Rodzice zatelefonowali z Bukowiny, że wrócą raczej późno, bo będą się odnawiać biologicznie, no a potem przecież trzeba nieco odpocząć, a Emil poprosił, by po prostu zostali na jedną noc w Bukowinie i nie wracali wieczorem. Niech po prostu zafundują sobie jeden nocleg i wrócą następnego dnia. On im chętnie zrefunduje ten jeden nocleg, bo to dla niego lepsze niż denerwowanie się, że wracają już po zmroku. Poprosił też, by szybko dali mu znać, czy znaleźli jakieś miejsce w hotelu. Za pół godziny ojciec zadzwonił z wiadomością, że mają pokój w hotelu należącym do term. Wprawdzie cena jego taka, że Hilton w Nowym Jorku jest zapewne tańszy, ale opłacili kartą, więc nie jest źle. No i w takim razie wrócą następnego dnia około południa.
Ale nie był to koniec atrakcji przewidzianych na ten wieczór.W godzinę później zatelefonował dawny pracodawca Emila z propozycją, by od października Emil poprowadził wykłady w Madrycie na wyższej uczelni z zakresu Electrical Power Engineering. On wie, że Emil jest żonaty, no ale Madryt jest na tyle ładnym miastem, że przez dziesięć miesięcy jego żona wytrzyma te kilka godzin dziennie gdy on będzie w pracy. Mieszkanie będą mieli zapewnione, jeżeli wystarczą im dwa pokoje z kuchnią to będzie prawie bezpłatne, bo tylko media będą sami opłacać. A wykłady prowadziłby w języku angielskim. No i co ty na to? - zakończył swoją propozycję pytaniem.
Adela z zainteresowaniem obserwowała twarz Emila.Widać było na niej zadowolenie ale i niedowierzanie i w pewnej chwili Emil zmienił język - z hiszpańskiego przeszedł na angielski i Adela zrozumiała jak powiedział: moja żona jest obok mnie, powiedz jej to wszystko po angielsku, nie zna hiszpańskiego - i podał telefon Adeli, która dość odruchowo powiedziała "halo"- na co usłyszała już po angielsku - przepraszam, nie mówię dobrze angielskim, ale jestem szczęśliwy, że chociaż tak mogę panią poznać. Mam dla Emila propozycję pracy w Madrycie na uniwersytecie technicznym od października. A jeśli będzie z tej pracy zadowolony to byłoby dobrze by został tu na dłużej. Adela, nieco się jąkając stwierdziła, że to bardzo ciekawa propozycja, ale decyzja nie należy do niej a do Emila i że ona bardzo się cieszy, że Emil jest tak doceniany jako wykładowca. A pani będzie się mogła w tym czasie uczyć języka hiszpańskiego. Mam nadzieję, że mój angielski nie przeraził pani. Adela zapewniła go, że wszystko zrozumiała i jeszcze raz powtórzyła, że decyzja odnośnie złożonej propozycji należy tylko i wyłącznie do Emila, więc ona oddaje mu słuchawkę telefonu.
Emil jeszcze chwilę rozmawiał po hiszpańsku, po czym zakończył rozmowę. Nim odłożył telefon przejrzał jego zawartość i powiedział - no faktycznie podesłał maila, ale ja go nie odczytałem, nie czytam maili na urlopie.
Maleństwo, ty powinnaś pracować w dyplomacji. Adela roześmiała się - żeby być dobrą sekretarką trzeba mieć takie zdolności. Ale nie bardzo wiem do czego pijesz - ja naprawdę uważam, że to ty musisz zadecydować o tym, czy chcesz podjąć się tej pracy. Należę do tych bardzo staromodnych żon, z gatunku gdzie ty Kajus tam ja, Kaja. I wcale nie marzy mi się, żeby nasze dziecko, jeśli kiedyś będzie, hodowało się w żłobku, przedszkolu a potem w świetlicy w szkole, bo ja się muszę wyżyć zawodowo. Oczywiście jeśli pracuję i robię to dobrze, to chcę by mnie doceniano. I chcę by tak samo była doceniana moja praca w domu - przecież utrzymanie porządku i dbanie by było w domu wszystko to co jest potrzebne to też jest praca. I nie tak bezmyślna jak się to większości ludzi wydaje. Ty akurat to rozumiesz, bo przecież ileś czasu mieszkałeś sam. I umiesz zadbać o porządek w domu, o zaopatrzenie w potrzebne artykuły.
Jeżeli dojdziesz do wniosku, że chcesz jechać do Madrytu, to ja na pewno pojadę z tobą, jeśli będziesz tego chciał. Bo zakładam, że nadal chcesz byśmy byli małżeństwem. Oczywiście małżeństwem w moim pojęciu. Które to pojęcie chyba nie odbiega zbytnio od twego. Przemyśl to sobie, biorąc pod uwagę konsekwencje tego wyboru. I może nie byłoby źle gdybyś dostał to wszystko na piśmie, żebyśmy się nagle nie znaleźli w pułapce, bo tu zrezygnujemy z nowego miejsca pracy a tam z jakiegoś powodu coś nie wyjdzie bo nie było domówione, zapisane, podpisane.
Maleństwo, nie ma mowy, żebym pojechał do Madrytu sam, bez ciebie. Aleksander jest aktualnie w Madrycie i między zdaniami padło, że on już się w Meksyku nabył i wraca do Hiszpanii. Kiedyś nazwałem go potomkiem konkwistadorów i kilka dni był szalenie obrażony. Bo on pochodzi z jakiejś bogatej rodziny i wtedy palnąłem, że bogactwo Hiszpanii zbudowane jest na konkwiście, na złocie zrabowanym plemionom Mezoamerykańskim.
I masz Maleństwo rację, dopóki nie dostanę tego wszystkiego na piśmie to nie dam konkretnej odpowiedzi. I jeszcze jedno - nie chciałbym znów zostawiać ojca. Co prawda ma teraz Helenę, ale każdy rok mu dodaje lat a nie ujmuje. Nawet nie wyobrażasz sobie jak on się cieszył gdy wróciłem do Polski. I wiesz? im dłużej myślę o tej propozycji tym mniejszą ochotę mam na wyjazd. Pewnie zaczynam się starzeć. Myślałem o Hiszpanii, jako o miejscu naszych przyszłorocznych wakacji.
Emil objął Adelę , mocno przytulił i zapytał: a nie pogniewasz się na mnie jeśli odmówię i nie pojedziemy tam zamieszkać? Stracisz przez to rok pobytu w Madrycie. Adela uśmiechnęła się - przecież wiesz, że mnie jest dobrze tam, gdzie ty jesteś i jest mi obojętne w którym miejscu Europy czy świata będziemy razem. Dla mnie liczy się to "razem" a nie miejsce. Kocham cię i chcę byś był szczęśliwy i czuł się spełniony pod każdym względem. I pojadę z tobą wszędzie, nawet do Meksyku jeśli nagle stwierdzisz, że tylko tam będzie ci dobrze.
No to teraz odpowiem na tego maila, którego nie raczyłem przeczytać. Muszę tylko to ubrać w ładne słowa, bo to wszak "odmowiedź" będzie a nie tylko odpowiedź. Napiszę po angielsku, zrozumie. Polskie literki nie za bardzo pasują do hiszpańskiego. W dziesięć minut później wiadomość mailowa już była w drodze. Swą odpowiedź "osłodził" zaproszeniem Aleksandra do Warszawy - wszak Madryt nie jest tak daleko od Warszawy jak Mexico City.
Reszta wieczoru upłynęła im na snuciu planów i domysłach jak będzie im się pracować w nowym miejscu. Adela nie ukrywała, że czuje lekki niepokój, ale Emil ją uspokajał, że przecież od razu, od pierwszego dnia nie będzie musiała podejmować wiążących decyzji. Oczywiście będzie musiała wydać orzeczenie, ale będzie je mogła skonsultować. Tyle tylko, że będzie wciąż musiała bardzo dużo czytać, no ale do czytania to ona już się przyzwyczaiła przecież- dotychczas też czytała mnóstwo.
Patrząc się na Emila powiedziała - jakoś szybko ci włosy odrosły, chodź do łazienki, to ci je przystrzygę. Czym mi przystrzyżesz? Nożyczkami, ja mam zawsze ze sobą nożyczki w podróży, żeby nie latać do obcych fryzjerów gdy mi grzywka za długa urośnie. No chodź, zdejmij koszulę, owinę cię ręcznikiem, a potem się wszystko strzepnie na podłogę i zamiecie. No chodź, nie bój się , nie skaleczę cię, nie będę przecież cięła brzytwą lub żyletką tylko nożyczkami. Przy okazji i sobie nieco przytnę włosy, a ty mi potem tylko wyrównasz tył na karku.
Emil patrzył na swą żonę tak, jakby zobaczył ja po raz pierwszy w życiu. No chodź Mileczku, ja naprawdę umiem strzyc, nie jeden raz strzygłam Helenę. A męskie strzyżenie jest o wiele prostsze. Tylko ci nieco włosy zmoczę, żeby mi nie skakały. Emil zrezygnowany usiadł na łazienkowym taborecie, a Adela zabrała się do strzyżenia. Po 25 minutach skończyła swe dzieło i powiedziała - no to teraz umyj porządnie głowę, pod prysznicem nad wanną. Zrezygnowany Emil, nie zerknąwszy nawet w lustro posłusznie umył głowę, Adela mu wysuszyła włosy suszarką układając jednocześnie szczotką i gdy były suche powiedziała - no to może teraz zerknij jak wyglądasz - tylko przytrzymaj się umywalki, żebyś nie padł z wrażenia.
O rany, ty naprawdę umiesz strzyc !- wykrzyknął. Adela pokiwała głową - no umiem, jak widzisz. Ciekawa jestem ile lat upłynie nim zrozumiesz, że jeśli ja coś mówię to jest to prawda a nie fałsz. Jeśli mówię, że coś potrafię, to znaczy że tak jest. Jeśli czegoś nie potrafię to przyznaję się bez bicia, że nie potrafię. Gdy ci mówię, że cię kocham to mówię to dlatego, że tak właśnie jest, a nie że tak mi się zdaje. Chyba zadawałeś się przed mną z niewłaściwymi babkami, które plotły co im ślina na ozór przyniosła.
Kiedyś kupiłam sobie książkę dla szkół fryzjerskich i sobie postudiowałam, a praktykowałam na koleżankach. Bardzo się nam ta książka przydała, zaoszczędziłyśmy sporo kasy. To był czas, że co miesiąc miałam inny kolor włosów. Nie miałam tylko czerwonych, zielonych i fioletowych. A teraz przynieś odkurzacz, najlepiej jest uprzątnąć włosy odkurzaczem- minuta osiem i po problemie. A ja to się ostrzygę już w Warszawie, teraz tylko grzywkę przytnę bo jest za długa i mi się skręca w jakieś loczki.
Nie obcinaj- poprosił Emil. Lubię jak takie loczki ci się robią. I lubię gdy masz trochę dłuższe włosy, lubię się nimi bawić. No dobrze, dziś jeszcze nie obetnę. Masz w tej chwili niepowtarzalną okazję by wymienić wszystko co u mnie, we mnie, lubisz w kwestii wyglądu, ubioru i tego co i jak robię.
Emil zamyślił się - ja naprawdę lubię wszystko co robisz, lubię gdy w nocy leżysz tak ciaśniutko do mnie przytulona i jedną nogę trzymasz na moim brzuchu. I lubię gdy mnie przez sen szukasz. I lubię gdy mnie myjesz własną ręką a nie gąbką. I wszystkie twoje pieszczoty uwielbiam i podejrzewam, że wtedy wyplatam różne głupstwa. A twoje pocałunki przyprawiają mnie o zawrót głowy.Uwielbiam gdy się całujemy.
Wiesz, to się świetnie składa, bo ja też szalenie lubię się z tobą całować- masz takie całuśne usta. I lubię gdy mnie tulisz i lubię każdy twój dotyk. No i efekt taki, że mam bardzo mało czarnych serduszek w notesie- głównie są to dni "fizjologiczne". Aż byłam tym zaniepokojona, ale pan doktór powiedział, że to tylko świetnie i niech tak będzie jak najdłużej.
c.d.n.