czwartek, 10 września 2009

162. Szczęście

W poprzedniej notce napisałam: "szczęście jest umiejętnością". Uważam
to stwierdzenie za słuszne. Odczuwania szczęścia trzeba się po prostu
nauczyć, podobnie jak jazdy rowerem czy też samochodem.

Szczęście jest wielce subiektywnym odczuciem. Mam koleżankę, która
zawsze mówi : ..."my z mężem to nie mamy szczęścia", a ja, patrząc z
boku jakoś nie umiem dostrzec tego braku szczęścia. Mają ładne miesz-
kanie w ładnym, zadbanym osiedlu, są zabezpieczeni finansowe, ponadto
oboje mają dobre (jak na polskie warunki) emerytury. Mają córkę,
która wyszła za mąż z miłości i której małżeństwo jest udane, mają
wnuczkę, która się świetnie rozwija i nie ma z nią kłopotów w szkole.
Kłopoty zdrowotne obojga też mają szczęśliwe finały, choć były chwile
napawające nas obawą, czy jeszcze do nas powrócą. Przyznacie, że nie
wygląda to na splot nieszczęść - lecz ona wciaż jest przekonana o braku
szczęścia. Ale w ich małżeństwie tylko ona ma takie odczucia - jej mąż
uważa, że całkiem niezle im się życie ułożyło, po prostu bywały chwile
gorsze i lepsze, ale całości nie można oceniać negatywnie.

Wiele razy zastanawiałam się dlaczego tak często czujemy się niezbyt
szczęśliwi, lub wręcz nieszczęśliwi, podczas gdy nasi bliscy przyjaciele
odmiennie postrzegają naszą sytuację.
I chyba wiem, skąd to się bierze - są to skutki braku akceptacji siebie.
Dlatego też znacznie więcej kobiet niż mężczyzn czuje się nieszczęśli-
wymi. Wiele z nas ma ogromne kompleksy na punkcie swego wyglądu.

Oglądamy kolorowe czasopisma, a tam same piękne dziewczyny-
wszystkie o idealnych proporcjach, zgrabnych nosach, dużych oczach,
bujnych włosach, strzelistych piersiach, talii osy i dłuuugich nogach,
"zakończonych" szpilkami na 12 cm obcasie. I oglądając te zdjęcia pod-
świadomie zaczynamy sie z nimi porównywać, zapominając że:
wszystkie te zdjęcia podlegają obróbce komputerowej, dzięki której
jest możliwość "podrasowania" urody. Nie zdajemy sobie sprawy jak
bardzo można poprawić wygląd odpowiednim makijażem oraz fry-
zurą. Nie kojarzymy, że nim owa piękność została sfotografowana, cała
ekipa stylistów zajmowała się jej ubraniem, uczesaniem, makijażem.

A ten biust strzelisty to być może jest dziełem zdolnego chirurga
plastycznego, podobnie jak nos, nieco wydatniejsze kości policzkowe,
a wąska talia to efekt liposukcji i usunięcia ostatnich żeber.

My oglądamy te zdjęcia i jedyne co widzimy to fakt,że nasz wygląd
zdecydowanie odbiega od wyglądu modelki czy też aktorki.

Widziałam wynik ciekawej sesji zdjęciowej- na jednym zdjęciu była
aktorka w pełni urody- na zdjęciu obok ta sama, ale bez makijażu,
bez wspaniałej fryzury, w T-shircie, byle jakiej spódnicy, klapkach
bez obcasa. I wierzcie mi- gdyby nie zdjęcie "odpicowanej" aktorki,
nigdy nie wiedziałabym kto jest na zdjęciu zrobionym au naturel.

Ale my, oglądając te zdjęcia nie zastanawiamy się, co się za nimi kryje
i zaczynamy się czuć bardzo nieszczęśliwe, zapominając o jednym-
nie jesteśmy aktorkami i modelkami, które z racji swego zawodu są
zmuszane do przesadnej dbałości o swą zewnętrzność, pomijając
dbałość o swe wnętrze.

A w życiu jest tak , że inni naprawdę mniej oceniają naszą urodę,
a bardziej to, co sobą reprezentujemy- nasz umysł, naszą wrażliwość,
umiejętność współżycia z innymi ludzmi.

Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że gdy same siebie nie akceptujemy
inni też nas nie bardzo akceptują, bo w jakiś niezbadany sposób prze-
kazujemy innym sygnał - jestem kiepska, nie lubię siebie , nie warto
się mną interesować.

Znam b. wiele kobiet mocno odbiegających od wymarzonego przez
wiele pań rozmiaru 36. Większość z nich uważa, że są szczęśliwe.
Są to osoby , które akceptują siebie i mankamenty swej urody. Nie
oznacza to, że o siebie nie dbają. Dbają o to, by ich strój tuszował
wady sylwetki, noszą dobrze dopasowaną bieliznę, mają fryzurę dobra-
ną do typu urody, dobrany przez wizażystkę makijaż.

I mają jeszcze jedną cechę - uśmiechają się często, nawet do obcych,
a przebywanie w ich towarzystwie to prawdziwa przyjemność.

Nadchodzi kalendarzowa jesień, krótszy dzień, mniej światła, mniej
słońca, czas sprzyjający depresjom. A ja proponuję: nie dajmy się
jesieni, poświęćmy ten czas na pokochanie swych mankamentów,
dostrzeżmy wreszcie, jakie są z nas wspaniałe dziewczyny, zapiszmy
się na ćwiczenia stosowne do naszej kondycji, nauczmy się strojem
tuszować wady sylwetki - tej jesieni pokochajmy siebie i wtedy będzie
nam łatwiej dostrzec szczęście.