niedziela, 23 września 2012

cz.IV

Zapadał zmierzch. Iza niespiesznie wracała do domu. Była zmęczona, musiała zostać dłużej w pracy.
To był ciężki dzień, w pracy odbywał się audyt. Musiała przygotować odpowiednie dokumenty,
złożyć nieco wyjaśnień, pochować na miejsce to wszystko, co już kontrolerzy sprawdzili,
przygotować następną porcję dokumentów na następny dzień. A poza tym było dużo spraw
bieżących, których nie można było odłożyć " na potem". Przekonała się kiedyś, że wystarczy
jeden dzień potraktowany "ulgowo"  by tworzyły się zaległości. Z tego też powodu toczyła
ciągłe wojny z oddziałami w  Krajach Bałtyckich, które nieregularnie nadsyłały dane, niezbędne
do rozliczeń.
W  domu w pierwszej kolejności wzięła prysznic ,potem otulona ciepłym szlafrokiem zrobiła
 sobie herbatę "zimową" z cynamonem i imbirem. Imbir rozgrzewał, a cynamon niwelował
całodniowe zmęczenie. Nie jadła jeszcze obiadu, ale gdy była bardzo zmęczona nie miała
ochoty na jedzenie.
Pomału, obejmując czule kubek, sączyła herbatę. Myślami wciąż była w pracy, zastanawiała
się czy wszystko na jutro ma przygotowane.
Dziś zrobiło jej się bardzo miło, gdy usłyszała z ust z jednej kontrolerek uwagę, że cała
dokumentacja jest prowadzona jasno i przejrzyście i do tego na czas przygotowana.
Z zamyślenia wyrwał ją dzwonek telefonu.  Pomału podeszła do biurka  z kubkiem w dłoni
i podniosła  słuchawkę, dość cicho mówiąc : "słucham"
W słuchawce męski, obcy głos  powiedział: "dobry wieczór, mówi Darek N., czy mogę
rozmawiać z Izą?
Iza pospiesznie odstawiła kubek z herbatą i niemal wyszeptała: "możesz, to ja, Iza".
Przysunęła sobie krzesło i usiadła. Z wrażenia  nieco jej mowę odjęło. Tyle czasu czekała
na ten telefon, potem straciła nadzieję, że zadzwoni, a teraz  nawet nie wie co ma powiedzieć.
Na szczęście Darek przejął inicjatywę. Przeprosił, że tak długo nie telefonował, ale wpierw
był na trzytygodniowym szkoleniu poza Polską, potem musiał pojechać do swego  syna,
z którym jego była żona ma dość  poważne  kłopoty wychowawcze. A po powrocie
niemal codziennie musiał pracować do póznego wieczora i dopiero teraz ma nieco więcej
wolnego czasu, więc dzwoni, by się dowiedzieć co u niej się dzieje i by wyegzekwować
 "ową wdzięczność za okazaną jej pomoc", zakończył ze śmiechem.
Prawdę mówiąc, Iza była gotowa  już choćby dziś lecieć na to spotkanie, ale opanowała się
i umówili się na najbliższą sobotę, w południe. I było to naprawdę dobre  rozwiazanie, bo
z rozmowy wynikało, że oboje są zapracowani.
Zrobiła sobie kanapki, drugi kubek herbaty i zaczęła intensywnie rozmyślać nad tym, co
powiedział Darek.Nic o nim nie wiedziała - poza tym, że mieszka w pokoju z kuchnią
i ma jedno łóżko, a raczej  rozkładaną sofę i że niezle się prezentuje w obcisłych
bokserkach w jakiś mały wzorek. No a teraz dowiedziała się, że  jest  "facetem po
przejściach" i ma dziecko płci męskiej.
Potem zaczęła się zamartwiać jak każda kobieta -  przecież nie mam co na siebie włożyć!
muszę coś zrobić z włosami, są okropne! muszę zrobić manicure! ojej, jak ja przeżyję
do soboty.
Z jednej strony cieszyła się, że Darek zadzwonił, z drugiej obawiała się tego spotkania.
Rozsądek jej podpowiadał, że  dobrze się stało, że ma  kilka dni na przygotowanie
się do tego, z drugiej strony te  kilka dni zdawały się wiecznością.
Bała się trochę tego spotkania a jednocześnie bardzo na nie czekała.
c.d.n.