niedziela, 11 kwietnia 2021

Czerwcowy urlop -7

 Jazda w dwa samochody najczęściej jest dość męcząca. Ustalili, że Maria będzie  jechać na pierwszej pozycji, Artur za nią. Wyjechali zaraz po śniadaniu. Najgorzej jechało się im  przez cały Półwysep a na obwodnicy Gdańska był korek  spowodowany pracami drogowymi. Maria uprzedzała Artura, że ona nie ma zwyczaju jeść po drodze a korzystanie z toalet na stacjach benzynowych też jest dla niej udręką, więc w drodze "żywi się" głównie czekoladą i ewentualnie je jabłko gdy się jej zachce pić. Poza tym trasa do 400 km to dla niej przysłowiowa "pestka", ale kiedyś się zmęczyła jadąc  do Kołobrzegu, bo to jednak jest z Warszawy ponad 500 km i musiała nieco w drodze odpocząć. Jak zawsze wszystko zależy od tego jaka będzie płynność przejazdu - po prostu płynny przejazd  jest mniej męczący. Gdy już wreszcie wyplątali się z gdańskiej obwodnicy Maria nabrała "wiatru w  żagle" . Co prawda nie żyłowała samochodu, ale przejazd był na tyle płynny, że poza odcinkami wymagającymi zdjęcia nogi z  gazu z powodu nakazu ograniczenia szybkości, jechała 100-110 km/godz. Od Palmir już jechała znacznie wolniej - po prostu kilka razy zdarzyło się jej zapłacenie mandatu na tym odcinku. Artur nie wiedząc czemu Maria tak bardzo zwolniła martwił się, że może  źle się czuje, ale gdy już wjechali w granice  wielkiej Warszawy to i tak musieli zwolnić. Zgodnie z umową zajechali wpierw do mieszkania Marii. Gdy tylko zaparkowali Artur wyskoczył z samochodu by się dowiedzieć, czy z Marią wszystko w porządku, czy się aby za bardzo nie zmęczyła i poprosił by sama nie wyciągała i nie niosła do domu swej wielgachnej torby. Arti, ta torba może i wygląda na ciężką, ale wcale nie jest ciężka, waży góra 12  kilogramów, ważyłam ją przed wyjazdem, dam radę ją wnieść, w końcu mieszkam na pierwszym piętrze.  A leżaki wezmę do domu później. Bierz swoje rzeczy i idziemy. A samochody odstawimy na parking strzeżony później. 

Gdy tylko zamknęli za sobą drzwi wejściowe mieszkania Artur stwierdził, że już się za nią niesamowicie stęsknił i że jeżdżenie w dwa samochody jest do kitu.  Maria wyciągnęła z lodówki 1 butelkę zimnej wody, w dzbanku pomieszała wodę z lodówki z wodą, która czekała na nich w mieszkaniu i oboje czym prędzej uzupełnili poziom płynów. Włączyła piekarnik, wstawiła do niego zamrożony obiad i stwierdziła, że musi iść do sklepu, bo trzeba kupić "coś zielonego" do obiadu no i "resztę" produktów na kolacje i na śniadania aż do poniedziałku. Oczywiście zaraz się dowiedziała, że mogą albo pójść razem, albo ona mu napisze co ma kupić i on pójdzie sam. Wygrała wersja pójścia do sklepu we dwójkę. Do sklepu to było coś około 120 metrów i ku wielkiemu zdumieniu Artura Maria wzięła wózek zakupowy i dwie siatki, ale na szczęście nie zadał typowo męskiego pytania  " a na co ci tyle siatek i jeszcze wózek"? W sklepie dostał polecenie, by wybrał to co on lubi jeść, zakupy na dziale mięsnym zrobili wspólne, wędliny lubili na szczęście te same, potem wspólnie wybrali  "coś słodkiego", owoce, "materiał" na surówki. Gdy pakowali wszystko do torby zakupowej i dwóch siatek Artur sam sobie  gratulował, że nie wyraził głośno zdziwienia na co biorą taką ilość  siatek. Arturowi przypadło niesienie dwóch całkiem pełnych toreb zakupowych, a Maria bez problemu ciągnęła  torbę-wózek, która  miała na tyle duże kółka, że można było bez trudu wciągnąć ją po schodach. Tak przy okazji Maria wyjaśniła, że ona  zawsze używa tej torby na kółkach, żeby nie  dźwigać, bo zakupy to robi raz na kilka dni.

Potem wspólnie kroili  "zieloności" na surówki, Maria pokazała  gdzie są przyprawy. Tymczasem obiad nie tylko się rozmroził ale i solidnie odgrzał co zachwyciło Artura, który już był głodny. Maria z zachwytem patrzyła jak znika jej dzieło obiadowe - pilaw z mięsem drobiowym i marchewką. Ona zjadła raptem ze trzy łyżki, co zmartwiło Artura, ale wytłumaczyła mu, że przez drogę pasła się czekoladą a to bardzo kaloryczne jedzonko i po prostu jeszcze nie zgłodniała. Artur przed drogą też dostał tabliczkę czekolady już połamanej na kawałki, ale zupełnie o niej zapomniał i nic nie jadł.

Po obiedzie była kawa, sernik, truskawki oraz lody. I wreszcie stęskniony Artur mógł przytulić i całować swój skarb. A skarb, nieco jednak zmęczony, bardzo mocno objął Artura, wtulił się w niego i...najzwyczajniej w świecie zasnął. Artur bał się poruszyć,  by przypadkiem Marii nie obudzić, w końcu i jego zmorzył sen. Obudzili się niemal jednocześnie po dwugodzinnej drzemce. 

Maria stwierdziła, że teraz Artur powinien obejrzeć jej mieszkanie. Dużo do oglądania to nie było, raptem 3 pokoje z kuchnią, łazienką i WC. Okna dwóch pokoi wychodziły na południowy zachód, okno kuchenne i trzeciego pokoju na północny-wschód. Pokój dzienny(od strony południowo-zachodniej) posiadał loggię i to całkiem sporą. Jej mieszkanie było o kilkanaście metrów większe od jego mieszkania i Maria  zaproponowała, żeby Artur wprowadził się do niej. Skoro kiedyś mieszkała tu razem z rodzicami i jakoś z tym metrażem 56 metrów kwadratowych "wyrobili" w trzy osoby, to w dwie tym bardziej się pomieszczą. Sypialnię Maria urządziła sobie w pokoju wychodzącym na północny wschód, w dużej ubraniowej szafie było jeszcze sporo miejsca na ubrania dla drugiej osoby, a łóżko było podwójne. Drugi mały pokój miał dwuosobową wersalkę, regały i biurko, pokój dzienny stał nieco ogołocony z mebli, bo siostra jej matki  zabrała meblościankę, która zdaniem Marii była paskudna, ciemna i na "wysoki połysk". Teraz w pokoju dziennym stał tylko tzw. "stolik kawowy", przy nim dwa fotele, całość "wzbogacała"  wersalka. Posiłki wszystkie Maria jadła w kuchni a gości po prostu nie przyjmowała. Ma co prawda pieniądze na meble ale jakoś cały zapał do meblowania zniknął jej po kontakcie "z niedoszłym, niewiernym". A jeśli się Artur do niej sprowadzi, to swoje mieszkanie może wynająć komuś, nie będzie  wtedy generowało kosztów. Tylko niech jeszcze spokojnie się zastanowi, czy naprawdę chce być z nią, czy może to był tylko wakacyjny kaprys. 

Artur podszedł do niej, ujął jej twarz w dłonie, zatopił wzrok w jej oczach i cicho zapytał- powiedz mi, dlaczego mnie ranisz? Kocham cię, pragnę być z tobą, chcę byśmy się pobrali, czy ty tego nie rozumiesz? Tak najzwyczajniej w świecie się w tobie zakochałem i chcę być z tobą jak długo mi życia starczy. Co mam zrobić byś mi wreszcie uwierzyła? To ja raczej powinienem się  dziwić że chcesz być ze mną - nie jestem bogaty, nie jestem sławny, do Adonisa też mi daleko. Pomyśl jeszcze i o tym, że bardzo rzadko zdarza się to co przydarzyło się nam za naszym pierwszym razem - szczytowaliśmy jednocześnie, co niektórym parom udaje się bardzo rzadko, a większość kobiet nigdy nie szczytuje. I nie myśl, że wiem o tym z własnego doświadczenia - mam kolegę seksuologa a w domu mnóstwo książek od niego właśnie. Gdybym cię nie kochał, nie wychodziłbym z skóry byś miała orgazm - mogłem (jak większość) po krótkiej grze wstępnej wejść w ciebie i w kilka minut sprawę zakończyć a potem się zapytać czy ci było dobrze, a ty pewnie byś powiedziała, że tak, bo nawet nie bardzo wiedziałaś dotąd co  znaczy to "dobrze". Maria miała łzy w oczach, a gdy Artur je delikatnie ocierał powiedziała - przepraszam cię, nie chciałam cię zranić, tylko mi jakoś trudno uwierzyć, że mnie pokochałeś. No to uwierz wreszcie, głupiątko kochane.  Oczywiście, że się do ciebie wprowadzę. I to jeszcze w ten weekend, bo nie zasnąłbym bez ciebie. A w tygodniu odwiedzę USC rano,gdy będę miał popołudniową zmianę i wezmę swoje dokumenty. A ty idź tam w poniedziałek rano po swoją metrykę, chyba że masz  metrykę w domu. I złożymy dokumenty. A w któryś weekend pojedziemy do Krakowa, chcę byś poznała  moich rodziców i mego brata. Wydmuchaj nosek, pełno w nim łez. A potem mi zademonstrujesz swoje umiejętności jako masażystka, dobrze? I wiesz co? gdy się pieścimy koryguj mnie, mów jeśli coś ci mniej będzie odpowiadało, dobrze? Dobrze, ale mnie wszystko odpowiada co ze mną robisz - zapewniła go Maria- no to  mów mi o tym, chcę wiedzieć co czujesz. Gdy mnie będziesz masować ja na pewno ci powiem co czuję, gdzie mnie  boli w czasie masażu albo gdzie chcę być dłużej masowany.

Arti, nie gniewaj się, ale czy mógłbyś mi powiedzieć z iloma kobietami żyłeś nim się poznaliśmy? Mogę- jesteś czwarta, w tym liczę też żonę. Ale od czasu żony to jesteś pierwsza. A ty mój skarbie ilu zaliczyłaś? Jednego, niedoszłego-niewiernego. No popatrz Maryś, jacy szalenie rozwiąźli z nas młodzi ludzie! Wstrząsające! To gdzie będzie ten masaż? W sypialni, tylko wpierw trzeba rozłożyć prześcieradło kąpielowe, żeby nie wybrudzić pościeli olejkiem. Zaraz je przyniosę, jest w łazience.

Razem rozłożyli duże frotowe prześcieradło i Maria zarządziła- no to się rozbieraj, do golasa. Artur spojrzał  na nią uśmiechając się - to bardzo dziwne, że mam być goły do masażu.A chcesz mieć bokserki wytytłane olejkiem? A poza tym bardzo lubię oglądać cię gdy jesteś golutki. A ty będziesz ubrana? Prawie- będę w majtkach i staniku. Rozumiem, to będziesz ubrana niczym mniszka. No to kładź się na brzuchu. A jak ty się tu do mnie dostaniesz? Nie martw się, to moje zmartwienie. Powąchaj olejki i wybierz który wolisz. Ten zielonkawy, a co to jest? Avocado. To się  podobno je, ale jakoś nie miałem odwagi. To żałuj, zrobię gdy będzie. Maria rozsiadła się na jego udach i zaczęła od delikatnych ruchów by dobrze rozprowadzić olejek. Ooooo, to nawet miłe - stwierdził Artur. Masz taki delikatny dotyk. Ale wkrótce ten delikatny dotyk bardzo się zmienił i co jakiś czas rozlegało się  "ała, to boli, czym ty to robisz?"  Ręką - zapewniała go Maria- wytrzymaj chwilę, zaraz ci to rozmasuję i przestanie boleć. Po 20 minutach lekkich tortur pleców zabrała się za pośladki, informując Artura,  że  prawy mięsień gruszkowaty zaraz go zaboli, bo musi w niego wbić swój kciuk. A jutro to będzie go trzeba rozciągnąć, takim jednym prostym ćwiczeniem, potem zabrała się za uda, na końcu za łydki.

No to druga strona- zarządziła. Ale druga strona była co nie bądź nie gotowa do masażu, za to w pełnej gotowości bojowej do innych zadań. Widzisz co zrobiłaś? teraz ja się nad tobą poznęcam, śmiał się Artur. "Znęcanie" się było wielce satysfakcjonujące dla obojga a Maria uczyła się mówić o tym co czuje, co jej odpowiada a co nie za bardzo.

Wieczorem odprowadzili  samochody na strzeżony parking a wracając z parkingu szli przytuleni, więc oczywiście musieli spotkać kilka znajomych sąsiadek Marii i zaprzyjaźnionego z Marią psa, który uznał, że skoro Maria idzie przytulona do  faceta, to ten facet jest też jego przyjacielem i Artur został protekcjonalnie liźnięty, a właścicielka psa powiedziała do Marii - Kuba się zna na ludziach!

Gdy wieczorem  już leżeli w łóżku Maria powiedziała- ostatnio coś sporo rzeczy spotyka mnie po raz pierwszy w życiu. Po raz pierwszy szczytowałam, ty jesteś pierwszym mężczyzną, który spędzi noc  w mojej sypialni, ty jesteś pierwszy, z którym wypróbowałam "patent" i jesteś pierwszym , z którym rozmawiam o seksie tak jak o innych sprawach. No i to napawa mnie dumą- stwierdził Artur. I wiesz co -szkoda, że nie zrobiłaś zawodowego kursu- czy wiesz jaki masaż mi zrobiłaś? Wiem, uproszczony rolfing. Zgadza się, tylko pacjent ci się trafił kiepski bo jest w tobie po uszy zakochany i wciąż ciebie spragniony  i każdy twój dotyk przeogromnie na mnie działa. Pomyśl nad tym zawodowym kursem, moglibyśmy razem pracować. Bo chcemy w kilku zorganizować prywatną placówkę rehabilitacyjną. To jeszcze melodia przyszłości, zdążyłabyś zrobić w międzyczasie kurs. Zastanawiam się jak ja wrócę do pracy? tyle godzin bez ciebie, koszmar jakiś.

Jutro podjedziemy do mojego mieszkania, muszę trochę rzeczy zabrać i zastanowimy się nad meblami, bo część może weźmiemy ode mnie. Czy twoi rodzice przyjadą na  nasz  ślub? Chyba  żartujesz?  Oni mnie zostawili, więc nie czuję się w obowiązku informowania ich, że mam zamiar wyjść za mąż. Przecież oni nawet do mnie nie piszą, tylko co jakiś czas wpłacają  coś na konto. Są śmiertelnie obrażeni, że nie chcę do kangurów polecieć. 

Nie martw się Maryś, moja rodzina cię zaadoptuje w całości, dodatkowo będziesz  miała szwagra i pewnie szwagrową, bo coś mi się obiło o uszy, że chce się żenić.On jest wdowcem i ma córkę, więc bardzo długo nie mógł się zdecydować na małżeństwo.  Może w następny weekend pojedziemy do Krakowa? Bardzo chcę się tobą pochwalić. No to muszę w takim razie iść do fryzjera i zrobić porządek z włosami. A co to znaczy porządek z włosami? Chyba nie chcesz ich obciąć na krótko? Na krótko to nie, ale trzeba je trochę wyrównać. Będą o 2 cm krótsze i zaraz będą się same dobrze układać. Ale ja lubię jak masz taki lekki bałagan na głowie- marudził Artur, lubię szukać w nich twoich uszek, lubię  się nimi bawić. A ja lubię całować cię w szyję, bo się wtedy z twoim ciałem różne dziwne rzeczy dzieją, podobnie jest gdy ci przejeżdżam palcem po kręgosłupie. I w ogóle uwielbiam cię całować, no właśnie zauważyłam, że dawno tego nie robiłam, pewnie już ze 20 minut.

                                                                              c.d.n.


Czerwcowy urlop -6

 Po tak spokojnie przespanej nocy postanowili podjechać do Helu i popłynąć do Sopotu. Obejrzeli w Sopocie nowe, nadmorskie osiedle. I stwierdzili, że może  drugą część swych urlopów spędzą właśnie w  Sopocie, w którymś z tych mieszkań, które głownie były  wykupione właśnie  pod wynajem przez letników. Mieszkania były w pełni urządzone i wyposażone łącznie z akcesoriami kuchennymi, był też garaż.  Marii nie przeszkadzało, że czeka ją na takiej kwaterze gotowanie, a na dodatek Artur zapewniał ją, że on też potrafi gotować, więc  razem na pewno szybko się uporają z gotowaniem. A skoro będą się sami zajmować przygotowywaniem posiłków to będą sobie gotować tylko to co lubią. 

Przeszli się do biura, w którym można było zrobić rezerwację i zadatkowali mieszkanko dwupokojowe na 2 tygodnie na przełomie sierpnia i września. Do plaży mieli z tego budynku mniej więcej około 350 metrów, w pobliżu była też całkiem miło wyglądająca restauracja a na  plaży, blisko wejścia na nią, była smażalnia ryb, poza tym można było tam kupić coś zimnego do picia oraz kawę. Sprawdzili też na planie, że  niedaleko, mniej więcej w odległości pół kilometra jest nieźle zaopatrzony bazar, na którym można się zaopatrywać w zieleninę i nabiał, a do dobrze  zaopatrzonego dyskontu jest raptem 1,5 km. Przetestowali od razu ryby w smażalni i nadmorskim bulwarem przeszli w stronę mola. Oczywiście Maria zaraz pociągnęła Artura do niezliczonych wręcz kiosków z wyrobami z bursztynu, uprzedzając go, że ona chce tylko popatrzeć a nie kupować. Ale w jednym z kiosków Artur wypatrzył naprawdę ładny srebrny pierścionek z bursztynem i udało mu się ubłagać Marię by pozwoliła mu kupić ten pierścionek dla niej. Trzeba oddać Arturowi sprawiedliwość - wybrał naprawdę piękny pierścionek. W kolejnym kiosku poprosił by Maria pomogła mu wybrać jakiś wisiorek dla jego nastoletniej bratanicy i Maria wyszukała niewielką, bursztynową różyczkę na  srebrnym łańcuszku, a dla jego mamy wybrała naszyjnik z bursztynowych łezek.

A ty nic nie kupujesz swoim? -zapytał wyraźnie zdziwiony. Maria pokręciła przecząco głową- nie, bo moi siedzą od kilku lat bardzo daleko od Polski, w Australii. I nadziwić się nie mogą, że mnie się nie chce jechać do kangurów. Mieszkają w Sydney. A twoi rodzice są w Warszawie? Nie, w Krakowie, więc nieco bliżej niż w Australii. No fakt, zaśmiała się Maria. W porównaniu do Australii zwłaszcza. Czasami czuję się jak sierota, ale  naprawdę mnie do Australii nie ciągnie. Nie wiem dlaczego nie wybrali Austrii, też na "A"a znacznie bliżej, zaśmiała się Maria. Może powinnam się cieszyć, że nie wybrali np. Angoli,też jest na "A" i dostatecznie daleko od Polski. Co jakiś czas mnie nagabują bym przyjechała ale ja nie mam ochoty. Już właściwie przebolałam ich nieobecność. Jest mi tu całkiem nieźle bez nich. Przynajmniej nikt mi głowy nie truje i wiem, że jestem sama za siebie odpowiedzialna. Wyjechali gdy miałam 21 lat, no więc byłam dorosła. A wyjechali "na wycieczkę", zaproszeni przez  kolegę ojca. No i nie wrócili. 

Tak mniej więcej po pół roku ich nieobecności siostra mojej matki zorientowała się, że mieszkam sama  i przydreptała do mnie. Wpierw włosy z głowy rwała, że taka młoda osoba to nie powinna mieszkać sama, potem namawiała mnie żebym koniecznie do rodziców pojechała ale jak się zaczęła za bardzo szarogęsić to powiedziałam jej kilka niemiłych rzeczy i dała mi spokój. Rodzice przepisali na mnie to mieszkanie, w którym mieszkam i co jakiś czas coś mi wpłacają na konto dolarowe, żebym nie była  goła i bosa. Spoza ścisłej rodziny to tylko Ala od początku wie, że jestem w Polsce sama. Teraz i ty wiesz, a "niedoszły, mało wierny" nic o tym nie wiedział. Artur patrzył na nią z pełną powagą,  wziął ją za rękę i powiedział - ja cię nie zawiodę, przysięgam. 

Ale przecież - zaczęła mówić Maria, ale Artur przerwał jej- nawet jeśli mnie  nie zechcesz to i tak cię nie zawiodę. W moim wieku to już się człowiek orientuje we własnych uczuciach. Wybacz, że mówię ci to w tak nie romantycznych  okolicznościach, ale ja cię po prostu kocham. Nie tylko twe walory zewnętrzne ale i to wszystko jaka jesteś. Po prostu kocham cię i marzę żebyś chciała być ze mną na zawsze. Na twoich warunkach, chociaż prawdę mówiąc myślę, że o małżeństwie, jakie ono powinno być, to mam takie samo zdanie jak ty. I nie zastanawiając się wcale, że są na bulwarze przyciągnął ją do siebie i scałował czające się w kącikach oczu łzy. Rozejrzał się i powiedział - chodź, zejdziemy na plażę, klapniemy w którymś wolnym koszu i porozmawiamy. 

Dzień był bardziej wycieczkowy niż plażowy, więc wolnych koszy było sporo. Artur wyjął z plecaka ich bluzy, swoją położył  na siedzeniu, w drugą ubrał Marię, objął ją i przytulił do siebie - chwilkę milczał a potem powiedział - zakochałem się w tobie niemal od pierwszego spojrzenia. Nie wierzyłem, że jeszcze pokocham jakąkolwiek kobietę, a jednak stało się - wiem, że cię kocham. Oferuję ci swą miłość i przyjaźń, wierność i opiekę. Marzę by być co dnia z tobą, byś każdego wieczoru zasypiała wtulona we mnie, tak jak wczoraj. Chcę zasypiać wieczorem z tobą i rano  się z tobą budzić. Jeżeli nie chcesz wziąć ślubu zgodzę się, chociaż z wielkim  żalem,  nawet na taki układ. Byleby być z tobą. Maria przytuliła się mocno do Artura i wyszeptała- chcę być z tobą, bardzo chcę- i trochę mnie to przeraża. A jednocześnie wierzę we wszystko co mówisz, czuję podskórnie, że mówisz prawdę. Nie wiem tylko, czy będę dla ciebie dobra pod względem intymnym, mam bardzo małe doświadczenie w tej dziedzinie, ale....ale dalej to Artur zamknął jej usta pocałunkiem a potem powiedział - chodź idziemy na molo i wracamy do Helu. A obiad zjemy dziś w Domu Zdrojowym - dziś na obiad w naszym pensjonacie ma być wątróbka a tego to tygrysy nie lubią. Sprawdziłem dzisiejsze menu przed wyjściem. To gdzieś jest zawsze wywieszone menu?- zdziwiła się Maria- jakoś nie zauważyłam jak dotąd. Bo ty  się z reguły nie  rozglądasz  na boki, a menu wisi obok recepcji, wystarczy zrobić jeden krok w  lewo i już go można odczytać. Nie rozglądasz się na boki i nie wiesz nawet jak bardzo wielu facetów wgapia się w ciebie. Ja się rozglądam, bo często prowadzę zajęcia zbiorowe, więc muszę ogarnąć wzrokiem kilkanaście osób. A pacjenci są czasem niczym dzieci- gdy wie, że na niego patrzysz to ćwiczy, ale gdy tylko odwracasz wzrok zaraz przestaje ćwiczyć. Więc się nauczyłem patrzeć na boki bez odwracania w daną stronę głowy.Kwestia wyćwiczenia wzroku.  Popatrz Maryś, już płynie nasza łajba. Za 5 minut dopłynie, wypluje tych z  Helu i zabierze nas. A co byś powiedziała na to, żebyśmy dziś po obiedzie popławili się nieco w luksusie a do Juraty wrócili dopiero jutro? Nie rozumiem co masz na myśli - co ma być tym luksusem? Po prostu byśmy zostali na noc w Domu Zdrojowym i wzięli sobie zabiegi w SPA dla dwojga. U nich nie ma SPA dla dwojga, przeglądałam ich ofertę. W Warszawie w zwykłym zakładzie kosmetycznym są lepsze propozycje, np. maska czekoladowa na całe ciało. Oczywiście, możemy tam zjeść i kolację i przenocować a zamiast SPA popływać przed kolacją w tamtym cieplejszym basenie. Ale masaż to ja ci zrobię, chcę wreszcie poznać twoje całe ciało, jego reakcję na mój dotyk. Będziesz pierwszym masowanym przeze mnie mężczyzną, doceń to. Umiesz robić masaż?- Artur był wyraźnie zdziwiony. Umiem, byłam na kursie, ale trenowałam tylko na kobietach. Umiem też robić akupresurę i stosuję na własny użytek. Zaintrygowałaś mnie, zawsze mnie czymś zaskoczysz. Ty też mnie dziś zaskoczyłeś i to bardzo.  A czym cię Maryś zaskoczyłem? No tym, że mnie kochasz i że chcesz być ze mną. Aż mi się wierzyć nie chce, że tak jest, jakieś za piękne mi się to wydaje. Maryś, ale tak właśnie jest, naprawdę. Zobacz, regaty sobie dziś  jakiś klub zrobił no i do portu już niedaleko. W piętnaście minut później już opuszczali  mały stateczek. 

Wpadli na moment  do swoich pokoi żeby się przebrać, Artur wpadł do pokoju Marii żeby zabrać i jej rzeczy oraz dopilnować aby wzięła koniecznie kurtkę, bo tegoroczny czerwiec nie rozpieszczał temperaturami. Maria wzięła dwa różne olejki do masażu i kostium kąpielowy, choć wcale nie była pewna czy będzie pływać , dresy no i oczywiście kurtkę. Tym razem pojechali jej samochodem, bo jak twierdziła Maria, trzeba nim jednak co kilka dni choć kawałek się przejechać. Ale tym razem za kierownicą usiadł Artur, bo jak twierdził nigdy jeszcze daihatsu nie jeździł.Zapytany "no i jak ci się jedzie", stwierdził, że nie widzi zbytnich różnic między  samochodem Marii a swoim.

Maria była wyraźnie przygnębiona, ale Artur postanowił nie zgłębiać w czasie obiadu przyczyny. Po obiedzie, w czasie gdy pili kawę Artur poszedł wynająć dla nich pokój, koniecznie z widokiem na morze. Gdy wypili kawę wpierw zaprowadził Marie do wynajętego pokoju i powiedział, że musi jeszcze wyskoczyć na  parking, by wziąć rzeczy z samochodu.  Maria stała przy oknie i wpatrywała się w widok za oknem- morze było w kolorze jasnego granatu i leciutko wzburzone, bo wzmógł się wiatr. Gdy usłyszała, że się otwierają drzwi odwróciła się szybko od okna. W drzwiach ukazał się Artur - w jednej ręce trzymał plecak z ich rzeczami, a drugą rękę ukrywał za plecami. Wrzucił plecak do pokoju i  nogą zatrzasnął drzwi. Trzymając w dalszym ciągu jedną rękę za plecami podszedł do Marii i zza pleców wyciągnął rękę z ogromnym bukietem róż mówiąc - niestety więcej ich nie mieli. Maryś, proszę cię, zostań moją żoną, błagam. Kocham cię i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Maria zawisła niemal na jego szyi.......i znów miała oczy w bardzo mokrym miejscu. Słodka moja, nie płacz, kocham cię i nic na to nie poradzę. Gdzieś  ty te róże wyszabrował? Są przepiękne, ale nie mam gdzie ich wstawić. Artur wypuścił ją z uścisku mówiąc - zaczekaj, zaraz coś wykombinuję. Po kilku minutach wrócił z wiaderkiem w którym były nim je  zakupił. Nalał do niego wody, postawił na stoliku a Maria umieściła w nim róże. Arti, jesteś wariatem, tyle róż dla mnie! No to pomyśl, że one są dla nas obojga, przecież ja też się nimi zachwycam.  Ale ty jesteś dla mnie o wiele piękniejsza od tych róż. Jeszcze cię dziś porządnie nie zdążyłem wycałować, muszę to nadrobić i nim cokolwiek Maria zdążyła powiedzieć znalazła się na stojącym obok  wielkim łóżku, a Artura pochłonęła walka mająca na celu wyzwolenie jej z sukienki. Jak się okazuje nie łatwo jest zdejmować  dziewczynie sukienkę nie przestając jej  całować a do tego ściągać z łóżka zmyślnie  ułożoną kołdrę.W końcu w wyzwalaniu się z sukienki pomogła Maria, a w tym czasie Artur pozbył się swojej  garderoby i wreszcie mógł przytulić się do niemal  nagiej Marii. Zdjęcie z niej bielizny już nie było takie trudne , odpięcie dwóch haftek i usunięcie fig też poszło łatwo.

Przyglądali się sobie wzajemnie z ciekawością chociaż widywali się przecież  niemal nago pływając na basenie. Artur zaczął systematycznie obcałowywać Marię, w przerwach pomiędzy pocałunkami mówiąc jej jaka  jest śliczna i jaki jest szczęśliwy, że może ją pieścić i całować. Był cały czas bardzo ostrożny i delikatny obserwując jej reakcje na jego pieszczoty, czekając na sygnał jej ciała, że już jest gotowa go przyjąć. Bardzo chciał, by to pierwsze zbliżenie dało jej jak najwięcej satysfakcji, powstrzymywał się i dopiero jej cichutki jęk uświadomił mu, że udało mu się i gdy "odlatywał" czuł i jej "odlot". Długo jeszcze leżeli zespoleni całując się i szepcząc słowa miłości. Tuląc się mocno do Artura Maria powiedziała - wiem, że nie mam zupełnie wprawy w te klocki, ale to było coś takiego, jakbym nagle oderwała się od ziemi i odleciała gdzieś wysoko. Wiem kochanie, udało się nam razem szczytować. Odlecieliśmy razem. Jesteś po prostu cudowna.Uwielbiam każdy skraweczek twego ciała. A nic cię nie bolało gdy wchodziłem głębiej i mocniej? Maria pokręciła przecząco głową- nie bolało nic, ale było tak jakoś łaskotliwie przyjemnie. Pierwszy raz tak to wszystko odczuwałam, nawet nie za bardzo umiem to opisać. Arti, kocham cię, pobierzemy się. No pewnie, że się pobierzemy, kiedy tylko dojdziesz do wniosku, że jesteś na to gotowa. Chodź, pójdziemy się trochę opłukać.

                                                                   c.d.n.