czwartek, 31 lipca 2014

Zauroczenie - cz.II

W połowie następnego tygodnia zatelefonował Arek.
Irena była w domu sama, więc zaproponowała by zamiast przyjeżdżać do nich do domu,
spotkał się z nią następnego dnia  w centrum miasta, blisko jej pracy.
Przed wyjściem z pracy domalowała sobie nieco urody, na nowo upięła kok tak by kilka
pasm włosów wisiało z niego luzno i wyjątkowo punktualnie opuściła biuro.
Celowo przyszła na miejsce spotkania nieco wcześniej, ale Arek już był.
Gdy tylko zobaczył ją w drzwiach zerwał się  z krzesełka i podążył w jej stronę.
Ubrany był zgodnie z obowiązującą modą, czyli był w bawełnianym melanżowym
swetrze  "w serek", założonym wprost na gołe ciało.
Siedzieli przy stoliku, sączyli średnio dobrą kawę i wpatrywali się w siebie badawczo.
Chyba  żadne z nich nie miało pomysłu na rozmowę - w końcu Irena zaczęła się
dopytywać dlaczego nie miał tych notatek, czy dużo  wykładów opuszcza, jak mu się
podoba  studiowanie prawa, bo to przecież piekielnie dużo materiału pamięciowego
do opanowania.
W końcu oboje mieli dosyć siedzenia i wędzenia się w dymie papierosowym (bo wtedy
palenie w kawiarni było czymś normalnym) i Irena zaproponowała by przeszli się
kawałek traktem królewskim, zahaczając po drodze o Park Ujazdowski a potem przez
Ogród Botaniczny i ewentualnie Łazienki.
Arek stwierdził, że to bardzo dobry pomysł, ale bez Parku Ujazdowskiego, może lepiej
podjechać autobusem pod Ogród Botaniczny i ogrodem przejść do Łazienek.
Tak też zrobili. Gdy tylko znalezli się w Ogrodzie  Botanicznym w Arka wstąpił nowy
duch - przygarnął Irenę do siebie , poprowadził w jedną z bocznych alejek , gdzie stała
ławka. W ogrodzie było pusto, niewiele osób o tej porze tu przychodziło.
Często tu przychodzisz? - zapytała Irena ."Czasami, ale nie za często. Ty zawsze zadajesz
tyle pytań?"- padło w odpowiedzi.
I nie czekając na jej odpowiedz objął ją i zaczął  całować.  Irenie udzieliło się jego
podniecenie -właściwie to już dawno nie całowała się z nikim  tak po wariacku na ławce
w parku. Poczuła się zupełnie tak jakby znów miała  szesnaście lat, a nie te dwa razy
więcej. I bardzo jej się to spodobało.
Po kilkunastu minutach Arek zerwał się, pociągnął ją za rękę i ruszyli w dół Ogrodu,
by dołem przejść do Łazienek. A potem szybko poprowadził ją do wyjścia w pobliżu
Agrikoli. Irena nawet nie bardzo kojarzyła, że tam też jest wejście do Łazienek -
najlepiej znała część parku w okolicach Belwederu. Arek zaraz po wyjściu z  Łazienek
poprowadził ją uliczkami pobliskiego osiedla. Kątem oka rzuciła na nazwę ulicy, którą
szli- ul.Dragonów. Rozśmieszyła ją ta nazwa. Arek-dragon, ale numer, pomyślała.
Arek, a dokąd  ty mnie prowadzisz? Do domu- mojego domu, padła odpowiedz.
W tej chwili skręcili do jednej z klatek a Arek niemal wniósł Irenę na  pierwsze piętro.
Na drzwiach mieszkania nie było żadnej wizytówki, numeru mieszkania też nie.
Gdy tylko  Arek zatrzasnął za sobą drzwi objął mocno Irenę i pociągnął do małego
pokoju, pełniącego zapewne rolę sypialni.
Duże, podwójne łóżko było nakryte białym pledem, reszty umeblowania dopełniała
biała szafa z olbrzymim lustrem, stojąca lampa i fotel.
Arek wyjątkowo sprawnie zaczął pozbawiać Irenę ubrania, ani na chwilę nie odrywając
się od jej ust. Niezłą wprawę ma smarkacz, zielony w tej branży nie jest - pomyślała.
A potem na kilka godzin skasowała myślenie poddając się całkowitemu szaleństwu
Arka, któremu nie brakowało kondycji i pomysłowości.
Około 22,00 Irena z lekka oprzytomniała.  Arek, muszę skorzystać z telefonu. Dziś
Wojtek ma co prawda nocny dyżur, ale nie chcę by się denerwował, że mnie nie ma
w domu tak pózno.
Arek przyniósł z drugiego pokoju aparat, podłączył go i dyskretnie się wycofał
zamykając za sobą drzwi.
Irena wpierw zadzwoniła do koleżanki z prośbą o alibi, że u niej dziś zanocuje, a
potem zadzwoniła do Wojtka, mówiąc, że skoro on  ma dziś dyżur, to ona pojedzie
do Maryli na ploty i tam przenocuje, bo ma stamtąd blisko do pracy.
Irena i Maryla przyjazniły się  niemal od czasów zabaw w piaskownicy i nieraz
świadczyły sobie wzajemnie takie usługi.Najważniejszy w tym był fakt, że wcale
się potem nie informowały wzajemnie o tym dlaczego było potrzebne alibi.
Arek lekko marudził, że Irena już chce iść do domu, ale Irena pozwoliła już tylko
na wspólny prysznic.
Potem dała się  odprowadzić na postój taksówek. Przed rozstaniem zabroniła Arkowi
telefonowania do domu i dała mu nr do swego biura.
I choć powiedziała Wojtkowi, że będzie spała u Maryli, pojechała do własnego domu.
Gdy już wychodziła rano do pracy Wojtek właśnie zajechał pod blok. Minęli się
jadąc dwiema różnymi windami.
W kuchni czekały na Wojtka kanapki i kartka z wytycznymi odnośnie zakupów.

W pracy Irena była w kiepskim nastroju - po pierwsze odwykła od tak intensywnych
szaleństw, poza tym po raz pierwszy zdradziła Wojtka fizycznie.
Irena spotykała się od czasu do czasu z różnymi mężczynami - miała dwóch bardzo
bliskich kolegów, właściwie przyjaciół, których obecność w jej życiu zupełnie nie
przeszkadzała Wojtkowi. Z jednym z nich chodziła do opery i filharmonii, bo
Wojtka nawet zaprzęgiem konnym nikt by tam nie zaciągnął. A kiedyś była z nimi
i Marylą na wycieczce we Francji. Bały się trochę jechać same (no bo co będzie
jak się samochód popsuje?), więc wymyśliły, że wezmą chłopaków jako swego
rodzaju ochroniarzy i pomocników. Wyjazd był świetny- chłopcy nosili bagaże,
one w ramach rewanżu robiły im śniadania i kolacje, prowadzili wszyscy po kolei,
dzięki czemu podróż szła sprawnie.
A Wojtek w tym czasie brał czynny udział w pracach na działce, którą właśnie
dostał od rodziców i brał nocne dyżury w pracy.
Irena nigdy nie zastanawiała się nad tym, co robi Wojtek gdy go nie ma w domu.
Przed ślubem umówili się, że nie będą się wzajemnie zadręczać podejrzliwością,
bo podejrzliwość i zazdrość zniszczą każdy związek. I jeżeli w stanie ich uczuć
nie zajdą żadne zmiany to nie ma powodu by robić tragedię, z faktu, że któreś
 z nich  wybrało się z kimś innym  na spotkanie, do kina, teatru lub na wycieczkę.
Ale Irena zdawała sobie sprawę, że tym razem to jednak przeholowała. Chciała
nawet w przypływie nadmiaru uczciwości natychmiast powiedzieć Wojtkowi,
że go zdradziła.
Około drugiej wyszła z pracy. Musiała nieco pobyć sama i wszystko przemyśleć.
Tak naprawdę nie wyobrażała sobie życia bez Wojtka - w dalszym ciągu pociągał
ją fizycznie, choć intensywność zbliżeń nieco zmalała. Oboje byli często zmęczeni,
ale wszystko wyrównywało się w okresie urlopu.Nadal  śmieszyły ich te same
dowcipy, czytali te same książki, lubili te same filmy. Było im naprawdę dobrze
ze sobą.
Siedziała w barku kawowym  i zastanawiała się nad swoimi uczuciami względem
Arka - no cóż, ładny był, choć tak naprawdę nie przepadała za blondynami, czego
dowodem był Wojtek. Przypominała sobie poprzedni wieczór - Arek, jak większość
młodych mężczyzn miał niespożyte zasoby energii i jak na swój wiek bardzo
duże  doświadczenie. Już wczoraj pomyślała, że chyba brał lekcje u starszej od
siebie kobiety i był bardzo pilnym uczniem. I duuużo ćwiczył, bardzo dużo.
A wiadomo - trening czyni mistrza, niezależnie od uprawianej dyscypliny.
Irena postanowiła, że o niczym jednak nie powie Wojtkowi. To co się stało
poprzedniego dnia było  zupełnie bez znaczenia.
Pojechała do domu, po drodze robiąc jak zwykle zakupy.
Wojtek spał. Irena po cichutku rozebrała się i wsunęła pod kołdrę.
Nieco rozbudzony Wojtek przytulił ją, zamruczał oj, jak dobrze że jesteś" i
natychmiast zasnął.
W czerwcu byłam na ich 46 rocznicy ślubu.Dzieci nie mają, działkę sprzedali.
                                          KONIEC