środa, 18 kwietnia 2012

233. Tajemnice

Wydaje się nam, że już wszystko wiemy, nie ma  niczego do odkrycia, bo
świat się zrobił  wielką globalną wioską. W kilkanaście godzin możemy być na
drugim końcu świata. Teoretycznie nie ma na mapie świata białych plam, choć są
miejsca, do których bardzo trudno dotrzeć.
A nagle okazuje się, że są nie rozwiązane do tej pory zagadki, np. znany od
wieków manuskrypt, zwany Manuskryptem Voynicha.
To bardzo dziwny rękopis  - nie tylko nie wiadomo kiedy i gdzie powstał ani
kto go napisał. Nie wiadomo również w jakim języku został napisany.
Oglądałam na kanale History  film o tym rękopisie.
To 17 ksiąg po 16 stron każda, napisanych gęsim piórem na welinowych kartach.
Do czasów dzisiejszych zachowało się ok. 240 stron.
Księga składa się  z sześciu części,  różniących się stylem i w związku z tym treścią.
Umownie badacze podzielili  Manuskrypt na część zielarską, astronomiczną,
biologiczną,  kosmologiczną, farmaceutyczną i przepisy.
Część zielarska bardzo przypomina europejski zielnik średniowieczny, na każdej
karcie jest narysowana  roślina  i prawdopodobnie  jej opis. Tyle tylko,  że
takich roślin nie ma na naszej planecie. Nikt z badaczy tego rękopisu nie był
i nie jest w stanie ich zidentyfikować. Mają przedziwne kształty, zarówno ich
liście jak i korzenie, łodygi, kwiaty. Wszystkie rysunki przypominają mało
staranne szkice, pokolorowane po ich ukończeniu.
Część astronomiczna zawiera diagramy kołowe, głównie z zakresu astronomii
i astrologii.
Część nazwana biologiczną ma dużo tekstu przeplatanego ilustracjami
małych, nagich kobiet kapiących się w kałużach lub pojemnikach połączonych
siecią rur, przypominających ludzkie narządy. Niektóre naguski mają na głowach
korony.
Część kosmologiczna to znów diagramy kołowe z rysunkami przypominającymi
mapy   wysp połączonych groblami..Bardzo dziwne te rysunki.
W części farmaceutycznej znajduje się wiele rysunków części roślin, dużo
opisów oraz rysunki naczyń podobnych do aptecznych słoików.
Od czterech wieków najsłynniejsi kryptolodzy nie są w stanie rozszyfrować
pisma, którym jest napisany tekst. Nie przypomina on żadnego znanego języka,
zapisane słowa nie mają żadnego sensu w którymkolwiek ze znanych języków.
Jakby nie było dość, że nie wiadomo co zawiera tekst, to jeszcze i autor
rękopisu jest nieznany. Zagadka goni zagadkę, same znaki zapytania.
Manuskrypt przez lata przechodził z rak do rąk, na co badacze mają dowody.
Pierwszym właścicielem był angielski alchemik i astrolog dr John Dee, który
w latach 1582-1589 mieszkał w Czechach. Następnym właścicielem był
cesarz Rudolf II, a po jego śmierci  Jakuba Horczicki z  Tepencza.
Po jego śmierci w 1622 roku właścicielem stał się  mieszkający w Pradze
alchemik, Georg Baresch, po którym księgę odziedziczył Jan Marek Marci,
rektor Uniwersytetu Karola w Pradze.Wiadomo, że pózniej tajemnicza księga
trafiła do Collegio Romano, a w roku 1912 została w wielkiej tajemnicy
sprzedana Wilfridowi Voynichowi wraz z innymi manuskryptami.
Wilfrid Voynich był amerykańskim antykwariuszem i kolekcjonerem antyków.
Tajemniczy manuskrypt przez kilkadziesiąt lat nie znalazł nabywców, w końcu
trafił do Biblioteki Rzadkich ksiąg  Beinecke'a Uniwersytetu Yale, gdzie
znajduje się po dzień dzisiejszy.
I nadal nie wiadomo kto napisał manuskrypt , jakie  rośliny są naszkicowane,
w jakim języku jest tekst i co zawiera.
Ciekawa jestem czy ktoś to kiedyś wyjaśni.
A poniżej ściągnięty przeze mnie z sieci (www.niewiarygodne.pl) fragment
strony Manuskryptu, część "farmaceutyczna".