poniedziałek, 22 stycznia 2018

"Michalina" - cz.3

W sobotę rzeczywiście rodzice Michaliny wyjechali wczesnym rankiem, ojciec
miał być po południu na jakiejś konferencji naukowej, a matka chciała spotkać się
z dawno nie widzianą kuzynką.
Michalina spotkała się z Michałem i  zaledwie po półgodzinie stwierdziła, że musi
jechać do domu bo czegoś zapomniała. Oczywiście  jeśli Michał chce, to może
jechać z nią. Przy okazji zobaczy jej  ukochanego psa.
Jak było do przewidzenia Michał chętnie przystał na propozycję zobaczenia psa,
on też lubił zwierzęta, ale rodzice nigdy mu nie pozwolili na wzięcie psa lub
kota do domu, więc pod tym względem Michalina ma o wiele lepiej od niego.
Czaruś stanął na wysokości zadania, skrupulatnie obwąchał gościa a potem
przewrócił się na grzbiet eksponując swój brzuszek i dając chłopakowi do
zrozumienia, że teraz należy się psu porcja  pieszczot.
Gdy Michał był zajęty pieskowym brzuszkiem z kuchni śmiejąc się cichutko
wyszła babcia, mówiąc, że Czaruś poznał się na gościu Michaliny, skoro tak
chętnie dał brzuszek do pieszczot.
Między Bogiem a prawdą to Czaruś był niesamowitym pieszczochem i każdemu
 gościowi dawał do głaskania swój brzuszek.
Wystarczało powiedzieć "o, jaki ładny piesek" i ładny piesek wywalał się na
grzbiet oczekując porcji pieszczot.
No ale Michał o tym nie wiedział.Czym prędzej wstał z przysiadu, z szacunkiem
cmoknął babcię w rękę i się przedstawił.
A babcia powiedziała obojgu, że ma ochotę na kawę i cieszy się, że oni przyszli,
bo kawa zawsze  smakuje lepiej, gdy jest wypita w miłym  towarzystwie.
Do kawy była podana świeżo upieczona szarlotka , a babcia zaczęła Michałowi
zadawać mnóstwo pytań. Dopiero teraz Michalina dowiedziała się, chłopak ma
starszą siostrę i młodszego brata, że jego mama jest pielęgniarką a tata inżynierem,
że Michał stara się część egzaminów zdawać w terminie zerowym, że stara się
zostać stypendystą jednego z instytutów bo tam powstają bardzo ciekawe rzeczy
i po skończeniu studiów chciałby tam właśnie pracować.
Michalina patrzyła na  Michała zdumiona - nigdy jej nic o rodzinie  nie opowiadał,
jego elokwencja sprowadzała się głównie do zachwytów nad walorami Michaliny
i narzekania, że ma wciąż zbyt mało czasu na naukę i na spotkania, że wszędzie
pełno ludzi a on chciałby być z nią sam na sam.
Podziwiała  babcię, która zadając kilka niewinnych pytań wyciągnęła z niego
tyle informacji.
W pewnym momencie  Czaruś uznał, że dość tego gadania, on musi wyjść.
Gdy poderwał się również Michał, babcia powiedziała - niech pan zostanie, to
psi spacer  będzie krótszy. Czaruś to towarzyskie zwierzę i szybko wróci wiedząc,
że gość jeszcze jest w domu.
I rzeczywiście, po dwudziestu minutach Michalina już była z powrotem. Nigdy nie
dowiedziała się o czym babcia przez ten czas rozmawiała z Michałem.
Michał siedział całe popołudnie i  wieczór, pomógł nawet Michalinie zrobić
kolację, z pełnym poświęceniem krojąc warzywa do sałatki.
Około godziny dwudziestej pierwszej z lekka oprzytomniał, przeprosił, że tak się
bez umiaru zasiedział. Na pożegnanie babcia zapewniła Michała, że zawsze będzie
mile widzianym gościem.
Michalina obrzuciła babcię nieco zdziwionym spojrzeniem. Po tej wizycie Michał
dość często wpadał  na krótkie wizyty.
Sesja letnia nie poszła dobrze Michalinie. Do jednego egzaminu podchodziła trzy
razy i gdy za trzecim razem znów  zle poszło postanowiła, że nie będzie więcej
zdawać.
Jak było do przewidzenia ojciec wpadł w szał, zwymyślał Michalinę od debilek
i leni do kwadratu, oświadczył, że ma iść natychmiast do pracy, a skoro niczego
nie umie to  może przecież być sprzątaczką, do tego żaden dyplom nie jest
potrzebny. I niech nie  myśli, że ojciec będzie jej dawał pieniądze.
Gdy już się ojciec nawrzeszczał, wyszedł z domu trzasnąwszy solidnie drzwiami.
Matka odgrywała w tym dniu rolę dobrego policjanta i spokojnie zaczęła z córką
rozmawiać. Zaproponowała by Michalina zrobiła np. kurs kreślarski, którego
koszty pokryją rodzice. A może wolałaby jakiś inny kurs zawodowy? Jest sporo
kursów zawodowych, po których  bez trudu znajdzie  pracę. W końcu nie każdy
musi mieć ukończone studia. A może chciałaby ukończyć kurs maszynopisania?
A może kurs bukieciarstwa? W ciągu tygodnia powinna coś dla siebie wybrać,
zastanowiwszy się nad zawodem dla siebie.Koszty pokryją rodzice  a gdy już
będzie pracować zwróci im w ratach pieniądze za kurs.
Babcia nie  brała udziału w tej dyskusji, zamknęła się w swym pokoju,  a gdy
nadeszła pora kolacji szybko przygotowała dla siebie kolację i wzięła ją do
swego pokoju mówiąc, że chce posłuchać radiowej transmisji koncertu.
Nie było to nic wyjątkowego, babcia często słuchała różnych transmisji, ale tym
razem była to transmisja koncertu skrzypcowego a babcia nie była wielbicielką
tego instrumentu.
Ale czasem lepiej posłuchać nawet niezbyt lubianego koncertu niż domowej
awantury.
Za to Michałowi sesja letnia poszła znakomicie. Był zmęczony, ale bardzo
zadowolony. Jedynie martwiła go myśl, że będzie musiał choć na trochę wpaść
do domu i znależc sobie  na wakacje jakąś pracę. Koledzy kombinowali by
założyć własną smażalnię  placków lub naleśników i zainstalować biznes albo
nad morzem albo nad jakimś jeziorem czy zalewem.  Jeden z nich zrobił kurs
tzw. "gospodnika" i tym sposobem miał uprawnienia  do prowadzenia mini baru.
Michał w pierwszej kolejności pojechał na tydzień do domu z żalem rozstając
się z Michaliną. A ona tymczasem poszukiwała dla siebie jakiegoś kursu . Nie
miała zamiaru  zostać ani kreślarką  ani maszynistką odrzuciła wszelkie kursy
związane z kucharzeniem, była o krok od zapisania się na kurs bukieciarstwa,
ale zobaczywszy pokaleczone ręce pani pracującej w kwiaciarni zrezygnowała
i z tego kursu.
W końcu wybrała dwuletni kurs księgowości - był o tyle interesujący, że już nie
wszystko zapisywało się  "na piechotę", były już "maszyny księgowe" i na kursie
uczono posługiwania się nimi.
Poza tym kurs  zaczynał się w połowie września, więc miała jeszcze przed sobą
nieco wakacji.
Rodzice  łaskawie zaakceptowali wybór Michaliny, a babcia powiedziała, że
w takim razie wyjedzie razem z Michaliną i psem do swojej przyjaciółki, która
ma dom w okolicy Piwnicznej. Ma też ogród i sad  i potrzebuje nieco pomocy
przy pracach ogrodowych i w sadzie, więc Michalina może ze sobą zabrać
koleżankę lub kolegę, chętnych do pomocy i zarobienia  " kilku groszy".
Pomocnicy dostaną wyżywienie, ale sami będą sobie gotować a spać będą
w przybudówce, w której co prawda nie ma łazienki, ale  będą mogli korzystać
z łazienki w domu.
Michalina postanowiła powiedzieć o tym Michałowi. Może będzie wolał różne
prace ogrodowe i przy domu niż smażenie placków ziemniaczanych?
Niezależnie  od  tego co wybierze Michał ona i tak pojedzie z  babcią.
Nietrudno się domyśleć co chłopak wybrał.
Ponieważ było jeszcze jedno wolne miejsce zaproponował je swemu najlepszemu
koledze z innego wydziału.
Obaj studenci pojechali pod wskazany adres starym samochodem, zabierając ze
sobą wszystkie bagaże, a babcia i Michalina pojechały pociągiem, z minimalnym
bagażem w postaci kanapek na drogę i picia. Gdy panie zajechały na miejsce, na
stacji już czekali obaj młodzieńcy.
To były bardzo udane wakacje. Pracy nie było wiele, a chłopcy sami wynajdywali
co jeszcze mogą zrobić poza tymi zleconymi pracami.
Przyjaciółka  babci była zachwycona i zaprosiła  "panów studentów" na zimowe
ferie na  narty.
Michalina pod kierunkiem babci gotowała dla wszystkich.
Chodziła z chłopakami na wycieczki. Wieczorami wszyscy grali w karty lub
w jakieś gry planszowe albo słuchali jak na pianinie gra gospodyni. A grała
świetnie, bo była absolwentką średniej szkoły muzycznej.
Słuchali też z zaciekawieniem wspomnień starszej pani z lat młodości.
Przed powrotem do Warszawy "panowie studenci" narąbali drewna tyle, żeby
starczyło  niemal na całą zimę i ułożyli  je w naprawionej przez siebie wiacie.
                                                          c.d.n.