środa, 3 grudnia 2014

Ninka - cz.V

Domek został obejrzany "komisyjnie". Tata Ninki, inżynier budownictwa, który nie
jeden dom w życiu wybudował często pracując przy tym własnymi rękami, dobrze
wiedział co i jak sprawdzac. A mama Ninki wyraznie w myślach już go meblowała.
Ninka natomiast delektowała się położeniem domku, cieszyła się, że domek ma mini
ogródek, taki akurat na jeden klomb kwiatowy, sprawdzała dokładnie co z którego
okna widac. Ponieważ w cenę domku wchodziły meble kuchenne i wyposażenie
pomieszczenia gospodarczego oraz regały piwniczne, dokładnie sprawdzała w jakim
są stanie. Meble w kuchni były robione na zamówienie, bo żadne gotowe nie mogły
tu pasowac. Nie były  może i najmodniejsze, ale bardzo funkcjonalne i starannie
konserwowane. Półki w szafkach czyściutkie, nawet lakier nie był nigdzie porysowany.
Wszystko w jaśniutkim ecru , nawet uchwyty.
Kuchenka  gazowo-elektryczna była pięcioletnia, ale piekarnik nie nosił nawet śladu
używania.
Wszystkie ściany były malowane na biało, ale przecież można było im dodac koloru.
Na parterze wszystkie pomieszczenia oprócz małej sypialni miały podłogi z płytek -
były niewątpliwie łatwe do utrzymania w czystości. Właściciel zapewniał, że  nie są
zimne, bo miały podkład ze suchego jastrychu. Zresztą swym wzorem i kolorem
znakomicie imitowały ciemny drewniany parkiet.
Na górze pokoje, korytarz i garderoba miały parkiet. Łazienka na górze miała okno,
podobnie jak łazienka na parterze. Tam też ściany były białe.
Tata Ninki ciągle zadawał właścicielowi mnóstwo pytań- chciał też wiedziec dlaczego
sprzedają domek. Okazało się, że dotąd mieszkała tu leciwa matka właściciela, ale
teraz wymagała  już całodobowej opieki, więc jest w zakładzie specjalistycznym, a on
sprzedaje ten domek, by były pieniądze na naprawdę dobrą opiekę.
Bo starsza pani była w prywatnym zakładzie opieki, gdzie miała swój pokój z meblami
zabranymi z jej sypialenki.
On z żoną i najmłodszym dzieckiem mieszkają  w dużym domu w Jabłonnie, gdzie
ma własny biznes.
Panowie chyba przypadli sobie wzajemnie do gustu, bo umówili się na najbliższą
sobotę na spotkanie obu  rodzin w Jabłonnie.
Wreszcie wszyscy przeszli do garażu- ten wymagał remontu, bo ściany już były mocno
nieświeże, a regały też były mocno zużyte. Przez lata był wynajmowany różnym
obcym osobom.
Po zakończonych oględzinach, rodzice pojechali do domu Ninki- oni byli zdecydowani
by ten domek kupic, ale Ninka jakoś nie wyrażała entuzjazmu.
Kwota, którą trzeba by za tę frajdę zapłacic była naprawdę spora, a Ninka wolałaby
wszystko finansowac w ramach pieniędzy, które otrzyma za swoje mieszkanie.
Podobał jej się domek, podobała lokalizacja, nie musiała tam dużo zmieniac, nie musiała
również od razu remontowac garażu - wszak nie miała samochodu.
Zaczęła argumentowac, że jak dla jednej osoby to ten domek jest chyba  zbyt duży, że
garaż też jest jej przecież niepotrzebny,  no i że to  naprawdę duże pieniądze.
Rodzice z kolei  tłumaczyli jej, że w życiu to jednak lepiej miec niż nie miec, że na razie
jest sama, ale przecież z pewnością za jakiś czas nie będzie  sama, że strona finansowa
nie powinna  byc dla niej zmartwieniem , bo przecież oni mają pieniądze, które i tak są
przeznaczone dla niej i to wszystko jedno kiedy je ona dostanie- teraz czy np. w chwili
zamążpójścia.  A poza tym tata nadal jest udziałowcem firmy budowlanej za granicą
i oprócz emerytury mają stały dopływ gotówki. 
Nince z lekka opadła ze zdziwienia szczęka, bo nic o nie wiedziała o udziałach ojca
w jakiejś zagranicznej spółce.
Poza tym rodzice zaproponowali, że ten domek kupią z nią do spółki , a gdy będzie
wychodziła za mąż to  zrobią z niego darowiznę dla niej. A i tak dostanie przecież dom
poza miastem, bo oni już sporządzili testament i oczywiście ona jest spadkobierczynią.
Ninka była bardzo zaskoczona tymi wszystkimi wiadomościami - w końcu zapytała,
dlaczego nikt jej nie mówił o tym wcześniej.
Żebyś się nie rozpaskudziła! - odpowiedzieli niemal chórem. Ale ponieważ widzimy, że
masz naprawdę po kolei w głowie, że nie wydajesz pieniedzy na głupstwa, to chcemy
byś miała porządny dom. I wiedz, że zaakceptujemy każdą twoją decyzję dotyczącą
twego życia -  ale prosimy, byś rozważyła naszą propozycje odnośnie tego domku.
To naprawdę jest okazja, domek jest nieduży, raptem 4 pokoje z kuchnią i bardzo dobra
lokalizacja. No i to, że jest podłączony w 100% do miejskich mediów jest  bardzo
istotnym bonusem. Potraktuj to jak nieco lepsze mieszkanie.
Ninka obiecała, że wszystko na spokojnie przemyśli i następnego dnia da im odpowiedz.
Myślenie zajęło Nince dobrych kilka godzin nocnych.
Przede wszystkim pomyślała, że to nawet całkiem zabawne- i ona i rodzice należą do
ludzi małomównych, niechętnie dzielących się swoimi sprawami. 
I to raczej nie  z chęci ukrycia czegokolwiek, ale przekonania, że nie ma o czym mówic
i rozrywac włos na czworo.
Ona nie mówiła rodzicom nic o Miśku, bo według niej nie było o czym - nie planowali
ślubu. Nie opowiadała nic o tym co się dzieje  w pracy- ani rodzicom ani Miśkowi, bo
nie działo się nic szczególnego, więc po co opowiadac o kimś, kogo ani jej rodzice ani
Misiek nie znają.
Poczuła się dumna z tego, że rodzice są z niej zadowoleni, że spełniła ich oczekiwania.
Pomyślała też, że ich  propozycja wcale nie jest zła.
Niewątpliwie będzie jej łatwiej, bo gdy tylko kupią ten domek w trójkę, to ona się tam
będzie mogła od razu przeprowadzic a swoje mieszkanie sprzeda spokojnie, bez noża
na gardle.
Potraktowała tę sprawę jako życiową naukę umiejętności brania tego co inni jej dają -
bo należała do tych, którzy znacznie chętniej i łatwo dawali a przyjmowali wszystko
z wielkim oporem.
I jakoś tak spokojnie myśli jej popłynęły w kierunku Miśka i więcej było w nich
zaniepokojenia i troski o Miśka niż złości.
Jakby na to nie spojrzec, to przez cały czas wspólnego mieszkania Misiek ani razu nie
sprowokował żadnej sprzeczki, niczym jej nie uraził, chociaż ani razu nie powiedział
że ją kocha. Ale cały czas otaczał ją opieką, tyle tylko, że w dyskretny sposób.
Pilnował by jadła śniadania, chociaż sam poprzestawał na kawie,  dbał by zawsze była
jakaś mrożonka w lodówce na wypadek, gdyby Ninka nie zjadła nic w trakcie lunchu.
Robienie kawy i herbaty należało zawsze do niego, jeśli tylko był w domu.
Nim zasnęła pomyślała jeszcze - mam nadzieję, że nie spotkało go nic złego.
Uświadomiła też sobie, że jej rodzice są wspaniałymi ludzmi, którzy wiele jej oferowują
a jednocześnie  nie narzucają jej swej woli.
Tej nocy śnił się jej Misiek - siedział obok niej na tapczanie i szeptał: będzie dobrze,
zobaczysz, będzie dobrze.
Rano wstała pół żywa z niewyspania. Zadzwoniła do rodziców, że zgadza się na ich
propozycję.
                             c.d.n.