W tydzień po wyjeździe Kurta, do Warszawy przyjechał Krystian i zatelefonował do brata. Wróciłeś już do Polski? - spytał Kazik brata. Nie, skądże. Jestem tu tylko służbowo. Załatwiam klientowi sprawy spadkowe. A w Warszawie jestem tylko dziś, bo klient jest z okolic Krakowa. I nie mam pojęcia, czy zdążę tu jeszcze wpaść gdy obskoczę tamte okolice. Nie mogę wciąż pojąć dlaczego większość ludzi ma tak zaniedbane sprawy majątkowe. A już byłem niemal pewien, że większych zawiłości majątkowych niż były w rodzinie Aliny to już nie spotkam.
A propos Aliny- jak się czuje ona i Tadzio? Naprawdę cię to obchodzi?- zdziwił się Kazik. No a co w tym takiego dziwnego widzisz? - przecież byłem z nią i z dzieckiem kilka lat. No fakt - zgodził się Kazik. Byłeś. I jest to czas przeszły dokonany. "To se ne wrati" - jak mówią bracia Czesi. Więc może lepiej dla swego zdrowia psychicznego zmień zainteresowania. Oni oboje, Alina i Tadzio mają się świetnie, więc interesuj się nimi tylko i wyłącznie z bardzo daleka. A najzdrowiej będzie jeśli postarasz się zapomnieć o epizodzie w swym życiu o nazwie "Alina i Tadzio". I będzie to najzdrowsze i dla ciebie i dla nich. My mamy stały kontakt z obojgiem, bo tata i Jacek codziennie są razem z dziećmi i swymi synowymi na spacerach. I nie wpadnij przypadkiem na pomysł śledzenia ich. Pamiętaj, że wydałeś zgodę na usynowienie Kazia przez Pawła. I wbij sobie do głowy na resztę życia, że cała ta sytuacja jest wynikiem twojego postępowania wobec Aliny. A jeśli się kiedyś ożenisz to pamiętaj, że w 99% zdrada się ujawni i to nawet wtedy, gdy nie przyniesiesz żonie lub partnerce w prezencie choroby spod znaku WR.
No tak, tak- miałem zamiar wpaść dziś wieczorem do was, ale w tej sytuacji chyba jednak zrezygnuję. Tak, przykro mi to mówić, ale myślę, że tak będzie najzdrowiej- stwierdził Kazik. To jednak wszystkich nas bardzo bolało i jak mówią "rana dopiero przysycha". Nie zapominaj, że Alina i Tesia są od wielu lat bardzo bliskimi przyjaciółkami, czasem siostry nie są tak blisko ze sobą związane jak one. Ale jeśli chcesz ze mną porozmawiać to możemy się spotkać na mieście - ciągle jesteś moim młodszym bratem.
A masz tam na Ochocie jakąś kawiarnię? Ja już nie pracuję na Ochocie, możemy się spotkać na obiedzie w restauracji hotelu MDM. Stosunkowo nieźle karmią i nie zdzierają z klientów. A to ty już nie jesteś w tym instytucie? Nie, pracuję na Politechnice, jestem pracownikiem naukowo-dydaktycznym. To w ramach awansu?- spytał Kris. No nie wiem, po prostu będę się habilitował.Trochę mi się przytnie finansowo, no ale gdy załapię tytuł "profesor, doktor habilitowany" to mam wtedy inny start poza Polską. Wyjedziecie pewnie do Niemiec? Pewnie tak- na razie Tesia i Alek będą zgłębiać niemiecki.
A Paweł?- wiesz co on wybierze? - spytał Kris. Nie wiem co zrobi Paweł, zrobi to co będzie uważał za stosowne. On ze swoją specjalnością w całej Europie znajdzie bez problemu pracę. Obaj z Pawłem chcielibyśmy pracować w jednym mieście z uwagi na naszych ojców- oni się ogromnie przyjaźnią i nie chcemy ich rozłączać. Ależ nie można swego życia wiecznie układać mając na uwadze interesy całej rodziny!- stwierdził Kris z wielkim przekonaniem.
To bardzo indywidualna sprawa czym się kierujemy wybierając swoją ścieżkę, którą będziemy iść przez życie - ja ci braciszku nie mówię jak i co masz w swoim życiu wybierać. Ty już dokonałeś wyboru i to takiego, że w jego wyniku straciłeś żonę i dziecko. Wybrałeś kilka minut rozkoszy, straciłeś żonę i dziecko i masz nieco zaszarganą opinię w zawodzie. Ale to twoje życie- nie moje.
Kocham Tesię, kocham swoje dziecko, oboje kochamy tatę, który ma stokroć więcej pozytywnych cech charakteru niż miał ich nasz ojciec i między innymi dlatego jeszcze tu mieszkamy a nie w Berlinie lub Stuttgarcie. Oboje z Tesią wiemy, jak bardzo się przyjaźnią Jacek i tata. I pamiętamy jak tata źle znosił samotność - teraz mu lekarz nie jest potrzebny - pozostały tylko badania kontrolne raz w roku. Nie masz nawet bladego pojęcia ile ciepła i opieki dają obaj dziadkowie Alkowi i Tadziowi. I obaj ich też uczą wielu rzeczy. Tadzio wreszcie zaczął sam opowiadać, nie trzeba go "ciągnąć za język". Zmienił się o 180 stopni odkąd Paweł jest z Aliną i codziennie opiekuje się nimi Jacek. I ani Pawłowi ani Jackowi nie przeszkadza fakt, że Alina do końca swego życia będzie brała jedną tabletkę leku codziennie rano. Alina raczej już nie będzie miała drugiego dziecka, bo nikt nie jest w stanie przewidzieć czy wtedy nie nastąpi nawrót jej choroby - bo z tym to bywa różnie. Ale Paweł o tym wie, bo o tym wszystkim rozmawiał z lekarzami nim się z nią ożenił. Miał nieco więcej szczęścia w tej materii niż ty, bo Alina już wiedziała o swojej chorobie. Tak to jest gdy dorośli "z dobrego serca" nie informują swych dzieci o ich chorobach.
No a której kończysz pracę?-spytał Kris. Różnie, na razie nie mam jeszcze godzin pracy ze studentami, więc wyjdę o 15,00, więc na MDM-ie będę w piętnaście minut. Pasuje Ci. Pasuje. No to się zobaczymy o 15,30, bo nie wiem czy będzie miejsce do zaparkowania i po prostu dojdę piechotą.No to o15,30 pod restauracją.
Zaraz po zakończeniu rozmowy Kazik zatelefonował do Tesi, że ma randkę z Krisem. A ponieważ "ścignął" Teresę na spacerze ta szybciutko nagrała króciutki filmik z oboma chłopcami i przesłała go do męża. Obaj byli na huśtawkach, uśmiechnięci i zadowoleni. W tle widać było obu dziadków , którzy z bliska pilnowali zabawy chłopców.
Bracia spotkali się tak jak to było umówione, Kris zamówił typowo polskie danie czyli kotlet schabowy panierowany a Kazik placek ziemniaczany z gulaszem, czyli danie rodem z Węgier. Kazik przesłał filmik na smartfon Krisa, mówiąc, że chłopcy nie wiedzieli, że Tesia nagrywa filmik. Kris zauważył, że obaj są ładnie ubrani, że mają jednakowego fasonu kombinezony, różniące się tylko kolorem i zdaniem Krisa obaj byli wysocy jak na swój wiek. No a po kim mieli być niscy?- spytał Kazik. I tobie i mnie centymetrów nie brakuje, obaj są w górnych granicach wzrostu i dolnych w wadze. Żeby było śmieszniej to Pawłowi też wzrost dopisał, po tatusiu. A kombinezony kupowaliśmy "na ciuchach" - import z Niemiec. Te dwa rowerki, które widać to ich. Obydwaj na nich śmigają. Ale tylko na placu, bo już załapali, że nie wolno szaleć po chodniku.
A macie jakieś plany wakacyjne? - spytał Kris. No przez tę moją zmianę pracy trochę się nam pokręciło. Kurt planował dla nas Rugię, no ale to raczej mało realne, bo Tesia nie chce jechać nad Bałtyk, bo woda jak dla niej zbyt zimna. Ja mam urlop zaplanowany na wrzesień i pojechalibyśmy znów w Bory Tucholskie. Ale bardzo możliwe, że uda mi się namówić Tesię, by mimo tej zimnej wody razem z Alkiem i tatą pojechała nad Bałtyk do Dębków, bo tam Jacek ma jakąś znajomą "miejscówkę". Zawszeć bliżej niż na Rugię - boję się by jechała sama z tatą i małym na Rugię. Co prawda Kurt, który jest obłędnie porządnym facetem stwierdził, że on to może nawet tu przyjechać po nich wszystkich samochodem i potem ich odwieźć, no ale to się w moim odczuciu "kupy nie trzyma". Po prostu posiedzimy trzy tygodnie w Borach Tucholskich. W ubiegłym roku było nam bardzo dobrze, bo mamy tam cały dom dla siebie, robimy sami tylko śniadania, żeby nie lecieć na określoną godzinę, obiady i kolacje będziemy jeść w restauracji. Dzieciaki były zachwycone, wszystko im się tam podobało. Pierwszy raz w życiu usłyszałem, że pająki, kury , owce, krowy - są śliczne.
Bardzo możliwe, że posiedzą w czerwcu beze mnie, tylko z tatą i Jackiem z rodziną w jego bardzo zaprzyjaźnionej leśniczówce w okolicy Modlina. Na tyle blisko, że tam mógłbym na weekendy bywać. Zawsze byłem zdanie, że praca ludziom w życiu przeszkadza - śmiał się Kazik. Ja się rozbestwiłem strasznie w trakcie pisania tego doktoratu bo pisałem wszak w domu. Miło ten czas wspominam.
No ale wtedy nie pracowałeś i musiałeś żyć z oszczędności, więc nie wiem, czy to takie zabawne- stwierdził Kris. Nie musiałem, miałem przez te trzy lata stypendium naukowe od pana ministra przemysłu ciężkiego. Zresztą nie siedziałem cały czas w domu - bywałem w Instytucie i po prostu wiele spraw służbowych opracowywałem w domu. Tak naprawdę wiele firm mogłoby mieć system pracy zdalnej- tak jest w Meksyku. Stolica Meksyku jest tak przeludniona, że żadem system komunikacji miejskiej by nie wyrobił wożąc ludzi do i z pracy. A stypendium miałem za swe osiągnięcia w Instytucie, nie powodu swej urody lub elokwencji.
O kurczę, nie wiedziałem, że jesteś takim zdolnym facetem - stwierdził Kris. Nie martw się, ja też o tym nie wiedziałem - powiedział Kazik. Po prostu czasem wpadam na jakieś bardzo dobre rozwiązania techniczne i to wszystko. Nie podejrzewałem, że ten pomysł zostanie opatentowany. Mam też kilka patentów poza Polską, ale jeszcze nie zaczęli produkcji, więc jak na razie nie mam z tego żadnych profitów. No ale patent jest i to się liczy w sensie osiągnięć zawodowych. Forsa z patentu jest dopiero wtedy wypłacana gdy patent jest zastosowany w produkcji, a produkt sprzedawany. Ale i tak wtedy dostałem ładną premię w firmie. Szczerze mówiąc wolałbym znów pracować w Niemczech. Tam człowieka doceniają. I to naprawdę niezależnie od tego jaką pracę wykonujesz, a nie od tego komu się podlizujesz. To taka drobna różnica.
Powiedz mi Kris a jak tam ci się układa zawodowo? Kris chwilę milczał i w końcu powiedział - stosunkowo nieźle.Tyle tylko, że nie mam wielkiego wyboru i muszę brać taką sprawę jak mi szef narzuci. Wrócę do Polski gdy nieco już o mnie zapomną, bo dyskrecja nie jest w Polsce czymś tak normalnym jak oddychanie lub inne funkcje życiowe. Z zasady każdy prawnik powinien milczeć o sprawach swoich klientów niczym ktoś, kto jest niemową od urodzenia. Najgorsze jest to, że każdy kto coś słyszał w danym temacie dorabia do prawdziwych faktów fakty urojone. Nie zdziw się, gdy usłyszysz o mnie, że nałogowo korzystałem z tak zwanych agencji towarzyskich. Bo i to podobno można o mnie usłyszeć. Nie mniej ja nie wyleciałem z pracy, ale wyleciała ta, która mnie zainfekowała, mężatka. Gdybym nie był tak pijany jak byłem, to nie wystartowałbym do obcej baby bez ochrony, więc mnie zaraziła. Jedyny pozytyw całej tej sytuacji to ten, że się kobitka dowiedziała, że to jej mąż zrobił jej taki prezent. Bo ja zgłaszając się na badanie musiałem podać swój ostatni kontakt seksualny. Oczywiście już są po rozwodzie. Tym głupim dziewuchom się wydaje, że tabletki antykoncepcyjne chronią je również przed chorobami z półki WR. I okazuje się, że wiele z nich unika jak ognia owej ochrony, bo ponoć wtedy jest więcej dla obu stron radochy z seksu.
Ale to, że byłem pijany wcale nie było i nie jest dla mnie usprawiedliwieniem. Byłem zmęczony sytuacją z Aliną, dlatego się po prostu uchlałem. No i moja wina, że jej nie dopilnowałem, że miałem dość jej choroby i w każdym jej odezwaniu się do mnie tropiłem symptomy jej choroby. Byłem przekonany, że to kolejny cykl jej hurra optymizmu. Robiłem dyskretny wywiad na temat Pawła- ma facet świetną opinię i w tej poprzedniej pracy i w tej obecnej. Może to kogoś dziwić, że bez oporu zrzekłem się dziecka - ale wiem, że lepiej by dziecko miało za ojca faceta, którego w pełni akceptuje jego matka, niż żeby trwało w jakimś "psychicznym rozkroku"- z jednej strony mąż matki, którego nie wiadomo jak nazywać a z drugiej tatuś, o którym nie jeden raz dziecko usłyszy niepochlebne opinie. Wiem, że Paweł i Jacek ogromnie o niego i Alinę dbają. A do tego wy oboje macie też na wszystko oko. I za to jestem wam obojgu bardzo wdzięczny.
Kris, a jak wygląda teraz twoje życie osobiste poza zawodowym? Myślę, że już jest nieźle. Jestem dłużnikiem Tesi - wynalazła mi tego gościa od psychoterapii i to był jednak strzał w dziesiątkę. Masz cholerne szczęście, że ta dziewczyna cię kocha, że jest z tobą.
Anisa przechodzi leczenie onkologiczne, już jest po operacji, dochodzi do siebie, była operowana na początku stycznia. Na razie jeszcze ma chemię, ale wg lekarzy bardzo dobrze ją toleruje. Tyle tylko, że nigdy nie będzie mogła mieć dzieci. I pewnie dlatego nie wróci do Algierii, zostanie we Francji. A ja pewnie za rok wrócę do Polski. Pewnie do tego czasu znudzi się ludziom gadanie na mój temat.
Pewnie się znudzi, a ty trochę zatęsknisz za krajem, albo zapuścisz korzenie we Francji. Nie mogę ci zagwarantować, że za rok my nadal będziemy tutaj, bo może już będziemy wtedy w Niemczech. Mnie się tam bardzo dobrze pracowało i gdyby nie fakt, że byłem tak szaleńczo zakochany w Tesi nie wróciłbym do Polski.
c.d.n.