Zgodnie z tradycją tego klubu potańcówka zakończyła się o godzinie 23,00. Dłużej można było tu potańczyć tylko w soboty. W samochodzie Kazik powiedział do Jacka - nie miałem pojęcia, że ty jesteś takim znakomitym tancerzem - a to boogie-woogie to tak tańczyliście jakbyście razem chodzili na jakiś kurs tańca.Gdybym był wtedy na parkiecie to zwyczajnie wróciłbym do stolika. Przesadzasz kochanie - przecież myśmy tylko przebierali nogami do rytmu, to nie było prawdziwe boogie-woogie w naszym wykonaniu. Nie było żadnych figur, bo to jednak trzeba ze sobą poćwiczyć. A Jacek fantastycznie prowadzi, więc nie miałam problemu by odgadnąć co powinnam zrobić.
A ja patrzyłem z zazdrością na was, gdy tańczyliście tango - powiedział Jacek. Widać gołym okiem, że się kochacie. Ta wiązanka tang była piękna - chłopcy ją świetnie grali. To były tanga skomponowane przez Carlosa di Sarli - powiedziała Teresa. A to ostatnie tango to był utwór dedykowany przez niego, miejscu, w którym się urodził, czyli miastu portowemu Bahia Blanca. Skomponował kilka naprawdę ładnych tang, był muzykiem, miał własną orkiestrę z którą nagrał 27 albumów. Był niewidomy, miał tylko 57 lat gdy umarł w 1960 roku. Chciałabym kiedyś pojechać do Argentyny, do Buenos Aires, zobaczyć na własne oczy jak na ulicach tańczą tango. Bo na razie to oglądałam to tylko na YT.
Trochę daleko - stwierdził Kazik. Ale nigdy nie wiadomo co nas w życiu spotka. Gdy urodziła się Tesia to ja miałem niemal 9 lat i gdyby ktoś wtedy powiedział, że kiedyś, w przyszłości będzie moją żoną to pewnie umarłbym ze śmiechu. Mało tego - dość długo ją kochałem nie zdając sobie sprawy z tego, że ją kocham. A gdy sobie z tego zdałem sprawę to ona już była mężatką a ja wciąż wmawiałem w siebie, że jest tylko moją przyjaciółką. I zwierzałem się jej, że kocham pewną mężatkę, ale nie powiedziałem, że tą mężatką jest ona. Rozszedłem się,Tesia stawała w charakterze świadka a ja wyjechałem, ale nadal utrzymywałem z nią kontakt. Byłem w depresji, chciałem zniknąć z tego świata, a wtedy powiedziała żebym tego nie robił i tak nieco na okrągło mi powiedziała, że jej małżeństwo jest farsą. I to mnie powstrzymało, pomyślałem, że powinienem nad nią czuwać. No a potem ten patafian wyciął taki numer, że rozwód dostała po pierwszej rozprawie i to z jego winy. No i wtedy już wszystko szybko poszło, przyznałem się kto jest tą mężatką którą kochałem.
No to jesteście parą po przejściach. Fakt, Anka była koszmarna, podejrzewam, że wszyscy kursanci się z nią przespali. Pewnie tak. A do tego była ewidentną alkoholiczką. Zapiła się na śmierć, gdy już byłem po rozwodzie i siedziałem w Niemczech. A wiesz gdzie się ona tak rozpiła?- nie, nie wiem - stwierdził Jacek. W pracy- pracowała w ośrodku obliczeniowym. Obsługa dostawała w celach służbowych czysty spirytus do czyszczenia elektroniki i wszyscy tam nieco popijali, ale tylko ją przywozili do domu pół przytomną. Zwolnili ją, prosiłem by zaczęła się leczyć, ale odmówiła, sama sobie kupowała wódkę i piła.Więc się rozwiodłem. I szybko wyjechałem. Potem kupiłem to mieszkanie w którym mieszkamy.
A "były" Tesi co robi?- spytał Jacek. Przepadł gdzieś - jego matka go szukała niedawno na naszym osiedlu - powiedziała Teresa. Miałam nieprzyjemność natknięcia się na nią gdy byłam z małym na spacerze. Odniosłam wrażenie, że coś jest nie w porządku z jej umysłem. Nie wiedziała, a może zapomniała, że jesteśmy po rozwodzie. Powiedziałam jej tylko, że jeżeli mój były zaginął to niech to zgłosi na policję, bo ja nie mam pojęcia gdzie on jest. Na szczęście więcej jej już tu nie widziałam. On się szykował na placówkę do Rosji, no ale wszystkie CHZety przestały istnieć, nie tylko moja centrala, jego też.
A kiedy chcesz wrócić do pracy? Nie wiem - na razie jestem jeszcze jeden rok na regularnym urlopie wychowawczym. A co będzie potem- nie mam na razie bladego pojęcia. Franek chce mnie wziąć do siebie do ministerstwa, ale życie mnie nauczyło by nie planować za wiele i do tego dalekosiężnie. Jak na razie to jest w porządku tak jak jest. Nie jestem nieszczęśliwa z tego powodu że nie pracuję zawodowo. Nie jestem zarobiona po dziurki w nosie. A ostatnie lata w pracy tak właśnie było. Dziecko, mąż, dom - wszystko funkcjonuje jak należy. Nie cierpię na kompleks "kury domowej".
Brat Kazika przymierza się do jakiejś spółki z kolegami po fachu, widzi mnie w tej spółce, bo skądś wie, że byłabym dobra jako kierowniczka kancelarii, bo jego zdaniem to jestem zorganizowana i odpowiedzialna. Nie wiem kto mu to wmówił, na pewno nie ja. Wiesz, co będzie dalej to zależy głównie od tego co będzie robił Kazik. Na razie dłubie doktorat i jedyne o co muszę dbać to żeby nie musiał się w tym czasie zamartwiać o sprawy domowe i miał w domu spokój.
Ja sobie dobrze zdaję sprawę z tego, że odstaję od dzisiejszego modelu kobiety, która powinna mieć męża tam, gdzie plecy kończą swą szlachetną linię, że powinnam się starać awansować, uzupełnić wykształcenie, czyli zrobić studia by mieć "mgr" na wizytówce przy swoim nazwisku, nauczyć się jeszcze ze dwóch bardzo obcych języków, nie siedzieć z dzieckiem w domu tylko wysłać je do żłobka. Wtedy byłabym w zgodzie z obowiązującym trendem. Ale rzecz w tym, że ja mam obowiązujące trendy poniżej pleców. Zresztą nigdy nie byłam na bieżąco z obowiązującą modą. Nawet lakier na paznokciach mam w niemodnym obecnie kolorze.
Ostatnio wyszłam od fryzjerki, bo gdy zobaczyłam, że już czwarta klientka jest tak samiutko ostrzyżona jak te przed nią, to wstałam i wyszłam. Na wszelki wypadek nie powiedziałam dlaczego wychodzę. No i bardzo dobrze zrobiłaś - pochwalił ją mąż - lubię gdy masz nieco dłuższe włosy, bo lubię się nimi bawić i chować w nich twarz. I kocham cię taką, jaka jesteś, cenię tę twoją "odmienność". Nie widzę powodu dla którego masz być zarobiona tak jak byłaś w ostatniej pracy. Były dni, że wychodziłaś pół żywa. Dla mnie jest cenne to, że jesteś w domu z Alkiem i tatą. A to, że aktualnie nie pracujesz tylko jesteś w domu nie zwalnia mnie wcale z pomagania ci w domu. Lubię ci pomagać. Pewnie też jestem nietypowy. Odkąd częściej pracuję w domu to lepiej mi to pisanie idzie. I wiesz co jest dla mnie takie ważne? - to, że zawsze chcesz posłuchać o czym piszę i mówisz czego nie rozumiesz. To mi pozwala nie wkręcić się w spiralę mało jasnych sformułowań. Nie jesteś po mechanice, możesz pewnych procesów technicznych nie załapać, ale twoje pytania pomagają mi w pracy.
Wiecie co - kocham was oboje tak, jakbyście byli moimi dziećmi - powiedział Jacek. Chciałbym by Pawłowi też się udało znaleźć taką kobietę jak Tesia. Teresa roześmiała się - tylko wcale nie wiadomo czy byłby szczęśliwy z taką kobietą jak ja. Bo w gruncie rzeczy to wymagająca ze mnie baba i do tego dość apodyktyczna.
Nie zauważyłem byś była apodyktyczna - stwierdził Kazik. Ty po prostu jesteś konsekwentną osobą a nie chorągiewką na dachu uzależnioną od powiewu wiatru. Jesteś myśląca i nigdy niczego nie mówisz na wiatr, twoje decyzje są przemyślane. I po prostu oczekujesz by inni też myśleli. I wiem, że twoje "nie" to nie jest wynik złego humoru - jeśli mówisz "nie", to zawsze jest to uzasadnione. Ty po prostu bardzo szybko myślisz. I tak było zawsze odkąd cię znam. I wiem, że lubisz Pawła, inaczej nie mógłby ci mówić po imieniu. No lubię, fakt. Trochę mi go żal, że już nie ma swej mamy, ale na szczęście ma bardzo porządnego ojca. Gdy podwieźli Jacka pod blok, samochód Pawła już stał na parkingu. W 10 minut później cichutko wchodzili do swojego mieszkania.
Tata w swoim pokoju oglądał jakiś dramat wojenny. Powiedział, że z reguły nie ogląda wojennych filmów, ale ten był o Pearl Harbor i nawet go zaciekawił. Chwalił Alka, który był nadzwyczaj grzeczny, pięknie zjadł kolację i bez problemu dał się spolaryzować w łóżeczku, a dziadek włączył mu cichą muzykę i mały szybko zasnął. A co mu włączyłeś? Światło Księżyca Debussy'ego. Teresa przytuliła tatę i ucałowała - nic dziwnego, też bym na jego miejscu zasnęła. A Kazik opowiedział tacie jak pięknie Teresa tańczyła z Jackiem boogie woogie i że tylko odrobinę był zazdrosny, ale się nauczy i też tak będzie tańczył. Tata ich zapewnił, że ilekroć będą chcieli gdzieś wieczorem wyjść to nie ma problemu - on zawsze chętnie zostanie z Alkiem.
W czasie wieczornych ablucji Kazik powiedział- naprawdę cię dziś podziwiałem - świetnie razem z Jackiem tańczyliście. Ale to nie moja zasługa - on prowadził i chwilami mi podpowiadał. Dawno tego nie tańczyłam a poza tym to boogie woogie najlepiej tańczyć albo w butach na niskim obcasie albo całkiem płaskim, a ja byłam na wysokich szpilkach i chwała Jackowi za to, że to wziął pod uwagę. On naprawdę świetnie tańczy- przecież tańczyłam z nim pierwszy raz w życiu, a znakomicie go odczytywałam. Tak ogólnie to ja nie lubię tańczyć z kimś pierwszy raz, jakoś mnie to zawsze stresowało, ale ku memu wielkiemu zdumieniu dobrze mi się z nim tańczyło. Mam wrażenie, że w młodości był niezłym lodołamaczem niewieścich serc. Teraz jeszcze jest z niego przystojny facet, no a kiedyś to chyba za nim dziewczyny latały a nie on za dziewczynami. Ale wiesz co dziś było najcudowniejsze? No co? - powiedz. Ten moment gdy zagrali tango, wyszliśmy na parkiet i ty mnie objąłeś. Gdy z tobą tańczyłam gdzieś odpłynęły wszystkie złe chwile gdy nie byliśmy razem i mogłabym w twych ramionach przetańczyć całą noc. I mam nadzieję, że będziemy się często, nawet sami, urywać do tego klubu. Tam jest całkiem miło, tak mało zobowiązująco. A ja miałem straszliwą ochotę całować cię gdy tańczyliśmy - zupełnie jak jakiś niewyżyty małolat. No przecież mnie całowałeś w czubek głowy. No ale ja miałem ochotę na twoje usta i nie tylko usta. Dobrze, że nie byłaś w wydekoltowanej bluzeczce, bo pewnie bym się nie opanował. A jak ci się widziała ta Ewa? W porządku, wygląda na dość uporządkowaną i normalną. Nie odstawiała wielkiej damy, nie kręciła tyłkiem i mówiła całkiem z sensem. Ona chyba jest trochę starsza od Pawełka. No jest, ale ponoć tylko dwa lata, a dwa lata to tyle co nic. Paweł mówił o niej Jackowi, że mądra z niej dziewczyna i że ma nadzieję, że się zaprzyjaźnią. Mam wrażenie, że niewiele kobiet zajmuje się cybernetyką. No fakt, nie znam żadnej babki zajmującej się cybernetyką - to takie jakby międzywydziałowe studia. No ale chyba jest niezła, skoro je ukończyła. No wiesz - Paweł jest całkiem trzeźwym chłopakiem, nie ma przewrócone w głowie. Jacek zawsze mu mówi, że podziwia jak dobrze go wychowała jego mama, a Paweł na to odpowiada, że przecież wiele cech odziedziczył po Jacku. Obaj są zadowoleni z faktu, że się odnaleźli i że są razem. Często Paweł nocuje u Jacka, kolacje są raz u jednego raz u drugiego. I obaj są ci wdzięczni za pomysł z tymi portretami. Paweł był dziś dumny z ojca, że jeszcze z niego całkiem, całkiem dziarski facet. Gdy tańczyliście to powiedział, że nie spodziewał się, że jego ojciec tak dobrze tańczy.
No bo on naprawdę dobrze tańczy i czuje się, że on lubi tańczyć. Wiesz czego nie lubię u facetów gdy tańczą? No czego - jestem ciekawy. Złości mnie gdy facet który ze mnę tańczy nuci mi nad uchem melodię, którą właśnie tańczymy. A jeszcze gorzej gdy to jest jakaś melodia ze słowami i taki artysta mruczy mi do ucha słowa. Z reguły wtedy mówiłam by mi nie szemrał do ucha a gdy na facecie mi nie zależało to po prostu zostawiałam debila na parkiecie. No to dobrze, że nigdy nie miałem zacięcia do śpiewania - śmiał się Kazik.
Ty to zawsze byłeś u mnie na innych prawach. Miałam tylko żal do ciebie, że mnie nie dostrzegałeś. Dostrzegałem, tylko pilnowałem cię z daleka. Ale tanga tańczyłem tylko z tobą, z innymi nie. I lubiłem patrzeć jak szalejesz w rocku. Miałaś taką spódnicę w poprzeczne białe, niebieskie i czerwone paski i jak robiłaś obrót to widać było twoją halkę i uda. Miewałem dość dziwne myśli wtedy - zupełnie nieprzyzwoite. I w ramach tych nieprzyzwoitych myśli wylądowałeś w łóżku z Anką. Kochanie- sama zawsze mówisz, że zawsze to co się wydarza jest z jakiegoś powodu. Widocznie musieliśmy oboje wpierw dostać baty by móc się odnaleźć i pokochać. Chodź już do łóżeczka bo bardzo, bardzo cię chcę już tulić i pieścić. A rano nie zrywaj się do Alka, ja mu zrobię i podam mleko. Dobrze, że on jeszcze ciągnie to mleko z butelki. I pewnie dzięki temu jeszcze potem do dziewiątej dociąga. Znam taką, której dziecko na tej zasadzie działało do piątego roku życia. Jak nasz dociągnie tak do trzech lat to nie będzie z tego powodu tragedii.
c.d.n.