Pierwszy dzień pracy Adeli był czwartkiem. Na miejsce "zbiórki" przydreptała o 6,40, w dwie minuty później do autokaru wszedł Emil i zajął miejsce obok niej. Widziałem panią z okna kuchni gdy szła pani koło spożywczego. I jak się pani czuje?
Jakoś się czuję - dla mnie to bardzo niechrześcijańska pora. Ostatnio zaczynałam pracę dopiero o dziewiątej, a dziś budzik ściągnął mnie z łóżka o piątej. Nawet nie bardzo wiem czy żyję. Emil uśmiechnął się - sądząc po tym, że rozmawiamy, to na pewno pani żyje. Tu wszyscy wsiadają pół żywi, za 5 minut wszyscy będą spali. Gorzej jest tylko wtedy, gdy autokar jest w naprawie, bo trzeba dojechać pociągiem i tam pokonać te drobne dwa kilometry z hakiem. Gdy byli blisko centrum miasta Emil cichutko powiedział - proszę się rozejrzeć po autokarze. Tylko my dwoje nie śpimy. Adela rozejrzała się - faktycznie - wszyscy byli pogrążeni w drzemce. Gdy autokar przystanął by zabrać kolejnych pracowników niewiele osób otworzyło oczy. Miejsc siedzących już nie było, nowo przybyli stali w przejściu pomiędzy rzędami foteli. Ciekawe - pomyślała- czy oni też zasną? Boże, ten autokar wlecze się niemiłosiernie. Jeszcze dziś rozejrzę się w sprawie kupna samochodu. Może faktycznie wezmę połowę forsy a drugą część spłacę ratami. Muszę to przemyśleć. Kupno samochodu nie zając, nie ucieknie, wpierw muszę sprawdzić jak mi się tu będzie pracowało.
Po przybyciu na miejsce Adela wpierw poszła do sekretariatu - Kamil już był. No to świetnie, że pani jest - kadrowa też już dojechała. Podobno wszystko udało się jej wczoraj załatwić, wiec proszę wpierw odwiedzić kadry i podpisać angaż do działu patentowego. A potem dodał szeptem - kawę dla ciebie też zrobiłem, postawię ci na biurku w sekretariacie.
Fakt, że przez pierwsze dni pracy siedziała w sekretariacie miał też jedną dobrą stronę - niemal wszyscy pracownicy zdążyli ją poznać, bo placówka zatrudniała poniżej 200 pracowników. Nieomal cały personel inżynierski był płci męskiej - kobiety pracowały głównie w działach ekonomicznych. No cóż- od dawna było wiadomo, że politechnikę wybierali i kończyli studia głównie mężczyźni. Po trzech tygodniach wróciła do pracy sekretarka. Była zachwycona, że zastępowała ją "siła fachowa", więc nie było zaległości i bałaganu. A Adela wylądowała w pokoju razem z Emilem.
Na "dzień dobry" Emil przepytał się czy to ustawienie biurek jej odpowiada, pochwalił się, że na jej cześć zakupił nawet elektryczny porcelanowy czajnik, więc będą mogli sobie robić kawę kiedy im się zamarzy, nie będą uzależnieni od czasu i humoru pani "uniwersalnej". Zapytał się, czy mogliby mówić do siebie po imieniu, bo będą ciągle mieli mnóstwo spraw do omawiania. Przepytał się, kiedy Adela ma zamiar wziąć urlop, bo byłoby dobrze, by nie wzięli urlopu w jednym czasie. Poza tym w lipcu jest kurs w Urzędzie Patentowym, wiec byłoby dobrze, gdyby Adela mogła w nim uczestniczyć.
A jeżeli ta praca się Adeli spodoba, może aplikować na rzecznika patentowego i najlepiej zrobić to jak najszybciej, bo szykują się w tej dziedzinie spore zmiany i będzie to droga przyjemność, o czym jak na dziś niewiele osób o tym wie.
Ale ja mam jeszcze rok do skończenia studiów i już powinnam zacząć myśleć o pracy magisterskiej, raczej nie pociągnę jednocześnie aplikacji na rzecznika i ostatniego roku studiów- taki tytan pracy to ja nie jestem.
Nie wpadaj w panikę, przepatrzę co z tematów aplikacyjnych mogło by być jednocześnie tematem pracy magisterskiej na wydziale prawa. A aplikacja na rzecznika patentowego będzie niedługo trwała trzy lata - takie są plany. I będą się tworzyły kancelarie rzecznikowskie, funkcjonujące tak jak kancelarie adwokackie obecnie.
Emil "zanurkował" na moment w szafce swego biurka - po chwili wynurzył się stamtąd trzymając dwa duże jabłka - wybierz, które ci się bardziej podoba. To jabłka z sadu mojego ojca - hodowane ekologicznie. Dojrzewały do samego końca na drzewie a nie były zrywane niedojrzałe. Mam problem z tym sadem - nie wiem czemu ojciec go kupił. A teraz ojciec chory, rokowanie co do stanu jego zdrowia kiepskie, tylko on o tym nie wie, sad już dawno przepisany jest na mnie i mam z tym problem. Skończyłem wydział elektryczny a nie sadownictwo. O sadzie wiem tylko tyle, że rosną tam drzewa owocowe. Jak ojciec umrze to zwyczajnie sprzedam ten sad, ale teraz to mam tylko ból głowy, bo muszę go tam wozić.
Piękne te jabłka, to reneta landsberska - a ty mnie kusisz jabłkami niczym biblijny wąż Ewę. Lubię wszystkie jabłka, nawet te współczesne, owocujące co rok a nie co dwa lata jak te stare gatunki - stwierdziła Adela. Teraz w handlu nie ma ani landsberskich ani prawdziwych malinówek, ani koksów.
Emil wpatrywał się w nią ze zdumieniem - o Boże, kobieto, ty się znasz na jabłkach. A dla mnie jabłko to jabłko, jedne mi bardziej smakują, inne mniej i tyle tylko wiem o jabłkach.
A co z twoim ojcem, dlaczego rokowania kiepskie? Emil skrzywił się - ma chłoniaka i gdyby nie był takim uparciuchem i choć trochę przestrzegał zaleceń lekarza , brał regularnie leki i nie palił to pewnie byłoby lepiej. No ale on stwierdził, że już się dość "nażył", śmierć mu nie straszna, zresztą nawet się cieszy bo dołączy do mamy, która umarła w ubiegłym roku. Z drugiej strony trochę go rozumiem - został sam, bo nie chce się sprowadzić do mnie - mieszka w Milanówku. A ja się tam nie przeprowadzę- zbyt wiele lat jeździłem stamtąd do Warszawy.
Ojej, to faktycznie niewesoło. Taaaak, z biegiem czasu każdy z nas staje się sierotą - stwierdziła Adela. Chciałabym się ciebie poradzić w pewnej sprawie - chodzi mi po głowie kupno samochodu. Sama nie wiem, czy kupić na raty niedużą "nóweczkę" czy może coś używanego. No i chciałabym by to nie była jakaś duża bryka, ale taki nieduży samochód, np. renault twingo albo jakiś nieduży japoński suzuki lub może jakaś koreańska bryczka . I chciałabym od razu zapłacić połowę sumy, a resztę wziąć na raty, tylko nie wiem czy tak można.
Emil uśmiechnął się - kupowanie samochodu jest bardzo zbliżone do kupowania obuwia- nie zawsze w tym, co się nam podoba z zewnątrz dobrze się kierowca czuje. Trzeba wsiąść do środka "poprzymierzać" ustawienia, sprawdzić jak wszystko widzisz z boku i jak z tyłu, najlepiej jeszcze odbyć jazdę próbną, potem przepytać się o system ratalny banku , z którym dany dealer współpracuje - bo wiesz, nie każdy bank jest przyjazny klientom. Moim zdaniem lepiej jest jednak kupić nowy samochód, bo po prostu łatwiej go potem sprzedać. Każdy chętniej kupuje od pierwszego użytkownika niż od kolejnego. A bardzo ci ten samochód potrzebny? A lubisz prowadzić? Często jeździsz? Domyślam się, że ten pomysł wpadł ci do głowy, gdy dowiedziałaś się, że autokar często nawala. Ale gdy nawali autokar, to połowa jego stałych pasażerów ma samochody i wtedy podwozimy się wzajemnie swoimi samochodami. Ja do pracy jeżdżę głównie autokarem, swoim jadę tylko wtedy, gdy wiem, że danego dnia muszę wyjechać wcześniej z pracy. Gdy autokar nawali zawsze zabieram ze sobą wtedy 3 osoby. Jako mój współpracownik zawsze masz wtedy u mnie pierwszeństwo. Ale jeśli mimo tego masz wewnętrzny przymus zakupu samochodu - jasne, że ci w tym pomogę.
A co do twoich studiów- codziennie masz zajęcia i wcześnie wychodzisz?
Nie, nie codziennie - wcześniej wychodzę tylko w piątki, bo zajęcia mam od godziny 15,00. W trakcie sesji czasem mam egzamin rano, ale na sesję to mi przysługuje jakiś urlop. Ostatnio jest o tyle porządnie, że wcześniej dostaję rozpiskę z terminami egzaminów.
No to na piątki coś wymyślimy, żebyś nie musiała tu przyjeżdżać. Chciałbym ci zadać bardzo niedyskretne pytanie ale.... Adela przerwała mu - domyślam się nawet jakie to pytanie, skoro mówisz, że niedyskretne. Nie jestem mężatką, a na dziś to nawet nie umiem ci powiedzieć, czy mam kogoś czy też nie. Wiem, to kretyńsko brzmi, ale sytuację mam dość dziwną - bo nie jestem w stanie określić swoich własnych uczuć i muszę to spokojnie przemyśleć by kogoś nie skrzywdzić. Gdy zadasz mi to pytanie za tydzień - na 99% będę wiedziała co mam ci odpowiedzieć. A ty możesz mi odpowiedzieć na to pytanie, które chciałeś mi zadać? Wiem tylko, że nie jesteś żonaty.
Emil uśmiechnął się - fakt, nie mam żony, nie mam też żadnej kobiety. Postanowiłem nie rozmieniać się na drobne. Kiedyś ci pewnie to wytłumaczę. Zrobić ci kawę czy herbatę?
Zrób kawę, mam do niej coś dobrego, ale to nie moje dzieło, a mojej cioci. Na styku biurek postawiła talerzyk z kruchymi ciastkami. Emil patrzył na nie z uśmiechem - znam te ciasteczka, moja mama właśnie takie robiła! są przepyszne! To pewnie śmieszne, ale jestem skłonny potraktować to jak jakiś znak od mamy. Jesteś chyba czarodziejką - wpierw potrafisz nazwać jabłka z sadu mego ojca a teraz częstujesz mnie ciasteczkami, które robiła moja mama. To niesamowite! Adela roześmiała się - z tego co wiem, to one nawet nie są pracochłonne, tylko ja ich nigdy jeszcze nie robiłam. W ogóle jestem antytalent kulinarny w dziedzinie ciast. Gdy czytam przepis, w którym ktoś chce bym odważyła 18 dekagramów mąki to jest więcej niż pewne, że tego nie zrobię. Dlaczego akurat 18 a nie 20 deko? Jeśli tylko ci smakują to zjadaj - jest ich więcej, tylko ten talerzyk taki malutki - wyciągnęła z szafki torebkę pełną tych ciastek. No jasne, że zjem, bo jestem zwyczajny łakomczuch - chociaż dobrze wiem, że nie powinienem, bo się utuczyłem w tym Meksyku.
Utuczyłeś się bo jadłeś na okrągło fasolę i różne naleśniki- przecież oni prawie zawsze każdy naleśnik smarują warstwą pasty fasolowej a dopiero na to kładą jakieś tam mięsiwo lub ewentualnie jakieś warzywo czy też rybę. Mam koleżankę, której pasją są podróże kulinarne i od niej wiem jak gotują w Meksyku. Po każdej wycieczce robi "posiad kulinarny" i pichci to co w innej stronie świata jadła. A poza tym to wcale się nie utuczyłeś, nie masz "ciąży pokarmowej" i przerośniętego podbródka. I nie wyglądasz wcale niczym pączek w maśle! Ograniczysz nieco węglowodany, zwiększysz podaż białka i wszystko się wyrówna.
Zapisałem się na basen, będę chodził trzy razy w tygodniu- pochwalił się. Oooo, to świetnie. Po basenie wrzucisz na ruszt tylko białko, czyli jajka lub mięso i jakieś surowe warzywka i bardzo szybko będziesz zadowolony ze swego wyglądu.
c.d.n.