poniedziałek, 3 lipca 2023

Lek na wszystko? -154

 Na powitalno- pożegnalną kolację  Kris jednak przyprowadził swą "znajomą". Nieomal stojąc jeszcze  w progu tłumaczył się z jej obecności mówiąc, że ona bardzo chciała poznać jego rodzinę. No to  się trochę dziewczyna  wynudzi - stwierdził Kazik. Teresa, dość odruchowo, podając jej rękę wyrecytowała po angielsku, że bardzo jej miło, że Kris ją przyprowadził do nich, na co w odpowiedzi usłyszała, że ona się cieszy, że ją jednak Kris zabrał ze sobą.  Krisowi w sposób dość widoczny opadła szczęka ze  zdziwienia a oczy wyraźnie się powiększyły i wyszeptał po polsku - a  to niespodzianka, nie miałem pojęcia, że ona  zna angielski.  Natychmiast to zdanie przetłumaczył na francuski, a jego towarzyszka powiedziała, że jak dotąd nie miała okazji by mu o  tym powiedzieć.

Anisa, bo tak miała na imię, była wysoka, szczupła i bardzo zgrabna, ale na pewno trudno ją było zaliczyć do ładnych kobiet. Teresa patrząc na  nią pomyślała, że dobry makijaż wyrównałby z pewnością pewne braki jej urody i złagodziłby jej rysy twarzy. Kris wyraźnie nie  był szczęśliwy z jej obecności, a na pytanie Teresy, czemu jest w takim złym humorze powiedział - bo polazła do fryzjera  w Europejskim i ten baran obciął jej włosy i wygląda tak, że mogłaby grać w teatrze męskie role. 

No ale przecież włosy jej odrosną, a zimą, gdy się nosi czapki to krótkie włosy są znacznie wygodniejsze- tłumaczyła  Krisowi Teresa. No ale ty masz dość długie- zauważył. No bo moi mężczyźni uwielbiają się nimi bawić, a  zimą to ja tylko przebiegam od domu do samochodu i nie chodzę na spacery- wszystko z powodu moich kiepskich zatok, więc kaptur kurtki mi wystarcza i nie noszę czapki. Marzy mi się klimat bez takich zim z wiatrem, śniegiem i mrozem lub marznącą mżawką. 

To ty masz jeszcze jakiegoś mężczyznę oprócz Kazika? Ładnie to tak?- spytał Kris.  Teresa  roześmiała  się - obaj siedzą z nami przy stole. Gdy byliśmy na rodzinnych wczasach w Borach Tucholskich to jeden z kelnerów Tadzia i Alka nazywał  "mali mężczyźni". A masz jakieś zdjęcia z tego pobytu?- spytał Kris.  Ona nie ma, ja mam w swoim laptopie, pokażę ci przy kawie - powiedział  Kazik. Porobiłem tam sporo zdjęć i tylko jedno jest nie zrobione z ukrycia. Bo Tesia na widok kamery jakoś drętwieje - ona bardzo nie lubi się fotografować.

Kris, zrobiłam ci kilka niedużych słoików tych buraczków. To takie  porcje na  jeden raz. Są pasteryzowane, nie musisz ich trzymać w lodówce. Przepis wrzucę ci na maila. Ty mnie chyba jednak trochę lubisz - stwierdził Kris. To nie jest wyraz tego, że cię lubię, po prostu jesteś bratem Zika, a ja dbam  o swą rodzinę i bliskich  przyjaciół i staram się sprawiać im takie drobne radości- wycedziła przez zęby Teresa.

Alek bardzo szybko skończył kolację i zapytał się Kazika czy może iść  się pobawić w swoim pokoju. Oczywiście otrzymał pozwolenie, a potem podszedł do Teresy i cichutko zapytał, czy  może pokazać wujkowi jaki ma teraz pokój i oczywiście też dostał takie pozwolenie, więc podszedł do Krisa i powiedział: "a ja mam już swój pokój. I już sam śpię w pokoju". A będę mógł zobaczyć twój pokój?- zapytał Kris, a Teresa słysząc to pomyślała - podróże jednak kształcą- kiedyś by o to dzieciaka nie  zapytał. Kris szepnął coś do ucha  Anisy i poszedł za bratankiem.

Alek z dumą otworzył szeroko drzwi do swego pokoju i zapalił w nim "normalne" światło. Ojej - ty masz prawdziwy pokój jak dla dziecka, które już chodzi do szkoły! - pochwalił wnętrze  Kris. Alek szybko włączył nocne oświetlenie i wyłączył zwykłe. I od  razu wyjaśnił Krisowi, że to jest na wypadek gdyby musiał w nocy wstać do toalety. Potem znów zmienił tryb oświetlenia i pokazał swoje ZOO. Krisa nieco zdumiała  ilość książeczek, a jeszcze bardziej fakt, że Alek znał wszystkie tytuły w swojej biblioteczce. Na koniec pokazał pudełko z klockami Lego do zmontowania samolotu i powiedział, że w weekend będzie razem z tatusiem budować samolot. A te klocki to dostał od wujka Kurta, bo już jest duży i sam śpi w pokoju. 

Kris, który wiedział głównie to "jak  się dzieci robi" a jego wiadomości na temat wychowywania kilkulatków oscylowały wokół zera poczuł się trochę dziwnie, ponownie pochwalił wystrój pokoju i powiedział , że on już wróci do stołowego, na co dostał zgodę bratanka. Gdy wrócił do stołowego powiedział, że Alek jest niesamowicie nad  wiek rozwiniętym dzieckiem i że jego pokój jest naprawdę świetnie urządzony, bo jest ładny i funkcjonalny.

Teresa popatrzyła  na niego i powiedziała : zapewniam Cię, że dziecko Aliny też takie będzie, chociaż bardzo starałeś się o to by nie rozwijał się w zgodzie ze swymi możliwościami. Alina, tata Tadzia, którego Tadziś sam  sobie wybrał  i dziadek starają się o to i rezultaty już widać. Wszyscy troje ogromnie go kochają, a jak wiadomo prawdziwa miłość czyni cuda. I wierz mi - gdybyś nie zgodził się na pełne przysposobienie Tadzia  nie byłbyś tu teraz z nami. I nie miałby dla mnie  znaczenia fakt, że jesteś bratem Zika. A teraz powiedz co robisz w tym Strasburgu. 

Pracuję, ale nie jako wolny strzelec tak jak tutaj. Po prostu my, Polacy, jesteśmy najliczniejszą diasporą nie tylko w Europie, prawdopodobnie i na świecie. Więc dwujęzyczni prawnicy mają rację bytu. Pracuję w kancelarii prawniczej. Chwilami muszę  się dobrze nagłowić bo potrzebna jest znajomość nie tylko polskiego i francuskiego prawa ale i europejskiego. No i nie mam tego luksusu jak tu, że mogę sobie wybierać  sprawy tylko te, które mnie interesują. I ciągle  się przy okazji uczę. Ale jak mówił nasz ojciec nauki nigdy za wiele. Tesia - ale powiedz mi prawdę- Alina dobrze  sobie  daje  radę?

Posłuchaj Kris -ta choroba będzie jej towarzyszyła do końca  życia i do końca będzie musiała brać lek. Być może, że wynajdą jakiś nowy z czasem. Ale oprócz leku każdy pacjent musi mieć pełną świadomość tego na co choruje i zgłosić się do lekarza gdy tylko coś go zaniepokoi. Alina, gdy się zorientowała, że Paweł jest jej niezmiernie bliski od  razu skonsultowała się z psychoterapeutą - bała się czy to nie nawrót choroby i to  w  fazie "hurra optymizmu"- po raz pierwszy w życiu zaczęła się analizować. To wspaniały objaw świadczący o jej powrocie do normalności. Chociaż pojęcie normalności niewątpliwie jest względne. Chociażby dlatego, że coś co uważane jest w jednym społeczeństwie za normalne to w innym  może  wcale takie  nie być. Twoja partnerka wie o tym, że jesteś rozwiedziony i że istnieje Tadziś?  Tak, wie. Ale nie traktujemy naszego związku jako coś przyszłościowego. Dla nas obojga jest to sytuacja przejściowa. Ona chce wyjechać na stałe do Algierii, a mnie tam nawet na urlop nie  ciągnie.  Ona jest tak zwaną higienistką dentystyczną i ma ambicje by krzewić oświatę medyczno-dentystyczną w krajach Magrebu. Robi odpowiednie  kursy i jednocześnie pracuje, wszak  trzeba  z czegoś żyć. Poznałem ją u swojego dentysty, gdy zastępowała jedną z pomocy dentystycznych.  Nie planujemy wspólnego życia. Poza tym mam zamiar za jakiś czas powrócić do Polski. Na razie wolałem zniknąć na jakiś czas. Wrócę gdy bardziej zgłębię prawo europejskie. Mieszkacie  razem? - spytał Kazik. Nie, nie widzimy takiej potrzeby.  Pokaż nam te zdjęcia z waszych wakacji. Anisa  jest ciekawa jak wygląda  Alina.  Kazik wyszedł po laptop a Teresa powiedziała - nadal kolekcjonujesz kobiety, których imiona  zaczynają się na "A". Może powinieneś  zmienić literę alfabetu?  Faktycznie, zgodził się z nią Kris, na to wyszło. Jeszcze trochę a wymyślisz, że powinienem przerzucić się na facetów bo mi z kobietami marnie  wychodzi. W pewnym  sensie to i z facetami ci nie wychodzi - z tego co wiem nikt za tobą nie  zatęsknił wśród twoich kolegów - stwierdziła Teresa.

Kazik przyniósł laptop i powiedział - zdjęć jest dużo, mam nadzieję, że rozpoznasz nas bez trudu i sam opowiesz swej przyjaciółce kto jest na zdjęciach. A ja tymczasem pójdę spolaryzować Alka. Jedyną obcą osobą  jest "Juleczek" - do dziś nie wiemy czy to imię, czy może  nazwisko albo ksywka. Ale był facet wielce pomocny. I mamy zamiar następnej jesieni też tam pojechać. Naprawdę tam wypoczęliśmy. Pogoda była dobra, jedzenie świetne, dzieciaki wszystko zjadały, my robiliśmy sobie w domu jedynie śniadania i kawusię. No i ceny były naprawdę wielce przystępne.

Kris przysunął się bliżej Anisy i zaczął oglądać zdjęcia. Pierwsze zdjęcie nie było z wakacji, ale z USC w chwili gdy Alina i Paweł opuszczali  salę ślubów. Alina wyglądała na tym zdjęciu naprawdę ślicznie w  swym blado-złocistym kostiumie ozdobionym żywym kwiatem lilii tygrysiej. Anisa powiedziała cichutko - piękne jest to zdjęcie, twoja była żona to bardzo ładna kobieta. Kolejne zdjęcia były już z pobytu w Borach. Na wszystkich zdjęciach wspólnych Pawła i Tadzisia  malec zawsze był do Pawła przytulony, ewentualnie, gdy stał to zawsze starał się być jak najbliżej  Pawła. Sporo było zdjęć Teresy z Aliną - zawsze objęte, zawsze uśmiechnięte, a jeżeli  któraś z nich była z dzieckiem to zawsze był to moment gdy malec ściskał swą mamę. Było też zdjęcie Jacka gdy siedział na ławce i na kolanach trzymał obu chłopców. Sporo też było zdjęć krajobrazowych jak i nazbieranych grzybów. 

Gdy Kazik wrócił z ułożenia Alka  do  snu Kris wciąż jeszcze przeglądał zdjęcia.Teresa patrzyła na Krisa gdy oglądał zdjęcia i nawet się jej zrobiło go żal. Widać było, że trochę go zabolał widok Aliny i Tadzia. On nie miał ani jednego zdjęcia Aliny i Tadzia i dlatego poprosił  Kazika o udostępnienie  zdjęć. 

 Kazik popatrzył się na brata i powiedział- to nie jest dobry pomysł. Nie pozbierałeś  się jeszcze po tym wszystkim co sam swą durnotą spowodowałeś. Bo rozpad waszego związku to nie była wina Aliny. To wina słabości twojego charakteru. Gdy tylko choroba Aliny ujawniła  się i jeszcze nikt z nas, łącznie   z nią, nie wiedział co się dzieje ty chciałeś się z nią natychmiast rozejść i zabrać jej dziecko i o tym mi powiedziałeś. A jedyną twoją pomocą Alinie było to, że załatwiłeś jej pierwszą wizytę u profesora w Instytucie, a potem cię to wszystko mało obchodziło. Wpierw  wynająłeś pielęgniarki tak jak  ci doradziła Tesia, potem nastała pani  Maria. Potem to nawet nie  dopilnowałeś by codziennie  brała  lek a na końcu nie  zauważyłeś, że wychodzi na prostą. To nie ona rozwaliła wasz  związek tylko ty- a na dodatek ty ją zdradziłeś i jeszcze naraziłeś jej zdrowie na szwank. Żal mi ciebie bo siedzisz na obczyźnie, nie masz żony, dziecka, przyjaciół, ale jednocześnie  wiem, że tu zraziłeś do siebie mnóstwo kolegów. Tam jesteś od niedawna i jeszcze nie zdążyli cię wszyscy bliżej poznać. 

Kris - weź się za siebie - już nie ma na świecie  naszych rodziców, którzy ci wszystko wybaczali bo jesteś malutki. A ty już nie jesteś ani malutki ani młodziutki. A wpatrując się w  zdjęcie Tadzisia będziesz się tylko użalał nad  sobą  a nie  zastanawiał się   nad tym jak się zmienić by kolejny związek nie ugrzązł w martwym punkcie. Podpowiem ci coś - nawet tam będąc możesz mieć kontakt z polskim psychoterapeutą - wszak jest internet i  SKYPE. Nie pracuje się w cywilizowanej Europie 24 godziny na dobę  i jedną lub nawet dwie  sesje tygodniowo z psychoterapeutą są jak najbardziej realne. I będzie to tańsze niż wizyta w gabinecie. A zdjęcie Tadzia dostaniesz jak wyjdziesz na prostą.

Kaaz, a czy mógłbym zostawić u was klucze od  swego mieszkania i podać w swoim ADM wasz numer telefonu, gdyby była jakaś awaria, żeby można było tam wejść?  Nie, ale są w stolicy firmy o nazwie "Zarządzanie Nieruchomościami" i one  się tym zajmują. My mamy dwa mieszkania na głowie oprócz tego, w którym  mieszkamy.To na naszym osiedlu, w którym mieszkał tata i drugie, które aktualnie ktoś od nas wynajmuje.

Czuję się wykreślony z rodziny - powiedział Kris. Nie wpadaj w histerię- nawet dostajesz buraczki które dla ciebie zrobiła Tesia, doceń to - zwrócił mu uwagę Kazik. Weź pod uwagę fakt, że mnie nie ma w domu około 10 godzin i w związku z tym masa obowiązków spada na Tesię. Skończyło się pisanie  w domu doktoratu.Tata coraz  starszy i nie możemy go niczym obarczać. I tak dużo Tesi pomaga bo czyta małemu, uczy go różnych rzeczy, gdy jest dostatecznie  dobra pogoda jest z nim na spacerze. Nie wychodzi sam gdy jest ślisko.

                                                                 c.d.n.