niedziela, 17 lutego 2013

Nudne życie, cz.IV

Odzieżówka wielce rozczarowała Tosię. Nic jej się tam nie podobało. Ani nauka teorii ani zajęcia praktyczne. Idąc do tej szkoły myślała, że będzie mogła projektować jakieś ubrania, ale to była
po prostu nauka szycia. Jakoś nie pomyślała o tym, że gdy pozna taniki kroju i szycia to bedzie
mogła wtedy, na własny użytek, coś ciekawego zaprojektować i uszyć.
W domu Tosia nic nie opowiadała o szkole, zresztą tak naprawdę nikogo to nie interesowało.
Mama Tosi powielała sposób  wychowania wg takiego wzoru, jaki wyniosła z własnego domu.
A podstawą było wpojenie  dziecku szacunku dla  ojca i matki oraz dziadków, nauczenie
dobrych manier. W przypadku dziewczynek należało je przygotować do roli dobrej gospodyni.
Ponadto królowało przekonanie, że nie należy dziecka chwalić, bo to wypaczy mu charakter.
Uważano też, że  zawsze trzeba podkreślać, że to co dziecko nawet dobrze zrobiło mogło
przecież wykonać lepiej. I tym sposobem rosły zastępy dziewcząt, które miały zaniżone
poczucie własnej wartości. Ale w ramach domowego przygotowania dziewcząt do życia nie
mieściło się uświadomienie dziewczyny o czekających ją zmianach hormonalnych ani o tym,
że istnieje coś takiego  jak życie płciowe.
Mama nie pozwalała Tosi na spotykanie się z kolegami, za każdym razem powtarzając, że
jeszcze jest na to za młoda, a zresztą chłopcy chcą od dziewcząt "tylko jednego".
Tosia długo nie wiedziała o co chodzi, bo na pytanie "czego chcą chłopcy od dziewcząt" nie
otrzymała konkretnej  odpowiedzi, lecz wymijającą - dowiesz się w swoim czasie.
Nie wiadomo, kiedy ten czas miał dla Tosi nadejść - pierwsza miesiączka była dla niej
pełnym zaskoczeniem- była pewna, że jest ciężko chora i lada moment umrze.
Na domiar złego moment ten nastąpił  w szkole i Tosia wystraszona niemiłosiernie pobiegła
do gabinetu lekarskiego. Na szczęście był to czas, gdy w każdej szkole był gabinet lekarski,
w którym cały dzień urzędowała  pielęgniarka. To  ona uspokoiła Tosię, wytłumaczyła jej
co i jak, poszła poza tym do wychowawczyni i zwolniła Tosię ze szkoły.
W domu dziewczyna nie mogła się doczekać powrotu mamy z pracy. I choć dowiedziała
się skąd to krwawienie i dlaczego, bardzo bała się, że  matka będzie się na nią gniewać.
Na szczęście matka się nie pogniewała, potwierdziła słowa pielęgniarki, zapisała coś
w swoim specjalnym notesiku, a potem poinformowała Tosię, że od teraz  tym bardziej
musi unikać spotkań z kolegami, a jeśli już się spotka, to nie wolno jej się z nimi
całować.
Tosię bardzo to zaniepokoiło, bo pomimo zakazów spotykała się czasem z jednym
chłopakiem, który bardzo się jej podobał i już kilka razy całowali się w kinie i w parku,
gdy nie było nikogo w pobliżu.
W drugiej klasie swej zawodówki Tosia wreszcie dowiedziała się, czego to chłopcy zawsze
chcą od dziewcząt- oczywiście uświadomiły ją koleżanki, naśmiewając się, że taka "zielona"
z niej dziewczyna. Niektóre z dziewczyn twierdziły, że one już poznały smak seksu.
Niektóre marzyły by wyjść za mąż , oczywiście z miłości, inne patrzyły na nie z pogardą
i wymownie stukały się  palcem po czole. Tosia  jeszcze nie myślała o zamążpójściu, na
razie z trudem przebijała się poprzez niewiele interesującą  ją naukę.
c.d.n.