sobota, 2 stycznia 2021

Zimowa eskapada- XI

 Wreszcie nadszedł, niemal po roku, wieczór wyjazdu do Egiptu. Podobna  była pora, a zwłaszcza ulubiona godzina odlotów czarterowych. Cała reszta była jednak różna, ale Mira i Michał chyba o tym samym myśleli od chwili wejścia do hali odlotowej, bo w pewnej chwili Michał pociągnął Mirę w stronę informacji i tam  ją na oczach nieco zdumionych przyjaciół namiętnie pocałował. 

Na pytające spojrzenie swego ojca powiedział - aaa, tak jakoś zebrało mi się na wspominki, a wszelakie  dworce i lotniska świetnie się do takich scen nadają. Ale ojciec zupełnie nie skojarzył, bo przecież nie wiedział, że oni właśnie tu się poznali. 

"Ryszardy"- jak mówili między sobą Mira i Michał, wyglądali bardzo sportowo. Rysia, gdy rozejrzała się po strojach grupki lecącej do  Egiptu odkryła, że nie było ani jednej kobiety  ubranej w buty na szpilkach i tylko 4 panie (skrupulatnie policzyła) były w spódnicach, z tym że jedna z nich to była wielce leciwa pani. I od razu podzieliła się tym spostrzeżeniem z Mirką i jej teściową. A przecież- powiedziała- szpilki wysmuklają sylwetkę.  

Ale nie niwelują wcale ani 10 dekagramów nadwagi - wypaliła Mirka.  Od wskoczenia w szpilki z pewnością nie ubędzie ani kilogramów na wadze  ani nie zmniejszy się obwód bioder czy talii. Co najwyżej lepiej wyglądają nogi, chociaż czasami widz się tylko zastanawia jak taki cieniutki obcas wytrzymuje taki nacisk. Rysia automatycznie uległa zapowietrzeniu się i już nic nie mówiła.

Tym razem podróż zaczynali od Kairu. Hotel, który mieli zarezerwowany był zaledwie  o 10 minut drogi pieszo od  Muzeum Egipskiego. W cenie były śniadania i kolacje. Co prawda nie był pięciogwiazdkowy a zdobiły go tylko trzy  gwiazdki, nie mniej  lśnił czystością, miał całkiem ładne łazienki, podwójne łóżko z powodzeniem pomieściłoby cztery osoby, a większość pokoi miała  balkony. W cenie były śniadania i kolacje, wszystko w formie szwedzkiego stołu. Dzień przylotu wszyscy przeznaczyli na odpoczynek. Jednak spanie w samolocie nie jest pełnym wypoczynkiem.

Ponieważ była ich szóstka  często korzystali z taksówek wieloosobowych, które były znacznie tańsze od zwykłych . 

Do Muzeum Kairskiego poszli "nowicjusze",  a Michał i Mirka przeznaczyli ten dzień na odkrywanie najbliższego otoczenia hotelu. Nie da się ukryć, że w najbliższym otoczeniu co krok niemal był jakiś hotel - jeśli się człowiek zagapił to mógł z powodzeniem wejść  do innego niż ten,  z którego wyszedł rano. No i do Gizy nie było stąd daleko- zaledwie godzina drogi autobusem.  

Ale do Gizy to ani Michał ani Mirka nie  mieli ochoty jechać. Wysłali tam nowicjuszy- no bo jak? być w Egipcie i nie być w Gizie to tak jakby być w Rzymie i nie  zobaczyć  żywego papieża. 

Wpierw sami powędrowali na targowisko Khan Khalili,  do którego dojście  zajmowało raptem 15 minut . Targowisko było w tym miejscu już 700 lat i na jego terenie była stara, kultowa kawiarnia El Fishawy, która istniała już 250 lat. Podawano w niej kawę parzoną "po turecku" z kardamonem i słodką, miętową herbatę. Prawdę mówiąc to żadne z nich nie odważyło się tu wypić cokolwiek.

 Naczelną zasadą było chodzenie po ulicach Kairu, a tym bardziej po targowisku, bez żadnych torebek czy też plecaków, bo niestety na porządku dziennym były kradzieże.  Torebki na pasku,  tzw. "nerki" i Mirka i Michał nosili pod zapiętą kurtką. Targowisko było olbrzymie i na pewno łatwiej było powiedzieć czego tu nie ma niż co tu można kupić.

Ale oni oboje wcale nie mieli zamiaru kupować jakichś pamiątek. I choć droga  na bazar nie była daleka, to koszmarny ruch samochodowy i hałas, tłumy ludzi idących we wszystkich kierunkach były męczące. Tłumy były tam cały dzień, od wczesnego rana do północy. Wszystkie sklepy funkcjonowały przeważnie do 23,00, lub do 24,00 godziny.

Mieli wrażenie, że mieszkańcy tego miasta nigdy nie śpią. Mirka stwierdziła, że widocznie  sypiają na zmiany. 

Wszyscy razem zwiedzili fortecę Salah Al-Din A-Ayoubi zbudowaną przez Saladyna w XII wieku, Koptyjski Kościół  Prawosławny z drewnianym dachem w kształcie Arki Noego.  Byli też w naprawdę pięknym Al Azhar Park z pięknie utrzymanymi ogrodami, fontannami, wieloma punktami  gastronomicznymi, ładną kawiarnią i teatrem.

Zwiedzili też Muzeum Koptyjskie (które powstało w 1908 roku) ze zbiorami zabytkowych dzieł sztuki,  Abdin Palace Museum,  oraz byli na wyspie nilowej Gezira Island, nazywanej  przez miejscowych Zamalek. To najdroższa i najpiękniejsza  dzielnica Kairu, którą zamieszkuje około 420 tysięcy osób. Znajdują się tu liczne  muzea,  piękne pałace oraz Opera Kairska. Na wyspę można się dostać trzema  mostami.

Z ulgą opuścili Kair, bo miasto- moloch było jednak męczące. Jeszcze  żadne z nich nie było w  aż tak ludnym  mieście tyle dni. Ubiegłoroczny pobyt Mirki i Michała w Kairze był jednak bardzo krótki. 

Teraz tanimi liniami polecieli do Luksoru. Lot trwał zaledwie godzinę i 10 minut,  a gdyby chcieli ten dystans pokonać pociągiem musieliby jechać minimum 10 godzin. Spotkali nawet takich, którzy chcieli się wybrać do Luksoru pociągiem , ale gdy okazało się jak ów pociąg wygląda - czym prędzej zrezygnowali.

Hotel w Luksorze był pięknie położony, bliziutko Nilu a z tyłu był ogród i basen. Pokój Mirki i Michała wychodził na ogród, w pokoju był ekspres do kawy i olbrzymie podwójne łóżko, była ładna łazienka, a hotel miał własną restaurację i bar. Lokalizacja pod względem zwiedzania była dobra, do Świątyń Karnaku było zaledwie 2,8 km, do Doliny Królów 7,2 km. Pogoda była dobra , miłe ciepło a nie wściekły upał. 

Na tablicy ogłoszeń rodzice Michała wyczytali ogłoszenie, że istnieje szansa na komfortowe zwiedzenie Doliny Królów, grobowca Tutenchamona, świątyni Hatszepsut i świątyni Amenhotepa III na terenie kolosów Memnona III, a wszystko to w towarzystwie egiptologa. Na koniec  był lunch w miejscowej restauracji. Pod hotel przyjeżdżał klimatyzowany busik, po wycieczce odstawiał gości do ich hotelu. Jedyny  drobny  mankament- egiptolog mówił po angielsku. Postanowili wykupić tę wycieczkę, tym bardziej, że w każdej chwili można było zrezygnować. Rysia była przerażona bo nie znała wcale angielskiego, ale mama  Michała powiedziała, że to nie szkodzi, ona też właściwie  nie zna, ale co zobaczą to ich. A po powrocie do Warszawy uzupełnią swe wiadomości.

W dwa dni później wszyscy pojechali eleganckim mikrobusikiem do Doliny Królów. I choć Mirka i Michał byli tam  rok wcześniej nie  żałowali, że pojechali tam teraz. Dopiero ten przewodnik zwrócił ich uwagę na fakt, że każdy z tych posągów Amenhotepa III wykuty z kwarcytu w1370 roku p.n.e miał wysokość 15, 60 m,  podstawa dodawała mu  2 metry wysokości więcej, a każdy ważył około 800 ton. Z przodu tronu, po bokach są wykute dwa posągi kobiece- jego żony Teji oraz matki Mutemuji. Boczne  ściany tronu  zdobią reliefy przedstawiające  bóstwa Nilu. Co prawda dziwnie wyglądają te olbrzymie samotne posągi siedzącego na tronie faraona, ale tylko tyle pozostało ze świątyni grobowej Amenhotepa III, która uległa dwa razy siłom natury- raz trzęsieniu ziemi a po jakimś  czasie wylewowi Nilu.

Wprawdzie wszyscy widzieli w Muzeum Egipskim wszystko to co  najcenniejszego wydobyto z grobowca Tutanchamona, wszyscy zwiedzili jego grobowiec. Widać wchodzenie do  grobowców ma jakąś magiczną siłę przyciągania, jak stwierdził Ryszard, ale nie da się ukryć, że malowidła naścienne robią nieprzemijające wrażenie.

                                                      c.d.n.


Zimowa eskapada- X

Czas mijał niepostrzeżenie. Pewnego  październikowego dnia Mirka  odebrała telefon od......brata stryjecznego swego męża. Były Michał wyraził swą radość z faktu, że Mirka weszła do rodziny Sz. Poza tym jest przekonany, że ona i jego brat stryjeczny bardzo do siebie pasują i że życzy im obojgu wszystkiego co najlepsze.

Przez wrodzoną  uprzejmość Mirka  zapytała się, jak się jemu powodzi - okazało się, że on mieszka w Niemczech, a przyjechał do Polski po swoje dokumenty, bo ma zamiar ożenić się z pewną Niemką. Nie żeby to była jakaś wielka miłość, ale dziewczyna dobrze tańczy, jest zabawna i niezła pod wieloma innymi względami no i ma mieszkanie i cierpliwość by uczyć go niemieckiego. 

Mirka potraktowała go dość chłodno, a na pytanie czy mogli by się spotkać powiedziała że oczywiście tak, ale w tej sprawie to niech telefonuje do swego brata, bo ona podporządkowuje swój grafik jego grafikowi, więc jest prościej gdy się z nim umówi, jeśli aż tak go ciekawi co u nich słychać. Oczywiście natychmiast po skończeniu rozmowy zadzwoniła do męża i poinformowała go o tym telefonie. Michał się uśmiał i powiedział, że on osobiście nie widzi nic  ciekawego w tym spotkaniu i na pewno odmówi, co Mirka pochwaliła. No ale Michał nr 1 zrozumiał dobrze taktykę Mirki  (wszak nie był głupi) i więcej nie  telefonował ani do niej ani do swego brata.  

Mirka z coraz większą radością spoglądała w kalendarz, bowiem urlop w Egipcie zbliżał się coraz większymi krokami. Omawiała zestaw  garderoby z teściową i wielce ich ten temat pochłaniał.

Ryszard coraz częściej omawiał swoje sprawy zawodowe z Mirką, chciał całkiem zmienić funkcjonowanie swej firmy, bo jak stwierdził do dawania pieniędzy w ten biznes to chętnych nie brakowało, ale każdy chciał być tylko udziałowcem od strony finansowej a ludzi do pracy konkretnej to jakoś nie było. I nawet pozbieranie ich razem by coś omówić to też  było trudne. Mirka stwierdziła, że ona powiedziała na ten temat już wszystko a teraz  dalsze działanie i tak musi podjąć Ryszard. To on musi teraz pomyśleć jak to wszystko zakończyć a potem od razu zacząć od nowa na innych nieco zasadach.   I może byłoby lepiej gdyby było to na mniej "kumplowskich" zasadach, bo jak się okazuje to kumple bywają bardziej przydatni daleko od pracy. 

Któregoś dnia , gdy rozmawiali w trójkę, Ryszard powiedział całkiem szczerze - Michał, ja ci po prostu Mirki zazdroszczę- to bardzo mądra kobieta. A mądra żona to skarb, tyle tylko, że wymaga wtedy od mężczyzny ciągłego myślenia. I pomyśleć, że mógłbym być jej mężem, gdybym się nie poczuł wtedy tak bardzo dotknięty jej odmową spotykania się, choć uzasadnienie nie było dla mnie w najmniejszym stopniu uwłaczające. A tak to mi została rola  niemal ojca, ale ojca  zachwyconego córką. 

No niee, litości - zaprotestowała Mirka. Ja już mam  dwóch ojców, trzeci mi niepotrzebny. Bądź po prostu naszym przyjacielem. Przyjaźń jest nie przemijającym stanem, a miłość to uczucie, które nie pielęgnowane dostatecznie może obrócić się nawet w nienawiść. Poza tym przyjaźń wiele więcej wybacza, nie jest tak zaborczym uczuciem jak  miłość. A możesz  nam powiedzieć, kto w końcu będzie u twego boku na tym wyjeździe? Pani Rysia, czy jakaś nowa zdobycz?

Ryszard roześmiał się- przeceniasz mnie, już żaden ze mnie zdobywca. Dobrze wiem, że młode i ładne lecą głównie na moją kasę, a nie na mnie. 

Bo może, sam sobie z tego nie zdając sprawy, właśnie tym im usiłujesz zaimponować. Nie  zapraszaj od razu do super drogiej knajpy, nie kupuj tuzina róż bez powodu, nie ozdabiaj ich uszu złotymi kolczykami. Zapomnij na trochę o swojej kasie, bądź taki jakim byłeś na studiach. Wtedy dostrzegą w tobie nie kluczyk do kasy a faceta. I od razu będziesz wiedział czy im zależy na  tobie czy na twojej mamonie. A pani Rysi to na czym zależy? rozgryzłeś?

Pani Rysia z trudem ukrywa fakt, że po prostu chce wyjść za mąż, ale nie za byle kogo, bo już raz za byle kogo wyszła. I nie wie nic poza tym, że jestem prawnikiem. Dobra z niej kobieta, mieszka obok, świetnie gotuje, troskliwa i stosunkowo dobra "w te klocki", ale żadnych nowości. I tak jak powiedziałaś - nie za bardzo mam z nią gdzie bywać i o czym porozmawiać. Z tym bywaniem to pół biedy, ale jak sama wiesz lubię sobie z kobietą podyskutować niekoniecznie o tym co ma być na obiad a o wielu innych  sprawach. Nie wymagam by była akurat dobra w tematyce prawnej, ale po obejrzeniu jakiegoś filmu wolałbym nie słyszeć zachwytu nad urodą obsady ale nad tym jakie było jego przesłanie i jak się to ma do prawdziwego życia. I wolałbym częściej bywać w teatrze niż w kinie. Ale dla niej teatr to okazja do wystrojenia się a nie uczty duchowej. Zresztą jak mam jej powiedzieć, że powinna się inaczej ubrać?

Prosto- zainwestuj w jakiś ciuch, kup, przynieś i gdy zmierzy i będzie dobry rozmiarowo to się zachwyć niezmiernie. Na ogół to skutkuje. Rozmiar podejrzysz na jej obecnych ciuszkach. Rozmiar jest zawsze  podany na metce- w sukienkach i bluzkach metki są  z tyłu na szyi, w spodniach i spódnicach w talii.Możesz też coś wypatrzeć na mieście na manekinie i potem z nią w to miejsce przyjść mówiąc, że sobie wyobrażasz ją w tej sukience. Niech zmierzy i jak będzie  wyglądała dobrze to zainwestuj. My lubimy zachwyty naszych partnerów, pilnie się w nie wsłuchujemy. 

A poza tym możesz z nią do nas wpaść w najbliższą sobotę, to pogadamy na temat pobytu w Egipcie , obejrzy trochę zdjęć, ja jej podpowiem w czym jest tam najwygodniej się poruszać. I przepędź ją na piechotę, więc może odkryje, że niższe szpilki są nieco praktyczniejsze do  chodzenia, albo odkryje takie  cudo jak adidasy.

Ten projekt najbardziej przypadł do gustu obu panom, już widzieli w wyobraźni jak oni urzędują  sami przy stole i roztrząsają losy świata a one  sterczą w sypialni i oglądają  ciuszki. Nie podejrzewali, że będą musieli wziąć udział w akcji : "uczymy panią Rysię jak się ma wyszykować do wyjazdu".

Z jakiegoś bliżej nie znanego powodu pani Rysia była przerażona  faktem, że jej garderoba musi się zmieścić w jednej walizce i nie może ważyć więcej niż 20 kg razem z walizką. Pierwszy szok przeżyła jeszcze oglądając zdjęcia- na wszystkich co do jednego Mirka była w spodniach, w sumie miała 4 pary spodni - 2 razy dżinsy, 2 razy cienkie spodnie. Na wszystkich zdjęciach była w adidasach. Miała ze  sobą 2 pary szpilek, ale one były tylko do tańca, nie do chodzenia na ulicy.Adidasy jedne były solidniejsze, drugie lżejsze. Miała też 2 sukienki, ale też tylko do tańca. Na co dzień funkcjonował zestaw spodnie plus różne bluzki: 3 z krótkim rękawem, jeden cienki golf plus 3 trykotki z  długim rękawem. Jeden sweter ciepły, wełniany, 1 cienka czapka, kurtka cienka wiatrochronna z kapturem, 1 ciepła kurtka, jesienno-zimowa na podróż.Dwa kostiumy kąpielowe, czepek, klapki basenówki. Sporo skarpetek, miękkich, bawełnianych. Dla urody - kremy z filtrem +50, kremy nawilżające, żel aloesowy.W trakcie wizyty okazało się, że Ryszard też raczej nie ma  na stanie garderoby sportowo-wycieczkowej, bowiem od lat były to dziwne urlopy, wielkomiejskie, nawet jeśli spędzane poza ojczyzną. Owszem,  miał letnie garnitury, ale nie zestawy sportowe. Ryszard był typem garniturowo- krawatowym, zero luzu. W życiu nie miał na nogach adidasów, ani na tyłku dżinsów.Wobec takiej sytuacji postanowiono, że w następną sobotę odwiedzą kilka sklepów w galeriach handlowych.

Obkupienie obojga w odzież, której raczej nigdy nie nosili było tyleż zabawne co meczące.  Mirka napracowała się znacznie  bardziej, bo Rysia w niczym się sobie nie podobała. Ryszard wpierw się wypytywał Michała jak "w tym czymś" wygląda, potem to samo pytanie zadawał Mirce, na końcu zaś Rysi, która za każdym razem zapewniała go, że świetnie.  Mirka jej wytłumaczyła, że jeśli jej choć trochę zależy by nadal być z Ryszardem to niech robi i mówi to co jej Mirka każe. Argumentem, by przekonać Rysię do dżinsów, adidasów i innych akcesoriów było powiedzenie, że  to ubranie ją odmładza. Tak naprawdę może nie tyle ją odmładzało, co uwalniało od stylu przechodzonego wampa. Ukoronowaniem starań było doprowadzenie  Rysi do fryzjera, by skasować tę stapirowaną  beżową bezę, którą miała na głowie. Fryzjerka  udowodniła jej, że dobre strzyżenie uwolni ją od tapirowania i lakierowania włosów. Przy okazji Mirka  skróciła też swoje włosy- miała teraz taką długość, że mogła je albo podpiąć albo nosić rozpuszczone. Po pięciu godzinach ciężkich robót oboje byli obkupieni. Zakupy nieco zdziwiły Ryszarda, który liczył się, z tym, że wyda krocie a okazało się, że wydał niewiele  więcej niż połowę tego, co wydałby  na markowy garnitur( bo nosił tylko markowe  garnitury). A najważniejsze, że Rysia po raz pierwszy wyszła na miasto w spodniach i adidasach. Mirka ją tylko uprzedziła, że po pierwszym dniu chodzenia nie na szpilkach a na płaskiej podeszwie może odczuwać ból mięśni piszczelowych, bo inne partie mięśni nóg pracują gdy się chodzi  na obcasach, a inne gdy na płaskiej podeszwie. Poboli jeden dzień, zawsze może sobie rozmasować, to szybciej ból ustąpi.

Byli zmęczeni i głodni i Ryszard zaprosił ich do restauracji na obiad. Ojej- zawołala cichutko Rysia- ale ja  jestem nieubrana.  Ależ jesteś ubrana i to dobrze ubrana - zapewnił ją Ryszard. Wolę cię w tych dżinsach niż w tej przyciasnej i przykrótkiej sukience. Rysię aż zapowietrzyło na dobre pół godziny, po czym odpowiedziała- no skoro uważasz, że tak lepiej, to mi miło. Po obiedzie pożegnali się serdecznie i pary rozeszły się do swoich domów.

Jeszcze jedne takie zakupy a popełnię  harakiri- powiedział Michał. Gdzie oni się uchowali? Mirka tylko wzruszyła ramionami - mnie to nie dziwi, bo większość facetów w jego wieku to garniturowcy,  ich stałym ubraniem jest garnitur, tyle tylko, że Ryszard ma zawsze bardzo dobre jakościowo  i bardzo dobrze uszyte  garnitury, bo większość ma szytych na miarę. A gdy się coś szyje na miarę to się to szyje z bardzo dobrej jakości materiału. Strasznie droga jest po prostu robocizna. I dobrze, że załatwiliśmy wszystko na tych niższych kondygnacjach, bo on jest trochę snob , a na górze jest Marc O'Polo i tam to by wydał kupę kasy. A jak ci się podobała "nieubrana" Rysia ? Michał się roześmiał- nawet Ryszard  dostrzegł różnicę. A ty jesteś kochana, że masz teraz włosy takie, którymi lubię się bawić. 

                                                               c.d.n.