niedziela, 3 stycznia 2021

Zimowa eskapada - epilog

 Wszystko się kończy, a urlopy to chyba zawsze zbyt szybko. Warszawa powitała ich mokrym śniegiem i brudną paciają na ulicach czyli normalnymi warszawskimi warunkami  zimowymi. Dni były krótkie, niebo wiecznie  szare,  słońce wyprowadziło się chyba na inną półkulę i wcale nie zaglądało w ten rejon globu. 

Michał znów rzucił się intensywnie w nurt pracy, Ryszard  z kolei walczył o inny kształt swojej firmy, co najbardziej przypominało problem z gatunku "jak zjeść ciastko a jednocześnie mieć je  nadal". 

Mama Michała  zapadła z kolei na wirusowe zapalenie płuc, a po zupełnie nietrafionym i długim leczeniu antybiotykami wylądowała w szpitalu z grzybicą płuc. Mirka na razie odłożyła składanie wymówienia i spokojnie pracowała w swym biurze. Przed sobą miała już tylko jeden egzamin do absolutorium i w perspektywie obronę pracy dyplomowej. Było bardzo możliwe , że oboje z Michałem będą mieli w bardzo zbliżonych terminach obronę  swych prac.

 Rysia nadal gotowała Ryszardowi obiadki i....zaczęła uczęszczać na aerobik. Odwiedziła też osiedlową biblioteką i się do niej zapisała. Zniknęły gdzieś stosy  czasopism z serii "wielki świat, kuchenny blat"  a garderoba Rysi przechodziła systematycznie "reformę", zwłaszcza, że Rysia przypomniała  sobie, że posiada .....maszynę do szycia.

Michał składał kiedyś aplikację  na stypendium  w jednym z krajów "zachodnich". Odpowiedzi nie dostał, a że było to naprawdę dawno to zupełnie o tym nie pamiętał. Gdy pewnego już wiosennego dnia dostał  list z pytaniem czy jeszcze jest zainteresowany owym stypendium zupełnie  nie mógł się połapać co jest grane. Dwa razy przeczytał pismo, bo miał przez moment wrażenie, że ktoś może go pomylił z bratem stryjecznym ale to stypendium nie dotyczyło sztuki tanecznej, lecz dyscypliny będącej przedmiotem jego studiów, a więc jednak było do niego. 

Wieczorem pokazał pismo Mirce, która powiedziała, że powinien odpowiedzieć, że nadal jest zainteresowany, ale obronę będzie miał 1 czerwca a poza tym zmienił mu się stan cywilny więc nie za bardzo mu pasuje  samotny wyjazd na 2 lata. No i "zobaczy się" co odpiszą. A tak przy okazji, niech tłumaczy swą pracę na angielski, ona mu ją wystuka  w tym języku na maszynie bez najmniejszego problemu. 

Ale Michał miał 1000 wątpliwości - nie wierzył, że  będzie mógł zabrać ze sobą Mirkę a dwa- że utrzymają się z jego stypendium, trzy - że wystarczy mu tylko ten angielski. 

Ale Mirka przerwała dyskusję- wpierw trzeba otrzymać odpowiedź od nich. Przecież pisząc kiedyś do nich podawał, że posługuje  się tylko językiem angielskim a nie dodatkowo francuskim lub niemieckim. A co do utrzymania się tam - mąż  jej znajomej też w tym kraju  spędził 2 lata, a na dodatek z żoną i synem w wieku szkolnym i dał radę finansowo, więc może i oni dadzą radę. 

Poza tym można sprzedać mieszkanie w Krakowie, zamienić złote płytki na walutę a mieszkanie warszawskie wynająć na czas nieobecności. No i przecież będą mieli też zabezpieczenie finansowe z tego wycofanego wkładu od developera. A w ogóle nie ma się co martwić na zapas. Tyle tylko, że zapewne nie wyjadą od razu razem, ale to raczej niewielki problem, kwestia góra dwóch lub trzech miesięcy. Będzie miał tam na starcie tyle  spraw,  że nawet nie  zauważy kiedy ten czas minie. I niech jak najprędzej udzieli im odpowiedzi, bo  będzie trzeba sporo spraw tu pozałatwiać. 

A przede wszystkim trzeba będzie  to w pierwszej kolejności powiedzieć Ryszardowi, który ciągle liczy na nią jako na wspólnika. No tak - ja  wyjadę a Ryszard będzie cię podrywał- niby zażartował Michał. Ale Mirce nie było wcale do śmiechu i zareagowała dość ostro. W niemiły sposób uświadomiła mu, że gdyby miała na Ryszarda ochotę to byłaby z nim zaraz po zdanym u niego egzaminie, bo potem on już nie miał wykładów.  No i co z tego, że ją zaprosił do jednej z najdroższych warszawskich restauracji (już po egzaminie) i przysłał do pracy tuzin róż w dniu jej imienin i mówił tyle komplementów (takich na poziomie), że niejedna by zmiękła, ale on się jej nie podoba jako mężczyzna, choć ceni go jako człowieka, bo ma facet dużą wiedzę, był dobrym wykładowcą i nie ma braków w obyciu. I jego zachwyty nad jej osobą zupełnie nie robią na niej najmniejszego wrażenia. Traktuje je jak element krajobrazu. A takie żarty w wykonaniu Michała to ją po prostu obrażają. No i musiał się Michał wielce kajać i przepraszać Mirkę tego wieczoru.

Ryszard się nieco zmartwił, że być może spółka z Mirką nie dojdzie do skutku. Przy okazji omówili jeszcze kilka tematów związanych z jej pracą dyplomową, bo Ryszard powiedział, że jego  zdaniem mogą na obronie paść i  takie  pytania. 

Mirka jako pierwsza broniła swą pracę.Przygotowała się na multum podchwytliwych pytań a pytanie padło jedno i nie mogła się oprzeć wrażeniu, że brzmiało niemal tak, jak sformułował je ponad dwa miesiące wcześniej Ryszard. Ale gdy pomyślała nad tym trzeźwo to sformułowania wygłaszane przez prawników z reguły brzmią podobnie.

Z miesiąc przed obroną pracy Michała przyszła odpowiedź  w sprawie jego stypendium, że zmieniają rodzaj stypendium i będzie to stypendium podyplomowe,  tak samo dwuletnie, ale z uwagi na specyfikę przedmiotu będzie również praktyka. I że nie ma problemu z tym, że jest żonaty. Wystawią odpowiednie dokumenty, tyle tylko, że nie będzie  mogła w tym czasie pracować zarobkowo. No i zamiast mieszkania w akademiku będą musieli sami sobie  znaleźć mieszkanie, ale to nie powinno stanowić  dla nich żadnego problemu. Mieszkanie w akademiku też nie  było darmowe. Ponadto poproszono by zaraz po obronie skontaktował się z nimi i przyjechał na kilka dni i koniecznie przywiózł 1 egzemplarz swej pracy w języku angielskim.

Ryszard był niepocieszony z  uwagi na wyjazd Mirki. Spędzili z Mirką dwa wieczory na omawianiu i zapisywaniu wszystkiego co powinien zmienić i jak ustawić wszystko na nowo. Przy okazji poleciła mu koleżankę ze studiów, która przez jakiś czas pracowała w kancelarii prawniczej w charakterze sekretarki, więc nieźle się orientowała we wszystkim. Właśnie  kończył się jej urlop wychowawczy.

Michał bez problemu obronił swą pracę dyplomową i dopiero teraz powiedział rodzicom o tym stypendium podyplomowym i o tym, że wyjadą oboje. Jego rodzice bardzo cieszyli się z tego, że pojedzie z nim Mirka. Ojciec mając upoważnienie notarialne zajął się sprzedażą krakowskiego mieszkania i przepuszczenia rodzimej gotówki przez kantor, oraz wpłatą jej na konto Michała i Mirki. Kwota 25 tysięcy dolarów już dawno była przez Mirkę rozdzielona na dwa konta - jej i męża. "Skarby" po babci Mirka częściowo zamieniła na gotówkę, a częściowo zostawiła w skrytce bankowej, oczywiście niestety płatnej. Swoje mieszkanie na razie wynajęła a opiekowali się nim i załatwiali wszystkie  bieżące sprawy jej teściowie.

Po stypendium Michał dostał bardzo dobrą pracę i nie widział  już dla siebie  pracy w Polsce. Mirka w czasie gdy miał to stypendium uzupełniała swe studia w dziedzinie prawa europejskiego. 

"Rzutem na taśmę" Mirka zdecydowała się na urodzenie dziecka - dziecię płci żeńskiej było wielką miłością obojga i obiektem ciągłej tęsknoty rodziców Michała. I tylko przez tę "kruszynkę" nie wyemigrowali  za "Wielką Wodę", bo dziadkowie korzystając z faktu, że   mogli osiedlić się w dowolnym kraju UE po przejściu na emeryturę osiedlili się tam, gdzie mieszkała ukochana wnuczka. 

Ryszard też ich dość często odwiedzał. Ożenił się w końcu z Rysią, która od czasu egipskiej zimowej eskapady przeszła sporą przemianę, za co Ryszard cały czas wielbił jeszcze bardziej Mirkę. I kilka razy w roku razem odwiedzali Mirkę i Michała.

Rodzice  Mirki z wielkim trudem sprzedali w końcu "działeczkę", ale nigdy nie wybrali się do swej córki, choć byli wszak zapraszani.

                                                        KONIEC