wtorek, 26 września 2023

Córeczka tatusia - 16

 W niedzielę  przy śniadaniu, Wojtek stwierdził, że pogoda jest "całkiem przyzwoita", więc mogliby w trzy pary,  dwoma   samochodami, wybrać  się w jakieś  sympatyczne "okoliczności przyrody". Na przykład w  jakieś mało cywilizowane  miejsce nad Wisłę. To całkiem niedaleko, mniej  więcej na  wysokości  Konstancina - miejsce dzikie, a co najważniejsze nie ma  tam żadnych "cywilizowanych warunków" typu kioski z jedzeniem  i piciem, więc warszawiacy tam nie jeżdżą, zresztą część drogi pokonuje  się polnym duktem, potem przejeżdża przez wał przeciwpowodziowy. W tym  miejscu jest wyspa na Wiśle i ten kawalątek Wisły między  wyspą a lądem jest płyciutki, ale i tak się nie nadaje  do kąpieli, bo dno Wisły jest niebezpieczne, można trafić na ruchomy piasek i wpaść w  głęboki dół.  A kiedy byłeś tam ostatni raz? - spytała Marta. No z tobą kochanie. 

Ale to było szalenie  dawno! Może  się tam coś już zmieniło, może się tam coś pobudowało- Marta  miała wielkie  wątpliwości odnośnie tej propozycji. Wiesz tata i Pati  to bez trudu przeżyją rozczarowanie takim  miejscem ale twoi rodzice, a głównie mama to mogą być zniesmaczeni -  tłumaczyła Wojtkowi Marta.  No to ja  ich uprzedzę, że może być tam mało cywilizowanie i co najwyżej  można tam nogi pomoczyć. No to są właśnie warunki w sam raz dla mojego taty, on nie  jest typu "ę i ą", woli  "wczasy pod  gruszą" niż w jakimś uzdrowisku.  Zresztą ja ich uprzedzę, że dawno tam nie byliśmy.  Ja wiem, że mama to wolałaby pojechać do któregoś z tych miejsc nad Zegrzem, ale tam w weekendy jest co najmniej  tłumnie.  Ale tata na pewno wolałby pojechać gdzieś na  dziko a mama to wolałaby pojechać do Kazimierza i pospacerować w tłoku na  rynku a nie pójść na jakiś odleglejszy spacer tam, gdzie nie ma ludzi.

Tata przysłuchiwał  się ich dyskusji i długo nic  nie mówił, w końcu powiedział - a może byś Wojtku  po prostu zadzwonił do  rodziców i  zapytał jakie mają plany , bo nie  wykluczone jest, że oni już mają jakieś własne plany na  dziś. My z Pati możemy z wami na to "bezludzie" pojechać, weź tylko pod  uwagę fakt, że jutro macie ślub, więc płeć piękna  z całą pewnością nie będzie zachwycona całodziennym siedzeniem nad wodą. To jednak jest jakieś wydarzenie, do którego każda z pań  chce  być dobrze  przygotowana,  wypiękniona, wypoczęta  a nie zmęczona całym  dniem przebywania  na słońcu.

No fakt, nie  wziąłem tego pod uwagę - przyznał się samokrytycznie  Wojtek. Jestem  już tak  zżyty z Martusią jakbyśmy  byli od lat małżeństwem i jakoś słabo do mnie  dociera, że dopiero jutro będę jej mężem. Najzabawniejsze, że ja od  wielu lat  myślę o  niej tak jakby  była moją żoną.

No ale  jeżeli cię tak dziś nosi to możemy z tatą i Pati wyskoczyć na spacer po Konstancinie i wpaść na obiad do Świerkowej i zjeść go na tarasie oganiając  się od os - zaproponowała Marta.  Jutro mamy ślub, a we wtorek wyjeżdżamy, więc do obu wydarzeń musimy się jakoś przecież przygotować. Dziś musisz  pomyśleć co bierzemy do Sopotu oprócz kąpielówek i klapek. Przecież zamierzamy  tam być głównie na plaży a nie biegać po sklepach by uzupełnić garderobę - Marta wyraźnie trzeźwiła umysł Wojtka.

Wojtek uśmiechnął się kwaśno i stwierdził,  że ma chyba już tak wyjałowiony mózg przez pisanie tej swojej pracy, że racjonalne  myślenie o  otaczającej go rzeczywistości niemal mu  nie wychodzi. Kochany- to może ty się zastanów dziś czy naprawdę mamy brać  ślub już teraz, czy  może aż napiszesz i obronisz  tę pracę - powiedziała ze śmiechem Marta. Tak naprawdę to przecież nic nas pogania do wzięcia ślubu. Równie dobrze możemy się pobrać za rok albo w przerwie pomiędzy moimi semestrami. 

Ojej - rozjęczał się Wojtek- nie bądź okrutna, marzę  żebyśmy już byli po ślubie, bym zasypiał i budził  się razem z tobą, a nie w drugim pokoju. No ale  doceń jak masz mnie  w sumie bliziutko - zwłaszcza teraz  gdy ja mam wakacje - tłumaczyła Marta. Nawet gdy piszesz te  swoje  arcy mądre  rzeczy, z których nic nie  kumam, choć piszesz jak najbardziej po polsku, to jesteśmy razem, bo ty piszesz  a ja jestem obok ciebie i albo czytam  albo robię  coś bardziej pożytecznego, np. sweter dla ciebie. To co robisz to robisz dla mnie? Myślałem, że "drutujesz" coś dla siebie. Robię dla ciebie tak zwany "bezrękawnik" - można go nosić w zimne  dni pod marynarką.

Udało mi  się upolować na internecie włóczkę cienką, miękką a do tego to setka  wełna z jedwabiem. Tylko długo mi się go robi, bo cienka  włóczka więc i druty  muszę mieć  cienkie. Ale już zrobiłam plecy i teraz  robię już przód. Pierwszy raz robię męski sweter i mam wrażenie, że to trwa  wieki, no bo ty jesteś wysoki. Tacie to kupowałam gotowce a dla ciebie się "poświęcam". Mam nadzieję, że go skończę do zimy. A można taki bezrękawnik nosić i bez  marynarki? - spytał Wojtek. No jasne, że można- możesz mieć pod nim "normalną" koszulę  ale  możesz też mieć koszulkę polo. A umiesz zrobić  czapkę? Umiem, ale bez daszka. Mogę ci zrobić na  zimę  czapkę i szalik. Tylko ci zrobię jeszcze przed  zimą, bo będę miała więcej nauki i będę pisała pracę licencjacką. A po co, skoro chcesz  studiować na II stopień?  Po prostu dlatego, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć przyszłości - jeżeli mi stanie coś na przeszkodzie do ukończenia II stopnia to będę jednak już  miała licencjat w garści.  Wojtek zamyślił się -  właściwie to masz rację - bardzo trzeźwo myślisz. Zawsze mi imponowało twoje  trzeźwe  spojrzenie i odwaga  w wygłaszaniu  własnej opinii.  A pomimo tego  nie masz problemu by pójść na kompromis.

Marta wyjęła  z szafy dwie torby, potem otworzyła szafę ze  swoimi rzeczami i zaczęła do jednej z toreb wkładać swoje rzeczy. Co robisz? - niezbyt mądrze zapytał Wojtek. Pakuję się na wyjazd do Sopotu. Na te dziesięć  dni to nie trzeba mi wielu rzeczy, poza tym w Sopocie też można parę rzeczy kupić. Wezmę dwie pary spodni, trzecie  będę miała na  sobie, klapki po domu i klapki na plażę, kurtkę nieprzemakalną i kurtkę letnią, 2 sweterki cienki i grubszy, adidasy zapasowe, bieliznę. szlafrok  kąpielowy zamiast ręcznika na plażę, leżak lub kosz sobie wypożyczymy, podwójną matę plażową też wezmę, czasem chce się poleć na brzuchu, cztery ręczniki. Kilka bluzek, jedną sukienkę gdy się nam  zachce pójść gdzieś potańczyć. Muszę jeszcze kosmetyki dla  nas przejrzeć i może coś w poniedziałek przed południem  dokupić w drogerii. Weź tę zieloną torbę, ona jest większa, ale ty masz większe rozmiarowo rzeczy niż moje. I zastanów  się czy aby na pewno musisz  brać na te 10 dni laptop. Na smartfonie to chyba dasz radę przeżyć, Wi-Fi jest ponoć w tym budynku. No to chodź ze mną gdy się będę pakował, bo ostatnie lata to jakoś nigdzie  nie wyjeżdżałem. W pół godziny potem oboje  już byli spakowani na  wyjazd. Tata dorzucił do rzeczy Wojtka szlafrok frotowy w jasno granatowym kolorze mówiąc - weź mój, bo ja się już jakoś rozrosłem w poprzek- poza tym jakoś zawsze o nim zapominałem jadąc nad morze.

W poniedziałek Marta obudziła  się już o 8,00 rano. Gdy ziewając wyszła ze  swojego pokoju zobaczyła, że w kuchni już urzędują "jej mężczyźni". A co wy tak wcześnie się zerwaliście- spytała tłumiąc  ziewanie. Ja to się obudziłem jak  zawsze o 6,30 poinformował ją  tata, a o 7,00 dobił do mnie  Wojtuś.

A o której idziesz do fryzjerki? - spytał tata. O żadnej,  mam na tyle  krótkie włosy że nie jest mi do czegokolwiek  potrzebna  fryzjerka. Uczeszę  się, psiknę trochę lakieru i będzie.  Pati będzie dopiero koło południa, więc wszystko zdążymy.

Czy my się jakoś umawialiśmy z moimi rodzicami?-zastanawiał  się na głos Wojtek. Nie wiem, ale może  zatelefonuj do nich po dziewiątej, że  szanowny świadek  ma być w Pałacu ślubów o 13,30  i że w  związku z tym wyjeżdżamy z domu o13,00, bo przecież trzeba tam gdzieś  zaparkować. W tym układzie  to możemy przecież pojechać  tam w dwa   samochody - stwierdziła Marta. My tam przyjedziemy przecież razem z Patrycją.

Około 9,30 Wojtek zatelefonował do ojca, przypominając  mu, by nie  zapomniał wziąć swego polskiego paszportu i powiedział, że ma koniecznie być o 13,30 w Pałacu Ślubów i jeśli ma jakieś kłopoty z trafieniem na miejsce to niech podjadą pod dom Marty o godzinie 13,00 i razem w  dwa samochody tam pojadą. 

Patrycja przyszła nieco  wcześniej i wyglądała niezwykle elegancko w letnim wzorzystym kostiumie -  na jasno zielonym tle były ciemno zielone liście, bardzo naturalnie wyglądające. Dopasowany  żakiet świetnie podkreślał jej figurę, ciemno brązowe półszpilki i w takim  samym kolorze torebka dopełniały całości, na  szyi miała złoty łańcuszek, na którym był zawieszony jeden nieduży złoty listek pokryty zieloną  emalią. Wyglądała nie tylko elegancko ale i ładnie. Tak jak obiecała  przyniosła białe frezje  z bordowymi  żyłkami na wewnętrznej stronie płatków. Klamra przeznaczona  do włosów Marty miała trzy kolory frezji- białe z tą bordową  żyłka, ciemno różowe i ciemno różowe z fioletem. Marta zastanawiała  się nad dodatkami, bowiem strój Wojtka  wymuszał niejako , że powinna pójść w czarnych szpilkach, a czarna, matowa torebka jakoś optycznie  nie pasowała do całości. No ale po co ci Martusiu torebka? - zapytała Pati.  Dowód osobisty weźmie do swojej kieszeni Wojtek, chusteczkę do nosa schowasz w torebce, która na pewno jest w tym szerokim pasku. Tam jest torebka? -zdumiała  się Marta. No może nie regularna  torebka, ale taka kieszonka w sam raz na chusteczkę do nosa. Pokaż mi tę sukienkę. Pati obejrzała pasek i powiedziała- jest w  wierzchniej stronie paska, ukryta pod kokardą. Bo jak widzisz on się nieco dziwnie  zapina bo kokarda jest zawiązana na stałe i jego obwód można  zmieniać przesuwając kokardę po obwodzie paska- tu jest mnóstwo dziurek, których nie  widać w  tych  zmarszczeniach,  ale je wyczujesz pod palcami i wetkniesz  w nie te plastikowe kołeczki. 

Frezje, który miały  zdobić butonierkę marynarki miały łodyżki zanurzone w płaskiej fiolce wypełnionej przezroczystą, zielonkawą "galaretką" żeby bez uszczerbku przetrwały wiele godzin. Pati bardzo sprawnie przecięła nitki w butonierce, wprowadziła do niej ową płaską fiolkę i przymocowała ją do spodu klapy marynarki pętelką z nitki w ciemno bordowym kolorze.  Gdy  Pati skończyła przygotowywanie Marty, Wojtek poszedł się przebierać do swojego pokoju i poszła  z nim Marta. Gdy wyszli Pati powiedziała do taty Marty - nie da  się ukryć, że zmajstrowałeś piękną dziewczynkę ale najważniejsze, że ją tak wspaniale wychowałeś. No i  na dodatek  to bardzo mądra dziewczyna. Jestem pełna podziwu dla Ciebie!

Pięć minut przed trzynastą rodzice Wojtka zameldowali przez domofon, że są  na dole i czekają w  samochodzie. Marta szybko dała Wojtkowi swój dowód osobisty, jeszcze raz przejrzała  się w lustrze, objęła Pati, pocałowała ją w policzek, głośno powiedziała, że ogromnie   dziękuje jej za pomoc a do ucha jej szepnęła-  teraz  wasza kolej!

                                                                   c.d.n.