Okazało się, że wizyta w Ogrodzie Zoologicznym była wielkim wydarzeniem dla Alka, a Encyklopedia Zwierząt stała się - "niezbędnikiem". Lektorami byli na zmianę dziadek i Teresa. W domu zagościły figurki niektórych zwierząt a Alek stał się wiernym klientem sklepu, w którym można było te figurki kupić. Do słonika, tygrysa, dwóch niedźwiedzi i koników różnej maści dołączyły figurki dinozaurów, tyranozaurów i innych prehistorycznych zwierząt, a na uwagę Kazika, że przecież w ZOO nie było takich zwierząt mały powiedział, że przecież tym zwierzątkom byłoby smutno, gdyby zostały w sklepie.
No tak- powiedział Kazik Teresie- to jest argument nie do odparcia. Mogłyby się biedactwa rozchorować z przygnębienia. No a że są dość brzydkie i patrząc na nie my się możemy rozchorować z przygnębienia ich ewidentną brzydotą to nieistotne. Kochanie, za jakiś czas mu się znudzą i pomyśl, że na całe szczęście nie chce mieć w domu jakiegoś żywego zwierzaka - pocieszyła męża Teresa.
Jacek w przypływie szczerości i ataku samokrytycyzmu powiedział, że dopiero teraz w pełni sobie uświadomił jak wiele stracił, że nie był w czasie dzieciństwa Pawła. No ale przecież nie wiedziałeś nic o tym, że zostałeś ojcem - trzeźwiła go Teresa, a tata popierał ją w pełni. Powinienem był się domyśleć, co się stało- niemal jęczał Jacek.
Wiesz co - przestań się nad sobą roztkliwiać obrugała go Teresa gdy kolejny raz w tym samym tygodniu znów się zadręczał. Zachowałeś się właściwie gdy jej zabrakło, masz przy sobie swego syna, który jest fajnym, mądrym facetem. I mam wrażenie, że jego mama dobrze zadbała o to, żeby nie splagiatował waszej historii. Podobała ci się ta Basia , ale na szczęście szybko "odkryła karty", a jak widać Paweł "nadkochliwy" nie jest. No i bardzo dobrze.
No ale ty mówiłaś, że Basia sprawia wrażenie normalnej, która nie ma przewrócone we łbie - argumentował Jacek. No bo nie ma we łbie przewrócone - jak widać ma tam tak niewiele, że nie bardzo ma się tam co przewracać - zaśmiała się Teresa. Pani cybernetyczka (pewnie by mnie zakatrupiła za ten epitet) ewidentnie miała przewrócone w głowie, bo to kierunek na którym raczej brak kobiet. W jej mniemaniu była nieskończenie mądra, szkoda tylko że tak bardzo wybiórczo, w jednym kierunku. Słyszałeś - nie ma co czytać bo wszystko takie miałkie co teraz ludzie piszą, oczywiście nie tylko w Polsce, TV to w ogóle dno, spód naczynia, w klubie też się jej nie podobało bo zespół jakiś taki źle ubrany, tak jakby zespół amatorski grający dlatego, że ludzie w nim lubią grać (bo kiedyś rodzice posyłali ich do szkoły muzycznej i szkoda zatracić tę umiejętność) powinien być w extra ciuchach, w teatrze to ona też nie bywa bo nie ma na co pójść i Paweł ją dobrze podsumował mówiąc, że jest lekko pieprznięta.
No ale ty z Kazikiem dobraliście się świetnie. Tak - zgodziła się Teresa- dobraliśmy się, ale on mnie znał odkąd wyjrzałam na świat, znaliśmy się, przyjaźniliśmy i każde z nas wdepnęło w całkiem nieudany związek, by po latach zauważyć, że cały czas się kochaliśmy uważając, że to tylko przyjaźń. W ramach przyjaźni świadkowałam na jego sprawie rozwodowej i w ramach przyjaźni brat Zika załatwił mi rozwód "bezbolesny", bez mojego stawania na rozprawie. Muszę tu oddać sprawiedliwość byłemu, że dostarczył sądowi wspaniałych dowodów, że to on jest w100% stroną winną, więc koszty rozwodu on poniósł. I może dlatego, że oboje z Zikiem dostaliśmy w kość w poprzednich związkach teraz dbamy bardzo o naszą miłość starając się dawać sobie wzajemnie tylko dobro.
Spójrz na swoje związki- pierwszy skonsumowany ale nie sformalizowany, drugi sformalizowany, nawet skonsumowany i jesteś rozwodnikiem i nie wiem czy wiesz dlaczego. Jak widzisz to wcale nie jest łatwo znaleźć tę drugą swoją połówkę i z nią iść razem aż do końca życia. Może te 15 lat różnicy między wami przy twoim wielkim zaangażowaniu w życie zawodowe miało wpływ, a może byłeś jej potrzebny tylko przejściowo bo miała od początku jakiś inny plan i byłeś w nim "schodkiem lub poręczą" do jej wymarzonego celu. Nie mam pojęcia, dlaczego cię pozostawiła, bo zdążyłam ciebie poznać i dziwię się, bo jesteś naprawdę fajnym facetem. Ale być może dlatego tak los wszystko poplątał byś mógł być ze swoim synem, byście się mogli spokojnie poznawać i nadrobić zaległości ojcowsko-synowskie. Bo masz naprawdę świetnego syna. Mądry, wykształcony, kulturalny a i po tatusiu przystojny.
Też coś - zaprotestował Jacek- Paweł jest przystojny po swojej mamie, nie po mnie. Teresa zaśmiała się- mogę ci pójść na rękę i powiedzieć, że po was obojgu, ale to skóra zdarta z ciebie. Ażeby wszystko jeszcze bardziej poplątać to ja, tak wewnątrz siebie, uważam cię za mentalnego ojca Kazika i dlatego nie zaprotestowałam, gdy Alek zaczął nazywać cię dziadkiem. Zresztą Kazik jest do ciebie bardzo przywiązany. I dlatego mnie przywiózł do ciebie na to rozdanie nagród. Chciał ci koniecznie udowodnić, że stać go na kogoś lepszego niż Anka i że się ze wszystkim już pozbierał. Byłeś dla niego wzorcem. I nie zdziw się, gdy kiedyś, gdzieś, przedstawię Cię jako swego teścia. Może to dziwne, ale dla mnie więzy krwi mają znaczenie głównie w medycynie a właściwie w genetyce. Można kochać kogoś z kim się nie ma ani kropli wspólnej krwi a można też nienawidzić któregoś ze swoich biologicznych rodziców, a nawet i oboje.
Zaczynam podejrzewać, że ty mnie lubisz- roześmiał się Jacek- a to mi najzwyczajniej w świecie pochlebia. No przecież gdybym cię nie lubiła to bym cię wciąż nie zapraszała, zwłaszcza na wyjazd wakacyjny, więc prawidłowo podejrzewasz.
Coś ci powiem, tylko się nie śmiej- bardzo ale to bardzo chciałbym by Paweł spotkał odpowiednią dla siebie dziewczynę i bym się doczekał jego dziecka - powiedział Jacek. Po prostu marzy mi się bym umierając miał świadomość że on ma rodzinę - żonę, dziecko, że nie jest sam. Teresa popatrzyła na niego poważnie i powiedziała - on dopiero co szczęśliwie ukończył studia, zapewne chce pożyć trochę na luzie a nie pakować się teraz/zaraz w poważne obowiązki. Do małżeństwa trzeba dojrzeć bo to całkiem ciężki kawałek chleba. On jest w o tyle dobrej sytuacji, że ma własne mieszkanie i ma już pracę, która chyba mu odpowiada, bo nie słyszałam ani razu by narzekał na pracę.
Rozmowę przerwało "pikanie" telefonu- Teresa zerknęła na ekran i powiedziała-zaczekaj, muszę odebrać, dzwoni Franek. W kilka minut potem powiedziała- to cudownie, ucałuj je obie ode mnie, zaraz pójdę to powiedzieć moim chłopakom. Potem powiedziała do Jacka - żona Franka pół godziny temu urodziła dziewczynkę. Ponoć duża, zdrowa, wrzeszcząca i Franek cały w skowronkach. Coś mi się wydaje że trochę jakby przed terminem, no ale skoro dzidzia zdrowa to wszystko jest w porządku. Będzie miał Alek koleżankę. No to jak będziesz z nim rozmawiała to pogratuluj im ode mnie - poprosił Jacek. Sam mu pogratuluj, przecież go znasz i masz do niego numer. Będzie na pewno wzruszony- świeżo upieczony tata niemal 45-latek to będzie tata-wariat. Idę powiedzieć tacie i Zikowi. Wpierw pójdę do Zika, a potem do taty i dyrektora tego zwierzyńca.
Wpierw poszła do gabinetu Kazika, który chociaż akurat z kimś wiódł jakąś służbową rozmowę przygarnął ją mocno do siebie i usadził na swoich kolanach. Po zakończeniu rozmowy wycałował ją czule, potem zapytał czy Jacek jeszcze jest, bo jeśli jest to fajnie, a Teresa powiedziała - Frankowa urodziła dziewczynkę, podobno duża i wrzeszcząca.
Eeee, to chyba jakoś przed czasem- zastanowił się Kazik. No mnie też się zdaje, że trochę przed czasem, tak ze dwa tygodnie - zgodziła się Teresa. No ale skoro duża i wrzeszcząca to pewnie zdrowa. Zadzwonię do niego trochę później, teraz pewnie obdzwania pół Europy. No wiesz, podejrzewam że i pół Afryki poinformuje o tym fakcie- zaśmiał się Kazik. A co robi nasz Słodyczek? Słodyczek zapewne karmi lub leczy zwierzęta w swoim ZOO- tata jest razem z nim. A nasz przyjaciel Jacek marzy żeby się Paweł ożenił i oszczenił nim on odejdzie w lepszy wymiar. Jak to oszczenił? - zdziwił się Kazik. No bo nie wiem czy jest takie słowo "odziecił". No to pójdę teraz z tobą do Jacka a potem zajrzę do ZOO. W chwilę później obaj wynieśli się do gabinetu Kazika, a Kazik poprosił o kawę dla nich obu, więc zamiast do Alka i taty Teresa poszła do kuchni, zrobiła kawę i dała "coś do kawy", czyli słodkie naleśniki z gęstym musem brzoskwiniowym, polane sosem czekoladowym. A potem poszła do dziecka i taty i już w progu powiedziała- coś dobrego czeka na was w kuchni, więc zostawcie na trochę to ZOO - są naleśniki z owocami polane czekoladą. A mogę wziąć dinozaula? - zapytał Alek. Możesz , ale tylko jednego i nie wolno mu jeść naleśnika z czekoladą, czekolada szkodzi zwierzętom.
Przy tym lunchu Teresa powiedziała dziecku i tacie, że Frankowa żona urodziła dziewczynkę, więc tata może zatelefonować do Franka i do jego ojca z gratulacjami.
A kiedy tam pojedziemy? spytał Alek. Pewnie wtedy, gdy dziecko skończy trzy miesiące. Nie odwiedza się takich świeżo urodzonych dzidziusiów- tłumaczyła dziecku Teresa. Wujek Franek przyśle nam zdjęcie maleńkiej. Ona jest duuużo mniejsza niż twój braciszek Tadzik. Pokażę ci centymetrem na blacie stołu jakiej jest długości. I Teresa poszła po centymetr, odmierzyła na blacie 51 centymetrów i pokazała małemu mówiąc - pomiędzy tymi kreskami zmieściłaby się córeczka wujka Franka. Wszyscy ludzie gdy się tylko urodzą są właśnie takiej długości. Alek patrzył się na Teresę jak na zamorskie stworzenie, więc poszła po album, by mu pokazać jaki był malutki. I ona jest? No przecież mówię ci, że właśnie ją ciocia Joasia urodziła. Dzieci rodzą się malutkie, bo nim się urodzą są w brzuszku swojej mamusi i tam w ciszy i ciepełku rosną przez dziewięć miesięcy. Gdy już są takiej długości, to wychodzą z brzuszka mamy i dalej już rosną w domu mamy i taty. Ja też? Tak syneczku - wszyscy ludzie są wpierw malutką kropelką, która rośnie w brzuchu mamy i potem się rodzą i już potem rosną poza brzuszkiem mamy. Pokażę ci zdjęcie moje, gdy ty byłeś jeszcze w moim brzuszku i sobie w nim spokojnie rosłeś. Alek wpatrywał się w zdjęcie wyeksponowanego brzuszka Teresy i zapytał a ja? Teresa pokazała swój ciążowy brzuszek w dzień przed porodem i powiedziała- ciebie nie widać, bo jesteś tam w środku, w moim brzuszku. O, a na tym zdjęciu jesteś gdy już wyszedłeś z mojego brzuszka. Mały pokazał zdjęcie sprzed porodu i powiedział- tu klopelka w bzusku. Tak synku, ale byłeś już tak dużą kropelką, że musiałeś wyjść z brzuszka mamusi bo się już w nim nie mieściłeś. Do taty idę - oświadczył biorąc zdjęcia. Teresa przytrzymała go- tata w tej chwili pracuje w gabinecie z dziadkiem Jackiem, jak skończą to wtedy pokażesz tatusiowi. Jak skończą pracę to sami do nas przyjdą, zaczekaj spokojnie.
Ojciec popatrzył na swą córkę jakby ją zobaczył pierwszy raz w życiu i powiedział - a myślałem że wielki ze mnie nowator, bo zaczęliśmy cię uświadamiać gdy miałaś chyba już pięć lat. Ale odnoszę wrażenie, że on nawet coś z tego załapał. Na pewno załapał- stwierdziła Teresa. A mówił ci już o tym, że panowie powinni sikać na siedząco w domu a na stojąco tylko w miejskich toaletach? A skąd on o tym wie? -zdziwił się tata. A od Kazika. Bo raz byli w toalecie, w której był pisuar dla dzieci i małemu się to strasznie spodobało, to się od razu dowiedział, że to tylko awaryjnie tak się sika, a prawidłowo na siedząco. No właśnie, przypomniało mi się, że mam kupić nakładkę na deskę, żeby zlikwidować nocnik przynajmniej w dzień. Może jutro wyskoczę na zakupy. Nie ma problemu- powiedział tata - przecież albo ja z nim zostanę w domu i zrobisz zakupy, albo ja kupię. Jacek potrafił to ja chyba też dam radę.
c.d.n.