środa, 15 kwietnia 2015

Między nami, duszyczkami-IV

Tu nie ma żadnego sądu - obruszył się osobnik za biurkiem. Tu jest, tu jest.... no, taki
ośrodek samodoskonalenia.
Tu każdy pracuje nad swoim  wnętrzem, analizuje swoje dokonania w czasie pobytu
na Ziemi.
Każdy? Obowiązkowo? - zdziwiła się Zuza.
Tak, każdy. Nawet jeśli nie chce powrotu na Ziemię.
Lola szarpnęła Zuzę za rękę. Chodz, bo ja za chwilę zasnę na stojąco.
Wyszły z tego pokoju wprost na rozległy teren.
Oooo, jak tu ładnie. Sporo tu zieleni, a tam, popatrz, jakiś zagajnik. Tu też wiosna,
tam wyraznie kwitną jakieś drzewa, pewnie owocowe- Lola rozglądała się wokół.
Pewnie to hologramy - Zuza był pełna niechęci do tego miejsca. Pokaż ten planik,
zobaczymy dokąd mamy iść.
Idziemy w lewo, potem skręcimy w prawo i dojdziemy na miejsce- pewnie te
rzędy krzyżyków to te szeregowce. Sądząc z opisu to są nieco większe od psich
bud - narzekała Zuza.
Słuchaj  Zuza - ciesz się, że nie  będzie to ten japoński hotel, w którym pokój jest
wielkości trumny, do którego wczołgujesz się, a nie wchodzisz.
A jeśli masz zamiar cały czas tak narzekać, to lepiej zamieszkajmy w pewnej od
siebie odległości. Jestem stara, zmęczona, zdołowana i chcę mieć trochę spokoju.
Doszły do końca alejki, która teraz skręcała w lewo.
Ależ pięknie - rozpromieniła się Lola. Te kwitnące na żółto  drzewa to złotokap;
nie  sądziłam, że może tworzyć pergolę. Kiedyś widziałam taką aleję na jakiejś
fotografii.
No fakt, wygląda całkiem niezle -burknęła nadal niezadowolona Zuza. Aleja
chyba schodziła nieco w dół, bo nie było widać jej końca. Była naprawdę długa.
Lola obróciła się za siebie - z tyłu, w sporej odległości widziała jakąś sylwetkę.
Poza tym to było pusto. Wreszcie zobaczyły, że "złotokapowa" aleja się  kończy.
Przed nimi rozpościerała się spora polana otoczona kępami różnych drzew, pod
nimi stały w szeregach nieduże, kolorowe domki.
Patrz, te  domy nie mają okien , mają tylko drzwi - zawołała Zuza i przyspieszyła.
Lola statecznie poszła za nią. W tym rzędzie było jeszcze kilka wolnych domków.
Zmęczona  bardzo Lola wsadziła swój klucz do pierwszego z brzegu wolnego
domku, nie interesując się, który domek zajmie Zuza.
Pomieszczenie nie było duże, ale bardzo miłe. Okno było po przeciwnej stronie
domku niż drzwi. Zgodnie z instrukcją Lola zapisała na kluczu nr domku.
W domku była klimatyzacja, okno nie otwierało się. Z okna widziała kawałek
dobrze utrzymanego trawnika, kilka kwitnących krzewów i drzewa, przez które
prześwitywał  następny rząd szeregowców.
Zadowolona z domku ułożyła się na tapczanie i nim się spostrzegła już spała.
Zuza wzruszyła tylko ramionami gdy zobaczyła, że Lola już wchodzi do
domu.
Ona postanowiła się  wpierw rozejrzeć a nie lokować w pierwszym z brzegu
domku. Poszła dalej, minęła trawnik, dostrzegła przy okazji, że domki mają jednak
okna, przeszła do następnego rzędu domków. Niczym chyba się nie różnił od tego
pierwszego- lokalizacja nie była ani lepsza  ani gorsza, więc postanowiła wrócić
do pierwszego rzędu.
Gdy wróciła okazało się, że już tylko jeden domek jest wolny.
Tu jakoś dziwnie płynie czas- pomyślała. Gdy tu szłyśmy, to gdzieś bardzo daleko
majaczyła  czyjaś sylwetka, rozstałam się z Lolą kilka minut temu a tu już nagle
tylko jeden domek wolny. Otworzyła drzwi i rozejrzała się krytycznie po jego
wnętrzu.
No, nie tak tragicznie- okno jest, jest na czym leżeć i siedzieć. Podeszła do biurka,
wzięła mazak i na kluczu wpisała numer domku.Włączyła komputer.
Z przyzwyczajenia  skierowała kursor na wiadomości. Ale wszystkie wiadomości
dotyczyły tylko i wyłącznie miejsca, w którym się znajdowała.
Była bardzo rozczarowana. Odczytywanie wiadomości z kraju i ze świata było jej
pierwszą poranną czynnością. Wstawała rano z łóżka i z miejsca włączała
komputer - wpierw był komunikat pogodowy, potem wiadomości a przy śniadaniu
rzut oka na stronę biznesową  i plotkarską.
O rany, tu nawet reklam nie ma! I żadnych sklepów! Ciekawe czy są  jakieś gry-
Zuza nerwowo przeglądała zawartość komputera.
Gry były pod hasłem "rozrywka", ale pożal się Boże co to za gry były -sudoku,
trochę krzyżówek, warcaby, jakieś kolorowe kulki i kostka Rubika.
Odruchowo chciała się zalogować na swoje konto, ale nie działały tu żadne
"ziemskie" konta. Rozczarowana i nieco zła zamknęła komputer, przesunęła fotel
tak, by siedząc w nim mogła z niego obserwować drzewa. Po chwili zasnęła.
c.d.n.