Śniadanie w pierwszy dzień świąt było jak z filmu zachodniej produkcji. Całkiem okazała górka prezentów leżała pod i dookoła stolika, na którym stała choineczka. A, co najważniejsze - śniadanie było o właściwej zdaniem wszystkich jego uczestników godzinie, czyli o 10,30. Zgodnie postanowili, że prezenty będą rozpakowywać dopiero po śniadaniu, bo w przeciwnym razie śniadanie zacznie się około południa. Co prawda, jak zauważył Emil, to "samo południe" jest dla niego szczęśliwą godziną, bo właśnie w samo południe pierwszy raz zobaczył Adelę i bardzo żałował, że ta pierwsza ich wspólna "podróż" była tak bardzo krótka.
Śniadanie było wyraźnie przeglądem kulinarnym tego, co oferował barek w Hotelu Europejskim oraz cukiernia Bliklego. A na sam koniec było czekoladowe fondue i w gorącej czekoladzie lądowały różne orzechy, daktyle, figi, morele, rodzynki.
Wszyscy byli mocno zdziwieni, że jest tak wiele prezentów, ale właściwie nie było to takie dziwne, bo każde z nich już od lata kupowało "coś" dla kogoś z ich czwórki na prezent i chowało " na zaś". Helena i Emil byli pod tym względem bezkonkurencyjni- Helena bo dobrze pamiętała okres, w którym ciągle czegoś brakowało i nigdy nie było wiadomo, czy jeśli nie kupi się czegoś "od ręki" to kupno będzie możliwe za dzień lub dwa, a Emil - bo bardzo uważnie wsłuchiwał się we wszystko co mówiła Adela i bardzo chciał realizować jej "zachcianki". Co prawda Adela dość szybko zorientowała się co jest grane i bardzo kontrolowała wypowiadanie frazy "chciałabym mieć", ale i tak nazbierało się sporo zrealizowanych zachcianek. A jeśli "zachcianka" dotyczyła jakiejś części damskiej garderoby Emil szukał pomocy u Heleny. Piotr i Emil dostali od swych żon modne i dobre jakościowo stroje sportowe na korzystanie z siłowni, ponadto nowe rękawiczki, szaliki, czapki, ciepłe skarpety, dresy, które wg producenta były "oddychające, odprowadzające wilgoć z powierzchni ciała i szybko schnące". Dresy Emila były w kolorze śliwkowym, a Piotra w stalowo- niebieskim. Piotr dostał również nowy portfel z tysiącem przegródek jak się śmiała Helena, a Emil zegarek "mądrzejszy" od człowieka. Prezenty były też dla ....samochodów - otrzymały pokrowce na swoje kierownice. Helena otrzymała podręczną biblioteczkę wypełnioną książkami i bardzo ładną torebkę znanej zagranicznej marki a Adela niewielką skórzaną aktówkę a w niej mały laptop z doczepioną karteczką- niestety samochodów mieszczących się w aktówce nie było. Piotra i Helenę bardzo rozbawiła treść tej karteczki.
W drugi dzień świąt przywędrowała....zima i zaraz postanowiła odrobić zaległości. Śnieg sypał zapewne od świtu, bo gdy około godziny 9 rano nieco jeszcze zaspana Adela wyjrzała przez okno to aż jęknęła- warstewka śniegu na szczycie płotu miała, tak na oko biorąc, z 10 centymetrów wysokości. Wyglądało to nawet dekoracyjnie, bo padający zapewne nad ranem śnieg był mokry a termometr wskazywał -2 stopnie. No to dobrze, że mamy tę resztkę urlopu - pomyślała Adela. Ciekawe jaka będzie pogoda na wyjazd. Chyba pojedziemy przez Piaseczno, Kozienice i Puławy - to z 5 kilometrów dalej, ale mam wrażenie, że to lepsze niż przez Otwock i koło Garwolina. Zresztą nie jedziemy bladym świtem.
Jej rozmyślania przerwał głos Emila- kochanie, nie stój boso, bo się zaziębisz, wracaj do łóżka. Wstaniesz gdy zrobię śniadanie. Masz to swoje papucie, no nie stój boso. Idź do łózia. Ale ja muszę do łazienki. Zanieść cię, czy sama dojdziesz? No jasne, że dojdę, ale muszę zaraz wziąć prysznic. Emil uśmiechnął się - jesteś uosobieniem punktualności, dwudziesty ósmy dzień, funkcjonujesz jak szwajcarski zegarek. A jak się czujesz kochanie? Główka nie boli? A dół brzuszka? Trochę mnie głowa boli i bardzo, bardzo leciutko dół. Emil wziął ją na ręce mówiąc - no to pójdź dziecię, ja cię wykąpię i jeszcze potem pośpimy, a jeszcze później zrobię dla nas śniadanie. Możesz dziś i jutro spokojnie poleżeć. Dobrze, że mamy ten urlopik! A poleżysz ze mną? To chyba jasne, nie zostawię cię samej w tym wielkim łóżku! Jeszcze byś się w nim zgubiła.
Drugi dzień świąt był wyraźnie dniem łóżkowym nie tylko u "młodych", "starsi" też "wygniatali" poduszki jak stwierdziła w nadesłanym sms-ie Helena. Oczywiście tę wiadomość przeczytała Emilowi Adela. Noooo, bardzo mnie to cieszy, wszak geny rozliczne mam po tatusiu - stwierdził Emil. Popatrz kochana, ojciec już skończył 67 wiosenek i jeszcze hasa w łóżeczku. Dobra prognoza dla mnie.
Skąd wiesz? Emil roześmiał się- no bo sam powiedział mi, że kocha Helenę nie tylko sercem, a poza tym nie ma zamiaru uprawiać na dłuższą metę seksu bez ślubu, nie jest aż tak nowoczesnym człowiekiem. Po naszym pierwszym razie kazał mi się zastanowić czy jesteś dla mnie kimś ważnym z kim chcę spędzić życie czy tylko rozrywką, bo na rozrywkę to powinienem poszukać sobie jakiejś "zawodowej panienki". A ja wtedy, tej naszej pierwszej nocy już wiedziałem, że muszę być z tobą, że to ty mi się śniłaś, gdy się jeszcze nie znaliśmy.
Nie powiem, że jestem w 100% pewny, że reinkarnacja istnieje, spotkałem kilka naprawdę mądrych i wykształconych osób, które na podstawie własnych przeżyć doszły do wniosku, że kiedyś każdy z nas tu wraca w kolejnym wcieleniu. I z żadną dziewczyną, kobietą, nie przeżywałem takiej rozkoszy jak z Tobą i to od pierwszego naszego złączenia się. Mało tego - jesteś pierwszą kobietą z którą o tym rozmawiam, którą czuję każdym milimetrem swego ciała. I jesteś jedyną której całe ciało poznałem całując. I tylko tobie mogę się przyznać, że gdy cię nie widzę kilka godzin staję się nieszczęśliwy i bardzo niespokojny. I według tych, którzy są przekonani, że żyjemy wiele razy, taki przypadek absolutnego złączenia świadczy o tym, że dana para już kiedyś była razem i byli w poprzednim życiu naprawdę szczęśliwi.
I jeszcze coś - mogłem pozostać jeszcze w Meksyku - proponowano mi przedłużenie kontraktu na tym prywatnym uniwersytecie, dobrze zarabiałem i mieszkałem w bardzo ładnym miejscu, w dobrych warunkach, ale zupełnie nie wiem dlaczego nie przedłużyłem umowy. I nie był to niepokój o ojca, nie pozostawiłem też nikogo, za kim bym tęsknił lub by ktoś tu za mną tęsknił. Wróciłem do Polski pół roku wcześniej nim cię poznałem. Miałem w trzech miejscach propozycje pracy i wybrałem akurat ten OBR. Szukałem kogoś do pracy, miałem zamiar podkupić kogoś początkującego w Urzędzie Patentowym, a powiedziałem o tym wpierw Kamilowi.
Adela przytuliła się mocno do męża - a ty jesteś jedynym mężczyzną, z którym tak szybko wylądowałam w łóżku. I jesteś pierwszy, z którym odczułam prawdziwą rozkosz co mnie wręcz przeraziło, bo nie znałam tego wcześniej. Przemknęło mi nawet przez myśl, że zaliczysz mnie do bardzo łatwych dziewczyn, ale coś mnie do ciebie szalenie mocno przyciągało. Gdy mnie wiozłeś do OBR-u to odnotowałam tylko fakt, że kolor Twoich włosów w jakiś sposób nie zgadza się z kolorem oczu. Poza tym odnotowałam też fakt, że jesteś bardzo dobrze wychowanym facetem, co teraz zaczyna być bardzo rzadkim zjawiskiem. Już od dawna panowie przestali paniom otwierać drzwi swego samochodu wyskakując zza kierownicy. Dobrze gdy łaskawie sami otworzą je od środka.
A potem, gdy już po zastępstwie trafiłam do ciebie to cały czas czułam, że jesteś do mnie przychylnie nastawiony. Obrzucałeś mnie zawsze takim troskliwym, wręcz czułym spojrzeniem. I miałeś nieziemską wręcz cierpliwość by odpowiadać na moje nie zawsze mądre pytania dotyczące spraw patentowych. I było mi nieco przykro i smutno gdy nie ponowiłeś pytania czy jestem wolna czy też nie. Nie wpadłam na myśl, że nie pytasz bo nie chcesz usłyszeć, że nie jestem wolna. Pomyślałam, że już cię to nie interesuje. Poza tym wiedziałam, że niemal wszystkie pracownice poniżej pięćdziesiątki aż piszczą do ciebie boś jeszcze kawaler, do tego z mieszkaniem i na pewno z wypchanym portfelem bo pracowałeś na zagranicznym kontrakcie. I nie widziałam powodu, dla którego miałbyś wybrać akurat mnie.
Emil śmiał się - a ja się zachwyciłem tobą gdy tylko podeszłaś bliżej do samochodu. Pomyślałem sobie, że jesteś tzw. "panienka z dobrego domu". A do tego Kamil mnie uprzedził bym cię nawet nie próbował podrywać, bo mnie tak zgasisz, że aż pięty mnie zabolą. A po pierwszej naszej rozmowie już na tematy zawodowe wiedziałem, że jesteś szalenie inteligentną dziewczyną i że chciałbym bardzo bliżej cię poznać. Tylko byłem przekonany, że nie mam u ciebie żadnych szans - ty ładniutka, młodziutka a ja te 10 lat starszy i nieco zapyziały, zatłuszczony. Byłem szczęśliwy, że zgodziłaś się na propozycję przejścia na ty, a potem mi pomógł fakt, że rozpoznałaś gatunek jabłka, które jest teraz rzadkością.
Owinęłaś mnie sobie wokół palca. Ale bardzo mi się to miejsce na twoim paluszku podoba. A ojciec gdy pierwszy raz cię zobaczył to cały wieczór mi mówił, że gdyby jeszcze żyła mama, to na pewno chciałaby bym w przyszłości miał za żonę taką dziewczynę jak ty.
Mileczku, a moglibyśmy dziś po obiedzie uruchomić laptopa? Bardzo mi się on podoba. Miałeś świetny pomysł. Jest leciutki i mały. No to trzeba go naładować i sprawdzić, czy wszystko z nim jest w porządku - zaraz go podłączę, ale daj mi jeszcze buziaczka- poprosił Emil.
Zima chyba wcale nie była pewna, czy aby trafiła pod właściwy adres, w ciągu dnia śnieg zamienił się ciemną paćkę, a dozorcy - przepraszam- gospodarze domów i właściciele własnych domów musieli z tą brudną breją walczyć. No i po co ja umyłem samochód - zapytywał sam siebie Emil a wraz z nim zapewne ze 3/4 posiadaczy samochodów. No i jak dobrze, że już nie muszę uprzątać śniegu wzdłuż posesji w Milanówku! Spojrzał na drzewko i zakomunikował Adeli - na naszym drzewku siedzi sikorka modra! Nie miałem pojęcia, że i one przylatują do miasta! Pewnie przyleciała na wyżerkę i czeka aż się zrobi więcej miejsca na stojaku z sikorkowym żarciuszkiem- stwierdziła Adela. Ptaszeczki małe, ale bardzo "żarte". Będziemy musieli przed wyjazdem powiesić więcej siateczek z jedzeniem dla nich. I muszę poprosić tatę, by wymyślił jakiś automat do uzupełniania jedzenia w karmniku na parapecie okna. Bo tam to i wróble się stołują. Czasem mam wrażenie, że największą frajdę to sprawia im wzajemne przeganianie się . A mogłyby przecież nawet w piątkę siedzieć na żerdce i spokojnie sobie ziarenka dziobać. Emil śmiał się - no jeszcze trochę a wymyślisz jakiś karmnik szkolący ptaszki by ustawiały się grzecznie w kolejce. Opatentujesz go i .........nie zarobimy na tym, bo ludzi nie obchodzi w jaki sposób ptaszki korzystają z karmników. A pieniądze z patentu są wtedy gdy opatentowana rzecz jest produkowana i zarabia się na niej pieniądze. No fakt - zgodziła się z nim Adela. Jest cała masa opatentowanych rzeczy. I potem każdy producent wysila łepetynę jakby wyprodukować coś co jest jeszcze nie opatentowane a tak dobre jak to co jest opatentowane.A wiesz, że ten chemik, którego kiedyś wysłałam by sam sobie zrobił rozeznanie czy jego pomysł nadaje się do opatentowania to zmienił pracę - odszedł do Instytutu Chemii. Mówiła mi o tym bibliotekarka, bo podpisywała mu obiegówkę. I połowa pań w firmie jest niemal pogrążona w żałobie bo taki przystojniak odszedł. No przecież on jest żonaty - zdziwił się Emil. Nooo, żonaty, ale ponoć nie miał nic przeciw skokom w bok, z niejedną się tu spotykał poza pracą. On ma dwójkę dzieci, takich już nieco odchowanych, w drugiej połowie podstawówki. Czyli można zrobić założenie, że są małżeństwem z ponad dziesięcioletnim stażem. Sporo małżeństw rozchodzi się właśnie po takim okresie związku. Czy zauważyłeś, że mało kto zdaje sobie sprawę z faktu, że małżeństwo to rodzaj egzotycznej rośliny która wymaga wielkiej troski od obu stron? Przecież nagle pod jednym dachem zamieszkują ludzie z różnych rodzin, ludzie o różnym temperamencie, różnych przyzwyczajeniach, różnych upodobaniach niemal we wszystkich aspektach naszego życia. Wszystkiego się nie da sprawdzić przed ślubem. Poza tym każda ze stron musi przestać myśleć "ja" i zacząć myśleć "my".
Mnie oczy na świat otwierała Helena.To ona mi powiedziała, że małżeństwo to ciężka praca i wzięcie odpowiedzialności również za partnera. Twój ojciec myśli tak samo jak ona i dlatego tak szybko doszli do porozumienia. I ty i ja nie byliśmy dla siebie pierwsi, ale to chyba dobrze, bo dzięki temu mieliśmy porównanie - tamte przelotne związki a to co teraz czujemy i przeczuwamy. Wszyscy mamy podświadomość, tylko nie wszyscy umiemy usłyszeć co ona nam podpowiada. Zwłaszcza wtedy, gdy to co nam podpowiada nie jest zgodne z tym co sobie wymyśli nasz mózg. Helena nie potępiała mnie za to, że związałam się z Kamilem, który nagle, już po 5 latach swego małżeństwa odkrył, że nic go nie łączy z żoną, że związek się sypie, a drugie dziecko poczęte po to, by ten związek scementować zadziałało wręcz odwrotnie. Zerwałam z nim, bo zdałam sobie w pewnej chwili sprawę z tego że do końca życia będę wplątana w życie jego dzieci, jego kłopoty z nimi związane, że nagle będzie nas czworo, a ja nie jestem na tyle silna by to unieść. Zostaliśmy przyjaciółmi - tylko i może "aż przyjaciółmi". Jako przyjaciel się sprawdził, z daleka nade mną czuwał. Resztę już znasz. Emil mocno ją przygarnął do siebie - znam i kocham za to, że jesteś taka szczera, że niczego nie ukrywasz. I wiesz- podziwiam ojca, że nie znając cię tak dobrze cię ocenił. On ma chyba szósty zmysł!
c.d.n.