piątek, 15 stycznia 2021

Fatamorgana - VIII

 Tym razem wizyta Eli i Jacka na działce była  bardzo krótka i tak właściwie było to odwiezienie Radka na  dalszą część wakacji u dziadków. Radek nieco narzekał, że oboje rodzice  odjeżdżają , ale Jacek wziął go na męską rozmowę i wytłumaczył, że zmiana stanu cywilnego zawsze pociąga za sobą różne skutki, że teraz mają sporo spraw do załatwienia, mama zmienia pracę, muszą w spółdzielni rozeznać sprawę zamiany mieszkania tego na większe a poza tym muszą porozmawiać  z adwokatem w sprawie usynowienia Radka przez Jacka. Ten ostatni argument najlepiej trafił Radkowi do przekonania. 

Zaczęli od Spółdzielni bo to  była sprawa w gruncie rzeczy najprostsza - przede wszystkim musieli Jacka  zameldować w mieszkaniu Eli, potem wystąpili o  jego członkostwo w tejże spółdzielni a na samym  końcu zasięgnęli informacji o możliwości zdania posiadanego mieszkania i otrzymania  za odpowiednią dopłatą innego, większego, w bloku, który  miał być oddany do użytku za 2 a najdalej 3 miesiące. Na szczęście na czteropokojowe mieszkania spółdzielnia nie miała wielu chętnych  i były jeszcze wolne mieszkania. Blok był dość mały, nie był wieżowcem, miał tylko cztery piętra, ale mimo tego posiadał windę i było w nim jeszcze 6 mieszkań, w tym dwa na trzecim piętrze. Gdy Ela usłyszała jaka będzie dopłata to była gotowa zrezygnować natychmiast, ale Jacek powiedział- zaczekaj, podejdziemy tam i zobaczymy wpierw  te mieszkania. Poprosił urzędniczkę wpierw o plan jednego z mieszkań na trzecim piętrze, potem poszli obejrzeć to mieszkanie. 

W bloku już trwały  prace wykończeniowe. Kierownik robót skrzywił się co prawda na ich widok, ale  widząc, że mają plan mieszkania z pieczątką spółdzielni osobiście ich  poprowadził do tego konkretnego mieszkania.  Ela całkiem przytomnie  zapytała się kierownika robót, czy wszystkie mieszkania mają taki sam rozkład i okazało się, że w tym bloku są też mieszkania trzypokojowe o niewiele  mniejszym metrażu niż te czteropokojowe - mają po prostu dużo większą kuchnię, taką samą łazienkę z  WC jak te 4 pokojowe i osobne WC z umywalką. Właściwie to były one lepsze niż te czteropokojowe.  Za to nie miały, w przeciwieństwie do czteropokojowych mieszkań  balkonu. No i lepiej, stwierdziła Ela, nie będziemy musieli walczyć z wszechobecnymi w mieście  gołębiami. A mógłby mi pan  napisać oznaczenie tego mieszkania? Bo jeśli jeszcze nie ma na nie podpisanej umowy to my byśmy je  wzięli. Jacek wyciągnął "stówę" w kierunku pana kierownika, a ten powiedział - momencik, to lepiej by państwo wzięli to mieszkanie obok - też takie trzypokojowe , ale kuchnia jest po północno - wschodniej  stronie budynku, to lepsze niż tamto, w którym kuchnia jest po stronie południowo-zachodniej. Szybciutko wyciągnął z kieszeni mały kartonik  i na nim wykaligrafował oznaczenie tego mieszkania. Jacek oczywiście przytaknął, że oczywiście ma rację, popytał jak idą prace i czy naprawdę skończą w terminie, przepytał czy zawsze tu jest pan kierownik, bo może nie byłoby głupio  gdyby jeszcze  raz tu wpadli, pomierzyli sobie dokładnie mieszkanie, bo przecież czasem i centymetr robi różnicę bo chcieliby mebelki  wcześniej zamówić, pan kierownik podał  na siebie  namiary i odprowadzeni przez pana kierownika  aż na parter opuścili budynek.

Jacek, ale ja nie mam tyle gotówki, musiałabym wziąć kredyt z banku. Eluniu, czyżbyś zapomniała, że masz męża? Od soboty już nie jest "ja", tylko "my." Weźmiesz pożyczkę, ale nie z banku ale z zakładu pracy. Bo się bardziej opłaca. Nie ma odsetek. I to też jest  jedna z wymiernych korzyści pracy u Wojtka.  Spłacimy ją bez problemu. 

Kochanie, ja nie idę na bezrobocie, ja idę na emeryturę, do której zawsze mogę dorobić zatrudniając się gdzieś na pół etatu. Poza tym ja nie jestem bez  zawodu, ja jestem elektronikiem i w tej branży mogę jeszcze popracować. Pożyczkę dostaniesz niemal na "dzień dobry", o co zadba twój szef. No i jak? bierzemy to mieszkanie czy wolisz zrezygnować?  Podoba mi się to mieszkanie, w kuchni będzie można swobodnie jeść bez potrącania się talerzami lub bez noszenia wszystkiego do dużego pokoju. I fajna jest ta łazienka. No więc? Idziemy rezerwować to wskazane przez faceta  mieszkanie? W spółdzielni pani się nieco zdziwiła, ale w końcu podpisali umowę wstępną. 

Teraz Jacek zatelefonował do Wojtka, mówiąc tylko, że muszą porozmawiać, bo coś się wydarzyło i żeby Wojtek wybrał albo  spotkanie w  jakiejś restauracji na obiedzie albo obiado-kolację u nich w domu. Oczywiście Wojtek wybrał spotkanie wieczorne u nich w domu a Jacek już się cieszył na myśl, jak to jego przyjaciel będzie się wściekał pokonując dwie pary drzwi wejściowych domofonem.

Pilnego załatwienia wymagała jeszcze sprawa drugiej części urlopu Eli.  Ela pojechała do swego biura, wzięła pozostałe dwa tygodnie urlopu, w kadrach zmieniła swój status i na razie  nic nie mówiła na temat swego odejścia z pracy.

Potem jeszcze zrobili zakupy na ową obiado- kolację. Gdy  powiedziała, że na kolację będzie pieczona polędwica wołowa  z kaszą perłową na ostro i z rodzynkami, Jackowi nieco opadła szczęka. Nigdy czegoś takiego nie jadłem - stwierdził. No to masz okazję. Jak raz zjesz to się w tym daniu zakochasz. Do tego zrobię sałatkę  trójkolorową. Czy Wojtek jada  paprykę? Nie wiem - ja z nim za często nie jadałem. No nic, to zrobię dwie różne surówki. Ja ci kochanie we wszystkim pomogę, tylko mi powiesz  co mam robić. No pewnie, że ci powiem, głównie będziesz kroił dość drobno  paprykę. I pamiętaj, żebyśmy jeszcze  fetę kupili, taki słony bułgarski ser. A do czego ten ser? No właśnie  do tej sałatki. Ser do sałatki? 

I rzeczywiście Wojtek nieźle się  zeźlił tym podwójnym domofonem.  Ela się śmiała, bo w tym bloku mieszkało wielu wojskowych a ten podwójny domofon to wymyślili panowie z tak zwanej Rady Domu, składającej się z samych mocno starych wojskowych. Rada Domu miała całą masę pomysłów "od czuba" , na szczęście większość ich pomysłów była negowana przez Spółdzielnię.

Danie zaserwowane przez Elę zostało nie tyle zjedzone co pożarte niemal całkowicie. W trójkę zjedli ponad kilogram polędwicy wołowej, a kasza perłowa na sypko podana  na ostro, ale i z rodzynkami też zrobiła furorę.  Sałatka bułgarska też migiem zniknęła.

O Boże, jęknął Wojtek, jak ta twoja żona super gotuje! Czuję, że się będę do was wciąż wpraszał na obiady. Ela, dasz mi przepis? Czy to może zbyt skomplikowane na męski mózg? Tu duże  znaczenie ma  rodzaj mięsa i sposób jego przygotowania i trzeba mieć pomocnika do krojenia warzywek. To była polędwica wołowa. Ale to nic skomplikowanego. Mam w repertuarze kilka  dość ciekawych przepisów, a ty, jako przyjaciel Jacka  zawsze możesz wpadać do nas na jakieś papu. Ja nawet lubię gotować, zwłaszcza coś nietypowego dla polskiej kuchni.

Następnym razem zrobię wam nadziewane kotlety mielone, ciekawa jestem czy wam przypadną do gustu. 

Przy kawie i lodach z malinami Wojtek nieco "oprzytomniał" i zwrócił się  do Jacka- mówiłeś, że coś się wydarzyło, szczęściarzu, czyżbyś miał zostać biologicznym ojcem? No co ty, nie zdążyłbym wychować. Namówiłem Elę, żebyś z nią  dokładnie omówił, o ile jeszcze jesteś  tym zainteresowany, jej pracę u Ciebie. Ale nic nie ma darmo- ceną jest załatwienie jej pożyczki mieszkaniowej w kasie zapomogowo-pożyczkowej. Byliśmy dziś w spółdzielni, chcemy jednak zmienić to mieszkanie a w rozliczeniu dajemy to  i dopłatę. Ja mam forsę na lokacie jeszcze przez rok. To jest jedna sprawa. Druga - masz jakieś kontakty by można szybko wszcząć sprawę o usynowienie  Konrada?  

Elu, naprawdę byś zaczęła u mnie pracować? No to możemy się jutro spotkać u mnie w gabinecie. W Biurze przepustek będzie na Ciebie czekać od godz, 11,00 przepustka imienna. Jacek wejdzie jeszcze na swojej służbowej. Byłoby miło gdybyś dotarła do mnie tak około 12,00.

Co do byłego Eli - zaczniemy poszukiwania.  Najlepiej byłoby znaleźć go tam na miejscu i łagodną perswazją mu wytłumaczyć, że powinien podpisać zgodę na adopcję Konrada. Można też zacząć działać dwutorowo - przekonać dziadków, żeby wycofali swe poręczenie. Za kilka dni będę coś więcej mógł o tym powiedzieć. Przepraszam cię  Elu, ale straszliwy dupek z tego facecika. To trzeba nie mieć rozumu i oczu, żeby  zostawić taką kobietę i dziecko.

Powiem ci, Wojtku, że teraz to jestem mu wdzięczna, za to, że mnie porzucił. Głupio to brzmi, ale tak jest. Poza tym staram się do wszystkiego co mnie spotyka  w życiu podchodzić już nieco spokojniej- zakładam, że co mnie nie zabije to mnie wzmocni, czegoś mnie nauczy. Przeczytałam wtedy mnóstwo mądrych książek, byłam nawet u psychologa by dowiedzieć się jak w tym układzie wychowywać Konrada.  On się przez jakiś czas bał, że ja też zniknę z jego życia. I wcale mu się nie dziwię - odszedł tata to może i mama odejść. I teraz, gdy widzę jego uwielbienie dla Jacka, jestem potrójnie wściekła na byłego, głównie za to, że ani razu nie napisał do własnego dziecka.  Nawet nie macie pojęcia ile razy musiałam się ugryźć w język by nie powiedzieć czegoś brzydkiego o nim  przy dziecku. Czym prędzej zmieniłam meble w mieszkaniu, nieco je przemeblowałam, wszystko w ramach zacierania pamięci Radka o ojcu. Wiesz Wojtku, był taki moment, gdy zamarłam gdy Jacek powiedział Radkowi, że mnie kocha, a ten się go zapytał, czy my sypiamy ze sobą- nie byłam pewna co Jacek  powie i omal go nie ucałowałam za to, że przyznał się dzieciakowi, że ze sobą sypiamy. I tak ładnie powiedział, że owo sypianie jest cielesnym wyrazem uczuć między mężczyzną a kobietą. Bo ja starałam się zawsze odpowiadać na wszystkie pytania Radka zgodnie z prawdą, żadnych bajek o bocianie lub kapuście. A teraz będzie mnie w tym wyręczał Jacek. Jak na dwunastolatka to Radek jest chyba jeszcze dość dziecinny, ale  widzę, że teraz zaczyna się zmieniać. Z jednej strony nadrabia czas, gdy nie miał przy sobie ojca, bardzo mu brakowało ojca i teraz gdy widzę jak się tuli do Jacka to aż mi łzy do oczu napływają, nie z zazdrości, ale  z żalu, że przez 5 lat nie było przy nim ojca, wzorca który mógłby powielać. A teraz moje dziecko ma wreszcie wspaniałego tatę a na dodatek fajnego wujka, który go traktuje poważnie a nie jak głupiego dzieciaka.

Wojtek siedział na sofie "po turecku", wpatrzony w Elę przytuloną do Jacka. Och, nawet nie macie pojęcia jak ja wam zazdroszczę! Wszystkiego wam zazdroszczę. Nie  wiem Elu, czy wiesz, ale on mi opowiadał o tobie jeszcze w kwietniu, jęcząc, że jest zakochany w kobiecie, którą zobaczył na zdjęciu u sąsiadów. Oczywiście powiedziałem mu, że zwariował. Potem ty byłaś z Radkiem tam 1 maja i śledził cię z ukrycia, udając, że  go wcale tam nie ma. No i wtedy już przepadł całkiem, a na dodatek twoja mama zyskała w nim pilnego słuchacza i ciągle jemu o tobie opowiadała. Potem twój tata przywiózł Radka i część uczuć z  ciebie  przeniósł na Radka. Pierwszy raz w  życiu zainteresowało go jakieś dziecko, no bo to było twoje dziecko, a nie jakieś dziecko. Potem łaził za tobą po lesie, bo się bał żebyś nie  zabłądziła albo sobie  nogi nie skręciła, albo żeby cię dzik nie pogonił albo jakiś miejscowy drań nie  skrzywdził i codziennie o tobie  słyszałem, niestety same zachwyty. Strasznie mnie namęczył nim się zdecydował wreszcie  ujawnić. A ile ci zdjęć porobił z ukrycia - Ela sama, Ela z synkiem, Ela je, Ela na leżaku, Ela w kostiumie, Ela w dżinsach, Ela z rodzicami.A jak już wreszcie ośmielił się i zaczął z tobą rozmawiać to ciągle  słyszałem jaka jesteś mądra, cudowna itp. A najgorsze, że to wszystko jest prawdą i budzi moją zazdrość ale jednocześnie się cieszę, bo kocham go jak brata, którego oczywiście nie mam. Ale mam siostrę.I to dużo młodszą. Ja mu się wcale nie dziwię, gdybym był na jego miejscu też bym się zakochał. No a potem umierał ze strachu, że go odrzucisz bo za stary. Ela spoglądała na Jacka, który tylko głową kiwał a w końcu się odezwał - prosiak z ciebie Wojtusiu, że to wszystko mówisz, no ale to prawda, nie wyprę się tego. Trafiła mnie i zatopiła. Kocham ją i to bardzo. I chciałbym byś ty też znalazł kobietę swego życia. No przecież próbowałem, ale mi się nie udało- odpowiedział Wojtek. No to zacznij szukać w innej grupie wiekowej, sporo jest naprawdę mądrych i ładnych babek tuż po czterdziestce, te mocno poniżej trzydziestki mają za mało mądrości życiowej - doradził Jacek. Nie  żebym ci wypominał wiek, ale jesteś ode mnie starszy.