poniedziałek, 10 lipca 2023

Lek na wszystko? - 159

Po raz pierwszy w  swym pięcioletnim życiu  Alek oczekiwał wraz z dorosłymi północy. Teresa przekonała Kazika, że nie  ma sensu go zaganiać do spania skoro dziecina wymyśliła  sobie, że zaczeka razem z całą  rodziną aż przyjdzie  Nowy Rok. Jeśli "padnie" ze zmęczenia to się go zaniesie do pokoju i położy do łóżka.  Tadziś już około godziny dwudziestej zasypiał na kolanach Pawła i został odstawiony do dziecięcego łóżeczka Anetki, w którym na  szczęście jeszcze  się zmieścił, a Franek włączył podsłuch, który nie tylko "dawał głos", ale dodatkowo pulsował czerwonym światełkiem.

Tata, a czy będzie widać ten  Nowy Rok? A jak go nie widać to może on wcale nie przyjdzie? A skąd będziemy wiedzieć, że już nie ma starego roku a jest nowy?  A dlaczego ludzie strzelają gdy ma przyjść  Nowy Rok?  A dlaczego ludzie się cieszą, że przychodzi Nowy Rok?  Kazik rozejrzał się po pokoju w nadziei, że uda mu się w dość przystępny sposób wytłumaczyć  dziecku tę w gruncie  rzeczy dość  zawiłą dla pięciolatka sprawę. Od razu na  wstępie powiedział, że sprawa dni, miesięcy i roku jest sprawą umowną. Wiesz co to znaczy umówić się na coś gdy się w coś bawimy.Tak, zapewnił Kazika Alek -umawiamy się, że ty masz zielone pionki w grze  a ja mam żółte- to taka umowa, prawda? No prawda. No więc na podstawie obserwowania przyrody, ludzie umówili się, że podzielą czas na kawałki i przez to mamy dzień i noc. Dzień i noc tworzą razem dobę, która trwa 24 godziny. I potem składając te kawałki umówili się, że 7 takich kawałków zwanych dobą to będzie tydzień. Sumując tygodnie stworzyli miesiące, a dwanaście miesięcy to jest rok. I to wszystko jest zapisane w kalendarzu. I gdy  mija rok, to od nowa liczy się godziny, doby, dni, miesiące. I zawsze po ostatnim dniu roku następuje kolejny rok, nowy. Gdy już będziesz chodził do szkoły dowiesz się więcej. Jak na  swoje pięć lat to i tak dużo się dowiedziałeś. W  szkole poznasz odrobinę astronomii, poznasz geografię i wtedy lepiej to wszystko zrozumiesz. 

Pytałeś dlaczego ludzie strzelają z tej okazji - po prostu z głupoty i braku wiedzy. Strzelają by odstraszyć zło. A zło to nie jest  coś co przylatuje z powietrza. A cieszą  się, bo mają nadzieję, że w Nowym Roku wszystko będzie im  się układało w życiu lepiej. Ale żeby się coś układało lepiej to strzelanie  na pewno nie pomoże. Może pomóc tylko przemyślenie tego co źle poszło i wymyślenie jak zrobić coś następnym razem żeby było lepiej. A my się zorientujemy, że jest Nowy Rok patrząc na zegar- gdy mniejsza wskazówka będzie na cyferce "12" a większa już troszeczkę za cyferką "12"  to będzie znaczyło, że już mamy Nowy Rok. Więc obserwuj uważnie  zegar. I zaraz z Nowym Rokiem pójdziesz spatuńki. Ale nie ma problemu byś wcześniej poszedł spać - Nowy Rok na pewno nadejdzie, niezależnie od tego czy będziesz  spał czy nie.

Gdy Kazik tłumaczył półgłosem synkowi kwestie związane z Nowym  Rokiem przy  stole  zapanowała cisza i wszyscy wpatrywali się w Kazika uważnie. Gdy  skończył, tata Teresy powiedział - świetnie to dziecku wyłożyłeś biorąc pod uwagę fakt, że Alek siłą rzeczy niewiele jeszcze  wie o świecie.  Potrafisz dostosować tłumaczenie zjawiska do poziomu słuchacza. Ze studentami, synku, pójdzie  ci łatwiej, bo już więcej o wszystkim  wiedzą. Alek siedział przytulony do Kazika, oczęta mu  się kleiły,  ale twardo wpatrywał się w zegar. 

No popatrz tato - rośnie  kolejny "nocny Marek" powiedziała  Teresa. Tata uśmiechnął się - on nie ma po kim być typem skowronka, wy oboje to takie  nocne  Marki jesteście. Mama twoja też do skowronków nie należała.  Tuż po północy Alek zameldował, że już jest Nowy Rok, wszyscy sobie wzajemnie złożyli życzenia i się wycałowali, a Kazik zaniósł Alka do przydzielonej im sypialni, mówiąc, że niedługo i oni pójdą spać.  Gdy Kazik układał Alka do snu nadeszły życzenia noworoczne od Krisa, na które Krisowi odpowiedziała Teresa, co tak bardzo zdziwiło  Krisa, że aż zatelefonował, pytając  czemu Kazik nie odpisał. Po wyjaśnieniu przez Teresę sytuacji prosił by złożyła  wszystkim  życzenia i powiedział, że on z Anisą są na ulicznym Sylwestrze, ale zaraz  się wybierają do  domu by coś ciepłego jeszcze  zjeść przed  snem.  

Teresa trąciła łokciem Franka i powiedziała - wyślij do swoich pań życzenia  noworoczne, pokaż, że jesteś facetem z klasą, bo wszak jesteś!  Eeee, ona pewnie już od kilku godzin śpi. Nie szkodzi, najwyżej przeczyta to rano. A ona wie, że u ciebie jesteśmy? Bo jeśli wie to złóż jej życzenia od nas. A nawet jeśli nie wie, to niech  się dowie, że nie jesteście z tatą sami i że my jesteśmy. Niech  się nauczy, że są takie  sytuacje w życiu, że nie  zostawia się rodziny samej. Głupia gówniara, podpadła mi. Dawaj tego smartfona, ja napiszę w twoim imieniu a ty tylko wyślesz.  Nie panikuj, trochę lodu na głowę jej  się przyda. Franek podał jej swój smartfon a Teresa napisała: "Kochana moja, szkoda że Cię z nami nie ma, masz życzenia noworoczne od Teresy, Aliny, Kazika , Pawła oraz Jacka i taty Teresy, dzieci już śpią a my sobie troszeczkę szalejemy. Całuję Anetkę i Ciebie, Franciszek."  P.S. Twojej Mamie też dobrego Nowego Roku życzę".

Ostro poszłaś- stwierdził Franek. Ja poszłam ostro? To ona poszła ostro, ja  tylko odegrałam jej zagrywkę. Niech nie będzie taka pewna. Ona i tak nadal sądzi, że ty i ja byliśmy kiedyś parą. Jeszcze jakieś  selfie by się przydało. Poczekaj - ustawię wyzwalacz na 4 sekundy. Stańcie razem, ja się wcisnę obok Zika jak nastawię. Dziwny trafem zdjęcie wyszło całkiem dobrze i Teresa  zaraz je przeniosła na smartfony Zika, Aliny i Pawła i swój. Widzisz Franiu - to jest efekt sześciu lat mojej pracy w CHZ. Nie zostawiać niczego bez  rozliczenia. A kiedy jedziesz po nich na lotnisko? Nie jadę, ten pociotek ma  samochód na lotnisku i podwiezie Joannę z Anetką do domu, wracają w Trzech Króli. Ona ma Twoje nazwisko czy przy  swoim została? Moje. Jeśli mi się uda ustalić jakim lotem wracają to pojedziesz po nią i Anetkę na lotnisko. Chyba że marzysz by tu gościć teściową i tego pociotka. Ja nadal podtrzymuję niektóre kontakty złapane w Orbisie i kilku liniach lotniczych, np. w KLM. Tylko jeśli się  dowiem to nie wygadaj się skąd  wiesz, bo wtedy nie opędzisz się od nagabywań by gdzieś kogoś wyeksportować  samolotem. Po prostu wiesz i tyle.

No coś ty - ostatnio byłem w Paryżewie- nie sam, kilka osób nas  było i ona nie mogła  pojąć, że nie chcę jej do Paryżewa zabrać, żeby sobie  zrobiła  zakupy. A po co chciała tam lecieć? Po biustonosz, bo ja jej powiedziałem, że nie będę miał czasu na latanie po sklepach a nie wiem czy będzie  coś takiego w strefie bezcłowej.  Oj,przesadza dziewczę, teraz w Polsce jest od  groma i trochę  dobrych biustonoszy. Jest spory import a nawet tubylcze  firmy szyją całkiem niezłe. Teraz to jej potrzebny tylko taki do karmienia, a jak przestanie karmić to się jej rozmiarek  zmieni. Niech sobie poszuka  w sieci, tam podają jak ma sobie  rozmiar dobrać. Czytać wszak potrafi, centymetrem pomierzyć obwody w dwóch miejscach to przecież żadna sztuka, złożenie zamówienia też  zerowy problem.  Poza tym we  wszystkich sklepach które nimi handlują można ów fragment garderoby przymierzyć. Może tylko poza budą na bazarze, bo tam przymierzalni nie ma.

O 1,30 w Nowym Roku jeszcze raz złożyli sobie  wszyscy życzenia i poszli spać. Gdy Teresa z Kazikiem trafili do "swego" pokoju Kazik cichutko powiedział do żony - coś nie najlepiej trafił Franek z tą Joanną. Fakt - potwierdziła Teresa. Mgr przed nazwiskiem nie gwarantuje wcale wysokiej kultury osobistej, to tylko znaczek świadczący o wiadomościach  zawodowych. Wyspowiadał  się  dziś nieco przede mną. Żal mi go bo to bardzo porządny facet i ma tak, jakby się ożenił  ze ścianą. A śmiałam  się kiedyś gdy mama mówiła, że należy wybierać osoby ze  swego środowiska. Jeszcze i tak nieźle, że ta jej famuła nie mieszka tuż za rogiem. A te chrzciny w Rzymie to mnie zupełnie rozłożyły.  Widocznie  formułka wygłoszona nie po polsku a po łacinie lub po włosku ma większe znaczenie.  Powiedziałam Frankowi, że musi ją nieco podciągnąć poziomem w górę a przed każdym spotkaniem na nieco wyższym poziomie  dać jej wytyczne z rodzaju o czym ma rozmawiać i czego nie mówić. Tak zwane "dobre maniery", które przez wiele lat były odłożone  ad  acta i wyśmiewane  jednak wróciły do łask  i nawet ci co je  wyśmiewali to się już ucywilizowali, choć czasami im słoma z lakierek wyłazi. 

Bardzo ładnie i mądrze Franek z ojcem przerobili  ten dom. Alina zadziwiona i zachwycona. I coś jej chodzi po głowie, że niektóre pomieszczenia  zostały po to ukryte by był niższy podatek, ale obie nie mamy pojęcia dlaczego  tak  było. Ja to niektóre  rzeczy wiedziałam jedynie z podsłuchu, bo nam w domu nie mówiono, żebyśmy nie wypaplały w  szkole. 

Ale i tak miałaś lepiej niż ja, bo  na okrągło słyszałem, że muszę dawać przykład młodszemu bratu a jedyne na co miałem ochotę by mu dawać to było  kilka razy  dziennie czymś twardym i ciężkim po łbie.  We  wszystkim mi ten dzieciak przeszkadzał. Mama to była bardziej trzeźwa, ale ojciec to piał z  zachwytu. Bo ja to pierwsze zdanie z sensem powiedziałem gdy miałem trzy lata i to przeszło do historii bo zażyczyłem sobie czekolady i powiedziałem to bez  seplenienia i jeszcze na pytanie ojca dlaczego wcześnie nie mówiłem powiedziałem, że mi się nie chciało mówić. Ojciec omal wylewu nie dostał ze złości. A Kris to paplał jak stary już gdy miał półtora roku. Ty to byłaś słodkim dzieckiem, mówiłaś mało i cicho i zawsze się zgadzałaś na wszystkie  moje pomysły. I tak ci na  szczęście zostało. Ja pewnie już wtedy cię kochałem, tylko o tym nie wiedziałem. 

Dla mnie to byłeś niemal dorosły, dla mnie obydwaj byliście już dorośli a ze mną rozmawialiście i znosiliście  obaj moją obecność i głupotę. No bo byłaś fajnym dzieckiem, nie bawiłaś się lalkami i szybko interesowałaś się np. samochodzikami i lubiłaś gdy rysowałem. A pamiętasz jak mi narysowałeś gołego faceta z dobrze widocznym siusiakiem a potem mu namalowałeś czarną świecówką  majtki i powiedziałeś, że nie można takiego gołego na obrazku zostawić, bo nikt nie chodzi po ulicy z siusiakiem na wierzchu. Miałam ten rysunek wiele lat, spaliłam dopiero z okazji wyjścia za mąż. 

A ja pamiętam z jakim zdumieniem "odkryłem" w klubie, że gdy tańczę z tobą tango to czuję twoje piersi i byłem pół żywy z podniecenia i przerażony, że może to widać. A teraz to wszystko moje i mogę do woli pieścić i całować. Nie mam pojęcia jak to robisz, ale nadal wciąż mi ciebie brakuje i ciągle mi ciebie mało. I za każdym razem w pewnym sensie odkrywam cię na nowo. Dla mnie to istne misterium a nie zwykłe zaspokojenie pożądania. Zik, ja po prostu reaguję na to co ty robisz, bo kocham ciebie i każdy twój dotyk, przytulenie, pocałunek wyzwala określone moje reakcje, z których ja nawet nie bardzo sobie zdaję sprawę. Najchętniej to bym  się od ciebie nawet na kilka minut nie odrywała. 

W minutę później Alek ze swojej części małżeńskiego łoża mamrocząc coś przez sen przeczołgał się przez Kazika i ulokował się  pomiędzy nimi, przytulając  swoim zwyczajem głowę do Teresy, ciągnąc rękę Kazika do siebie i swe nóżki kładąc na jego  brzuchu. No popatrz, jak się nami rozporządził cichutko zaśmiał się Kazik. Delikatnie zdjął nóżki dziecka ze swego brzucha, przemieścił się za plecy Teresy i objął oboje mówiąc - tę resztkę nocy prześpisz między nami, ja też chcę  się do ciebie  tulić.

Noworoczny ranek rozpoczął się około południa. Śniadanie jedli w kuchni, Tadziś i Alek siedząc na kolanach  swoich ojców i widać  było, że są bardzo z tego faktu zadowoleni. Dunia dostała swoją kaszę z kawałkami mięsa i ugotowanej marchwi, którą bardzo starannie omijała i w końcu na  misce zostały tylko grube plastry marchwi. Wszyscy się zaśmiewali, ale Franek powiedział, że potem tę marchew "uszlachetni" odgrzaniem w mięsnym sosie i wtedy Dunia ją  zje. Teraz to by ją zjadła gdyby jej dawać tę marchew z  ręki, ale nie chce psa przyuczać do tego typu zachowań. Pies ma jeść z miski, z ręki to może dostać tylko jakąś nagrodę za bardzo dobre wykonanie  jakiegoś polecenia. Nim się wszyscy zebrali nadeszła wiadomość od Joanny. Napisała, że wraca z Anetką sama trzeciego stycznia, Alitalią i żeby Franek po nie przyjechał na lotnisko. Teresa zaraz sprawdziła loty Alitalii, tego dnia samolot przylatywał około godziny siedemnastej. No to przyzwoicie, nie będę musiał zawalać całego dnia pracy- ucieszył się Franek. Ciekawe dlaczego już wraca i to sama z dzieckiem.  Teresa stwierdziła, że ona nie ma pojęcia, ale może dziecko już ochrzczone więc nie ma po co tam siedzieć. Z  dzieckiem w tym  wieku to zerowe zwiedzanie, zwłaszcza, że nie brała wózka a noszenie dzieciaka na rękach to średnia frajda a raczej żadna, bo to jednak kilka  kilogramów mało wygodnych  do noszenia. Ale że się miejsce znalazło to mnie  dziwi- stwierdził Franek.

 Mnie nie -niektórzy odwołują lot nawet na godzinę przed godziną odlotu. Sama tak  kiedyś  wracałam do Polski- biletów nie  było, koczowałam kilka godzin pod drzwiami LOT-u na lotnisku i okazało się, że trzech pasażerów zrezygnowało, lub nie zdążyło na odprawę i się załapałam. Przecież sam  wiesz z jakim  wyprzedzeniem rezerwuje się miejsca - do czasu podróży można ze trzy razy umrzeć i się ktoś może dość nieoczekiwanie  załapać na miejsce. A poza tym po takiej wiadomości to nie jedna by natychmiast przyleciała. Ona naprawdę jest przekonana, że byliśmy parą. Bo ona z tych, które sądzą że faceta z kobietą może łączyć tylko seks a nie przyjaźń. A tu Franiu podwójne  zagrożenie bo my wg niej byliśmy parą a na dodatek to kiedyś powiedziałeś, że Alina ci się bardzo podoba. No bo mi  się podoba- stwierdził Franek. Wiele kobiet mi  się podoba, ale to nie ma  żadnego znaczenia. Zosia Loren też mi się podoba, ale np. Ava Gardner  nie- przecież to nie ma żadnego znaczenia. Jeden lubi stokrotki a ktoś inny róże. A już sobie  wyobrażam, jak ją zżera ciekawość, że jest na zdjęciu Alina a nie ma Krisa. A Kris był jej idolem- że taki śliczny a do tego prawnik.  No cóż- powiedziała Alina - jeszcze  nie przekonała  się na  własnej  skórze że "nie wszystko złoto co się  świeci."

                                                                       c.d.n.