piątek, 15 września 2023

Córeczka tatusia - 10

 Wojtek skontaktował się z facetem, który  chciał  sprzedać  domek i poinformował  go, że jednak nie  zakupi domku bo nie dostanie na niego kredytu z Banku, a od prywatnych firm udzielających kredyty  nie ma  zamiaru pożyczać, więc raczej nie ma  sensu by oglądał ten  dom. Przy okazji powiedział, że jest nieco zdumiony ilością ofert sprzedaży domków  na Ursynowie, ale nie ma  czasu i ochoty na dociekanie  czym jest to spowodowane. No zapewne  tym, że wiele osób uciekało w pewnym okresie  czasu od  pieniędzy i inwestowali w budowę domów, a teraz  chcą odzyskać zainwestowane pieniądze z pewnym procentem - wyjaśnił niepocieszony sprzedający. 

Marta  ostatnie  zaliczenie zakończyła pomyślnie, tym samym  miała przed  sobą jeszcze  dwa semestry do uzyskania  licencjatu i wybór  czy startuje dalej i będzie  miała jeszcze 4 semestry do ukończenia  nauki i uzyskania tytułu mgr.  Tata powiedział, że ma zrobić  tak, jak uważa za najlepsze  dla siebie, on nie  widzi żadnego problemu w  tym, że Marta jeszcze nie pójdzie  do pracy tylko będzie  się  dalej uczyć. Nauka to też rodzaj pracy, z tym, że wynagrodzenie  za nią jest odroczone  na pewien  czas. Wojtek  podzielał jego zdanie i powiedział, że jemu jej studia  w niczym nie będą przeszkadzać. Ślub wszak biorą już w wakacje, będą mieli czas dla siebie wzajemnie  i nawet pisanie przez Wojtka  pracy magisterskiej nie będzie dla nich czymś uciążliwym. Wiesz tato - mówił Wojtek- Martunia będzie  czytała na loggii książkę a ja mogą siedzieć obok i pisać  swoją pracę. Poza tym by coś napisać muszę to wpierw dobrze przemyśleć i mieć pod  ręką komputer. Najlepszym  dla nas obojga  wypoczynkiem będzie to, że nie musimy się  zrywać rano i gnać gdzieś na  ósmą. I Marta i ja  lubimy rano pospać ,  za to posiedzieć wieczorem do północy. Oboje  nie lubimy zorganizowanej  formy wczasów bo śniadania są o ósmej rano a do tego  i Martę i mnie napawa  wstrętem ten  zapach zup mlecznych. Poranny pożądany przez nas  zapach to zapach świeżo  zaparzonej prawdziwej  kawy  i świeżo upieczonych bułeczek lub chleba a nie  zupy mlecznej której oboje nie jadamy. No fakt - przytaknął tata-  Marta i mleczna  zupa wzajemnie  się wykluczają. Mleko to może  być tylko w  formie greckiego jogurtu lub kefiru. Ale bitą śmietanę to oboje lubicie, jak  zauważyłem. 

Tato, musimy jeszcze kupić sobie  buty, więc jutro wyskoczymy na Chmielną  po buty, ale jeśli ty masz też coś tam do załatwienia, to przełożymy to na  sobotę.  Ja to mam już wszystko, mam nawet pasujący krawat. A ty co włożysz tego garnituru?  Martunia powiedziała, że weźmiemy ze  sobą  kamizelkę i kupimy pasującą do tego garnituru muszkę, poszetkę i krawat.  I chciałbym sobie kupić skórzane, czarne mokasyny. Bardzo lubię mokasyny. Jestem ogromnie przywiązany do wygodnych butów typu adidasy, no ale do ślubu to raczej jeszcze nikt ich  nie poleca. A ja nawet mam czarne adidasy.

Ale do ślubu ich  nie  założysz - stwierdziła Marta, która właśnie opuściła łazienkę, w której siedziała ponad godzinę. No, a już podejrzewałem, że  się rozpuściłaś  w trakcie kąpieli i  zostałem wdowcem nim zdążyłem  się  z tobą ożenić - zaśmiał  się Wojtek.  No wiesz- musiałam  zadbać o urodę, żebyś nie  zaczął się rozglądać za innymi dziewczynami.  Poza tym muszę wykorzystywać wiedzę nabytą na studiach. Tak na  co  dzień to w trakcie zdobywania wiedzy praktycznej ( a praktykujemy na sobie wzajemnie) nie  musiałam  w domu dużo czasu poświęcać by dbać o swój wygląd. A każdy zabieg niestety wymaga  czasu. Nawet  zwykłe zrobienie  sobie  manicure i pedicure - dwie ręce, dwie nogi i trzy kwadranse  z głowy. Tak to wygląda  w praktyce.  Gdybyś mnie  zawołała to bym ci pomógł - umyłbym  ci plecki , w ogóle bym  cię calutką wykąpał,  umyłbym  ci główkę i rozczesał włosy. Marta zaczęła  się śmiać - no ale  wtedy to bym z tej łazienki wyszła nie za godzinę  a za trzy. 

Czy ty już przewiozłeś z tamtego mieszkania wszystkie swoje  rzeczy? No nie, bo mi wtedy pudeł zabrakło. No to musimy to zrobić nim twoi rodzice przyjadą. I trzeba przygotować mieszkanie na ich przyjazd, czyli dokładnie posprzątać i przygotować pościel dla twoich rodziców. Bo jak znam życie to oni zjadą do Warszawy z tydzień przed ślubem no i trochę pewnie posiedzą po ślubie.  Nie byłoby źle gdybyś też wpadł do swej spółdzielni dowiedzieć  się kiedy oni przewidują  zasiedlanie bloku.  I pomyślałam, że chociaż tamto  mieszkanie jest formalnie twoją własnością, to nie  byłoby źle gdybyś  powiedział ojcu, że chcesz je  sprzedać - bo kto wie czy ojciec nie będzie  chciał go od  ciebie kupić po nieco niższej  cenie i trzymać je puste, by mieli je do dyspozycji ilekroć zjadą do Polski.  O tym spółdzielczym to nie musisz im nic mówić, skoro nie mieli w nim żadnego udziału finansowego. I po te  twoje  rzeczy to możemy nawet dziś po powrocie  z zakupów pojechać. Pudła kartonowe mamy złożone w piwnicy, taśma do pakowania też jeszcze jest. A gdy dostaniesz to spółdzielcze to wtedy będziemy  myśleć co dalej z tym fantem zrobić. Stąd mamy bliżej do centrum miasta niż z Ursynowa a  trasa metra przebiega  skrajem naszego osiedla, do najbliższego przystanku to mamy z 500 metrów, no może 600. A te cztery pokoje to nam na długo wystarczą. Tym bardziej, że  gdy budowano to osiedle to nikt nie nazywał klitki dwa na dwa metry pokojem dziecinnym tak jak teraz. Na Ursynowie w tych mieszkaniach, w których jest więcej pokoi to zawsze jeden jest taki, że nie wiesz co w nim zrobić, bo tak najbardziej to się nadaje na dużą szafę ubraniową albo karcer dla małych  dzieci.  A tu, jak  się człowiek uprze  lub  zagapi to do sklepu może nawet w kapciach polecieć.  Wiem, że nasze  bloki mają być w przyszłym  roku odnawiane. I możemy pomyśleć nad "przemeblowaniem" łazienki, bo gdy zlikwidujemy wannę to zrobimy sobie  wtedy kabinę prysznicową i oddzielne WC. Ta nasza  wanna to jest taka jakie  były przed  wojną, żeby  się  w niej mógł zmieścić na długość 180 centymetrowy człowiek.  Ja już nawet wszystko wymierzyłam kiedyś. Pralka może  nadal być w kuchni- przynajmniej nie trzeba latać i sprawdzać czy  wszystko jest w porządku. Pichcę  coś w kuchni i od  razu widzę co się dzieje z praniem. I blok jest  trzypiętrowy, raptem  osiem  mieszkań na klatce i tak fajnie  zaplanowane, że do ściany klatki schodowej wspólnej z mieszkaniem przylega kuchnia no i mamy ten luksus, że to parter, ale wysoki. Pewnie z racji remontu to może bym wymieniła tu zlewozmywak , ale ten nasz to jakiś dobry egzemplarz, bo emalia na nim ciągle  w bardzo dobrej kondycji. I śmiać mi  się  chce, jak mi debilnie   ekspedientka tłumaczyła, że tych stalowych to nie trzeba  myć codziennie. Otóż trzeba,  bo inaczej wyglądają paskudnie no i jest jeszcze  coś takiego jak kwestia  higieny. A tata nie będzie tęsknił za wanną? Nie  będzie, bo wie, że w starszym wieku kąpiele  w wannie nie  są  wskazane a wchodzenie do wanny i wychodzenie  z niej mogą być uciążliwe  i poza tym dość niebezpieczne gdy się dobiegnie  siedemdziesiątki. A są fajne kabiny 120 x80 cm. No i wreszcie wyleci ten stary, nieczynny przecież piecyk gazowy- tata nareszcie uznał, że można go zlikwidować.Poza tym można  mieć  w kabinie matę antypoślizgową na podłodze i wstawić krzesełko, żeby cały czas nie stać. Ja już nawet rozmawiałam o  tym z hydraulikiem  z naszej spółdzielni - to dobry fachowiec i chyba jedyny nie pijący hydraulik jakiego znam. A wielu ich  znasz? Trzech- razem z tym niepijącym. Osiedle jest jednak  spore i jest kilku hydraulików. Bo te bloki  za naszym Empikiem też należą do naszej spółdzielni. I popatrz - mamy dookoła całkiem sporo sklepów łącznie z delikatesami, cukiernią, sklepem papierniczym,  Empikiem,  i nawet niezłym fryzjerem, gospodarstwem domowym, które jest w bloku należącym do wojskowości. Kiedyś, na początku, to był tam sklep tylko dla wojskowych i ich rodzin, ale jeden blok, nawet 10-piętrowy  dawał zbyt małe  zyski i teraz  to sklep ogólnodostępny. I przychodnia lekarska jest blisko.  Tata cię zamelduje po ślubie u nas. To dobrze, będę  tylko musiał potem rozesłać info o nowym  adresie. Nawet gdybyś się nie przemeldował to i tak tu jest twój rejon, no ale myślę, że z uwagi na przychodząca korespondencję to lepiej żebyś się przemeldował i nie musiał co jakiś czas tam wpadać i sprawdzać stanu skrzynki na listy. Ciekawa jestem czy twój ojciec będzie chciał to mieszkanie i czy powie o nim twojej mamie. 

Nie wiem bo jak tak na nich patrzę to się zastanawiam co ich łączy. Teraz to "każde sobie  rzepkę skrobie". Mama powiedziała ojcu, że już zlikwidowała biznes, ale ja wiem że nie zlikwidowała  tylko wzięła  wspólniczkę. W każdym razie nadal figuruje jako właścicielka. Tyle  tylko, że mnie to mało interesuje a nawet  wcale. To ojca  sprawa, nie moja.  Ojciec z kolei często wyjeżdża poza Graz i sporo jest w tym wyjazdów poza Austrię, a skądinąd firma  w której on jest nie ma szalenie wielu kontaktów  zagranicznych tak jak z Polską. Ale mnie  to za bardzo nie intryguje. To ich sprawa. Czasem mam wrażenie że są ze  sobą głównie z powodu lenistwa i wygodnictwa. Nie wiem - powiedziała Marta- może tak jest w wielu małżeństwach o wieloletnim stażu.

"Wyprawa" Marty i Wojtka  na Chmielna  była  owocna-  Wojtek znalazł dla siebie bardzo wygodne czarne skórzane półbuty, chociaż nie były to mokasyny. Kupili dwa krawaty, jeden w kolorze burgunda w czarne  delikatne wzory, drugi błyszczący gładki czarny oraz muszkę w kolorze burgunda. Zamiast poszetki doradzono mu by po prostu w klapę marynarki wpiąć mały, żywy kwiatek z asparagusem. Ale to -to już należało "dogadać z kwiaciarnią". A Wojtek stwierdził, że ma  w nosie  zarówno poszetką jak i jakiś kwiatek  w klapę, to nie jest kościelny ślub i nie będzie  z siebie robił małpy.   A Marta "zakonotowała" sobie  w głowie by kupić przed ślubem frezje, bo są nieduże i można upolować takie, by kolorem pasowały do tego garnituru i po prostu ona mu wetknie w klapę jeden kwiatek z jednym listkiem bo sobie  zrobi maleńki bukiecik i przypnie sobie do włosów albo do sukienki. 

Sobie "zafundowała" letnie białe wysokie szpilki - sandałki i  małą, białą sztywną kopertówkę, bo  był to jedyny zestaw o tym samym odcieniu bieli.  Wojtek nie mógł pojąć w  sklepie jak ona  potrafi  "w tym czymś" chodzić i ani nie gubi tych  pantofli z nóg ani nie wywraca  się. No wiesz - biegać to bym w tym nie mogła, ale one  są dobrze wyprofilowane i świetnie mi  się trzymają na stopie no a poza tym przecież ja nie idę na pochód pierwszomajowy tylko mam do przejścia z samochodu do USC. Tata nas wysadzi pod  USC i odstawi  samochód na parking, więc chyba nie ma problemu. Poza tym one naprawdę  są wygodne, mają dobrze ustawiony obcas, a ja jestem bardziej przyzwyczajona  do szpilek niż do innych butów. W ostatniej chwili Marta zapytała, czy ukochany ma  dobrej jakości czarne  skarpetki  i dokupili 2 pary. Marta  zaciągnęła go jeszcze do sklepu, który  jako jeden z nielicznych  sprzedawał koszule wizytowe dobrane do sylwetki a nie  w fasonie worka. Kupili jedną  białą a drugą w delikatnym  błękicie. A gdy Wojtek był na  zapleczu Marta kupiła mu w sekrecie trzecią- bardzo wesołą, bo kratka była trójkolorowa- zieleń, błękit i ciemny róż. Nim się wygrzebał z zaplecza koszule już były spakowane i leżały grzecznie  w torbie  Marty.  W drodze powrotnej dopytywał się skąd ona wiedziała, że tu są takie koszule, więc mu powiedziała, że studia na których są same dziewczyny mają  swoje  zalety - szkoli się nie tylko w  zakresie kosmetologii - ciągłe  rozmowy powodują, że dziewczyny ale i osoby prowadzące  zajęcia wymieniają  się wieloma doświadczeniami życiowymi, poza tym ponad połowa dziewczyn jest od  niej o kilka lat starsza i  już są mężatkami. 

W domu, gdy już  zjedli obiad  Marta podała Wojtkowi paczkę z koszulami mówiąc - powieś je na wieszakach, będzie je potem łatwiej odprasować. A ja tymczasem zrobię dla nas kawę  Tata powinien najdalej  za godzinę wrócić z pracy. W chwilę potem Wojtek wpadł do kuchni mówiąc - chyba  wzięłaś ze  sklepu cudzą  paczkę! Nie kochany, to nasza paczka, tylko kupiłam ci jeszcze jedną koszulę- wszak często chodzisz w lecie  w samej koszuli.  Zapomniałam ci tylko o tym powiedzieć. Została wycałowana, wyściskana i zapewniona, że jest najwspanialszą dziewczyną pod  słońcem. Nietrudno być  przy tobie najwspanialszą dziewczyną pod  słońcem- zapewniła go Marta. Pojedziemy dziś  po resztę twoich  rzeczy i zrobimy tam trochę porządku.  We dwójkę będzie łatwiej i  szybciej. Tylko zaczekamy  aż tata wróci. On  nie lubi wracać do pustego mieszkania.

                                                                  c.d.n.