czwartek, 20 września 2012

Kilka dni z życia kobiety. Część I.

Iza stanęła przed lustrem. Z niechęcią patrzyła na swe odbicie - bardzo nie lubiła swego  wyglądu.
Z lustra spoglądała na nią blada twarz, okolona włosami o nieokreślonym kolorze.Teoretycznie
była zaliczana do blondynek, a tak naprawdę był to kolor bez nazwy. Do tego wszystkiego włosy
przypominały cienkie druty, było ich niewiele i  na drugi dzień po umyciu  zwisały smętnie. Kiedyś
koleżanki namówiły Izę na trwałą ondulację - był to zupełnie chybiony pomysł . Włosy wyglądały
dobrze tylko w dniu, w którym była u fryzjerki - po dwóch dniach przypominały watę.
A dziś Iza wybierała się  na imieniny koleżanki z pracy - wcale nie miała ochoty na tę imprezę, ale
koleżanka bardzo nalegała. Tłumaczyła Izie, że nie może przecież żyć jak mniszka - żadnych randek, spotkań, wypadów do kina czy też do pubu.
 Dziewczyno- mówiła Kasia- masz przecież dopiero 28 lat, nie możesz się zamykać w domu!
Ale Iza wiedziała swoje - jest brzydka, nieatrakcyjna, ma małe oczy, duży nos, kiepskie  włosy,
za krótką szyję, małe piersi, za grube uda i łydki,  za mało wciętą talię. Jak dotąd nikt się nie
palił, by się z nią spotykać, wszystkie koleżanki miały "adoratorów", niektóre już wyszły za mąż,
 a ona wciąż sama.
Nie lubiła spotkań w pubie - piwo nie było jej ulubionym napojem, w ogóle nie lubiła napojów
wyskokowych, czasem wypiła kieliszek lekkiego, białego wina. Na imprezy "integracyjne" też
nie chodziła  - pod koniec imprezy  niemal wszyscy byli pijani, a ona trzezwa, więc nie bardzo
mogła pojąc z czego się inni śmieją. Czasem miała wrażenie, że właśnie z niej,  z tego, że tkwi
na imprezie sama, podpiera ścianę lub pilnuje torebek tańczących koleżanek.
Zaczęła się pomału szykować do wyjścia. Postanowiła, że tym razem nie pójdzie w sukience,
a w spodniach i tunice.
Z pomocą pianki i żelu z woskiem jakoś ułożyła włosy, wytuszowała rzęsy, przyciemniła brwi,
nałożyła  cień na powieki, musnęła policzki opalizującym pudrem , usta pociągnęła dość jasną
szminką.
Skontrolowała swój wygląd w lustrze i pomyślała - no cóż, lepiej nie będzie. Jeszcze tylko
buty ( tym razem założyła niezbyt wysokie szpilki)) sprawdziła zawartość swej małej torebki
i wyruszyła w drogę.
c.d.n.