poniedziałek, 18 stycznia 2016

Twoje, moje, nasze cz.IV

Ela spędziła w szpitalu niemal miesiąc. 
Dziecina zamieszkała w inkubatorze, a Ela dochodziła do siebie po dość
skomplikowanej operacji.
Przez ten czas Pilot opiekował się Juniorem - po krótkiej awanturze dano
mu  zaległy urlop, po drugiej awanturze, tym razem z teściową, zabrał
chłopca do  domu. Ściągnął do siebie własną matkę, która zajęła
pozycję opiekunki domowego ogniska.
Odwiedził w szpitalu gabinet  ordynatora oddziału, na którym była
leczona Ela, a ponieważ wtedy nie było "ochrony danych osobowych" bez
trudu dowiedział się wszystkiego na temat stanu zdrowia  żony i córki.
Dziecko było w bardzo dobrym stanie jak na wcześniaka, samo oddychało
i już ssało pokarm.
Sam zajął się zmianą pracy  - jakby nie było ukończył dobrą uczelnię a
praca w turystyce była swego rodzaju rozrywką, do tego dobrze płatną.
No ale Pilot postanowił zakotwiczyć się w wyuczonym zawodzie, czyli
w handlu zagranicznym.
Nie zależało mu na wyjazdach zagranicznych, co bardzo ułatwiło
poszukiwania pracy.
Do Eli wysyłał krótkie sprawozdania z opieki nad Juniorem.
A Juniorowi, rozpuszczonemu przez Pilota bardzo podobała się niemal
nieznana dotąd babcia, która na wszystko mu pozwalała i mówiła do niego
per "mój skarbie".
W końcu Elę wypisano ze szpitala, a mała miała tam pozostać jeszcze
tydzień, a ona miała codziennie przyjeżdżać na karmienie. Ten tydzień
Ela mieszkała u rodziców, bo od nich miała bliżej do szpitala.
No ale wreszcie nadszedł dzień,  w którym wypisano maleńką ze szpitala
i Ela z ciężkim sercem i dzieckiem na ręku wróciła do  swego domu.
Jej ojciec już kilka dni wcześniej przywiózł łóżeczko i kilka innych rzeczy.
Przez chwilę w domu było  pełno ludzi, potem wyszli rodzice Eli, za nimi
matka Pilota razem z Juniorem by zrobić  zakupy i Pilot został sam z żoną
i maleństwem. Maleństwo już nawet miało imię- Alicja.
Imię to ona ma  dłuższe niż ona sama - zagaił pokojowo Pilot. Jest bardzo
maleńka, ale podobna  do Ciebie.
Ela milczała.
Słuchaj, rozwód nie ma sensu, te wszystkie kobiety  to nigdy nie było nic
poważnego ani ważnego, sam seks.
Ela spojrzała na niego jak na wariata.
Słuchaj, ja naprawdę chcę byśmy się rozwiedli. Nie mogę być z kimś, kto
dorywa  każdą napotkaną kobietę. Brzydzę się  ciebie i boję, że mnie
czymś zarazisz. Sam widzisz, nie pasujemy do siebie. Ty potrzebujesz
dużo seksu,  ja mało. I wiesz, to naprawdę smutne, że nic do nich nie
czułeś. Współczuję i im i  tobie.
Ela, pomyśl, mamy dwoje dzieci, nie możemy się rozejść, ja cię kocham!
Kochasz? zaśmiała się Ela. Mnie kochasz ale z tamtymi się pieprzysz.
Wybacz, ale ty chyba nie wiesz co to jest miłość. Przestań, bo za chwilę
powiesz, że uprawiałeś z nimi seks dlatego, że mnie kochasz.
Zastanów się co wygadujesz!
To lepiej ty się zastanów jak ma ten rozwód wyglądać i jak sobie dasz radę
z dzieckiem. Pilot wyraznie nabierał rozpędu. 
Bo jeśli chcesz rozwodu to Junior zostanie ze mną.
Ela zbladła, ale powiedziała spokojnie - o tym z kim będą dzieci zadecyduje
sąd, o podziale majątku także, bo w tym mieszkaniu są również pieniądze
moich rodziców.
A co do rozwodu -więcej o tym teraz nie będziemy rozmawiać. Wezmę
adwokata i to głównie on będzie sprawę prowadzil - ja z maleństwem nie
będę się włóczyć po sądach. A teraz to ja muszę nakarmić Alę, więc idz
stąd.
                                            *****
Nigdy nie zrozumiem wyroków sądów rodzinnych. Sąd zadecydował, że
ponieważ Junior jest już sporym chłopcem , to może wybrać u którego
z rodziców chce zamieszkać.
I dziewięcioletni  Junior , nawet nie mrugnąwszy okiem wybrał mieszkanie 
z ojcem.
Pilot był świetnie przygotowany do rozwodu - na zarzut Eli, że jego praca 
jest związana z wyjazdami, przedstawił dokumenty, że zmienił pracę.
Ponadto okazało się ,że w opiece będą mu pomagać rodzice, bo właśnie
przenieśli się pod Warszawę i on razem z Juniorem tam zamieszka. Nawet
zaprezentował dom i jego wyposażenie. W związku z tym nie będzie trzeba
robić podziału majątku, niech Ela z córeczką mieszkają w dotychczasowym
mieszkaniu.
Oczywiście on nie będzie zabraniał kontaktów Eli z synem i ma nadzieję, że
ona nie będzie utrudniała jemu kontaktów z córką. Alimenty - remis- każde
z nich wychowuje jedno dziecko.
Gdy słuchałam  tego wszystkiego, nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że cała
sprawa została wpierw szczegółowo ustalona i zaklepana przez adwokatów
obu stron.
                                          *****
Mniej więcej rok pózniej okazało się, że Alicja, wskutek złego ułożenia w życiu
płodowym ma mniej sprawną lewą rączkę  i trafiła pod opiekę rehabilitantów.
A że wtedy były organizowane często wczasy rehabilitacyjne dla małych
dzieci z porażeniem mózgowym, dali Eli skierowanie na te wczasy. 
I tym sposobem Ela z dwuletnią już dzieciną trafiły na dwutygodniowe  wczasy.
Ela, która bardzo przeżywała, że Alicja  ma tę rączkę nieco mniej sprawną,
zobaczywszy ile problemów zdrowotnych mają małe dzieci przestała
tragizować.
Cały pobyt był dla niej przełomowy, o czym oczywiście przekonała się
znacznie pózniej.
Jeden z rehabilitantów był ze swoim czteroletnim synkiem. Gdy on zajmował
się cudzymi dziećmi mały był pod opieką kogoś z personelu, kto akurat miał
czas, lub kręcił się pod  okiem czekających na swe dzieci matek.
Mały wyraznie  upodobał sobie Elę a i Alicja zyskała jego aprobatę. W czasie
wolnym od  ćwiczeń lub innych zabiegów malec często bawił się z Alicją.
Alicja coś mu po swojemu opowiadała, a on sprawiał wrażenie, jakby wszystko
rozumiał.
W każdym razie przez niemal cały czas Ela miała koło siebie dwójkę drobiazgu.
Pewnego dnia ojciec malca zwierzył się jej, że on już dwa lata sam opiekuje
się dzieckiem bo jego żona zginęła potrącona przez samochód. Normalnie
w opiece pomaga mu siostra, ale musiała wyjechac służbowo, wiec musiał
małego wziąć ze sobą.
Ela była wstrząśnięta i bliska łez. W rewanżu zwierzyła mu się ze swojej,
jakby nie było, też smutnej historii.
Do Warszawy wracała już para przyjaciół.
W rok póżniej para przyjaciół została parą małżeńską. Ela wróciła do pracy
na cały etat, a nowy mąż okazał się wielce udanym "nabytkiem".
Równo dzielili się obowiązkami, mały Arti  zaadoptował Elę  nazywając ją
mamą a jego ojciec wystąpił z propozycją zaadoptowania Alicji.
O dziwo Pilot nie robił problemu - przez cały czas ani razu nie odwiedził
swej córki, a Junior, gdy kiedyś Ela przyjechała do niego, nie raczył nawet się
przywitać z matką.
I tym sposobem dzieciaki miały pełną rodzinę.
Gdy oboje byli już nastolatkami rodzice wyjaśnili im, że tak naprawdę wcale nie są  rodzeństwem, nie łączy ich żadne pokrewieństwo. Trochę się oboje
obawiali jak dzieci przyjmą tę nowinę, ale dzieci nawet się z tego ucieszyły.
Alicja zawsze się zastanawiała dlaczego Arti ma takie ciemne włosy, skoro
i mama i tata mają włosy stosunkowo jasne.
Ślub "rodzeństwa", po wyjaśnieniu kilku zawiłości  był naprawdę piękny,
choć  był to tylko ślub cywilny.
                              
                                   Koniec