niedziela, 28 lutego 2021

Wszystko jest.....3

 Zagnieżdżanie się w życiu Julity szło Andrzejowi całkiem nieźle. Starał się by prowadzili bardzo racjonalny i uregulowany tryb życia. Przede wszystkim pilnował by regularnie brała lekarstwa. I jadła. Od nowego roku miał przejść do Instytutu Kardiologii. Pozew rozwodowy już był złożony, jego rzeczy  już niemal wszystkie były przewiezione do Julity. Żeby nieco odciążyć Julitę od obowiązków domowych chodzili oboje na  Obiady Domowe, które w sąsiedztwie serwowała jedna z pań. Były bardzo smaczne i w niewygórowanej cenie. Pani Antonina, która je gotowała, była dumna, że wśród stołowników ma również lekarza i jego  przyszłą żonę. W szpitalu przestał nałogowo brać dyżury, skupił się  bardziej na ukończeniu pisania  pracy doktorskiej.  Julita dostała nową ksywkę - Słoneczko Kochane. Słoneczko Kochane było cały czas pod opieką kardiologa i sądząc po wynikach była to dobra opieka i widmo operacji  się  oddalało, leki pomału  redukowały stan zapalny, a Andrzej dbał, by nic nie denerwowało Słoneczka. Sprawdzał też czy Słoneczko jest ubrane adekwatnie do stanu pogody. A Słoneczko najbardziej w świecie uwielbiało być przytulone do niego.

Urlop rzeczywiście spędzili w Nałęczowie. Słoneczko przeforsowało pogląd, że trzytygodniowe wyłączenie się Andrzeja od pracy zawodowej i pisania doktoratu wyjdzie mu tylko i wyłącznie na dobre zdrowie  fizyczne i psychiczne. Słoneczko Kochane, nie umiem tak nic nie robić- jęczał Andrzej. Ale ty będziesz  tam miał mnóstwo zajęć - zapewniała go Julita. Będziesz mnie wyprowadzał na spacery, bo wiesz, że sama  nie będę spacerować, bo nie lubię, będziesz mnie  rozpieszczał, pomyślimy jak przemeblować  to mieszkanie, żebyś miał wygodny pokój do pracy no i przecież musisz popracować nad tym, żebym cię nie przestała kochać gdy znów się wkręcisz w wir zajęć. Poza tym będziemy wpadać do Kazimierza  n.Wisłą. Pomyśl, ile lat zmarnowaliśmy będąc w oddaleniu od siebie, musimy to nadrobić. Ani się obejrzysz i znów będziesz miał dzień  wypełniony pracą. 

Któregoś dnia, gdy  spacerowali w Kazimierzu  Andrzej zapytał się Julity, czy pamięta jak kiedyś  w szkole, już po lekcjach, chłopcy  skakali jak oszalali po ławkach i on sobie rozbił piszczel o kant ławki i jak ona pobiegła do gabinetu pielęgniarki, namówiła woźną by jej otworzyła gabinet tłumacząc, że musi zrobić koledze opatrunek, wzięła stamtąd wodę utlenioną i dwa nowe bandaże i zrobiła mu opatrunek.  A ponieważ ta noga go okropnie  bolała to matka wzięła go pod wieczór do lekarza, który się zachwycił, jak ktoś wspaniale się tym zajął i pięknie  obandażował mu nogę. Oj tak, pamiętam- to wyglądało koszmarnie- wyskoczyło ci w tym miejscu coś jakby guz z pęknięciem, a był w kolorze śliwki. Wiedziałam, że najlepiej to przelać wodą utlenioną.Lałam na to wodę utlenioną, staliśmy wtedy w dziewczyńskiej łazience, ty z nogą opartą  na desce sedesowej i strasznie mi się płakać chciało z żalu nad tobą. Potem z jednego bandaża zrobiłam coś jakby opatrunek a drugim zabandażowałam. A woźna też była przerażona, ale na drugi dzień pielęgniarce powiedziała, że to ona wzięła  bandaże, bo się skaleczyła. Bo tak naprawdę powinna była zaraz po ostatniej lekcji zamknąć klasę a nas wygonić do domów. A nie zrobila tego.

A skąd ty wiedziałaś co masz z tym fantem zrobić? Z kursu pierwszej pomocy, na którym byłam w czasie wakacji. Czy ty wiesz, że to mnie popchnęło potem by iść na medycynę? Julita roześmiała się- sądząc po tym naszym prywatnym balu maturalnym to intensywnie studiowałeś już wtedy ginekologię i seksuologię. Trudno mi było uwierzyć, że nie było innych przede mną, ale się nie czepiałam. Zawsze ci wierzyłam. Nawet w to, że mnie kochasz. Nie kłamałem, byłaś pierwsza, a że dobrą lekturę zdobyłem, to fakt. A pamiętasz kiedy mnie pierwszy raz  całowałeś? No jasne, pamiętam  - w pociągu gdy jechaliśmy  w dwie klasy do Krakowa.No a potem to notorycznie w kinie i wieczorami gdy się nam udało wyciec z domu. A pamiętasz naszą ławkę w  Łazienkach? Pamiętam, w krzakach za nią stały nasze plecaki. Kochanie, a skąd ty wiedziałeś, że wyszłam za mąż za Włocha i że wyjechałam?  Góralka  mi powiedziała, bo cię raz spotkała na mieście z owym Włochem. Była nim zachwycona i bardzo ci tego męża i wyjazdu zazdrościła. Julita machnęła ręką - widziałam  jak się do niego  ślini. Ale on wcale nie był w łóżku fajny, dbał tylko o siebie. To była jego główna i właściwie jedyna wada. Reszta  była w porządku. Przy rozwodzie się popłakał, no ale skoro ja nie mogłam już mieć "normalnie"  bambini to musiał się rozejść. Na anatomii w ogóle się nie znał, nawet nie sprawdził co to znaczy laparotomia, nie wpadł na pomysł żeby zapytać się jakiegoś lekarza, a ja nie czułam się w obowiązku by  go uczyć. Mnie tabletki szkodziły, a on chciał mieć wygodę. Chyba uznał, że in vitro to zbyt kosztowny  sposób na poczęcie dziecka i dla niego niemal ubliżający- musiałby swe cenne  nasienie do pojemniczka  spuścić. Poza tym - raczej nie był mi przeznaczony. Gdy się spotkałam z  "góralką" jeszcze nie byliśmy małżeństwem, ślub  braliśmy we Włoszech, ja wtedy byłam tu po swoje dokumenty. Może szkoda, że nie wzięłam ani jednego naszego ślubnego zdjęcia, bo sukienkę to miałam super, całą w jedwabnych różach.  Brałaś kościelny  ślub? No jasne, ale jak widać to i święcona woda nie pomoże na taką wredną diablicę jak ja. Andrzej przytulił ją do siebie - a nie  żałujesz, że już nie możesz wziąć ze mną takiego wystawnego  ślubu w kościele?  A to my weźmiemy jednak ślub?  Nie boisz  się?- droczyła się z nim Julita. Weźmiemy, choćbym miał cię do niego siłą zaciągnąć. O nie, nie zrobię ci tej przyjemności- sama przyjdę- śmiała się Julita.

Trzy tygodnie urlopu jakoś szybko minęły. "Obecna" nie stawiała właściwie żadnych oporów w kwestii rozwodu i stosunkowo szybko  jak na ówczesne warunki stała się "byłą". Gdy tylko Andrzej otrzymał kolejny rozwód Julita poinformowała rodziców, że prawdopodobnie wyjdzie za mąż, więc chciałaby, by rodzice poznali jej kolejnego męża. Andrzej słysząc tę rozmowę usiłował dociec, dlaczego użyła zwrotu "prawdopodobnie", czy ma może w zanadrzu jeszcze  innego kandydata? Julita wytłumaczyła, że zdarzają się wcale nie rzadko przypadki, że niektórzy panowie rejterują nawet w dniu ślubu, więc nie należy do końca być pewną, że ślub nastąpi. Ależ ja jestem w 100 procentach pewny, że cię kocham, że chcę być z tobą już do końca mego życia.  Gdybyś nie wyjechała wtedy tak szybko do Włoch pewnie wszystko potoczyłoby się inaczej. A czy ty pamiętasz, że po tym naszym pierwszym razie widzieliśmy się tylko raz a potem na próżno czekałam na telefon od ciebie? Pisałam do Ciebie gdy tylko dotarłam do Włoch, ale ty nigdy mi nie odpisałeś. Więc pozwoliłam się uwodzić Mauricio, który w zakresie tokowania był bezkonkurencyjny. Ale ja nigdy żadnego listu od ciebie nie dostałem!  Przysięgam!  Telefonowałem do ciebie do domu i dowiedziałem się, że wyjechałaś do Włoch i nie wiadomo czy i kiedy będziesz w Polsce. A adresu twoja mama nie chciała mi podać mówiąc, że nie czuje się do tego upoważniona. No ale popatrz sama- to wszystko minęło, nadal kocham ciebie, jesteśmy razem i mam zbyt małą wyobraźnię by sobie wyobrazić życie bez ciebie. I gdy się  zobaczymy z twoimi rodzicami przypomnę twojej mamie, że telefonowałem i prosiłem o adres do ciebie, do Włoch. No to ja ci życzę powodzenia - wszystko co usiłuję jej przypomnieć a jej nie pasuje bo musiałaby się przyznać, że coś, kiedyś  zrobiła niewłaściwie neguje mówiąc:  "nie pamiętam, to było już tak dawno!" Żeby było zabawniej- potrafi tak powiedzieć nawet gdy od takiego wydarzenia minęło zaledwie 2 tygodnie. Chwilami przy rozmowie z nią budzą się we mnie mordercze instynkty- mam ochotę udusić. I dlatego rzadko u rodziców bywam, wymawiając się, że mam niewygodny dojazd. I wtedy słyszę- no to przecież zabierz stąd swój samochód i wtedy zwykle odpowiadam - nie mam w Warszawie garażu. No bo nie mam.Powinnam go w końcu sprzedać- nie lubię nim jeździć, to prezent od Mauricio- podziękowanie za to, że z nim byłam. Lancia lybra, gdyby stał pod domem trzy dni to by zaraz zniknął. Muszę wpaść do notariusza, dać  ojcu upoważnienie by go sprzedał i może wtedy kupię coś mniej pożądanego przez  złodziei. Tata będzie miał zajęcie, a ja święty spokój. Lubię włoskie samochody, ale może kupiłabym raczej coś mniejszego, dobrego do jeżdżenia po mieście. Z drugiej strony to coraz  trudniej z tym parkowaniem w mieście. Ale lubię prowadzić. No to świetnie, a masz przy sobie prawko? Julita skinęła głową- no jasne - zawsze mam, w jednej oprawce z dowodem osobistym. 

Ciekaw jestem czym mnie jeszcze zaskoczysz - chyba zbyt długo byliśmy z dala od siebie - stwierdził Andrzej. Julita przytuliła się do niego -no może tym, że mam znów ochotę na pieszczoty, takie długie, niespieszne, wymyślne. Uwielbiam twój dotyk, uwielbiam te godziny gdy wciąż jeszcze poznajemy co kto z nas lubi. Lubię zasypiać w twoich ramionach, lubię gdy mnie budzisz rano pocałunkami.  Gdy miałeś ostatni nocny dyżur spałam na kanapie, bo nie mogłam zasnąć bez ciebie. Oglądałam jakieś głupie filmy, aż w końcu zasnęłam. Jest źle, bo się za bardzo do ciebie przywiązałam. Słoneczko moje, to jest cudowne a ja muszę tak ułożyć swe  życie zawodowe by nie brać nocnych dyżurów, by wreszcie  skończyć ten doktorat. I być może, że od nowego roku sporo mi się zmieni pod tym względem. Tylko wytrzymaj ze mną jeszcze trochę tych niewygód, to wszystko się wyprostuje.

Do rodziców Julity zajechali po drodze do domu. Rodzice jej przeprowadzili się w miejsce, które kiedyś nie było Warszawą, a teraz było już w granicach Wielkiej Warszawy. Gdy powstawało to osiedle domków jednorodzinnych matka Julity narzekała, że będą mieszkać w szczerym polu, gdzie diabeł mówi ludziom  dobranoc. Swoje trzypokojowe mieszkanie przepisali jako darowiznę dla córki, choć nie byli pewni, czy wróci z Włoch. Gdy wróciła bez męża i się rozwodziła nie żądali  żadnych wyjaśnień, cieszyli się z tego, że wróciła i że  mieszkanie jest teraz jej własnością. Nie powiedziała nigdy co było tak naprawdę przyczyną rozwodu- uznała że to tylko jej sprawa i ewentualnie tego, kto będzie chciał z nią być kiedyś razem. Raz tylko na pytanie matki powiedziała - były zbyt duże różnice kulturowe i światopoglądowe. To bardzo katolicki kraj, ale tak naprawdę tylko na pokaz. Nie ważne było, że mówiłam Mauricio, że nie wierzę- dla niego ważne było, że mogę wziąć ślub w kościele bo miałam świadectwo chrztu. O tym, że Andrzej już był dwukrotnie żonaty też nie zamierzała nic mówić i o tym poinformowała Andrzeja -"bo to  jest tylko twoja i moja sprawa, nie moich rodziców". I tak naprawdę to Andrzej był jej za to wdzięczny, bo jak  mówił- nie ma czym się chwalić, że był idiotą.

W trakcie wizyty u rodziców Julity, gdy jej ojciec poszedł z Andrzejem do  garażu by obejrzeć lancię, Julita wyjaśniła mamie, że Andrzej był jej pierwszym mężczyzną i to z nim czciła ich maturę - indywidualnie w podwarszawskim motelu. I dlatego nie było jej na zdjęciu z balu maturalnego. I że tak naprawdę to kocha go jeszcze od siódmej klasy szkoły podstawowej. A osoby, które wystepowały potem w ich życiu były chyba tylko po to, by oboje mogli się przekonać, że są dla siebie stworzeni. Gdy panowie wrócili z garażu już mówili do siebie po imieniu, a ojciec zgodził się, żeby Julita obarczyła go sprzedażą tego prezentu od Mauricia. 

Gdy wracali od rodziców Julity Andrzej stwierdził, że będzie miał całkiem fajnych teściów. Ale swoich rodziców to on przedstawi jej tylko zdalnie, bo są na antypodach, a tak dokładnie to w Nowej Zelandii. Wyjechali tam przed laty, tylko na wycieczkę i oboje się zakochali w tym kraju i gdy tylko ojciec przestał pracować w MSZ pojechali tam na kolejną wycieczkę i już  nie wrócili. Andrzej się tam wybierał i wybierał ale nigdy nie pojechał. Być może, że pojadą tam kiedyś razem, gdy już skończy tę zabawę zwaną doktoratem. A w domu pokaże jej  filmy z Nowej Zelandii. Bo ładnie  to tam jest i ciekawie. Ej, to nie tylko ja mam cię czym zaskakiwać - stwierdziła Julita.No tak,zupełnie zapomniałem, że od  drugiej licealnej byłem stale bez rodziców. Wpierw bez ojca, potem bez obojga. Byłem pod opieką ciotki, siostry mojej mamy. A ciotka umarła dwa lata temu, była sporo starsza od mojej matki. I wiesz- przeogromnie nie lubiła moich żon. Chyba miała rentgen w oczach, przewidziała, że obydwa małżeństwa szybko mi się rozlecą. Ciekawe co by powiedziała o mnie- usiłowała dociec Julita. Bo ja odkryłam, że odkąd jesteśmy razem jakoś cholernie wysoko skoczyło mi libido. I mam podejrzenie, że skoro miała ten rentgen w oczach to by to odkryła. I co by na to powiedziała?-drążyła temat Julita. Że mi z nieba spadłaś i że to efekt świadomości, że nie  grozi ci niepożądana ciąża i że ten kto przeprowadzał ten zabieg był dobrym fachowcem - chętnie bym mu prawicę uścisnął- stwierdził z uśmiechem Andrzej.

                                                                         c.d.n.