piątek, 12 stycznia 2024

Córeczka tatusia - 66

 Gdy obejrzeli "posiadłość" powiedzieli facetowi, który ich "oprowadzał", że muszą się w domu,  w gronie rodzinnym  spokojnie  zastanowić. Na koniec Marta  zapytała  się czy i gdzie tu jest jakiś sklep spożywczy, lekarz itp. Zapytany chwilę  dumał i powiedział - no najbliższe  sklepy to są na Ursynowie, ale nie mam pojęcia gdzie jest jakaś przychodnia lekarska - mam wrażenie, że w Powsinie, tam przy  szosie. Acha, a jak się stąd  dostać na Ursynów? - wyraźnie  Marta drążyła temat, na który  z góry znała odpowiedź.

Pan  się rozpromienił i odpowiedział, że to blisko, a jedzie  się przez pola, przez które prowadzi nawet  dość  szeroka droga a niedługo ta droga, przy której stoi mur ogradzający to malutkie osiedle będzie szła prościutko do Nowoursynowskiej i będzie  miała  asfalt. No ale na pewno jeszcze nie  w tym roku. Też tak myślę - wycedziła przez  zęby Marta.  A Michał dodał - pojutrze do pana zatelefonuję, bo musimy  się z tymi wszystkimi  wiadomościami przespać. To jednak wszystko "stoi w kartoflach" i to w  sumie  dość  daleko od miasta i jakoś  trudno mi sobie  wyobrazić by tu mieszkać  zimą. No ale latem na pewno fajnie, bo to jest skraj Lasu Kabackiego i jest ładnie. A właściwie za jaką cenę ma  zejść ten dom - spytał Wojtek.  Człowiek wymienił cenę i powiedział, że na  wszystkie  wydatki  są rachunki i że właściwie to on  sprzedaje to po koszcie - po prostu ma problem by dostać  kredyt z banku. A kto zaprojektował tak oryginalnie ten budynek? - zapytała Marta. Bo mam podejrzenie, że ciężko go będzie  zimą ogrzać, co jednak jest sprawą istotną. Facet nieco  się zmieszał i powiedział - moja żona zrobiła  szkic a potem nasz znajomy architekt zaprojektował  to na podstawie  tego  szkicu. Marta z kamienną twarzą wydała  z siebie ciche "ychy" i nie  zadawała  więcej pytań, a Wojtek odwrócił się, by ukryć  uśmiech. Wojtkowy tata cicho chrząknął  i zapytał - a gdzie jest miejsce na  samochód? - bo tak naprawdę to chyba każdy  tu  mieszkający musi być  zmotoryzowany. Widzę, że w innym budynku jest garaż,  a tu nie. No bo my to planowaliśmy tylko wiatę, z boku, tam gdzie państwo zaparkowali. Marta ostentacyjnie spojrzała na  zegarek i stwierdziła, że zrobiło się już późno i powinni wracać i podeszła do drzwi wyjściowych. 

Gdy już byli w  samochodzie powiedziała - muszę to powiedzieć, bo inaczej  się uduszę - strata czasu i pieniędzy na taki dom. Ale musi facet bardzo kocha  żonę skoro pozwolił by wybudować tak dziwny dom. A Wojtek dodał - bo może to ona lub jej rodzina dała na to pieniądze. Taki projekt byłby niezły w ciepłym klimacie w którym  zimą nigdy temperatura nie  spada poniżej kilkunastu stopni. A skoro już tu jesteśmy to przejedziemy się na skróty na Ursynów i zobaczycie panowie miejsce, w którym stoi blok z "karcerem". Pojedziemy wolniutko, żeby nam zęby nie wypadły na ewentualnych wybojach a ja i tak mam dziś  w planie wizytę na myjni samochodowej, więc mi kurz nie przeszkadza.  

Droga  pomiędzy dwiema  częściami  kartofliska była nawet  w całkiem dobrym stanie, bez jakichś dziur, a za samochodem  snuł  się obfity welon  piaskowego kurzu. Przy okazji Wojtek pokazał "domki dla krasnoludków", które kiedyś zwiedzali. Gdy dojechali do miejsca, w którym stał budynek, w którym Wojtek miał dostać mieszkanie, Wojtek zaparkował i powiedział, że idzie pertraktować z dozorcą obiektu  by mogli zobaczyć mieszkanie które będzie do odbioru. Po 10 minutach wrócił po Michała i teścia Ali mówiąc, że obejrzą takie  mieszkanie, ale na 3 piętrze. 

Marta ze  swoim teściem została w  samochodzie i razem wciąż jeszcze obgadywali obejrzany w Powsinie dom. Ojciec  stwierdził, że samo to mini osiedle to mu  się podobało, ale tak naprawdę to powinno ono być ogrodzone dookoła murem, bo część, która praktycznie przylega do lasu jest idealnym  miejscem dla  złodziei okradających domy, bo tam nawet nie ma  zwykłego siatkowego płotu a przez istniejące ogrodzenia przejdzie  każdy złodziej bez najmniejszego uszczerbku, bo płot ze zwykłego drutu, między którymi może każdy nie będący kaleką przejść to nie płot a raczej tylko zaproszenie dla złodzieja. No  a fakt, że wszystko trzeba praktycznie  zwozić z Ursynowa jest  mało zabawny. No a ja - powiedziała Marta- to za żadne skarby świata  bym tu nie mieszkała. Musiałabym chyba  do cna zgłupieć by tu  mieszkać. Pierwszy raz taki dziwny dom widziałam. To nawet hacjendy w Meksyku, na dzikich zadupiach, lepiej się prezentują. Mąż jednej z moich koleżanek mieszkał kilka lat w Meksyku i oglądałam film nakręcony przez niego. Śmiać mi  się chciało, bo widziałam, że Michasia to z lekka przytkało na widok takiego marnotrawstwa miejsca i materiału a na wiadomość, że ten stół bilardowy też jest do nabycia to aż biedaczek nieco zbladł. Ciekawa jestem jak się będzie jemu i starszemu panu podobać  to mieszkanie w bloku. 

Takie trzy normalne pokoje z tym "karcerem" to dla dwojga na co  dzień i ewentualnie na weekendowe spotkania w cztery dorosłe osoby i trójkę dzieci to powinno wystarczyć- stwierdził ojciec  Wojtka.  Teść Ali ma dobrze poukładane  głowie. Ale na pewno mu żal będzie by sprzedać ten dom  z ogrodem pod Warszawą. Z drugiej  strony to już  sam zauważył, że z wiekiem to jakoś sił ubywa i ostatnio coraz  częściej musiał wynajmować ludzi do pracy w ogrodzie i do konserwacji domu - powiedział teść.  Bardzo go  to zmartwiło. On ma już nawet kupca na dom i ogród. Facet chce tam zrobić za domem regularną szklarnię. Nie mówił nic na razie Michałowi, bo jak powiedział nie  chce mu dowalać swoich problemów na głowę, bo Michał bardzo się wszystkim przejmuje. 

No właśnie - zauważyłam, że Michał jest bardzo wrażliwym facetem i zapewne  dlatego pomógł tak czynnie Ali gdy się jej popsuł wózek z małym  dzieckiem - stwierdziła Marta. I cieszę się, że się Wojtek  z nim zaprzyjaźnił i że razem w jednej branży pracują. Kiedyś uważałam, że mi  się źle ułożyło w życiu bo praktycznie nie miałam matki, a inne dzieci miały. Ale z czasem, gdy poznawałam coraz  więcej osób i ich historii to stwierdziłam, że miałam szczęście bo tata był i jest nadal  odpowiedzialnym i bardzo dzielnym człowiekiem skoro mnie sam wychował i bez żadnych powikłań przeszłam przez trudny okres  dorastania. I mam szczęście, że moja dziecięca miłość do Wojtka i jego do mnie nie minęła i że jesteśmy razem. Czasem, gdy  czuję się nieco zagubiona bo mnie  coś przerasta, sama  siebie sztorcuję, że w porównaniu do wielu osób znajomych to tak naprawdę  mam wiele szczęścia w życiu bo mam jednak rodziców, Wojtka, ciebie, fajne  mieszkanie i nie mam problemów materialnych. I mamy przyjaciół  takich  jak Andrzej i Michał i ich rodziny. Teść wziął jej rękę i ucałował mówiąc - a ja jestem szczęśliwy, że  się z Wojtkiem kochacie  i jesteś moją córeczką. Kocham was oboje i zawsze będę was chronił i wam pomagał. No popatrz, już wychodzą z budynku, ciekawy jestem jak im się podobało. A cieć im  się nisko kłania, pewno dostał jakąś gratyfikację. Marta uśmiechnęła się  - znając Wojtka to jestem pewna, że tak. Tej ekipie która robiła u nas remont dał premię, chociaż go zapewniali, że mój tata i ty już uregulowaliście wszystkie sprawy finansowe. 

No i jak? - spytała Marta gdy panowie już wsiedli do samochodu. "Machniom" powiedział ze śmiechem Michał. Spodobało się, a na karcer już jest pomysł - to będzie rodzaj magazynu czyli system szaf i półek. I będą do niego harmonijkowe  drzwi. Oczywiście za forsę lokatora, bo firmowo to jest pomieszczenie bez  drzwi. Cieć twierdzi, że na pewno budynek będzie wykończony w terminie, a może nawet przed terminem, bo jak na razie  to nie ma poślizgów. Oni już się nauczyli, by każdy budynek był strzeżony i dzięki temu przestała ginąć w ostatniej chwili już zamontowana armatura. A facet twierdzi, że był moment, że ginęły nawet już zamontowane kaloryfery.  Normalnie  to można obejrzeć mieszkanie gdy się przyniesie poświadczoną kartkę ze spółdzielni, a ja mu pokazałem swój dowód i pismo do mnie  adresowane ze spółdzielni, mówiące o przydziale mieszkania w  tym bloku. Chyba nie  wyglądaliśmy na złodziei armatury. No chyba nie - zgodziła  się z nim Marta.

No to jedziemy do nas na kawę - zarządziła Marta- ale przejedziemy  się nieco Ursynowem, żebyście obaj panowie  zobaczyli, że to już jest bardzo dobre osiedle i jest tu wszystko- to nieomal samodzielne miasteczko pełne i wieżowców i niskich domów, czyli czteropiętrowych.  Wiem- powiedział teść Ali- ja tu często bywam na SGGW. Ale zawsze byłem pod kreską czasową i nie  zwiedzałem tego osiedla. Andrzej i Lena bardzo sobie  chwalą Ursynów- powiedziała Marta. Moi lokatorzy również, zwłaszcza od chwili gdy jest porządne kino.

W takim razie ja jutro muszę się wyrwać  z pracy i wpaść do spółdzielni do działu prawnego i dopytać  się dokładnie co i jak musimy przeprowadzić. To może i ja od  razu też wpadnę - może to skróci w jakiś sposób wędrówki po urzędach- zaproponował teść Ali.  Nooo, możemy spróbować - zgodził się Wojtek. Ale musimy być najpóźniej o 9 rano, bo  ja około południa zaczynam wykłady. 

 Stary, "no problem"- albo ja  cię zastąpię, albo ktoś inny - powiedział Michał.  Ale jako kuzyni to musicie być "na  ty", więc zacznijcie  dziś ćwiczyć. Bruderszaft  jako istoty bezalkoholowe  spełnicie u Wojtka kawą albo sokiem z  czarnej porzeczki - to dwa płyny, które, jak zauważyłem u Marty  są  zawsze - kawa z expresu i sok z czarnej porzeczki . Dopiero u was nauczyłem się pić  sok z  czarnej porzeczki- przedtem go nawet  nie znałem  a teraz wpadłem  w nałóg- śmiał się  Michał. Och tato- ty nawet nie masz bladego pojęcia jacy z nich obojga fajni i zupełnie nie  dzisiejsi ludzie!- powiedział Michał. A dobrali  się niczym w korcu maku. 

Marta roześmiała  się- no fakt jesteśmy nieco staromodni. Dotarło to  do mnie  dopiero na uczelni, bo jakoś ni  diabła nie  mogłam  się z którąkolwiek z dziewczyn zaprzyjaźnić. Dopiero teraz, gdy jest zupełnie inny "zestaw" dziewczyn i jestem z nich najmłodsza to  się jakoś lepiej z nimi  dogaduję i żadna się nie  dziwi, że robię drugi stopień studiów.  Przedtem to naprawdę kilka  razy  miałam ochotę rzucić te  studia, no a teraz  się cieszę, że jednak wytrwałam.

A co  cię tam na tych studiach denerwowało? - dopytywał  się Michał. Marta machnęła  ręką - drobiazgi- na przykład opowieści o tym z kim sypiają, ogromne  zdziwienie, że  wyszłam  za mąż a nie jestem w  ciąży, opowieści o tym jak od  męża wyciągnąć pieniądze i jak jednocześnie być z dwoma  facetami na raz i nie  dać  się przyłapać. No i wychodziło na to, że ja jestem niedorobiona i nic  o życiu nie  wiem. Takie bystre  były a do końca nie  załapały, że je dwa razy  dziennie oszukuję mówiąc , że jeżdżę miejską komunikacją a nie  swoim  samochodem. A parkowałam dwie posesje dalej, bo się zapytałam właścicielki czy mogę i chciałam  jej nawet płacić jak za parking, ale ona wolała niewielkie porady kosmetyczne. Kosztowało mnie  to czasami nieco późniejszy powrót do domu, ale miałam wygodę. Teraz jest inny zestaw i są to babki, które już są kosmetyczkami a  mają chęć na własny salon kosmetyczny i  muszą dorobić owe "mgr" do swego wykształcenia. I żadna  się nie  dziwi, że mam ambicje  by pracować z czasem naukowo, w laboratorium. 

W czasie szybko zaaranżowanego lunchu teść Ali powiedział, że ma na imię Józef, a gdy był dzieckiem wołali na niego Ziutek, a potem został w  szkole i na studiach Ziukiem i jest do takiego imienia bardzo przywiązany. A poza tym jest szczęśliwy, gdy Michał mówi do niego tato, bo czuje  się wtedy potrzebny i chociaż pamięta o swoim niesfornym, nieżyjącym   synu, to Michał stał się dla niego i jego żony też prawdziwym synem. I stale jest wdzięczny Michałowi za to, że ten odrzucił zaproszenie swych  rodziców i nie wywiózł Ali i Mireczka do Stanów i pozostał w Polsce.

Zaraz po lunchu Michał z teściem pojechali do domu opowiedzieć o przymiarce do zamieszkania w Powsinie i o mieszkaniu na Ursynowie. W kwadrans później zatelefonowała Pati, że  zaraz przyniesie księżniczkę Misię, bo oni dość niespodziewanie idą dziś do teatru, więc już ją  przyniosą, bo Pati musi jeszcze coś  zrobić z włosami. To fajnie, przyjdźcie, a ja coś mamie zrobię  z włosami, nie ma problemu- powiedziała  Marta. I nawet makijaż mamie  zrobię - zapewniła  Marta. 

No to może ja pójdę  do siebie? -zaproponował teść. No co ty tato? Nie lubisz  Pati?  My tylko na kwadrans  zajmiemy łazienkę a resztę będziemy robić w sypialni albo w gościnnym pokoju. A wy sobie pogadacie o czym będziecie chcieli lub  coś będziecie oglądali w telewizorni.  Naprawdę nie będę wam przeszkadzał?- ucieszył się teść. Tato -  gdybym chciała byśmy same  zostały to poprosiłabym Pati by teraz tata  przyszedł sam a ja poszłabym do nich i potem tu przyszła  z Misią. Nie  doceniasz mnie jak słyszę. Doceniam- tłumaczył  się teść, ale nie chciałem przeszkadzać. No to siedź na tyłku i nie marudź- powiedziała Marta śmiejąc  się i obejmując  go.

                                                                 c.d.n.