czwartek, 18 października 2018

Bywa różnie II

Po kilku dniach namysłu Ninka postanowiła zamieszkać z Witkiem pod jednym dachem.
Oczywiście w domu nie powiedziała, że współlokatorem będzie mężczyzna.
Przezornie nie podała nawet adresu, bo jak powiedziała matce, nie ma zamiaru poddawać
się kontroli, w końcu jest już dostatecznie dorosła mając 26 lat.
Obiecała, że będzie co kilka dni telefonować do domu. Zamówiła taksówkę bagażową,
zniosła z  3 piętra kilka walizek z ubraniami, kilka pudeł z pościelą i książkami.
Za niewielką dodatkową opłatę, po dotarciu na miejsce kierowca pomógł jej wnieść wszystko
do windy, potem z windy wyciągał manele Witek.
Poprzedniego dnia zrobiła zakupy żywnościowe, nieco większe niż tylko dla siebie, bo
podejrzewała, że Witek może o takim drobiazgu zapomnieć. Ale nie  zapomniał. Dla siebie
Ninka wybrała pokój od podwórza i tym samym zagospodarowała ścianę łazienki przyległą
do tego pokoju, zauważyła bowiem, że ta szafka  łazienkowa ma więcej "schowków"
nadających się na kosmetyki.
Postanowili,  że zrobią  sobie wspólną kolację, taką bardziej uroczystą, na dobry początek.
Witek wyskoczył do pobliskiej cukierni i delikatesów, kupił butelkę lekkiego musującego
wina i połówkę czekoladowego tortu, a Ninka tymczasem przygotowała  kanapki, część
na zimno, a część jako grzanki. Wznieśli toast za to, by dobrze im się mieszkało i po tej
uroczystej wręcz kolacji każde z nich zaczęło się po swojemu urządzać.
Ninka spisywała to wszystko czego tu nie było, a mogło się jej przydać.Witka nieco dręczył
brak telewizora i po długiej dyskusji doszli do wniosku, że mogą ów mebel kupić do
spółki.
Nie poruszali więcej sprawy niefortunnego małżeństwa Witka, ale Nina w głębi duszy nie
mogła się nadziwić jak starszy od niej o 7 lat facet mógł tak dać się wykołować.
Do póznego wieczora kręcili się po mieszkaniu by ustalić co gdzie powinno stać by było to
dogodne dla  obojga. Podzielili między siebie  "majątek kuchenny", sporo dyskutowali na
temat gdzie się  warto stołować. Witek często był klientem barów szybkiej obsługi a Ninka
dotychczas korzystała  z domowego wiktu. Ale co teraz? Gotować nie umiała i nie lubiła.
Stwierdziła, że przeżyje na jajkach, bo jajecznica, omlety  a nawet naleśniki były w zasięgu
jej umiejętności.
Witek oświadczył, że przyzwyczaił się do dość spartańskich warunków i rano, żeby nie
blokować łazienki będzie korzystał z toalety w której wszak jest lustro i umywalka. Poza
tym nie ma zwyczaju rano włazić pod prysznic, bo ma wrażenie, że się zwyczajnie utopi
pod nim.
No i jeżeli Nince to pasuje to zrobi rano kawę i dla niej, bo ma istny cud, specjalny termos
do kawy, z kranikiem. Nabył to cudo będąc ostatnim razem w Rzymie.
A nabył właściwie dzięki  Ninie, bo mu tak zaplanowała trasę, że miał cały dzień dla
siebie, o czym zresztą marzył. Bardzo się Nina uśmiała, bo taka przerwa w podróży wynikła
na skutek dość kretyńskiego zarządzenia, by latać tylko polskimi liniami, a w ten dzień
polski samolot nie leciał, więc jej zasługi w tym nie było.
Ponieważ następnym dniem była niedziela posiedzieli prawie do 1 w nocy.,opróżnili do
końca butelkę wina, wykończyli zgodnie tort, posprzątali i Ninka stwierdziła, że to był
bardzo długi dzień i ona idzie spać.
I wtedy Witek zapytał: Ninka, a Ty aktualnie  jesteś z kimś?
Nina  roześmiała się -  teraz dopiero o to pytasz? Czemu?  Nawet gdybym była, to co komu
do tego gdzie mieszkam!
Ale póki co to odpoczywam od bycia czyjąś dziewczyną, bo to bardzo męczące zajęcie.
I jeśli zaczniesz się do mnie przystawiać to zostaniesz tu sam, bo ja się wyprowadzę.
No nie patrz się tak na mnie, mówię serio. Na moją przyjażń możesz liczyć, na miłość i seks
nie licz.
Dobrej nocy Ci życzę, I zapamiętaj co ci się w śniło na nowym miejscu. Podobno ważne.

Długo tej nocy Ninka nie mogła zasnąć. Zastanawiała się, czy Witek się aby nie obraził.
I próbowała sobie wyobrazić  jak się jej będzie  mieszkało z obcym facetem. Witek był
jednym z milszych kolegów z pracy, zawsze uprzejmy,  ale nie nachalnie szarmancki,
 nie opowiadał sprośnych dowcipów i nie marudził gdy mu załatwiała przeloty, sam
rezerwował hotele, natychmiast zdawał dokumenty i zawsze pytał się czy może ma coś
Nince przywiezć z podróży. Kiedyś poprosiła go o przywiezienie skórzanej małej
portmonetki z Maroka, takiej w wytłaczane, ale nie malowane wzory. Wiedziała ile
taka  portmonetka kosztuje i dała mu odpowiednią kwotę w dolarach.
Gdy wrócił, wpadł do jej pokoju z samego rana, z całkiem sporym pudełkiem w ręce-
w pudełku było pełno bakalii i przypraw. A portmonetkę,  na której z jednej strony
były wytłoczone  kwiatki a z drugiej- jej inicjały, trzymał w ręce wraz z paszportem.
 I tak sprytnie całą rzecz  załatwił, że żadna z dziewczyn nie zauważyła portmonetki, bo
Witek wysypał zawartość pudełka na biurko mówiąc, że to dla wszystkich i gdy były
zajęte oglądaniem i dzieleniem się, podał Nince paszport z portmonetką w środku.
Do dziś Ninka była mu wdzięczna, że tak dyskretnie sprawę załatwił.
Gdy ostatni raz Ninka rzuciła okiem na zegarek było po drugiej w nocy.

Obudziła się, zerknęła na zegarek i  aż jęknęła- było już po jedenastej.Wygramoliła się
z łóżka i poszła do  łazienki. Nieco doszła do siebie pod prysznicem. W domu było
cicho i Ninka zastanawiała się czy jest Witek czy może go nie ma. Wątpliwości
rozwiały się gdy  wyszła z pokoju.  Była sama. W kuchni na stole stał ten  cud-termos
z instrukcją użycia i leżała kartka z informacją, że Witek poszedł na poranny  spacer.
Nina nalała  do kubka kawy, wyciągnęła  dwa sucharki, posmarowała starannie masłem,
potem twarożkiem a na wierzch dała konfiturę. To było jej ulubione niedzielne śniadanie.
W dzień powszedni pierwsze śniadanie zjadała w pracy i był to rogalik z makiem i jakaś
wędlina, wszystko kupione po drodze.
Postanowiła nie zmieniać swych przyzwyczajeń, przecież nie było powodu. Rogalik i coś
do niego kupowała w sklepie  niedaleko swego  biura. A teraz to będzie nawet miała po
drodze piekarnię. Tam też będą rogaliki z makiem, to pewne.
Siedziała przy stole i wyglądała przez okno. Pogoda była mało zachęcająca do wyjścia
z domu. Wiatr ciągał po niebie  ciemne chmurzyska, ulica był pusta.
Ninka sprzątnęła po swym śniadaniu, wzięła z półki pierwszą z brzegu książkę i przeniosła
się do pokoju. Zwinęła się w kłębek na fotelu, zapaliła  lampę i zaczęła  czytać. Po chwili
poczuła, że jest w pokoju  zimno i poszła po koc. Przy okazji sprawdziła kaloryfery- grzały
niezle, ale zimno wciskało się do pokoju szparą pod drzwiami balkonowymi.
Cichutko szczęknął zamek drzwi wejściowych , to wrócił do domu Witek.
Z przedpokoju trafił od razu do kuchni i wstawiał wodę na gaz.
Cześć księżniczko, straszliwie zmarzłem, jest dziś paskudny wiatr. Robię herbatę, napijesz się?
No cześć, ale tu się nie zagrzejesz, wieje jak piorun pod drzwiami balkonowymi. Trzeba jutro
opatrzyć okna i drzwi balkonowe.
Witek poszedł do swego pokoju i wrócił z niego z dwoma kocami. Jeden ułożył zrolowany na
parapecie okiennym, drugi pod drzwiami balkonowymi.
No to już wiadomo co będziemy jutro robić- opatrywać okna. Trzeba tylko dziś sprawdzić i
pozostałe okna, bo inaczej to nas tu wymrozi na  amen. Zaraz poszukam swojej miarki
i wszystko wymierzę i pozapisuję.I wiesz co Ninko, jeden koc zawiesimy tak, by nieco
zmniejszyć powierzchnię drzwi balkonowych. Za dużo tu szyb jak na zimę.
I wiesz, jak wypijemy herbatę to zajrzymy do tej ostatniej szafy, bo dwie zajęliśmy, ale nawet
nie zajrzeliśmy do tej trzeciej. I do tych nadstawek też nie zaglądaliśmy.
I mam pomysł- kupię butelkę rumu i będziemy go sobie dodawać  w takie zimne dni do herbaty.
Łyżeczka na szklankę wystarczy. Będzie  herbatka z prądem, jak mówią górale.
I będziemy zbójnickiego tańczyć jak ci ręka drgnie i nalejesz więcej- dodała śmiejąc się Ninka.
Nie lubię rumu, sam będziesz się tym poił.
W ostatniej , niezbadanej dotąd części szafy odkryli niemal skarby.
                                                c.d.n.