowe i zainstalują nad nim markizę.
Parapetówka przeciągnęła się  długo w noc, więc rodzice i Piotrek zanocowali.
Rodzice zostali ulokowani w pokoju gościnnym, a Piotrek na kanapie w pokoju
dziennym.
Następnego dnia, około południa, Ninka wraz z mamą przespacerowały się po sąsiadach
by się przedstawic i zaprosic chętnych na popołudniową kawę.Przy okazji poprosiły, by
każdy przyniósł ze sobą coś do siedzenia, bo krzeseł to jednak brak.
Tata został wysłany do cukierni po zaopatrzenie.Piotrek już nie został na tym spotkaniu-
spieszył się na jakąś randkę.
Sąsiedzi przyszli około 17,00- byli zdziwieni i nieco zaskoczeni, ale dwie godzinki
całe towarzystwo posiedziało.
Ninka posprzątała  poprzednie mieszkanie i zadzwoniła do agencji, że mieszkanie już
jest gotowe do sprzedaży.
Codziennie po powrocie do domu miała dużo zajęc - musiała do końca rozpakowac
wszystkie pudła,  pomyślec gdzie co ma byc a ponadto zaplanowac co ewentualnie
musi dokupic z  wyposażenia domu. W oknach były rolety, ale brakowało Nince
firanek i zasłon. Wolała tradycyjny wystrój, ale pomyślała, że zostawi rolety w tych
oknach, które są bardzo nasłonecznione. Przydadzą się zwłaszcza w upalne dni, by
pomieszczenia nie nagrzewały się za mocno.
Poza tym w niektóre dni  musiała umozliwiac chętnym oglądanie przeznaczonego
do sprzedaży mieszkania. W końcu postanowiła, że będzie wszystkich umawiała
tylko i wyłącznie na sobotę przed południem. Wolała posiedziec tam kilka godzin
raz w tygodniu niż poświęcac na to czas kilka razy w tygodniu.
Poza tym wymyśliła, że w soboty przed południem z reguły nie ma korków na ulicy
pod jej oknami, co mogło wszak zrażac ewentualnych nabywców.
Po trzech miesiącach wreszcie znalazła chętnych, których skusiła bliskośc marketu
czynnego 24 godziny na dobę i mającego niskie ceny. Poza tym w pobliżu była
planowana stacja metra. Przybywało z dnia na dzień nowych sklepów i punktów
usługowych.
Gdy transakcja szczęśliwie dobiegła końca i pieniądze znalazły się na koncie, Ninka
odetchnęła. Ale rodzice za nic w świecie nie chcieli tych pieniędzy wziąc od Ninki-
prosili by  kupiła sobie nowe meble i co tylko sobie wymyśli do nowego domu.
Mama namawiała na kupno dywanu, tata na kupienie  nowych mebli do pokoju
dziennego.
Zbliżały się 31 urodziny Ninki.Wypadały w  środku tygodnia, więc świętowanie
tego dnia  Ninka przełożyła na weekend.
Oczywiście rodzice zadzwonili do niej w dzień urodzin i zapowiedzieli, że
przyjadą ją uściskac dopiero w niedzielę.
Gdy wróciła  tego dnia do domu sąsiadka jej powiedziała, że był kurier , ale że
przyjedzie jeszcze raz, bo musi miec jej podpis. Pomyślała ,że to pewnie kwiaty od
Piotrka.
Gdy zadzwonił dzwonek przy furtce, szybko wcisnęła przycisk domofonu, potem
wytarła ręce i otworzyła drzwi.
Przed jej oczami wyrósł olbrzymi kosz kwiatów, który przysłaniał niosącego go
posłańca.
Odruchowo usunęła się w bok i w tej samej chwili znalazła się w objęciach Miśka.
Kosz kwiatów wylądował na podłodze a Misiek nerwowo zamykał za sobą drzwi.
Ninka nie mogła wręcz złapac powietrza, tak mocno ją Misiek przytulał do siebie.
Ninuś, będzie  dobrze, będzie już dobrze, wszystko ci wytłumaczę, powtarzał
w kółko.
Ty draniu - wycharczała Ninka, ty podły  draniu! Ninuś dobra , jestem draniem
i skurwysynem, zgoda, ale wysłuchaj mnie, proszę.
Przysięgam, musiałem wtedy uciec i to tak, byś ty o niczym nie wiedziała. Im mniej
wiedziałaś tym było lepiej. Byłaś w niebezpieczeństwie przez to, że byliśmy razem.
Ninka oprzytomniała - co ty pleciesz człowieku, co mi groziło, przecież nic nikomu
nie zawiniłam! Potraktowałeś mnie podle, czymś spiłeś i nawiałeś.
Misiek objął Ninkę i wziął jak dziecko na ręce.
Zaniósł na kanapę i delikatnie posadził, sam usiadł na podłodze "po turecku", by jej
patrzec prosto w oczy.
Posłuchaj Ninko - musiałem się szybko od Ciebie ulotnic. Byłem w tym okresie
myśliwym i przynętą jednocześnie.Moim błędem i grzechem było to, że się w tobie
straszliwie zakochałem i pozwoliłem  sobie na luksus mieszkania z tobą.
Przyjaciel mnie uprzedził, że moja osoba stała się dla ciebie  zagrożeniem, bo akcja
się rozwija i nabiera rozpędu.
Koledzy "z firmy" uśpili cię w sposób kontrolowany. Jeden siedział z tobą tak długo aż 
zaczęłaś się rozbudzac. Nim się obudziłaś ja już byłem w innym kraju.
Ty przez cały czas byłaś na wszelki wypadek pod ochroną mego kolegi- mam wobec
niego dług wdzięczności. Gdy już mogłem wrócic złożyłem rezygnację z pracy i od
kilku tygodni jestem emerytem. I przejąłem od przyjaciela ochronę Ciebie. I chyba
dobrze to robiłem, bo się nie zorientowałaś. Musiałem się upewnic, że nadal jesteś
wolna.
Ninko, mam nadzieję, że przeczytałaś ten karteluszek, który zostawiłem między
banknotami. Prawda jest taka, że kocham cię ogromnie. Mam nadzieję, że jednak
będziemy razem bo mi to wszystko wybaczysz. Ja już nie pracuję  "w firmie" jestem
na emeryturze. Nie wiem tylko, czy zgodzisz się wyjśc za mąż za emeryta.
Ninka słuchała tego wszystkiego z otwartymi szeroko ustami - usiłowała coś
powiedziec, ale zamiast tego rozpłakała się w głos.Misiek wyciagnął swą chusteczkę
i wycierał płynące z oczu Ninki łzy. Potem zamknął ją w ramionach i delikatnie
kołysał niczym małe dziecko.
Gdy Ninka ucichła powiedział - masz kochana  bardzo sympatycznych rodziców.
Pozwoliłem sobie dziś do nich pojechac, przedstawic się i opowiedziec co i jak.
I jeśli się zgodzisz wyjśc za  starego emeryta, to mamy ich zgodę.
Ninuś, możesz mnie nawet nie kochac, ale zostań moją żoną, proszę.
Misiek wstał, podszedł do leżącego na ziemi kosza z kwiatami, chwilę w nim grzebał
i potem podszedł do Ninki z małym pudełeczkiem.
Po chwili na palcu Ninki znalazła się delikatna, ażurowa obrączka z  białego złota.
A w pudełku spoczywała nadal druga, większa. Ninka, niczym w transie, ogłuszona
tymi wszystkimi wydarzeniami wzięła ją do ręki i włożyła Miśkowi na  palec.
Nadmiar wrażeń uruchomił kolejne strugi łez. Ninka  siedziała na kolanach Miśka
i dokładnie zraszała mu łzami koszulę i sweter.
To była bardzo długa noc- przegadana, przepłakana, przekochana - a rano Ninka nie
nadawała się by pójśc do pracy.
Zatelefonowała do szefa i powiedziała, że jest chora i że wezmie 2 dni urlopu i wróci
do pracy w poniedziałek. Szef bez trudu udzielił urlopu- Ninka miała jeszcze sporo
niewykorzystanego urlopu.
W niedzielę Misiek po raz drugi poprosił rodziców Ninki o zgodę na ślub. Tydzień
pózniej przedstawił Ninę swoim rodzicom.
W kilka miesięcy pózniej wzięli ślub -jednym ze świadków był Piotrek.
W dziewięc miesięcy od chwili powrotu Miśka Ninka urodziła synka.
Tata-emeryt świetnie opiekował się synkiem, a Ninka wróciła do pracy zaraz po
ustawowym urlopie macierzyńskim.
                                                       K O N I E C