sobota, 29 kwietnia 2023

Lek na wszystko? - 104

 Rano,  gdy Teresa w drodze do łazienki "zawadziła" o kuchnię, zdumiała  się  wielce, że nie  było w niej żadnego z  dziadków, a drzwi do ich pokoju były jeszcze  zamknięte. Gdy  wróciła  do pokoju wyszeptała  Kazikowi do ucha: nie wiem  co jest grane, dziadki jeszcze  śpią. Czyżby gdzieś zaszaleli w nocy bez naszej  wiedzy? 

Kazik uśmiechnął się- no wiesz, to już bardzo dorośli  chłopcy. Poza  tym to tu nie ma  w okolicy żadnego lokalu  rozrywkowego ani domu uciech  cielesnych. Może po prostu długo w noc gadali, bo wszak jeden i  drugi ma co wspominać. I zapewne Jacek ma  więcej wspomnień niż tata, bo z tego co pamiętam babeczki za nim szalały i miał opinię Don Juana. Gdyby nadal był taki jak  kiedyś to bym go do domu  nie  wpuścił, bo umarłym z niepokoju, że się  w nim zakochasz. Nigdy nie  widziałem, żeby on którąś podrywał, to one za nim szalały. Jak mówiła jedna z pań Jacek emitował jakieś przyciągające kobiety  biopole.  

No nie wiem, nie znam go wszak zbyt długo- stwierdziła Teresa- owszem przystojny, kulturalny i nawet mądry z niego facet. Kochanie, on nadal się kobietom podoba, co było widać  gołym okiem, gdy byłam z tobą w N.W. M. Bardzo go lubię, ale kocham tylko ciebie. Wiesz- lubię go głównie  za to, że jest twoim lojalnym przyjacielem. A on  może i był i może nadal jest  Don Juanem, ale w stosunku do mnie zawsze jest correct. 

Czasami mam  wrażenie, że on nas oboje  traktuje  jak swoje dzieci. Poza  tym wystarcza  mu,  że doceniam jego już nieco przekwitłą urodę. Wiesz jak jest - chęci to nie  wszystko, jednak  wiek  robi swoje, z czego wielu panów często nie  zdaje sobie  sprawy. Pracowałam z panią, która  miała  męża starszego od siebie o 22 lata. Gdy przekroczył 75 wiosenek to były już głównie tylko chęci i absolutny brak możliwości. Popatrz- żona Jacka zostawiła go, pojechała do Kanady i już nie  wróciła. Nie wiem  czy wiesz - ona wyjeżdżając stąd zabrała wszystkie swoje  otrzymane od  Jacka precjoza, co Jacek odkrył dopiero z okazji ekspediowania do Kanady jej ciuchów. Na logikę rzecz biorąc, to nie wykluczone jest, że wcale ta jej siostra nie była  chora, tylko żonka Jacka potrzebowała pretekstu do wyjazdu. To akurat  wiem od taty, który był szczerze zniesmaczony zachowaniem tej kobiety.

Kazik zaczął się  cicho śmiać- no popatrz zawsze uważałem "panią komendantową"  za durną  gęś a to była spryciula. Oooo, obudzili się i urzędują w kuchni. Pójdę wybadać sytuację, może  dowiem się czegoś ciekawego. A ja poczekam ze  wstaniem aż  się Alek obudzi-  stwierdziła  Teresa. On tu bardzo długo śpi, bo nie drzemie  w ciągu  dnia. Starzeje  się  nam dziecko,  a poza  tym jest tu właściwie calutki dzień na powietrzu.

Kazik  wrócił po kwadransie i powiedział - coś mi  się wydaje, że to będą pierwsze i ostatnie  zarazem nasze  wakacje  w tym miejscu. Idzie  nowe i nie wiadomo czy będzie to lepsze. Jedno jest pewne- nie mamy po co jechać do Wisełki. Wszędzie różne stare ośrodki , ich tereny i zabudowania są  wykupywane przez osoby lub firmy prywatne. Nie bardzo do końca  wiadomo co będzie tu za rok. Jedno jest pewne- niedługo gdzie tylko się da będą budowane  nowe ośrodki, które jak  amen   w pacierzu będą  nastawione na maksymalny  zysk przy minimalnych nakładach. I Jacek rad  niezmiernie, że odszedł do  cywila. 

Nasi  wyszli jeszcze  wczoraj b. późno na  spacerek i spotkali Jackowego kumpla i on ich uświadomił co się  dzieje. Podobno na  placach, na których  dotąd budowano  by  jeden letni  domek stawiane są dwa domy. I budowane są osiedla domków letniskowych techniką  dykta, klej, woda - domek koło  domku, bo wtedy są o  wiele niższe koszty budowy i  masa osób w to inwestuje.  Fakt, że taniej jest "przykleić" dom  do  domu, bo wtedy doprowadzenie  wody, odprowadzenie ścieków i wprowadzenie   zasilania jest znacznie tańsze niż  wtedy gdy każdy dom stoi oddzielnie.  Ponoć  są nawet nieźle wyposażone te domki - wszak trzeba stworzyć jakieś pozory komfortu by potem znaleźć letników. No to jest wtedy parking, musowo teren zabaw  dla dzieci, domki mają  nieco sprzętu małego AGD, lodówkę, niektóre nawet pralkę, nieźle wyposażoną  kuchnię- zmywarka, express do kawy, mikrofalówka, elektryczny czajnik, kuchenka indukcyjna lub płyta grzewcza, piekarnik  elektryczny,  jako że większość osób  z dziećmi decyduje się na  własne wyżywienie, bo to ponoć tańsze. I mają powodzenie te ośrodki, bo teren ogrodzony, wykopujesz  dzieciaka z domu na  plac zabaw dla dzieci a ty wypoczywasz,  słuchając  wrzasku  dzieciaków.  Czyli właściwie  to co już  znamy, co już było, tylko inaczej się nazywało. No i ma  to błysk "luksusu", wtedy  było bardziej siermiężnie.

Jacek zdegustowany, bo mu powiedziałem, że mało  mnie to wzrusza, bo zapewne  dzięki temu okaże  się, że bardziej  będzie się nam opłacało wyjechać  nad ciepłe morze niż moczyć  nogi w lodowatym Bałtyku. Bo póki  co nie ma możliwości ocieplenia  wody w Bałtyku.  A dopóki nasze  dziecko nie pójdzie  do szkoły możemy wyjeżdżać nad  cieplejsze morze, np. do Włoch przed sezonem. Co prawda  podróż zapewne  będzie  droższa, bo nie  sądzę by fajnie  było jechać z małym  dzieckiem  nad Morze  Śródziemne samochodem. Bo tam sezon to lipiec i  sierpień. On na emeryturze też może korzystać z dobrodziejstw wyjazdu w dowolnym  czasie. 

Ja tylko podejrzewam, że nasi sprytni przedsiębiorcy, zapatrzeni  ślepo na  zachód, zabetonują całe wybrzeże mieszkalnymi bunkrami zwanymi "domki letniskowe". Zapewne nie będą to betonowe bunkry, ale  raczej drewniaki. Deski są jednak  tańsze niż cegła lub beton. I w ramach pogoni  za zyskiem, w domku, w którym dotychczas wygodnie mieszkały  dwie osoby umieszczą sprytnie od dwóch do sześciu osób. Już mi mignęły  w sieci domki ogłaszające  się, że jest do wynajęcia piękny  domek letniskowy- jest jedna sypialnia, a w domku jest w  sumie sześć miejsc do spania. Muszę te ogłoszenia odnaleźć, bo nie oglądałem nawet  jaki to domek gdy przeczytałem, że domek ma 1 sypialnię, 1 łazienkę, kuchnię, "salon", taras, ogród a jest  spanie dla sześciu osób. Nowum jest takie, że część właścicieli dopuszcza obecność zwierzęcia w  domku.  Do niedawna nie było takiej opcji. Ale ośrodki, do których wolno ci  wziąć  psa każą za niego płacić, ktoś  mi  mówił, że opłata to 50 złotych za dobę. Więc nic dziwnego, że każdego lata w tak bardzo cywilizowanym kraju jak nasz,  jest masa  psów wyprowadzanych do lasu i przywiązanych do drzewa lub wyrzucanych  na  szosie z jadącego samochodu. W niektórych ogłoszeniach o domkach do wynajęcia jest w opisie  coś takiego jak "łóżeczko" i rysunek łóżeczka ze szczebelkami. Czyli dopuszczają nawet możliwość wzięcia ze sobą małego dziecka,  a nie wyrzucenia go gdzieś w okolicy wysypiska śmieci. Postęp. Kiedyś nie brano pod uwagę możliwości wzięcia malutkiego dziecka do ośrodka wypoczynkowego. Zafundowaliście  sobie  dziecko, to siedźcie  z nim w domu aż skończy  trzy lata.

Ten wojskowy ośrodek w Rogowie też już  nie będzie ośrodkiem dla wojska, będzie ogólnodostępny, tyle, że nie będzie tam całodziennego wyżywienia tylko papu  z grilla. Za to będzie można sobie  wykupić  masaże i jakieś inne usługi wellness.  Trochę zepsułem Jackowi humor, gdy  mu powiedziałem, że chyba  nie ma  się za bardzo  z czego cieszyć, że już jest na  emeryturze, bo znając nieco te elity można liczyć  się z tym , że zabraknie im na emerytury i albo mu drastycznie obniżą emeryturę albo wręcz  cofną i każą dopracowywać, nie wiadomo gdzie,  do przeciętnego wieku emerytalnego. Trochę się zirytował  taką możliwością i bluzgnął nieco niecenzuralnych słów. Nie podejrzewałem, że je zna i że umie  je użyć. Ooo, zobacz, nasz skarb się  chyba budzi.

Skarb rzeczywiście się już budził i jak to określał Kazik, wyglądał jak kot  w miodzie. Wyciągnął obie rączki i wygłosił: tata, siku. Kazik jednym  susem doskoczył do łóżeczka i wyciągając malca powiedział- trzymaj, nie rób, Teresa szybko ściągnęła  dziecku śpioszki i pampersa  i......udało się - pampers ocalał. Po raz pierwszy dziecko obudziło się z suchym pampersem. Oczywiści zaraz  maluch  dowiedział się jakim jest już dużym i grzecznym dzieckiem. Potem było to, co tygrysy lubią,  czyli przytulanie  się i pieszczotki z mamą i tatą. Ubieranie dziecka też było okraszone licznymi przerwami na  całuski i wzajemne "ukochiwania". Gdy w końcu dotarli do  kuchni, by zjeść razem z  dzieckiem śniadanie, obu dziadków już tam nie było.  Dada nie ma? zdziwił się mały. Dziadek Tadek i dziadek Jacek pewnie już poszli na spacer, bo bardzo wcześnie dziś zjedli śniadanie. Ale obaj dziadkowie nie odeszli wcale gdzieś  daleko na  spacer - siedzieli na ławce pod domkiem i rozmawiali z jakimś kapitanem. Kazik pokazał ich  dziecku i powiedział - jak  zjesz to możesz do dziadków pójść i powiesz im, że już zjadłeś i powiesz i że pampers był suchy. Dobze, zgodził się Alek. I nie  zapomnij powiedzieć dzień dobry, bo jeszcze  dziś nie widziałeś dziadków- pouczał małego Kazik. Gdy Alek skończył  jeść i wypił swoją herbatkę, grzecznie nadstawił buźkę do wytarcia i razem z Kazikiem wyszedł z domu. Dobrze  dziecko pamiętało, że należy wpierw się przywitać, wydukał "zień dobry" i zaraz  wpadł w wyciągnięte do niego ręce obu dziadków.  A jak ty masz na imię?-  zapytał kapitan. Alek, jestem duzy i zdlowy - pochwalił się. Jak widzę to jesteś też bardzo grzecznym chłopcem. Kapitan uniósł się z ławki, uścisnął dłoń Kazika i powiedział - słodki chłopaczek. A śniadanie już zjadłeś?- zapytał się małego Jacek. Tak, jogult i ciastecko. I sok był. A jaki sok - zainteresował się Jacek. Molelowy. Kazik uśmiechnął się i dodał wyjaśnienie - to był mus z moreli, Tesia  zrobiła kilka słoików  dla małego. Jacek uśmiechnął się - dobrze  ma dziecina  z wami. Fajnie bym  miał, gdybyście byli moimi rodzicami. Gdy wrócimy do Warszawy to pewnie już będą morele, jak nie nasze to z importu - stwierdził dziadek Tadek. Możesz zamiast mnie stać przy garnku i mieszać morele, żeby  nie przywarły do garnka.Tesia  się strasznie  denerwowała bo po raz pierwszy robiła coś na  zimę nie  ze  zwykłym  cukrem a z brzozowym i bała  się czy się ten mus aby nie popsuje. Ale jak widać  nie popsuł się. Poza tym nie była pewna, czy nie będzie  aby zbyt zmieniony smak, bo jednak  cukier  brzozowy ma inny nieco inny smak. Nie wiem ile w tym prawdy, ale ponoć cukier brzozowy ma pozytywny wpływ na uzębienie, bo  zapobiega  próchnicy. No i jest znacznie  mniej kaloryczny, ma o 40% mniej kalorii niż zwykły cukier.

Cukru brzozowego nigdy nie używałem- powiedział Jacek- ale piłem  przez  pół roku codziennie sok  brzozowy gdy  kiedyś  miałem kłopoty z nerkami i miałem też nadciśnienie.  Nie bardzo wierzyłem, że to coś pomoże a jednak pomogło i nigdy  więcej  potem  nie miałem problemu z nadciśnieniem.

Alek przypomniał sobie, że miał się pochwalić, że obudził się rano z suchym pampersem, więc zgramolił się  z kolan Kazika i przytulił się do dziadka Tadka mówiąc: lano pampels siuchy był. Dziadek czym prędzej ogarnął małego ramieniem i wziął na kolana  mówiąc: to brawo, brawo, jesteś już dużym chłopczykiem, skoro wstałeś rano i pampers  był suchy - szturchnął łokciem Jacka i powiedział - nasz  dzielny chłopczyk wstał dziś z  suchym pampersem. Oooo, to już sukces! Aleczku- jesteś bardzo, bardzo dzielnym chłopczykiem i  mądrym chłopczykiem.

Kazik podniósł się z ławki i powiedział do dziecka - zostań z dziadkami a ja pójdę zobaczyć, czy  nie trzeba mamusi w  czymś pomóc. Alek, siedząc w dalszym  ciągu na kolanach dziadka Tadka powiedział-pocekam. 

A my tymczasem przypomnimy sobie jak się nazywają paluszki - dziadka Tadka wyraźnie rozsadzała  chęć uczenia wnuczka. Pokaż mi, który to jest mały paluszek- powiedział rozczapierzając palce lewej  dłoni. Dziecię bezbłędnie wskazało. A który to jest palec wskazujący?- znów padła bezbłędna odpowiedź i po kilku chwilach okazało się, że mały bezbłędnie kojarzy nazwy wszystkich palców. A na którym mamusia nosi obrączkę?  Na seldecnym. A tatuś?  - tatuś na ślodkowym. A na której ręce? Na plawej. Ojej - zdziwił się pan kapitan -dobry jest, ile on ma?  W grudniu skończy trzy lata. No naprawdę dobry jest!  Na razie liczy do pięciu - ale nie tylko na palcach. Policzy też patyczki lub klocki. A na ulicy bezbłędnie pokaże toyotę corollę, nie tylko czarną, bo taką ma jego stryjek. Aleczku, powiedz panu jakim samochodem jeździ tata. Cie ctely - C cztery citroen- podpowiadał dziadek a Jacek przerwał to męczenie dziecka i powiedział - nie  zadręczaj dziecka, on i tak jak na swój wiek to dużo wie i rozumie, on jeszcze 3 lat nie ma. Nie wiesz przypadkiem co na dziś Kazik zaplanował? Nie wiem, przecież oni jeszcze  spali gdy my wychodziliśmy z domu. Kapitan zerknął na zegarek i powiedział: niestety muszę was panowie opuścić - czeka na mnie praca. Ale  cieszę  się,że poznałem tak fajnego malca!  Do zobaczenia! i oddalił się sprężystym krokiem.

                                                                          c.d.n.