poniedziałek, 8 grudnia 2008

To takie smutne

Szłam dzis swoją osiedlową uliczką, a przede mna jakaś mama z małą dziewczynką. Dziecko mogło mieć ze trzy lata, ładnie ubrane, popychało przed sobą wózek z lalką. W pewnej chwili dziewczynka przystanęła, zaczęła coś wykrzykiwać i z całych swych dziecięcych sił okładać lalkę. Zatkało mnie, bo mała wkładała w to zajęcie wszystkie swe siły, a mama patrzyła na to mijając ją obojętnie. Po chwili zrównałam sie z dziewczynką , która nadal biła swą lalkę i zapytałam, czemu bije tę lalkę." Nie cie pać, niedobla!" I zaraz do lalki-"pupę bije, mas pać! Zrobiło mi sie glupio, mama dziecka szła spokojniutko dalej, więc zgadałam do dziecka- a jak lala ma na imię? " Ola"- mala popatrzyla na mnie podejrzliwie. Wiesz, powiedzialam, ja myślę, ze jak wezmiesz Olę na chwile na rączki i ją przytulisz, to ona szybko zaśnie. Mała łypnęła na mnie, wyciągnęła lalkę z wózka, przytuliła i zaczęła kołysać. Jej mama zawróciła i podeszła z takim jakims niemiłym jazgotem : no , co jest, chodz prędko i obrzuciła mnie wrogim spojrzeniem. Mała popatrzyla na mamę, potem na mnie, wiec tylko wydusilam z siebie - połóz lalę do wózka, juz zasnęła. Mała połozyła lalkę, okryła ją kocykiem i pomaszerowała przed siebie. Popatrzyłam na tę młoda kobietę a ona mi powiedziała -" juz nie wiem co mam robić, ona zawsze wrzeszczy na lalkę, gdy sobie wyobraza, ze lalka nie chce spać". Zapytałam sie więc (karcac sama siebie w myślach, ze się wtrącam) kto małą usypia w domu." Wieczorem mąz, bo twierdzi, ze ja ją rozpieszczam, a dziecko powinno usypiać bez kołysania i przytulania". A interesowała sie pani jak maz to robi?- zaczęłam drązyć temat. " Grozi jej, ze ja zbije, ale nie bije, tylko tak mówi". Nie wyrobilam i powiedziałam - przeciez dziecko powiela tylko to, co widzi i przezywa w domu! Nie pomyślała pani o tym, widząc jak dziecko traktuje lalkę? Kobieta popatrzyla na mnie zdziwiona -"tak pani myśli? No to co mam zrobić?" Ręce mi opadły, no ale nie mogłam jej tak zostawić. Spacerowałyśmy a kobieta opowiedziała mi trochę o sobie, dziecku i swoim małzeństwie. Jezeli kogos dziwi, ze zwierzała sie obcej osobie, to zapewniam, ze czasem łatwiej się zwierzyć komuś obcemu niz własnej mamie czy tez siostrze. Zresztą jej rodzina jest daleko stad, a ona w naszym mieście od niedawna. Skończyło sie tym, ze namówiłam ją na wizyte w poradni rodzinnej, w której pracuje moja znajoma pani psycholog.
Zrobiło mi sie bardzo smutno, bo znow uświadomiłam sobie, ze czasem całkiem blisko nas, w sąsiedztwie, są ludzie ktorzy potrzebują pomocy, a nie wiedzą do kogo się zwrocić i często z tego powodu moze dojść nawet do tragedii.
Lubie anonimowość wielkiego miasta, ale jednocześnie zdaje sobie sprawę, ze jego nowi mieszkańcy, którzy niedawno tu przyjechali, nie zawsze sobie daja rade ze swymi problemami, bo czuja sie tu zagubieni.
Mam nadzieję, ze moja nowa "sąsiadka" znajdzie pomoc a jej córeczka przestanie bić lalkę by usnęła.