środa, 9 sierpnia 2023

Lek na wszystko? - 178

  Wieczorem, tego dnia  w którym Teresa i Kazik podpisali u notariusza umowę wynajęcia na rok ich mieszkania Frankowi, zatelefonował Kris, z pytaniem czy może do nich  wpaść, bo aktualnie  dość  nagle musiał wpaść do Polski. A ponieważ, nie wiadomo dlaczego zatelefonował na numer Teresy, a nie Kazika, Teresa  dała  swój telefon mężowi mówiąc  - to Kris, jest w Polsce, chce przyjść - wyszeptała, jednocześnie zakrywając dłonią mikrofon.

Kazik zrobił "wielkie oczy" i  zamiast Teresy odpowiedział  bratu - no jasne, że możesz, tylko nie  rozumiem dlaczego nie  zatelefonowałeś gdy jechałeś w tę stronę. Po niecałej minucie Kazik oddał telefon Teresie mówiąc - mogę  się założyć, że dotrze tu za 10 minut, bo jest gdzieś w pobliżu a nie u  siebie  w domu. Czasem mam wrażenie, że jest ode mnie 25 lat młodszy a nie  tylko pięć. Teresa przytuliła  się do męża i powiedziała - nie bądź  wciąż na niego wściekły - siedzi chłopak sam w obcym kraju i pewnie mu trochę smętnie - powiedziała. Guzik  mnie jego smutki obchodzą. Siedziałem sporo lat na obczyźnie i jakoś to przeżyłem. A za kilka sekund dodał - no dobra - ja miałem  ciebie  do pogadania od  czasu do czasu.

Rzeczywiście Kris był gdzieś w pobliżu bo bardzo  szybko odezwał się domofon. Z pokoju taty wychynął Alek mówiąc - a kto do nas przyszedł?  Wujek Krystian - poinformowała go Teresa. A ty już obejrzałeś z dziadkiem film? Jeszcze oglądamy. No to idź obejrzeć do końca i wtedy przyjdziesz  się z wujkiem przywitać - stanowczym głosem powiedział Kazik. Głowa Alka szybko zniknęła z pola  widzenia Kazika i mały delikatnie  zamknął drzwi. Teresa trąciła łokciem Kazika - wystraszyłeś  małego, tropnął się, że jesteś  zły. 

Kazik uchylił drzwi wejściowe i czekał na brata. Gdy zobaczył wysiadającego z windy brata to aż  się wzdrygnął - z windy wysiadł ktoś podobny do Krisa, czyli Kris z idealnie ogoloną na łyso czaszką. Kazikowi niemal szczęka opadła i gdy Kris doszedł do drzwi mieszkania zapytał - co ci  się stało? miałeś jakiś  wypadek?  Kris przecząco pokręcił głową - nie,  nie miałem wypadku. Kazałem ogolić  się na łyso, żeby wspomóc Anisę. Po tych  wszystkich lekach, chemiach i naświetlaniach straciła  włosy, więc się ogoliłem w ramach solidarności z nią. A ona w ubiegłym tygodniu naćpała się leków przeciwbólowych i nasennych i  popiła je alkoholem i zwyczajnie  umarła. Nie wiem skąd w  szpitalu miała alkohol.

To straszne- powiedziała Teresa. Gdy ostatni raz ją widziałem, powiedziała że przeczytała swoją pełną diagnozę i wie, że nie wyjdzie ze szpitala do domu tylko do hospicjum,  z którego już nie  wróci. I tej nocy odeszła - w ręce miała  małą karteczkę z nabazgranym jednym  zdaniem - wychodzę  stąd na własnych  warunkach. Byłem oczywiście przesłuchiwany bo  byłem jedyną odwiedzającą ją osobą. Wczoraj był pogrzeb. Byłem ja i jedna  koleżanka z miejsca jej pracy. Wziąłem tydzień urlopu i przyjechałem. Przed  wyjazdem zmieniłem mieszkanie - nie będę w stanie mieszkać tam bez niej. Szpital twierdzi, że miała jednak szansę na  powrót  do zdrowia i że po prostu nie  wytrzymała tej  choroby psychicznie. Czy mógłbym dziś przenocować w  waszym zapasowym mieszkaniu? 

Myślę, że może będzie lepiej gdy przenocujesz tu, u nas. Jest tu zapasowa sofa w moim gabinecie - chodź, pokażę  ci jak to wygląda - powiedział Kazik. Poczekaj- niech  wpierw  spokojnie  zje z nami kolację. Alek zaraz z dziadkiem do nas dołączą.  Kazik jednak zabrał brata do swego  gabinetu a Teresa  szybko poszła do taty i na ucho wyszeptała mu co zaszło. Alkowi zaś powiedziała, żeby przypadkiem nie  zapytał  się wujka Krisa czemu ma zgolone włosy. 

Chyba zjemy w pokoju, bo przy kuchennym  stole będzie nam po prostu ciasno - zarządziła.  W trakcie gorącej kolacji Teresa powiedziała - przeprowadzamy się do Berlina i to mieszkanie na razie na rok wynajmie od nas Franek bo chce koniecznie sprzedać ten dom z ogrodem. Ma po prostu dość dojazdów do pracy i z pracy do  domu, bo wciąż  są korki. Jeśli będzie im  się tu  dobrze mieszkało to kupi to mieszkanie. A chałupę sprzeda  zapewne dobrze, bo dom jest odnowiony, doszły trzy nowe pokoje i ogród jest zadbany no i jest nawet garaż.

To wy się definitywnie stąd  wyprowadzacie? Co się  stało?  Przecież miałeś przejść na  Politechnikę - zdziwił się Kris. Przeszedłem i bardzo szybko zrezygnowałem- nikomu nie jest tu potrzebna moja wiedza i moje pomysły. Poza tym tu  nie jestem "po linii i na  bazie",  spędziłem kilka lat w nieodpowiednim dla Polaka miejscu, pracując dla naszych  wrogów no i nie popieram aktualnej władzy, więc  zwinąłem żagle i przenosimy się do Berlina. Tak  się fajnie  złożyło, że tam moje  pomysły konstrukcyjne są dobre i od pierwszego października zaczynam pracę. Będziemy mieszkać w jednym budynku z Kurtem, co jest bardzo dobrym  rozwiązaniem, bo Tesi i Alkowi będzie łatwiej opanować niemiecki. A jeśli będzie  się nam dobrze  mieszkało to po prostu kupię te pół willi i ogrodu, bo wezmę kredyt w banku. Będę go spłacał wynajmując to mieszkanie które tam kiedyś kupiłem - czynsz z jego wynajmu będzie mi spłacał kredyt.

Oczywiście tata będzie z nami, nie  zostanie  tu sam. Niestety Alina z Pawłem i Tadziem nie przeniosą się- bo to dla Aliny zbyt duża  zmiana w jej życiu - za dużo nowych spraw mogłoby się odbić źle na jej psychice - nie pojedzie też z nami w pierwszej połowie września w Bory Tucholskie tak jak w ubiegłym roku, bo powinna  się trochę odzwyczaić od Tesi. Jacek już załatwił dla nich miejsce, w okolicy Modlina, tam też jest sporo lasów. Paweł rozmawiał z tym psychoterapeutą który prowadził Alinę i to on powiedział, że taki  nawał nowych rzeczy jak zmiana kraju, brak znajomości  języka może, pomimo regularnego brania leku zaszkodzić Alinie.

Mam wrażenie, że Franek kupi od nas to mieszkanie dużo wcześniej niż dopiero po roku. I coś ostatnio przebąkiwał, że musi się rozejrzeć za zakotwiczeniem się w Berlinie, tylko będzie  musiał nieco język podciągnąć. On jest francusko - angielsko - arabski w kwestii języków.

No to sporo się u was dzieje - stwierdził Kris. A jakie  jest to mieszkanie, w którym będziecie mieszkać? 

Cztery pokoje z kuchnią, łazienką, WC i sporą suchotką piwnicą. Jest duża kuchnia, regularnie tam będziemy jeść. Rewelacyjną sprawą jest hol bo jest naprawdę duży i Tesia wymyśliła, że tam umieści  się regały z książkami, wyciszy  się  drzwi w pokojach i wstawi się tam duży telewizor.

No a Tesia zawsze mówiła, że nie chce domu z ogródkiem- przypomniał Kris.  To jest ogród, w którym jest trawnik bez żadnych kwiatków-bratków, są tylko drzewa i krzewy, nie ma żadnych grządek z warzywkami. Trawnik kosi zawsze Kurt , a krzewy i drzewa raz do roku przychodzi ogrodnik i przycina  co trzeba- zresztą Kurt dobrze wie co Tesia myśli o przydomowych ogródkach - wyjaśnił Kazik.

To kiedy osiądziecie w Berlinie? Chcemy najpóźniej zjechać tam na początku sierpnia. Właściciel tego domu musi całe piętro odmalować i wymienić kuchenkę na indukcyjną oraz  wstawić nową, większą lodówkę i zamrażarkę, a z łazienki wykopać wannę i dać nam kabinę prysznicową. Już z nim to  wszystko omówiłem. Pralkę i zmywarkę kupimy sobie  sami. Mebli stąd nie weźmiemy, Franek chce je mieć. My wszystko kupimy tam. Bo tak się składa, że gdybyśmy stąd ciągnęli to wszystko co tu jest to trzeba by wziąć dwa wozy meblowe, co nieźle by kosztowało. A tak to pojedziemy  znów tam na 3 dni i być może, że ja zostanę dłużej by odebrać zamówione meble (te z IKEI zamówię razem z montażem) a Tesia wróci do Warszawy pociągiem. Jest o tyle fajnie, że gdy wyjeżdżamy Jacek ma tu na  wszystko oko. W te Bory Tucholskie to pojedziemy od 1 do 15 września i chcemy jechać już stamtąd, po przeprowadzce. Obliczyliśmy z moim naczelnym (bo z nim jedziemy w te  Bory), że dojedziemy tam  swobodnie dwoma  samochodami w niecałe  sześć godzin. Wpierw A2 do Poznania i  z Poznania S5 do Tlenia.  Oczywiście tata jedzie  z nami.   

A ponieważ w tamtym mieszkaniu są drewniane podłogi to nie będziemy mieli wykładzin dywanowych. Kurt się śmiał, że powinno się tam wydezynfekować ściany, żebyśmy nie zakazili  się pomysłem wyjazdu stamtąd do Brazylii, bo ci co się właśnie stamtąd wyprowadzają jadą do Brazylii, bo tam podobno świetnie płacą i sporo Niemców już tam wyjechało. 

Tę noc Kris spędził na sofie w gabinecie Kazika, do siebie pojechał dopiero po śniadaniu, a Kazik i Teresa zabrali  się za pakowanie dobytku w pudła. Teresa umówiła  się z tatą że ona zajmie się pakowaniem jego rzeczy, żeby jak najdłużej przyjaciele  byli ze  sobą. 

W tydzień później Kurt   poinformował Kazika, że  "facet z żoną i dzieckiem już polecieli, meble po nich rozeszły się po ludziach jak ciepłe bułeczki bo oddawali za darmo", a ekipa właściciela już zabrała się do roboty,  zabrali  to co ma być wymienione na nowe oraz  wannę z łazienki i zdaniem Kurta to jakaś dobra ekipa i Kurt postara  się wziąć na nich namiary. Tata się trochę dziwił, że  ci wyjeżdżający nie  sprzedawali tych mebli tylko oddali je darmo,  więc Kazik wyjaśnił tacie, że oni tym sposobem  zaoszczędzili czas i pieniądze. Bo gdyby je  sprzedawali to trwałoby to nieskończenie długo, ludzie by się im szlajali przez kilka  dni i wybrzydzali a gdyby coś nie znalazło chętnego i trzeba by wywieźć na  składowisko to przecież transport kosztuje a na dodatek można to robić  tylko w określonych  godzinach  a nie  w dowolnym  czasie. I, jak  słyszał,  to często trzeba odstać w kolejce do wjazdu na ten  teren.  Kazik poszedł do stolarza po platformę do przewożenia ciężkich rzeczy, żeby nie przenosić opakowanych pudeł, tylko je przewozić - była to gruba płyta  na czterech kółeczkach. Alek był nią zachwycony! Bardzo  chciał rodzicom pomagać i nieco się  zmartwił, gdy  się dowiedział, że najbardziej im pomoże gdy uda się na spacer z dziadkami,  ciocią Alinką i Tadzisiem. Już  wcześniej obaj  dziadkowie umówili  się, że drugie śniadania będą w trakcie pakowania  się Tesi i Kazika spożywane głównie u Jacka.  A Jacek w  wielkiej tajemnicy powiedział  swemu przyjacielowi, że Paweł "potajemnie" uczy  się niemieckiego.  A ojciec  Tesi  przyznał się, że on też się doucza, żeby potem go ręce nie bolały  od mówienia. No to ja mam pomysł - powiedział "dziadek Jacek"  - włącz w to Alinę - poproś ją by cię odpytywała ze słówek. Ona ma bardzo dobrą pamięć i podejrzewam, że  szybko by się nauczyła tego niemieckiego, gdyby tylko zaczęła. Powiesz, że nie możesz teraz Tesi  tym obciążyć bo przecież oni się namiętnie pakują. Ja nic nie mówię, ale widzę, że Paweł bardzo chciałby jednak wyjechać. A poza tym, tylko się nie śmiej -  on traktuje Tesię tak jakby była jego mamą i bardzo przeżywa, że  wy wyjedziecie.  A wszystko przez  to przyjęcie z okazji jego magisterki i przez te portrety które nam sprezentowała. Masz Tadeuszu naprawdę świetną córkę!

Wiesz, ja tak w głębi serca czuję, że z tego odzwyczajania Aliny od Tesi to nic nie wyjdzie a my wszyscy będziemy za sobą tak tęsknić, że pomimo obaw pana terapeuty to wy też  się przeniesiecie do Berlina- może nie w tym roku, ale może już w następnym - powiedział dziadek  Tadeusz.   I zapewne one obie  wydadzą mnóstwo pieniędzy na telefony i listy.

A wiesz, że Franek na razie na  rok wynajął nasze  mieszkanie a potem chce je kupić? - ma po dziurki  w nosie tego mieszkania pod  Warszawą. Bo niewątpliwie dojazdy do i  z pracy są uciążliwe a na dodatek  to on musi i zakupy robić. Poza tym jego ojciec nie kocha  swej synowej, czemu się akurat  nie  dziwię bo to pyskate dziewczę i nieco na bakier z dobrym wychowaniem. Ona nie  mówi do niego per "tata" tylko ma taki zwrot  "niech ojciec weźmie i pójdzie  stąd bo mi  przeszkadza". Jak mi powiedział to słowo "niech" jest jej ulubionym zwrotem. A słowa "proszę i  dziękuję" są jej chyba  zupełnie nie znane.

                                                                        c.d.n.