czwartek, 14 grudnia 2023

Córeczka tatusia -55

 Marta wyraźnie miała tego  dnia oczy w bardzo mokrym  miejscu. No ale przecież narobiliście się potem razem z Pati przy  sprzątaniu - drążyła temat Marta. A skądże - ci panowie codziennie po sobie bardzo elegancko sprzątali a ostatniego  dnia dołożyli do tego kobiecą rękę jakiejś pani Marylci. I jak widzisz nie ma już zasłon, ani z zasłon zostały tylko lambrekiny, żeby  "ocieplić wizerunek", żeby nie  wyglądało biurowo. Jest  zdecydowanie jaśniej odkąd nie ma firanek i zasłon. Nawet gdy żaluzje  nie  są zasunięte to z podwórka nikt nic nie podglądnie. Sprawdzaliśmy to . Zastanawiałem się nawet czy kupić okna z żaluzjami  między  szybami, ale mi odradzono bo to nie jest w 100% dobrze  działające urządzenie. I wtedy trzeba  by wymieniać nie  same skrzydła okien ale wszystko do gołego muru, a pamiętasz  chyba jaki to był wtedy cyrk, a tak to tylko facet wszystko pomierzył i zmienił tylko same "skrzydła". Faceta od okien też oni mi naraili. Kabinę prysznicową montowali  tylko jeden dzień i zachwycali  się jakie dobre jakościowo są tu rury. Przejrzeli jeszcze te rury od termy gazowej, kazali wezwać gościa z gazowni i razem wszystko doprowadzili do ładu - nie ma po nich śladu  a w miejscu gdzie się kończyła rurka jest klapka i można to w razie potrzeby otworzyć, np. do jakiejś kontroli.

Ścianka działowa  jest zrobiona z ceramicznych pustaków i pomalowana. Nie miałem nawet pojęcia, że one takie tanie - chciałem by ją zrobili z pustaków szklanych, ale te są lepsze i ścianka wychodzi z nich cienka. Kabina jest rodem z Praktikera  i tańsza od tej rodem z Koła więc zmieniliśmy opcję,  a za  zaoszczędzone pieniądze są płytki podłogowe w WC. No i dostaliśmy rabat na tę terakotę w przedpokoju i kuchni.  Jak kładł facet tę terakotę to  stałem i podziwiałem jak on to fajnie  robi. Wanna poszła  za takie pieniądze, że się nam nawet nie śniło, że ktoś może wydać tyle  forsy na  wannę. Ale nie sprzedaliśmy jej koleżance  Pati, tylko ekipa nam naraiła faceta, który poszukiwał takiej długiej wanny bo on ma 195 cm wzrostu a nie lubi kabin prysznicowych. Ekipa nocowała tu, żeby nie tracić  czasu na dojazdy  spod Warszawy.  Mieli własne materace dmuchane, jasieczki i koce. Materace kładli na tapczanach. I w ogóle szalenie  dbali o to by zostawić  wszystko w ogromnym porządku. Każdego wieczoru sprzątali. Widziałem w życiu wiele  ekip remontowych,  ale taką to pierwszy raz.  Pani sąsiadce na górze to wymienili  gratisowo armaturę w kuchni i jeszcze jej powiedzieli, że to prezent ode mnie, ale nie chcieli wziąć ode mnie za to forsy. W pewnym sensie prezent ode mnie , bo to była  nasza armatura zaledwie roczna, ale ta z Praktikera bardzo mi się podobała, więc ją kupiłem.

Jak  się będzie  Andrzej przeprowadzał i meblował na nowym  mieszkaniu to ja mu ich podeślę i opłacę - powiedział ojciec Wojtka. Bo on to nie będzie miał czasu a poza tym ręce chirurga  są zbyt cenne na to by gwoździe wbijać, czy poprawiać  coś po ekipie budowlanej. A nie  znam nikogo kto odbierając  nowe mieszkanie nie musiał korzystać z jakiejś ekipy remontowej. No fakt - przytaknął ojciec Marty- ja to znam  nawet takich, którzy po odbiorze kluczy czekali  na możliwość zamieszkania jeszcze miesiąc, bo jakiś dureń nie zakręcił kranów po zamontowaniu armatury i gdy odkręcili  w piwnicy wodę to lała  się ciurkiem a na którymś z pięter był zatkany odpływ i woda się lała kilka  dni aż wreszcie ktoś zauważył i ponoć  było szalenie  wesoło, bo mieszkanie poniżej tego zatkanego odpływu było mocno zniszczone. Dobrze, że to był blok z wielkiej płyty, bo beton nie nasiąka wodą.

Chciałem zafundować  Andrzejowi wczasy nad  którymś z jezior w Austrii, ale stwierdził, że  dzieci jeszcze za małe na taką daleką wycieczkę -kontynuował ojciec  Wojtka. No fakt, że to jeszcze małe  dzieciaki i sama podróż może być dla  nich "mało strawna". A ja  się czuję podwójnie  zobowiązany bo  pięknie  zoperował Wojtka a potem  mnie wysłał do specjalisty i jasno mi wytłumaczył dlaczego muszę  się poddać operacji. To taki szalenie sympatyczny facet a do tego Wojtek się z nim przyjaźni. 

Tak jak było planowane  25 sierpnia Wojtek odebrał klucze od swojego mieszkania  i tego samego dnia, wieczorem obejrzał to mieszkanie Andrzej i bardzo mu  się podobało. Obfotografował je skrupulatnie, porównał plan tego  mieszkania i tego, które on  miał dostać za około rok i stwierdził, że różnica pomiędzy nimi to tylko trzy metry kwadratowe na korzyść jego przyszłego mieszkania, ale ta lokalizacja jest zdecydowanie lepsza, zwłaszcza ze względu na fakt, że ta część osiedla jest już od  dawna ucywilizowana, w pobliżu jest przedszkole, szkoła, sklepy i nawet główniejszą ulica jeździ miejski autobus. Panowie jeszcze raz odwiedzili  dział prawny tej spółdzielni i po debacie Wojtek "wysmażył" pismo do zarządu z informacją, że zamierza  się zamienić ze  swym kuzynem na mieszkanie, które kuzyn ma otrzymać dopiero w przyszłym roku.  Zarząd  Spółdzielni nie robił żadnych trudności, bo obydwa mieszkania były w gestii tej  samej  spółdzielni. Obaj podpisali z tuzin papierków, a gdy wreszcie  wszystko zostało wyjaśnione, opisane, podpisane i opatrzone pieczęciami Andrzej powiedział- gdybym pił to bym się pewnie upił z  radości, ale zamiast tego pochłonę  ze dwa ciastka. Będę do końca życia twoim dłużnikiem i  waszym chirurgiem. Wojtek się śmiał i powiedział, że Andrzej dostanie klucze do tego mieszkania dopiero wtedy, gdy pewna "znajoma  ekipa remontowa" przejrzy to mieszkanie czy nie trzeba gdzieś czegoś poprawić, czy wszędzie się wszystko domyka a futryny trzymają piony  itp. i niech Andrzej  razem z Lenką dziś pomyślą czy nie zrobić gdzieś pawlaczy.Opowiedział jaką niespodziankę im wyszykowali obaj ojcowie. Bo wiesz - glazurkę w łazience lepiej zapewne zrobić teraz - nie  wmówisz mi, że te trzy rzędy płytek nad wanną wystarczą wam do szczęścia. A łatwiej to wszystko robić nim  się tu wprowadzicie. A ekipę dostaniesz tę, co robiła u nas - robią rewelacyjnie - tandem ojców był i jest ich działaniem  zachwycony. Zresztą zaraz pojedziemy do mnie i zobaczysz jak super nam przerobili łazienkę. 

Po drodze kupimy ciacha, a po czternastej dołączy do nas Marta, bo dziś wychodzi z pracy wcześniej .  Wysłałeś ją do pracy? w wakacje? - zdumiał się Andrzej. Nie wysłałem,  ale pozwoliłem jej popracować na pół etatu w laboratorium - dostała taką propozycję z uczelni. Jest zachwycona - pracuje 2 razy po 7 godzin i jeden raz 6 godzin. Ale często pracuje krócej bo szef ją wyraźnie  rozpieszcza. Powiedział, że nie widzi potrzeby by siedziała wtedy gdy nie musi. Ponastawia wszystkie próbki, poopisuje, posprawdza i opisze wyniki, podyskutuje z chemikami a wraca  szczęśliwa jakby w totka  wygrała. Jej koleżanki to sobie pozałatwiały jakieś praktyki w gabinetach kosmetycznych a ta szczęśliwa, że nie musi nikomu "gmerać przy twarzy" i jeszcze za to forsę dostanie.  Gdy zajechali  pod  dom okazało się, że Marta już jest  w domu. 

Strajkujesz  dziś?- spytał  się Wojtek. Wszyscy dziś strajkują bo wody nie ma w budynku a bez wody nie ma życia. Jakaś rura w pobliżu trzasnęła i odcięli nam wodę. No więc szef ogłosił dzień wolny od pracy. Dobrze, że nie w budynku produkcji, bo kierownictwo by się chyba pochlastało z rozpaczy. Ale kawałek produkcji to mamy na  szczęście gdzie indziej co szefa  zawsze denerwowało a dziś to się nawet ucieszył.

Andrzej rozejrzał się nerwowo - a gdzie jest psinka?- zapytał.  Piesa jest w pracy z mamą - ona  ma dwa domy i kwiaciarnię i jakoś to ogarnia choć to taki mały pieseczek- wyjaśniła Marta. Ale ja zaraz po nią pójdę do kwiaciarni, tylko musiałam wypić kawę. Jakie ciacha kupiliście?  Rezerwuję sobie napoleonkę. Zaraz wracam- to nie jest jej godzina  spaceru, więc ją po prostu przyniosę. Ona bardzo lubi być noszona. Bo to straszna pieszczocha jest. 

Marta pomaszerowała po Misię, a Andrzej w dalszym ciągu oglądał zmiany w mieszkaniu. Bardzo spodobała mu się terakota udająca  parkiet i stwierdził, że taka podłoga w przedpokoju i kuchni bardzo mu się podoba. Więc  Wojtek  zaraz wyciągnął kilka czasopism i pokazał Andrzejowi, że taka podłoga  może być i w innych pokojach, bo gdy jest pod terakotą odpowiedni podkład to ona  nie jest zimna. A są w Warszawie  firmy, które sprowadzają taki podkład. Poza tym  nigdzie  nie jest powiedziane, że  dzieci  muszą w całym mieszkaniu tarzać się po podłodze a zwłaszcza po przedpokoju. Zwłaszcza, że Lena już teraz przyuczyła ich, że nie całe mieszkanie jest przystosowane do zabawy na podłodze. 

Po dwudziestu minutach Marta wróciła do domu z Misią, kwiatkami dla Leny, malinami i poziomkami dla dzieci i czereśniami dla dorosłych. Skąd to masz- niezbyt mądrze  zadał pytanie  Andrzej.  Czereśnie czekały na mnie razem z piesą u mamy, maliny i poziomki kupiłam w zieleniaku, właśnie pan właściciel przywiózł. Pomyślałam, że dla dzieci zdrowsze będą maliny i poziomki niż  czereśnie, a że jesteś  samochodem to nie będziesz miał problemu z transportem. Dam ci nawet składany transporterek  by ci się to wszystko nie telepało po bagażniku. Te składane  transporterki to genialny wynalazek. Jeśli nie masz linki do ich umocowania to dam ci jedną. A najlepsze, że te transporterki są co najmniej w dwóch wymiarach. I możesz dostać od nas nieco kartonów do przeprowadzki i takie  duże worki co wyglądają jakby były z juty, a są z tworzywa. Worki są ojca , bo w nich przywiózł swój dobytek z Austrii, są świetne na miękkie rzeczy. Sprawdzę też jak wygląda sprawa z kontenerkami, bo on powinien  mieć te większe- są dobre do pakowania szkła itp. Ja to wam serdecznie  współczuję tej przeprowadzki. Ale polecam ci mego teścia w tej materii, ma  spore doświadczenie bo on się już kilka razy przeprowadzał i  ma wszystko obcykane. Wpadnie do was, obejrzy co macie do przewiezienia i zarządzi ile  czego trzeba przygotować. A mógłby wpaść do nas  w ten weekend? - spytał Andrzej. Zaraz się go zapytam - powiedział Wojtek.  Zatelefonował do ojca i powiedział, że Andrzej z chęcią skorzysta z doświadczenia ojca  w kwestii przeprowadzki.  

No nie ma problemu - stwierdził ojciec- a sprawdzał już jakie prace trzeba wykonać nim  się sprowadzą? Bo lepiej to robić nim  się ściągnie  cały dobytek. No jeszcze  nie  sprawdzał, dopiero co dostał ode mnie klucze. Tato, sam z nim porozmawiaj, bo jest właśnie u nas- oddaję telefon Andrzejowi.

Marta patrzyła na Andrzeja i chciało jej  się  śmiać - Andrzej coraz szerzej otwierał oczy i co chwilę powtarzał : "tak, tak, rozumiem, oczywiście, ale to przecież kłopot dla pana, rozumiem, no fakt, oczywiście, rozumiem, tak, Wojtek zna adres, no jasne, no naprawdę, aż mi głupio, tak zaraz mu wszystko powiem". Gdy skończył rozmowę potoczył niezbyt przytomnym spojrzeniem po pokoju i powiedział- jestem przerażony. 

Czym- zapytała Marta- groził ci  czymś mój teść? Nie, ale mi uświadomił, że ta przeprowadzka to jednak poważna  sprawa i że musimy  się tam wybrać, na miejscu rozplanować jak sobie  chcemy mieszkanie  do siebie podpasować, sprawdzić czy  nie trzeba  czegoś poprawić przed  zamieszkaniem, potem przejrzeć co zabieramy a resztą to on  się zajmie bo ma dużą  wprawę. I że jestem dla niego drugim synem.

O kurczę! To masz już dwóch dodatkowych ojców, bo mój też w tobie  zakochany - powiedziała Marta. Mam nadzieję, że się o ciebie nie pobiją - roześmiała  się Marta radośnie.

Ty się Marta nie śmiej, bo nie wiem co mam teraz  zrobić - nie mogę starszego pana obarczyć swoją przeprowadzką - jęknął Andrzej.  Wojtek poklepał przyjaciela po ramieniu - nie tylko możesz ale musisz. Nie jestem zazdrosny - mój ojciec to dobry organizator, możesz mu w pełni zaufać. Przy nas nie mógł  się wyżyć, bo my objęliśmy  dotychczasowe w pełni urządzone  mieszkanie Marty, które zresztą urządzał jej ojciec. Poza tym mało mnie miał, bo ja zaraz po liceum zwiałem z Austrii do Warszawy, bo tu była Marta. A na dodatek to ja się spakowałem w dwie  walizki i pojechałem pociągiem. Cierpisz z mojego powodu.

No co ty- obruszył  się Andrzej- jestem po prostu totalnie  zaskoczony. Mój ojciec  ze mną nie  rozmawia bo nie  chciałem mieszkać z nim pod Warszawą w kartoflach, no i nie popisaliśmy się tym weselem, które było bez nas i nawet swoich wnuków nie oglądał. A tu nagle tyle serdeczności i pomocy jakbym był rodziną. To po prostu mnie  zaskoczyło. 

No wiesz-  i mój ojciec i Marty ojciec wiedzą, że ty i ja jesteśmy bliskimi przyjaciółmi, że czujemy  się nieomal braćmi.Widziałeś w szpitalu jak traktował mnie mój teść - dla niego jestem jego dzieckiem odkąd jestem z Martą. Przed  naszym ślubem też mnie tak traktował.

                                                                        c.d.n.