poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Pięć dni z życia - dzień trzeci

Powiem Wam w sekrecie - facetom też jedna decyzja może spaprać życie.
Bogdan był bardzo porządnym  chłopakiem- miły, uczynny, grzeczny,technikum
przeszedł  bez  jednej trójczyny. Nie był może zbyt atrakcyjny, czyli jak mówią
złośliwe kobiety - był "mazowieckiej urody".
Wyjaśnienie dla mniej wtajemniczonych - wzrost 175 cm, włosy pszeniczny blond,
oczy niebieskie, powodzenie u dziewczyn bliskie zeru.
Wszyscy byli pewni, że zaraz po maturze ruszy biegiem na studia i pewnie je jeszcze
ukończy przed czasem.
W trakcie studniówki Bogdan poznał dziewczynę, która była kuzynką jednego z kolegów
z klasy. Ponieważ było to technikum, było bardzo mało dziewcząt i istniała obawa, że
 tańce spełzną na niczym, więc dyrekcja  Technikum zezwoliła by chłopcy zaprosili na tę
studniówkę swoje sympatie lub siostry.
Kuzynka kolegi  wszystkim przypadła do gustu i miała ogromne powodzenie. Każdy
chciał z nią tańczyć - nie oszukujmy się- w tym wieku płeć męska to tylko wzrokowce.
W przeciwieństwie do wielu kolegów Bogdan  niezle tańczył, bo nauczył się tej
sztuki od.....swoich rodziców. Rodzice mieli takie nietypowe jak na owe czasy hobby-
 tańczyli w jakimś klubie.Szkoda, że tylko tego się nauczył.
Na tym szkolnym parkiecie królowała tego wieczoru para Bogdan i kuzynka kolegi,
która na imię miała Kazimiera.
Bogdan był wniebowzięty, bo po pierwsze dziewczyna była ładna, po drugie chciała z nim
tańczyć, a po trzecie w powolnych tańcach przytulała się do niego bardzo mocno i dokładnie,
co powodowało szybsze krążenie krwi - i nie tylko to.
Po balu studniówkowym Bogdan odprowadził Kazię do domu i zaproponował by się
zaczęli spotykać. I Kazia, ku zachwytowi Bogdana- zgodziła się.
Kazia była z tego samego rocznika co Bogdan, ale skończyła już naukę w zawodówce
i pracowała. Aktualnie była na zwolnieniu lekarskim, więc przychodziła po Bogdana pod
szkołę. Gdy jej kuzyn zorientował się, że Kazia i Bogdan "chodzą ze sobą",czymprędzej
postanowił powiedzieć Bogdanowi kilka słów o Kazi.
Powiedział, że Kazia jest chora psychicznie, już kilka razy była leczona w zakładzie
zamkniętym, że miewa stany pogorszenia, więc byłoby najlepiej gdyby Bogdan przestał
się z nią zadawać. Ale Bogdan nie uwierzył w ani jedno jego słowo - nie mieściło mu się
w głowie, że taka ładna i miła dziewczyna może być chora psychicznie. Przecież mówiła
całkiem do rzeczy, nie zgrzytała zębami  ani nie wyglądała dziwnie.
Poza tym wyraznie dawała do zrozumienia, że bardzo lubi Bogdana i że on się jej podoba.
I nie miała żadnych oporów gdy ją przytulał i całował.
Pewnej niedzieli wybrali się na wycieczkę  poza miasto. Bogdan zorganizował prawdziwy
piknik - wziął z domu koc, obrus, koszyk z kanapkami, termos z piciem i powiózł Kazię
swym skuterem na łono natury. W skrócie całą wyprawę można było ująć, że czas
spędzili na łonie natury, a Bogdan nawet na dwóch łonach- natury i Kazi.
Bardzo się obojgu spodobała ta zabawa i oboje coraz częściej wybierali się skuterem w
ustronne miejsca.
Bogdan dość niefrasobliwie podszedł do wygłoszonego przez Kazię zdania, że ona nie może
mieć dzieci - doszedł do wniosku, że ona po prostu jest .....bezpłodna.
Jakoś zdał maturę, choć niestety nie na samych piątkach i czwórkach - w nagrodę Kazia mu
doniosła, że chyba jest w ciąży.Nim wybrała się do lekarza było już za pózno na  aborcję.
Tym sposobem Bogdan nie poszedł na studia i został ożeniony.