wtorek, 13 listopada 2012

Migawka II

Zofia i Jan byli oboje bardzo urodziwi.  Na swym ślubie Zosia wyglądała wręcz zachwycająco,
dziewczyny skręcały się z zazdrości. Suknię ufundowała Zośce stara ciotka, która  wiele lat
mieszkała w  zachodniej Europie i stamtąd ją przywiozła.
Suknia była z  wzorzystej żorżety w bladoróżowe i blado niebieskie kwiaty, podkreślająca
smukłą sylwetkę Zosi. Włosy miała  Zosia upięte wysoko, ozdobione sztucznymi kwiatami takimi
samymi jak  na sukni, w ręce trzymała jedną, białą różę. Jan był w garniturze szaro-perłowym.
Wyglądali pięknie i robili wrażenie szczęśliwych.
W opinii większości znajomych należeli oboje do  szczęściarzy. Zosia zaraz po studiach
podjęła pracę w handlu zagranicznym i w krótkim czasie dochrapała się całkiem dobrego
stanowiska. Jan był bardzo zdolnym konstruktorem, kilka swych projektów opatentował, a przede wszystkim udało mu się je  wdrożyć do produkcji, więc  miał z tego profity.
W kilka lat po  ślubie urodziła się dziewczynka, niedługo po niej chłopczyk. Dzieciaki były
 ładne,  miłe, grzeczne. W szkole oboje nie mieli  problemów, przez wszystkie lata szkolne mieli
świadectwa "z czerwonym paskiem".
Oczywiście taki sielski obraz rodziny nie każdemu się podobał -  no bo jak to - dzieciaki nie dość,
że  ładne to do tego mądre i grzeczne. To podejrzane i denerwujące, jak dla  naszych rodaków.
Córka, gdy tylko skończyła studia, spakowała manatki i wyprowadziła się z domu rodziców
w drugi koniec Polski, nie podając adresu.
Zosia odchorowała ten krok córki. Jan tylko wzruszył ramionami - "jest dorosła, ma wolny
wybór".
Junior nie miał na ten temat zdania . Był na studiach i w jakimś klubie studenckim poznał
śliczną dziewczynę. Junior był okrutnie zakochany, świata poza swą wybranką nie widział,  ale
nie zaniedbywał studiów.
Wreszcie pewnego zimowego dnia przyprowadził Ewelinę do  swego domu by rodzice mogli
poznać ów cud. Ewelina  spodobała się Zosi i Janowi. Miała  właśnie urlop  dziekański,
bo ktoś jej obiecał pracę w Anglii. Ale  Junior i jego rodzice serdecznie odradzali jej wyjazd,
a Jan załatwił jej nawet pracę w  firmie swego znajomego.Ewelina stała się częstym gościem
w domu Zosi i Jana.
Junior postanowił się ożenić z Eweliną, a  plan ten zyskał poklask jego rodziców.   Odkupili
mieszkanie od starej ciotki, wyremontowali je i po ślubie młodzi mieli tam zamieszkać,
 a ciotka  - z  rodzicami Juniora. Była już bardzo stara i potrzebowała opieki, więc była to
transakcja dobra dla obu stron.
Przygotowania do ślubu szły pełną parą, Junior był bardzo  zalatany. Pewnego dnia, gdy już niemal
dotarł na uczelnię, okazało się że nie wziął swego projektu, który miał tego dnia złożyć.
Klnąc brzydko sam siebie, wrócił do domu. Gdy wszedł do mieszkania zdziwiły go odgłosy
dobiegające z pokoju  ojca. Drzwi były uchylone, więc je otworzył szeroko. Jego oczom
ukazał się niesamowity obrazek - jego ojciec zabawiał się w jednoznaczny sposób z kobietą.
 -Przepraszam tato- powiedział Junior- ale drzwi były otwarte więc....nie dokończył zdania,
bo spoza ramienia ojca  wyjrzała twarz Eweliny. Junior zmartwiał, a dziewczyna z cichym
okrzykiem uciekła do łazienki.
Jan obejrzał się przez ramię i wydusił z siebie : "musiałem ją mieć  przed tobą !"
Junior rzucił się w stronę ojca z pięściami. Ale Jan był od niego znacznie silniejszy, cięższy,
wyższy i odepchnął Juniora,  powalając go na podłogę.
Tymczasem Ewelina ubrała się i cichutko wymknęła  z mieszkania.
Oczywiście do ślubu nie doszło. Junior zamieszkał w mieszkaniu ciotki, ani on  ani Jan nie wyjaśnili
Zosi całej sytuacji.
Junior w krótkim czasie wpadł w alkoholizm upijał się codziennie, do tego zaczął  ćpać. Po kilku
miesiącach  Zosi udało się dowiedzieć od syna co się stało.
Zmusiła Jana do opłacania synowi kuracji odwykowej.  Walka o Juniora trwała kilka lat. Dziś
czterdziestoletni  Junior wygląda na lat  sześćdziesiąt, nie może  znalezć pracy, nie  skończył
studiów.
Praktycznie  Junior jest na utrzymaniu rodziców, którzy nadal mieszkają razem, bo jak twierdzi Zosia, 
tylko w ten sposób ma szansę pilnowania by Jan  płacił na syna.
Z córką nadal nie mają kontaktu, a  Zosia podejrzewa, że córka wyprowadziła się z domu
właśnie przez Jana.
A Jan - nie ukrywa wcale, że  jest stałym bywalcem pań z agencji towarzyskich.