wtorek, 15 grudnia 2020

Nie wigilijna opowieść - XI

 Tak jak było w planie Iza w pierwszej połowie sierpnia  wzięła urlop. Czas ten był podzielony pomiędzy plażę, pływanie łódką, przemeblowywanie domu tak by młodzi czuli się tu jak najswobodniej i najwygodniej. Z dwóch pokoi gościnnych, które były na dole zrobiono 1 dużą sypialnię  dla nich, a trzeci pokój był "pokojem dziennym do celów różnych" jak to określił Tolek. Z dwóch łazienek zrobiono jedną dużą.Kuchnia była wspólna, zresztą była  naprawdę duża, wspólny salon też był duży. Na górze były teraz dwa pokoje  gościnne. Cztery dni mieszkali w Gdańsku, a w tym czasie rozbierano  ścianki działowe pomiędzy pokojami i łazienkami , malowano sypialnię, zainstalowano w powiększonej łazience wannę oprócz  kabiny prysznicowej, zmieniono też sposób oświetlenia oraz zlikwidowano jedno okno.  Cały ten remont trwał 4 dni, fachowcy pracowali od 6 rano do 22,00. Tolek stwierdził,  że bardzo im współczuje, bo gdy on pracował pod okiem swego ojca przy  łódce to po 2 godzinach jego jedynym marzeniem było paść trupem, bo sokole oko taty wyłapywało najmniejszą niedokładność. 

Załatwiono też pewną "drobną formalność", mianowicie Tolek zrobił Izę spadkobierczynią wszystkiego tego co już było jego własnością oraz tego, czego był spadkobiercą testamentowym po rodzicach. Korzystając z tego, że są u notariusza Iza zrobiła  Tolka spadkobiercą mieszkania w  Warszawie, ponieważ był zameldowany w Gdańsku, a dwóch  adresów meldunkowych stałych nie wolno było posiadać. 

Pewnego wieczoru gdy Iza miała się właśnie zająć bliznami Tolka ten powiedział- zaczekaj chwilę  - czy zauważyłaś, że nigdy jeszcze nie rozmawialiśmy o dziecku? O czyim dziecku, masz gdzieś jakieś dziecko? O naszym, którego jeszcze nie mamy, ale chciałbym byśmy je  kiedyś mieli. A ty Izuś co o tym myślisz? Chwilę pomilczała, wreszcie powiedziała- jeśli mamy mieć dziecko to muszę zajść przed ukończeniem 35 lat. To mamy jeszcze z rok czasu by się  nie starać o nie. 

Teraz musi się coś wyklarować z twoją pracą i trzeba podjąć decyzję gdzie będziemy stale mieszkać. W Warszawie mam  pracę, tu  musiałabym wszystko zaczynać od nowa, wyrobić sobie klientelę w nowym miejscu. A ile chcesz mieć tych dzieci Indianinie? Najwyżej dwoje. No tak , dwoje  skoro półtora się nie da - zaśmiała się Iza. A wiesz, że bardzo zbrzydnę i mogę w ciąży przybrać na wadze nawet 40 kilogramów  i wyglądać potem jak hipopotamica? I że będziesz pewnie musiał pod koniec bardzo mnie oszczędzać albo wręcz pościć?  Nie ma problemu, do tego jestem przyzwyczajony. Ale w jednej sprawie to masz rację - nie chcę już wypływać w dalekie rejsy, nie chcę być daleko od ciebie, muszę więc dobrze pogłówkować z miejscem pracy. Może czas trochę przystopować z tym przesiadaniem się ze statku na statek? Na razie sama myśl, że miałbym wypłynąć z domu na dłużej niż jeden dzień wprawia mnie w przerażenie. Tyle lat o tobie tylko śniłem i teraz gdy sen się zrealizował miałbym cię zostawić i wypłynąć? Nie, to się po prostu kupy nie trzyma. 

Tolek, ty lepiej się zastanów czy nie zostawisz  mnie jeśli na przykład okaże się, że nie mogę zajść, choć wszystko niby jest w porządku. Wytrzymasz takie rozczarowanie? Nie odejdziesz ode mnie, nie przestaniesz mnie kochać? Bo ja znam kilka takich małżeństw które rozleciały się z tego właśnie powodu. Izuś, dla mnie przekazanie genów nie jest warunkiem bycia z tobą, nigdy nie było i nie będzie. W niewiele rzeczy wierzę, ale wierzę w przeznaczenie. Z jakiegoś powodu tylko ty mi się śniłaś, choć poznałem przed wypadkiem kilka całkiem ładnych dziewczyn. I z jakiegoś powodu ich nie przeleciałem, choć były chętne. I rozczarowane. A teraz czuję niechęć do wyruszenia w daleki rejs. I stąd ten mój pomysł na to turystyczne pływanie po Morzu Śródziemnym. Ale nie takim ulem pełnym turystów. I myślę, że po tej operacji nawiążę kontakt z moją starą, poczciwą szkołą morską. Czas mnie nie nagli, mogę poleniuchować spokojnie i pół roku. A praca dla ciebie się tu z pewnością znajdzie. Poprosimy mamę by zrobiła rozeznanie. Mama jest bardzo kontaktową osobę, co dziwniejsze nawet bardziej poza domem niż w domu.

Dwa tygodniu urlopu minęło szalenie szybko i bladym świtem czyli o czwartej rano w pewien poniedziałek wyruszyli do Warszawy. W bagażniku stała termo torba wypchana po brzegi jedzeniem, "bo przecież nie macie tam nic przygotowanego", Tolek wziął też nieco swoich rzeczy. I choć pożegnali się z rodzicami wieczorem , gdy wstali rano i poszli do kuchni to  znaleźli na stole kubki termiczne z kawą i po kawałku szarlotki na talerzykach oraz termos z kawą na drogę. Iza przyniosła z pokoju długopis i na serwetce napisała- dziękujemy, jesteście kochani i oboje się podpisali.

Droga minęła szybko, jak zwykle prowadzili na zmianę. Zaraz po powrocie zawiadomili rodziców, że są na miejscu, że wszystko jest w porządku i  dziękują  za przygotowanie  "wałówki" na pierwszy dzień w Warszawie, bo faktycznie w lodówce to tylko światło na nich czekało. W odpowiedzi usłyszeli, że rodzice już za nimi tęsknią, więc Iza orzekła, że nie widzi przeszkód by rodzice do nich na kilka dni przyjechali. A Tolek z kolei poprosił mamę by "przepatrzyła" kwestię pracy dla Izy, bo byłoby logiczne, by oni jednak mieszkali na Wybrzeżu - albo w Gdańsku albo w Sopocie, jeśli to rodzicom nie będzie w niczym przeszkadzać. Odpowiedź brzmiała, że cichym marzeniem rodziców jest właśnie mieszkanie pod jednym dachem z dziećmi. 

Po skończonej rozmowie Iza wpadła w zadumę - a zapytana o czym tak intensywnie myśli powiedziała- no o nas, o tobie, o mnie, o  twoich i moich rodzicach. Bo jest mi tak dobrze, że chwilami mam wrażenie, że to tylko piękny sen. Przez tyle lat mogłam liczyć tylko na siebie,  nie wyobrażałam sobie ani ponownego zamążpójścia ani mieszkania w jednym domu z teściami czy też którymś z moich rodziców. Gdy się pojawiłeś wpadłam nieco w złość, bo myślałam, że nie ma po co wracać do starych niemal dziecięcych miłości, zwłaszcza, że było to takie ulotne, krótkotrwałe. O twoim wypadku dowiedziałam się z dużym opóźnieniem, a potem pomyślałam, że na pewno już dawno masz inną dziewczynę i że zapewne prawdą jest twierdzenie, że kobieta zawsze pamięta swego pierwszego mężczyznę a mężczyzna z trudem nawet ostatnią swą kobietę. Byłam naprawdę mocno zdziwiona, że nawiązałeś ze mną kontakt. I jakoś wróciło do mnie to wszystko co było wtedy, przypomniałam sobie i twoje opanowanie i delikatność i wspólne oglądanie tego filmu i naszą nieporadność przy wcielaniu tego co na filmie w życie i twoje obawy, czy aby nie wyrządzisz mi krzywdy. A teraz to zrobiłam się jakaś nienasycona, nie bardzo mogę sobie wyobrazić by cię nie było tuż obok, nie umiem już zasnąć nie wtulona w twoje ramiona. Odtajałam tak kompletnie, że pokochałam twoich rodziców i ich obecność tuż obok jest dla mnie czymś naturalnym a nawet niezbędnym. Gdybyś teraz popłynął w jakiś długi rejs chybabym wpadła w depresję. Ale z drugiej strony, gdybym  wiedziała, że o tym marzysz to brałabym antydepresanty i czekała na twój powrót. Każda miłość człowieka zniewala i nic się na to nie poradzi. I mogą sobie jeszcze wydać tonę poradników żeby nie uzależniać się uczuciowo od osoby, którą się kocha ale prawda wygląda inaczej, raczej  powinno się uczyć ludzi  by byli otwarci na  siebie wzajemnie i wyzbyli się egoizmu. Bo miłość z egoizmem nie chodzą w parze.  I pomyślałam, że może powinnam zatelefonować do mego ojca i  może zaprosić go do nas z Martą, o ile oczywiście jeszcze z nią jest. 

A ty kochanie masz jutro analizy, więc będziesz mnie  odwoził na czczo, mam nadzieję, że nie zemdlejesz z tego powodu. Celowo tak sobie ustawiłam grafik, żebyś nie krążył po Warszawie jak Marek po piekle. Pamiętam, Izuś, pamiętam a dziś wieczorem po ciebie przyjadę i do pracy też cię odwiozę,  za  godzinę. Nie wiem tylko jak wytrzymam te kilka godzin bez ciebie- ogromnie się przyzwyczaiłem, że stale jesteś w zasięgu ręki lub wzroku.  No właśnie, strasznie się rozbrykaliśmy oboje, tylko nam figle-migle w głowie, a życie nie jest romansem- stwierdziła Iza. Wiesz co, wzięłabym dziś do pracy kamerę to pokazałabym szefowej i swojej zmienniczce film, bo przecież  zdjęć nie mamy. 

W pracy nie było wielkiego ruchu, w końcu był to jeszcze miesiąc wakacyjny.Film Iza wyświetlała kilka razy i żałowała, że nie ma zdjęć. Furorę zrobił Misio obejmujący za szyję Izę. I ojciec Misia też się koleżankom podobał.Koleżanki orzekły, że oboje z Tolkiem wyglądali świetnie i że fajnego faceta wyrwała. Jedna od razu się spytała, czy może skopiować pomysł Izy, w  kwestii stroju i Iza czy może podać adres firmy, która szyła jej sukienkę  i koszulę Tolka. I że może szkoda, że nie wzięli też ślubu kościelnego bo teraz jest tyle pięknych sukien ślubnych. Iza nieco zaskoczona tym co usłyszała stwierdziła, że nie jest pewna, czy branie  ślubu kościelnego tylko dlatego, że będzie się przez kilka  godzin ładnie wyglądać jest właściwym rozwiązaniem. Ona już zaliczyła raz piękny wygląd i  białą  suknię z welonem  i po roku już była rozwiedziona. Wstąpiła też do szefowej, by ją poprosić o wystawienie  opinii, bo raczej na pewno wyjedzie na stałe z Warszawy. Szefowa wyraźnie posmutniała, obiecała, że opinie wystawi jej na następny dzień, a dowiedziawszy się, gdzie Iza ma zamiar się teraz osiedlić orzekła, że już sam fakt, że była pracownikiem tej firmy jest swego rodzaju świadectwem pracy, bo wszyscy w branży wiedzą, że ta firma nie zatrudnia byle kogo.Radziła też by Iza  nie otwierała od razu swego własnego gabinetu a wpierw popracowała z rok lub dwa lata u kogoś, zdobyła własne klientki i dopiero ewentualnie potem otworzyła własny gabinet. I że  zawsze może liczyć na pomoc merytoryczną.

Wracając wieczorem z pracy Iza stwierdziła, że odkąd jest z Tolkiem świat jakoś się zmienił, jakby wypiękniał, ale ten stan powoduje w niej dwa sprzeczne odczucia - z jednej strony wielkiego szczęścia a z drugiej cały czas budzi jej niepokój, bo jakoś za pięknie się to wszystko układa. Na pytanie Tolka a czego tak konkretnie się boi powiedziała - wielu rzeczy - tego, że może nie będę mogła zajść w ciążę a ty jednak będziesz z tego powodu nieszczęśliwy, tego, że mi cię jakaś szantrapa odbije, tego, że jednak będziesz  pływał na dalekich trasach i będziemy rozdzieleni.  Tolek uśmiechnął się i powiedział - straszne, cały czas mam  cię za mądrą dziewczynę a ty mi takie głupoty opowiadasz.Ja cię naprawdę kocham, dziewczyno z moich snów. I nic tego nie zmieni-ani jakaś szantrapa, ani brak dziecka, ani ciąża twoja i ewentualna nadwaga, ani moja praca.

                                                          c.d.n.