środa, 11 lutego 2009

Już wszystko było

Wpadł mi w ręce artykuł kolejnego nawiedzonego ekologa - znów wyczytałam, że czekaja nas same powodzie, susze i inne tego rodzaju atrakcje.
Przypomniało mi się, że stosunkowo niedawno skończyłam czytać ksiązkę "Tajemnicze Dzieje Polski' Jerzego Besali.
Otóz anomalia pogodowe nieraz miały miejsca i na ziemich polskich i w Europie.
Zima roku 1647 na 1648 rok zamieniła się we wczesną wiosnę, prawie nie było mrozów, za to wielkie deszcze. Ponadto przechodziły nad Europą huraganowe wiatry i szalały burze - na Mazowszu, w okolicach Szczecina, wokół Hamburga, Bremy, Frankfurtu, Wrocławia, czyniąc olbrzymie szkody, o czym pisali ówcześni kronikarze.
A potem nastąpiło niezwykle suche lato i ataki szarańczy wyniszczajace zbiory na Ukrainie. Zimą nie było czym karmić bydła. Chłopi ukraińscy masowo, wraz z rodzinami porzucali ojcowizny i przyłączali się do Kozaków Chmielnickiego nie tyle z nienawiści do panów Lachów, co z powodu klęski głodu dwóch strasznych dla Ukrainy lat: 1648 i 1649.
Okazuje się, że klęski żywiołowe (naukowo zwane elementarnymi) często są przyczyną dramatycznych wydarzeń w dziejach różnych narodów.
U schyłku XVI wieku, wielkie państwo moskiewskie było wyczerpane niezwykle krwawymi , okrutnymi rządami Iwana IV Groznego oraz pobiciem Rosji przez polskie wojska Stefana Batorego. I może pozbierałoby sie jakoś , gdyby nie fatalna pogoda.
Latem 1601 roku na terenach Wielkiego Księstwa Moskiewskiego bez przerwy padały ulewne deszcze, w wyniku których całkowicie przepadły zbiory. Jesieni prawie nie było, gdyz po lecie nastąpiły bardzo silne mrozy. Na kraj spadła klęska głodu.
Podobna sytuacja zdarzyła się jeszcze w 1603 i 1604 roku, doprowadając do dzikich buntów i przerażających zdarzeń. Aby przeżyć, rodzice sprzedawali w pierożkach , na targach, mięso zabijanych dzieci. Zresztą i w Polsce i w innych krajach Zachodu, w chwilach skrajnego głodu szerzył się kanibalizm.
W czerwcu 1604 roku wkroczył do Moskwy "cudownie ocalały" carewicz Dymitr na czele wspierających go polskich i kozackich oddziałów. Witany był przez mieszkańców Moskwy z wielka radością, zwłaszcza, że w tym dniu świeciło słońce i ludzie nabrali przekonania, ze od tej pory nastąpi poprawa pogody a wraz z nią urodzaj.
Owszem, nastąpiła poprawa pogody, ale Polacy weszli na Kreml, po czym doszło do wielkiej wojny domowej oraz przeciw zaborcom - Polakom.
Bez wątpienia do tego długotrwałego kryzysu przyczyniły sie zaburzenia klimatyczne i klęski elementarne z lat 1602 - 1604.
W latach 1649 i 1650 Polskę i Europę Środkową nawiedziły z kolei niespotykane dotąd powodzie. Wylała Wisła, Wełtawa, Dunaj, Ren, Łaba, Wezera.
W 1652 roku ulewne deszcze doprowadziły do zalania Krakowa i wybuchu zarazy. Nic dziwnego , skoro wg ówczesnych kronik woda niosła duże ilości trupów, ponoc aż około 20 tysięcy. Ludność była dziesiątkowana przez głód i epidemie. Zdesperowani ludzie z Podola, Wołynia i Kijowszczyzny uciekali do Rosji, którą tym razem omijały plagi pogodowe.
Aż nadszedł 1655 rok. Zima była wyjątkowo mrozna i długa. Morze Bałtyckie zamieniło się ponoć w gigantyczne lodowisko. Szwedzi saniami przeprawiali się do Niemiec i stąd do Polski.
Te niespotykane dotąd warunki umożliwiły Szwedom rozpoznanie i przygotowanie się do uderzenia na Rzeczpospolitą. Przez skute lodem cieśniny bałtyckie, Szwedzi przerzucali nie tylko wojska ale i potęzną artylerię. Oczywiście główne siły przetransportowano na statkach i wkrótce potęzne działa i zelazne regimenty Karola Gustawa z łatwościa przepędzały polskie chorągwie, włącznie z osławioną husarią.
Lata potopu szwedzkiego były czasami anomalii pogodowych, które przyczyniały się do pogłębiania kryzysu. Wiosenne oraz letnie deszcze i powodzie doprowadziły w wielu miejscach Europy i w Polsce, do kolejnej fali głodu. Do tego dołączyła sie niespotykana plaga myszy pustoszących, podobnie jak Szwedzi, polskie spichlerze i stodoły.
Nawet dośc bogatą wówczas Litwę też dopadło głodowe barbarzyństwo. ... "ludzie zjadali psy, koty, padlinę...na ostatek rżnęli ludzi i ciała ludzkie jedli i umarłym trupom ludzkim wyleżeć się w grobie nie dali" -tak pisał o tych wydarzeniach naoczny świadek w województwie mińskim, Jan Cedrowski.
Zaburzenia klimatyczne na ogół były katalizatorem przemian, a nawet wywoływały kryzysy gospodarcze i społeczne.
Powodzie na ziemiach Galicji w latach 1844-1845 spowodowały na tych ziemach klęskę głodu i to w chwili, gdy polscy patrioci szlacheccy szykowali powstanie przeciw zaborcom. W 1846 roku doszło do tragicznej rzezi galicyjskiej, czyli ruchu chłopów przeciw dworom pod wodzą Jakuba Szeli. Przekonani przez Austriaków, że winę za ich ubóstwo ponoszą polscy panowie , wymordowali tych, którzy szykowali spisek przeciw zaborcom.
Podobne słoty objęły w następnych latach prawie cała Europę, przyczyniając sie do okropnej zarazy ziemniaczanej i całkowitego nieurodzaju zbóz w 1847 roku. Wywołało to największą klęskę głodu aż do czasów pierwszej wojny światowej w Europie.
Przez wiele pokoleń zastanawiano się, jak tłumaczyć wściekłe kaprysy natury.
Ludzie i kronikarze od wieków usiłowali powiązać anomalie pogodowe i klęski elementarne z działaniem Boga.
Współcześni ekolodzy znależli odpowiedz na wszystkie pytania- wszystkiemu winien efekt cieplarniany, wywołany nadmierną emisją gazów przemysłowych do atmosfery.
Jak to- nie było wtedy przemysłu- a jesteście tego pewni?
anabell