czwartek, 10 sierpnia 2023

Lek na wszystko? -179

 No - powiedziała Teresa  do Franka wyprostowując  się - na szczęście  dom to nie  sklep i  już żaden nowy towar tu nie przybędzie. Zostało tylko to co wezmę ze sobą do samochodu. Za godzinę przyjedzie ciężarówka i zabierze to wszystko. Facet powiedział, że załadowany  samochód przenocuje   w ich garażu, oni wyruszą o 4 nad ranem.  Zaraz dam cynk Zikowi, że już  wszystko spakowane. A ja się dziś spokojnie prześpię w zapasowym mieszkaniu. Możesz się  Franiu już od wieczora rządzić tutaj po  swojemu. Nie podejrzewam  siebie  żebym się wygrzebała wcześniej niż o 9 rano. Zresztą tak jest nawet lepiej, bo gdy się wyjeżdża stąd bladym świtem to wtedy jest cholernie  dużo  ciężarówek. Najgorszy odcinek to jest ten z Warszawy do Strykowa, potem to  kaszka manna  z malinami. Dobrze, że tata z juniorem pojechali wczoraj pociągiem. Mały był tak podniecony, że dziób mu się  nie  zamykał - po raz pierwszy jechał "takim prawdziwym pociągiem". Tata mówił, że największym jego zmartwieniem było czy ich Kazik na dworcu odnajdzie. Kazik z kolei ma  zmartwienie, czy nic mi w  samochodzie nie nawali po drodze, bo jadę taty samochodem. No aż osobiście pojechał z nim do swego kumpla, samochód zdaniem kumpla  funkcjonuje jak szwajcarski zegarek, chociaż już ma parę latek. A ten kumpel Kazika to też konstruktor lotniczy  i  zamiast coś nowego konstruować grzebie  w samochodach, kupił  warsztat samochodowy. I ma fajną żonę, która mu "prowadzi papierki". Niesamowicie  fajny facet. No to będziecie tam mieli dwa samochody. No właśnie i to zupełnie nam na plaster ten  drugi samochód. Ten jego kumpel to by wziął ten samochód  dla swego pasierba, tylko musiałby wpaść po niego do Berlina, a nie bardzo ma kiedy, bo sezon samochodowy w pełni. 

Wiesz  co ? to ja mam genialny pomysł - pojadę razem z tobą do Berlina i wrócę tym samochodem do Warszawy- poda mi tylko Kazik adres tego faceta któremu trzeba go przywieźć. Tym sposobem i wilk będzie syty i owca cała a ja i Kazik nie będziemy  się kilka godzin  denerwowali, że sama  bez  zmiennika prowadzisz. I nim Teresa zdążyła zaprotestować już się łączył z Kazikiem. Kazik, chociaż miał pełne  zaufanie do Teresy jako do kierowcy  zaaprobował ten pomysł całkowicie, ale powiedział, że w takim  razie zgoda, ale  Franek musi u nich  zanocować, a nie jechać po godzinnym odpoczynku. A jest gdzie  nocować, już są przecież  wszystkie meble i jest miejsce w pokoju dziennym. Przy okazji Teresa porozmawiała z tatą i Alkiem. Alek zapewniał ją, że cały  czas był w pociągu bardzo grzeczny i nie wychodził na korytarz i że od Poznania to mieli w przedziale tylko jedną osobę, a tata na dworcu to od  razu ich zobaczył, bo stał prawie tam, gdzie  się zatrzymał  ich wagon. Gdy skończyła  rozmawiać z synkiem Franek powiedział - szalenie fajne macie dziecko -jest niesamowicie rozgarniętym chłopcem. 

No wiesz Franiu - my oboje z Zikiem od razu bardzo podnieśliśmy małemu poprzeczkę bo ani on ani ja  tak naprawdę nie przepadaliśmy za małymi dziećmi, więc traktowaliśmy go  jakby był już rozumnym stworzeniem. A dzieci są bardzo plastycznym materiałem i łatwo się je formuje. A najważniejsze jest bardzo konsekwentne  działanie-  gdy konsekwentnie  za każdym  razem tak samo postępujesz to dziecko nie ma wtedy sieczki w mózgu i wie czego od  niego oczekujesz. I wcale nie trzeba  wtedy na  dzieciaka wrzeszczeć lub dawać mu klapsy.  A sieczkę w mózgu robią dzieciom ci, którzy kierują  się emocjami i swym samopoczuciem danego dnia. Jak jednego dnia pozwalasz  bachorowi drzeć japę bez uzasadnienia a drugiego dnia za to samo go karcisz, to dziecko nie wie jak ma postępować.  Często się mówi, że jakieś dziecko jest okropne, ale w 99,9% to jego rodzie są okropni i to oni tak dziecko ustawili.

A co powiesz Joannie? No co? powiem po prostu, że jadę z tobą ze  względów bezpieczeństwa i poza tym, że zabieram ten wóz z powrotem do Warszawy bo tak  się umówiłem z Kazikiem. No to będziesz miał kotku przechlapane - ona i tak jest więcej niż pewna, że my byliśmy parą i będzie ci kołki na głowie ciosać. Może i nie, bo wyczytała w jakiejś kobiecej prasie, że zdarzają się niestety napady na kobiety podróżujące samochodem samotnie. A na parkingach niemieckich to nawet są napady na kierowców ciężarówek. Bo wielu jednak jeździ solo z powodów oszczędnościowych.

Faktycznie - kiedyś z reguły jeździli dwaj kierowcy, teraz jeżdżą solo. A co do samotnych kobiet  za kierownicą - zdarzają się  jacyś maniacy - najbardziej to lubię takich, co mają starą, sfatygowaną brykę, która już  od dawna nadaje  się na złom, ale będzie  się ze mną  ścigał. Wtedy po prostu zajeżdżam na  najbliższy Orlen i bardzo długo piję kawę i gadam przez telefon. Wiesz- ja potrafię z Warszawy do Gdańska przejechać bez jednego przystanku, bo jak mówi  Kazik wpadam w trans. Kiedyś bardzo źle mi się prowadziło wieczorem i nocą, ale jeden ze znajomych, który zawodowo prowadzi TIRY  nauczył mnie jak sobie  z tym radzić no i się "naumiałam". A poza tym to nie gadam gdy siedzę za kierownicą i z reguły z kierowcą też nie prowadzę długich rozmów. Ale tata powiedział, że czasem to mi nogi chodzą po pedałach, których oczywiście na miejscu pasażera brak. A wiesz gdzie na trasie najlepiej zjechać na jedzenie?  Nie wiem -  powiedz, bo ja ogół biorę z domu coś do jedzenia - powiedział Franek. Tam gdzie przed zajazdem jest dużo ciężarówek, bo kierowcy ciężarówek najlepiej  wiedzą gdzie jest smaczne i zdrowe jedzenie.  Kumpel mnie kiedyś namawiał, żebym pojechała z nim w drogę gdy będzie jechał do Paryża swą ciężarówą, ale  wszystko padło gdy okazało się, że ja nie jestem w stanie  samodzielnie  wsiąść do kabiny bo jestem po prostu za niska.  On w ogóle miał tysiąc pomysłów - np. zrobił kurs "gospodnika"  i marzyło mu się, żebyśmy prowadzili razem "Barobus" albo regularną, stacjonarną knajpę bo ja jestem niepijąca, więc   mogłabym być barmanką. A co to jest ten gospodnik? - Franek nie ukrywał zdziwienia.  Nie wiesz ?- to taki ktoś co ma uprawnienia  do prowadzenia gospody,  ale nie restauracji.

To o której mam rano być? - spytał Franek. Myślę, że o 9 rano możemy wyjechać. To dobra godzina do wyjazdu. Poza tym  masz klucze, sam sobie otworzysz i bramę na dole i mieszkanie. A może ja ci przywiozę coś do jedzenia? No to otwórz lodówkę - tam jest wszystko co potrzebne jest na kolację i śniadanie. I jeszcze  dla ciebie na drugie śniadanie coś zostanie. W zamrażarce masz  wszystko głęboko i szybko zamrożone i wszystko ma  swoje kartki. Ja wezmę stąd rano coś na Berlin. To są już gotowe dania, więc tylko trzeba je rozmrozić i odgrzać. Wezmę termo torbę skoro jadę  samochodem- dojadą na miejsce bez uszczerbku.Ja to rozmrażam je w mikrofali na funkcji rozmrażania.

Możecie używać też tą lodówkę w zapasowym mieszkaniu- tyle tylko że trzeba o niej pamiętać i wyłączyć zamrażarkę, jeśli nie będziecie jej używać. A pewnie nie będziecie bo Joanna nie zamraża gotowych dań. My chyba wcale nie będziemy z niej korzystać - stwierdził Franek. No to odłącz zamrażarkę a lodówkę daj na minimum, zdrowiej jest gdy chodzi, bo w każdej chwili można ją wtedy użyć. Cenne zwłaszcza latem.

Tesa- a jak ty będziesz spać tu bez pościeli? No co ty - mam piżamę, jasieczek i koc i śpiwór jakby mi było zimno. Rano to zwinę i wezmę do Berlina. Franek pokiwał głową- przepraszam, zapomniałem na moment o tym, że ty jesteś zorganizowaną kobietą. Jak się jest na  co  dzień z Joanną to się zapomina, że gdzieś istnieją osoby zorganizowane, które planują i myślą. Wieczorem do Teresy dzwonił jeszcze Jacek martwiąc  się, że jedzie  sama, więc  się ucieszył, że nie sama tylko z Frankiem, potem jeszcze rozmawiała z Aliną, która  stwierdziła, że stanie na głowie, żeby jednak Paweł mógł pojechać do Berlina i że  zacznie  się uczyć niemieckiego, potem jeszcze Paweł pytał się czy może jej w  czymś rano pomóc, a w końcu zadzwonił Kazik mówiąc, że ogromnie tęskni i nie może się doczekać. Poza tym to wszystko jest już ustawione, zakupy zrobione. 

A ja biorę  stąd zamrożony obiadek. Opowiedziała o swojej rozmowie z Aliną, o tym, że Paweł oferował swą pomoc i że  Jacek twierdzi, że odetchnął gdy się  dowiedział, że nie jedzie  sama. A Franek pojechał do domu i będzie rano tak, by mogli stąd wyjechać o dziewiątej, bo to będzie już po porannych jazdach do pracy, a ciężarówki już też opuszczą podwarszawskie drogi.Teresa opowiedziała też jak przeprowadzkarze kursowali z pudłami i jak zgrabnie sobie  radzili ze wszystkim i że  wszystko bardzo inteligentnie tam poukładali w  wozie, że chcą wyjechać o 4 rano i że gdy ich szef zobaczył adres to powiedział, że to jest ładna dzielnica, bo tam jest  dużo domów z własnymi ogrodami i że dała mu numer telefonu Kazika. I że fajna ta  ciężarówka, bo cała  buda wewnątrz jest obudowana gąbką. I faceci czysto ubrani w kombinezonach z logo tego szefa. A Franek najwyraźniej coś knuje bo już się zaczął uczyć niemieckiego i stwierdził że lada  dzień pracę  zmieni. Ale nie chciał nic  zdradzić żeby nie  zapeszyć. Jakby  nie  było to facet zna trzy języki i jest po handlu  zagranicznym a w dzisiejszych  czasach to się handluje wszystkim.

Teresa wstała  rano o siódmej, zrobiła dla Franka i dla siebie kanapki na drogę,  przygotowała dwa kubki termiczne  z kawą i dwie butelki wody  mineralnej niegazowanej. Do jednej torby upchnęła swój ulubiony jasieczek, piżamę,  kocyk i śpiwór, do drugiej kanapki, kawę, wodę.

Franek zjawił się o ósmej z.....pudełkiem świeżych daktyli, które były zapakowane próżniowo. Ojejku, a skąd ty wziąłeś te daktyle? - zaciekawiła  się Teresa. No te to są jak zwykle z Izraela, a przywiózł mi je znajomy facet bo właśnie tam był. Wyglądają jakoś tak dziwnie, aż się zdziwiłem  ale wtedy mi wytłumaczył w czym  rzecz. A jak Joanna zniosła fakt, że jedziesz ze mną do Berlina? Wyobraź sobie, że nadzwyczaj dobrze bo wczoraj znów  się  skłóciła  z własną matką, bo matka zadzwoniła  z pytaniem kiedy wreszcie będą  chrzciny, więc  się Joanna lekuchno wzbudziła tym pytaniem i znów przez jakiś  czas nie będzie  rozmawiała z mamuśką. 

Ja to jej nawet chwilami współczuję - powiedział Franek. Teściowej współczujesz czy Joannie? Joannie, teściowa to mnie ani ziębi  ani grzeje. A Joasia miała nadzieję, że jak za mnie wyjdzie to będzie prowadziła światowe  życie, będzie jeździła ze mną  często po świecie, chodziła na  wystawne przyjątka a czasy zrobiły się takie, że się to wszystko nagle urwało. Mówiłem jej, że teraz to się to wszystko zmieni i to w mało korzystny sposób bo nowa elita zagarnie wszystko dla siebie. I o ile przedtem handel zagraniczny dawał profity krajowi tak teraz daje profity garstce tych którzy są przy tak zwanym  żłobie. Ja jeszcze  nie narzekam, bo pracuję, ale już się zaczynam rozglądać za drzwiami awaryjnymi.  Nikomu o tym nie mówię, ale załatwiam sobie coś innego, bardziej zgodnego z moim kierunkiem. W przyszłym tygodniu pewnie mi się niektóre sprawy powyjaśniają. Załatwiasz  sobie jakąś placóweczkę? - spytała Teresa. Można to tak określić, ale dopiero za tydzień będę wiedział coś więcej.Chyba się  zatrudnię w jednej z ambasad. Mam nadzieję, że nie w marokańskiej - powiedziała Teresa. No jasne,  że nie. Nie kocham Maroka aż tak, żeby się w ich ambasadzie zamelinować. No to całe szczęście- stwierdziła Teresa. Mam nadzieję, że jesteś zainteresowany raczej europejskim krajem. Ja rozumiem, że byłeś oczarowany Magrebem, ale raczej pod  względem turystycznym niż innym. Co prawda ich król to całkiem niegłupi facet, ale jego poddani niekoniecznie  pasują do europejskich kanonów. Masz w stu procentach rację- zgodził  się Franek. Zapewniam cię, że ty i Kazik będziecie pierwszymi i pewnie jedynymi osobami z którymi tę sprawę omówię, gdy nabierze bardziej konkretnych kształtów. Joaśce nie mogę nic powiedzieć bo zaraz pół  Polski  byłoby poinformowane co zamierzam. Oczywiście mówiłaby wszystkim  swoim kumpelkom przyciszonym  głosikiem podkreślając, że to wielka tajemnica. Teresa uśmiechnęła  się - obstawiam którąś z ambasad francuskich ale chyba nie warszawską.  Ale mi na  razie nie mów - zaczekam spokojnie na wynik twoich starań. A teraz to się zastanów czy chcesz może jeszcze przed wyjazdem kawę. Wzięłam dla  nas po kubku termicznym kawy i kanapki z pieczonym schabikiem. Wyszedł mi super, może  się szynka przy nim  schować. A kanapki są w moim stylu, czyli cieniutka  kromka  pieczywa i sporo mięska. Zapakowałam też niegazowaną wodę mineralną. Powinniśmy za 6 godzin od  wyjazdu dotrzeć do Berlina. Kazik mi zrobił szczegółową rozpiskę od chwili gdy  się  zaczynają zjazdy z autostrady do Berlina. Plan Berlina też mam i atlas samochodowy Europy.  Dam znać Zikowi, że za kwadrans wyjeżdżamy. Mam tylko te dwie torby i swoją małą damską. Mam cholerny sentyment do tego mieszkania. To było jego mieszkanie . Ale już przećwiczyłam, że  najważniejsze, żeby on był obok mnie, wszystko jedno gdzie.  Czekoladę też mam ze sobą. Muszę jeszcze na naszej stacji zatankować do pełna.

Teresa nadała do Kazika wiadomość, że właśnie wychodzi , zatankuje i wyjeżdżają.  Franek wziął jej dwie torby,  nie mogąc  się  nadziwić, że są takie lekkie. Naprawdę masz tam śpiwór ?- dopytywał  się. No naprawdę, teraz  są śpiwory cienkie, lekkie  ale bardzo ciepłe.  A w drugiej to mam tylko wałówkę dla nas na  drogę i to co wzięłam z  zamrażarki. Nie  zapomnij, że  macie tu na początek dużo jedzenia  gotowego, zamrożonego. Przyniosłam tu wszystko co było w tamtym mieszkaniu.  Rozmroź to wpierw w mikrofali funkcją rozmrażania, a potem  wsadź do piekarnika. W każdym opakowaniu jest instrukcja obsługi bo nie  zawsze ja to odmrażałam. Instrukcja tej mikrofalówki leży obok niej. W łazience na pralce leży instrukcja tejże pralki. Piekarnik prosty w użyciu jak budowa  cepa, instrukcja jest na stole.

                                                                  c.d.n.