sobota, 13 grudnia 2008

"nie chcę, ale muszę"

Miałam nie pisac o stanie wojennym, ale w pewnym sensie zostałam sprowokowana przez wystepujących w mediach młodych krzykaczy.
W tamtych latach mój mąż bywał kilka razy w roku w ZSRR i juz w sierpniu 81 roku, znajomi Rosjanie, dziwili się, ze w Polsce takie zadymy, strajki i pytali się, czy nie skonczy sie to jakąś rewoltą. Na przelomie listopada i grudnia mąz znowu był w Moskwie i gdy jechał ktoregoś dnia taksówką, kierowca, ktory bez trudu rozpoznał w nim Polaka powiedział tak: "oj dobiorą sie wam do tyłków, juz nasze wojska stoja przy waszej granicy a Czesi tylko rączki zacierają i czekają na rewanz, a Niemcy tez z nami pójdą". Sądzę, ze taksówkarz byl współpracownikiem wiadomych słuzb, bo w tym zawodzie głównie takich zatrudniano w tamtym kraju.
Przyznam sie , ze ogloszenie stanu wojennego przyjelam z mieszanymi uczuciami- z jednej strony strach, a z drugiej ulga, bo to co się dzialo w Warszawie nie wyglądało ciekawie i bałam sie, ze krew się poleje. Juz pomijam te puste półki i hasło "im gorzej tym lepiej" krązące w Solidarności, ale naprawdę bałam sie jezdzić w dni, gdy miastem przeciagały marsze strajkujących.
A w piątek, 12 grudnia wieczorem ,mój maz z naszym przyjacielem przywieżli od znajomego rolnika połówke świni i na mnie padło dzielenie mięsa na 2 rodziny. Skończyłam tę zabawę około 23 godziny, a ze było juz pózno, maz odwiozł kolege do domu.Kolega chcial zadzwonić jeszcze przed wyjazdem do swego domu, by zona na niego czekała i otworzyla mu brame, w końcu mnie to zlecił. Usiłowałam zadzwonic, ale telefon milczał, brak było sygnału. Nie zrobiło to na mnie zadnego wrazenia,często się blokował.
Następnego dnia rano nasz domowy skowronek zażyczył sobie włączenia TV bo przecież był teleranek. Włączyłam, a tu tylko mroczki i chroboty, wyraznie brak sygnału. Zaczęłam wielce fachowo stukać w odbiornik, poruszyłam anteną i nic. Na szczęscie mąz nie był skory do rozbierania odbiornika na częsci. Włączyłam radio i akurat nadawano jakąś ponura muzykę, a po chwili gen. Jaruzelski wygłosił przemówienie. Wysłuchaliśmy z lekkim niedowierzaniem , a mąz skomentował- ten taksówkarz miał rację.
Najdotkliwszy był brak łączności. Nas to bardzo dotknęło, bo mała zachorowała, były kłopoty z wezwaniem lekarza, wywiązało sie zapalenie płuc z powikłaniami.
Widok transporterów na ulicach i zołnierzy pod bronia z lekka szokował, ale z czasem było mi zal tych młodych, marznących chłopców. Jezeli były do załatwienia jakieś sprawy po zmroku, to z domu wychodziłam ja, na zasadzie, ze kobiecie nic nie zrobią. Niestety często wyłączali prąd i wtedy było nieco mniej zabawnie.
Tzw godz. policyjna mało nas dotknęła, wszak z małym dzieckiem nie włóczy sie człowiek wieczorami . Dotkliwy był brak paliwa i łączności, nakaz posiadania przepustek gdy była potrzeba przemieszczania sie z miejscowości, w której sie zamieszkiwało. Cały czas bałam sie, zeby nie wywiązały sie jakies zamieszki zwiazane z wojskami stacjomującymi w Polsce. Na szczęscie mieli zakaz opuszczania koszar.
Teraz, po latach, uwazam, ze słuszna była decyzja generala Jaruzelskiego. On doskonale znał nastawienie Wielkiego Brata i wiedział, ze jeśli my sami swoimi siłami nie zaprowadzimy w kraju ładu, to oni z chęcia nam pomoga. Czesi tez radzi byliby wdepnąć do nas z "bratnią pomocą" w rewanzu za 68 rok.
Śmiesza i jednocześnie denerwuja mnie ci wszyscy, którzy twierdzą, ze Polska była krajem nielegalnym. Kochani, skoro nasz kraj byl nielegalny, to oddajcie swe dyplomy, doktoraty, mieszkania- one nie sa wasze, one są wszak nielegalne. Po co wam cos nielagalnego. Róbcie ponownie wszystkie dyplomy i doktoraty, starajcie się od nowa o mieszkania.
Mam tez prośbę do tych młodych krzykaczy- zacznijcie myśleć samodzielnie, nie pozwalajcie robić sobie wodę z mozgu. Ci, którzy w tamtych czasach wcale nie walczyli z systemem bo albo byli za młodzi albo nikt ich do tego nie zaprosil, maja dziś swego rodzaju kaca moralnego i starają sie opluć i zniszczyć wszystko co w tamtym okresie sie działo, jednocześnie kreując sie na bohaterów tamtego okresu.
Byłoby naprawde dobrze, gdyby młodzi ludzie , którzy są wszak przyszłościa kraju, skupili sie na tym by iść do przodu patrząc przed siebie, a nie z głową odwrócona do tyłu, słuchając podszeptów
sfrustrowanych anty-bohaterów tamtych dni.
W Polsce naprawde jest wiele do zrobienia. Szkoda, ze mając zdolnych ludzi marnujemy ten potencjał i zamiast razem zabrać sie do wytęzonej pracy ciagle wdajemy sie w jakies kłótnie,
wyszukujemy wyimaginowanych zdrajców, wznosimy mury nienawiści pomiedzy ludżmi.
Zamiast cieszyc sie, ze w bezkrwawy sposob udało sie osiągnać wolność, niektórzy usiłuja deprecjonować zasługi tych, którzy naprawde mieli udział w walce o tę wolność.
anabell