środa, 11 lutego 2015

Dom Dusz -cz.VI

Inka bardzo ucieszyła się , że Rafał już wrócił. Radość chyba głównie wynikała z faktu,
że chciała mu zadać wiele, wiele pytań.
Ale Rafał zaproponował, by wybrali się do Planetarium. Z informatora dowiedział się, że
będą prezentowane zdjęcia  wykonane przez różne sondy kosmiczne wystrzeliwane
z Ziemi. A wszystkie te zdjęcia są świetnej jakości. I będzie wiele zdjęć różnych galaktyk.
Według niego zdjęcia galaktyk są niesamowite, bo obłoki gazów otaczających galaktyki
są wielobarwne, co razem z różnymi kształtami samych galaktyk tworzy piękny obraz.
A poza tym czasami, zupełnie  bez zapowiedzi, pokazują przeróżne  planety, na których
być może jeszcze jest życie. Poza tym jest cień szansy, że przez pomyłkę pokażą obce,
bezzałogowe statki kosmiczne. A potem zajrzą może na chwilę do obserwatorium
astronomicznego bo stamtąd to już jest blisko i jak szczęście im  dopisze to zobaczą
przelot komety i popatrzą na różne   gwiazdy "na żywo".
Perspektywa popatrzenia przez olbrzymi teleskop  bardzo się Ince podobała,  ale tak
na wszelki wypadek upewniła się,że to nie będzie tylko hologram a obraz rzeczywisty.
Rafał miał rację, zdjęcia były piękne, robiły wrażenie impresji malarskich.
Inka siedziała cichutko, każde kolejne zdjęcie niemal wbijało ją w fotel.
W Obserwatorium byli krótko, przelotu  komety nie  zobaczyli, ale widok nieba "na
żywo" zrobił na Ince ogromne wrażenie.Po wyjściu zarzuciła Rafała pytaniami.
Rafał, ja ciągle czegoś nie rozumiem - ja po prostu nie wiem jak to jest z nami, duszami.
Wiem, jesteśmy energią, która nigdy nie ginie, jesteśmy energią wielokrotnego użytku.
Po drodze mówiła mi moja przewodniczka, że wracam do swego domu - ale wcale nie
jestem pewna, czy mi to się podoba. Jak dla mnie to wszystko jest tu dziwne, obce i
jakieś nienaturalne. Sztuczna trawa, hologramy, nasze "garniturki"-przecież to wszystko
jest śmieszne i dziwne. Nie ma ptaków, owadów, żadnych zwierząt. Przecież one też
mają duszę - to, że więcej niż my korzystają z instynktu to nie dowód, że nie korzystają
z mózgu, że nie myślą i nie mają uczuć. Rodzą się, dorastają, kochają,umierają- tak jak
my.
A ja tu nie widzę ani jednej psiej lub kociej duszy.Ich dusze są jednorazowego użytku?
A my, dusze wielokrotnego użytku - po co tu ciągle jesteśmy sprowadzani?
Mówiłeś, że już tu byłam i że razem spędzaliśmy cudowne chwile. Ja tego nie pamiętam.
A jakim cudem ty to pamiętasz? Po przybyciu tu zapominamy z czasem o swym ziemskim
wcieleniu, ale gdy nas wyrzucają z powrotem na Ziemię to cały nasz pobyt tutaj wymazują
z naszej pamięci. Ciekawa jestem kto tak wymyślił. Chyba jakiś szaleniec. A w ogóle
to skąd wiedziałeś, że właśnie umarłam i wnet tu będę? jakiś biuletyn umarlaków wychodzi?
Zarzucony pytaniami Rafał aż przystanął, ale za moment odpowiedział - obiecałem, że
postaram  się odpowiedzieć  na wszystkie Twoje pytania, ale tylko w miarę swoich
wiadomości.
Zacznę może od sprawy dotyczącej nas - jakoś tak się stało, że gdy byłaś tu za pierwszym
razem to pokochałem cię, a ty twierdziłaś, że odwzajemniasz moje uczucie.
Miłość dusz nie ma  żadnego aspektu fizycznego, który występuje u ludzi. Ale czujemy
potrzebę odszukania się na Ziemi, co niestety zdarza się bardzo, bardzo rzadko.Szukałem
cię za każdym razem gdy tylko byłem na Ziemi. Bez skutku. Tu spotykam  cię po raz
trzeci i za każdym razem ty masz trudność z rozpoznaniem mnie. Nie mam o to żalu,
bo ty za każdym swym ziemskim pobytem wychodzisz za mąż, rodzisz dzieci, masz
całą masę obowiązków, z których się w pełni wywiązujesz. Ja za każdym pobytem na
Ziemi z nikim się nie wiązałem - wciąz szukałem ciebie- tej drugiej połówki rozkrojonego
ongiś jabłka.  Przez to uczucie zapewne łączyłem się czasami z naszą kosmiczną  wiedzą, dostrzegając  więcej niż inni. Byłem i pewnie nadal jestem ekstrasensem - i dzięki temu
wiedziałem kiedy tu będziesz. Biuletyn "umarlaków" nie istnieje.
Wszyscy - i ludzie i my, cząstki energii, jesteśmy dziećmi Kosmosu. Ziemia nie jest
pierwotną kolebką ludzi - zostali tam "wyprodukowani" przez mieszkańców innej planety,
która była bliska zagłady. Oni swe  geny zmieszali z genami istot najbardziej zbliżonych
genomem do ich własnego. Nie wiemy natomiast skąd  ci Twórcy wzięli się na swojej
planecie.
Nasz Wszechświat najprawdopodobniej nie jest jedynym - obserwacje pozwalają wysnuć
tezę, że jest wiele wszechświatów.
Stąd można wysnuć również wniosek, że ludzki  gatunek jest znacznie starszy niż my
przypuszczamy.
Kosmos to takie dziwne laboratorium,  chemiczno-energetyczne, w którym wiele nowych
tworów powstaje bez  żadnych żadnych  "twórców", czego zazwyczaj ludzie nie mogą
pojąć.  Zawsze chcą wiedzieć -"a kto to zrobił?" Jeżeli sami tego nie potrafią to za sprawcę
uznają jakiegoś boga.
Być może, że my, dusze, żyliśmy kiedyś w oderwaniu od ludzkich ciał, ale przypadek
sprawił, że połączyliśmy się z ludzmi i to się obu gatunkom spodobało.
W przeciwieństwie do ludzkich ciał i narządów my jesteśmy wielokrotnego  użytku.
Ludzie są śmiertelni, my, dusze, czyli cząstki energii- nie.
Okazało się poza tym, że połączenie mózgu ludzkiego i nas, dało świetne efekty.
Gdy umrze ludzkie ciało, my, dusze pędzimy do Domu Dusz. Naszym zadaniem jest
wznoszenie ludzkiego umysłu na wyższy poziom moralny. To my w tym zakresie
kierujemy  ludzkim mózgiem.
I nikt  nas  stąd nie wyrzuca- po prostu będąc tu robimy retrospekcję naszego życia na
Ziemi - analizujemy wszystkie błędy, zastanawiamy się jak  można  w przyszłości ich
uniknąć i gdy już wiemy co zle zrobiliśmy, jak można to poprawić - sami decydujemy
czy i kiedy wracamy. Sama widzisz, że samodzielne życie dusz nie jest zbyt ciekawe,
chociaż może i wygodne.
Jak widzisz nie ma tu żadnych sędziów,tortur dla tych co zle postępowali i czyśćca.
Sami siebie oceniamy, sami wyznaczamy sobie cel w następnym ziemskim okresie
życia. Niektóre dusze uważają, że pobyt na Ziemi można uznać za czyściec.
Bo czasem przecież bywa ciężko i trudno jest sprostać wyznaczonemu sobie a priori
zadaniu.
Zwierzęta też mają tę nieśmiertelną cząstkę. Ale ich duszyczki nie robią żadnych
retrospekcji, automatycznie trafiają do znajdującego się w innej części Kosmosu
schroniska dla zwierzęcych dusz i stamtąd, po krótkiej regeneracji wracają na Ziemię.
Co do spotykania zmarłych członków swojej rodziny - oczywiście jest taka szansa, ale
to raczej rzadkość. Tu jak widzisz bez przerwy jedni przybywają, inni powracają na
Ziemię.
Nad sprawnym działaniem całości czuwają pierwsze dusze a pomagają im ci, co chcą
tu pozostać dłużej.
c.d.n.