czwartek, 30 marca 2023

Lek na wszystko?- 82

 Frankowi cały  czas nie  schodził z twarzy uśmiech od  chwili,  gdy  się  dowiedział, że zostanie tatą. Szkoda, że od  razu nie wiadomo jakiej płci będzie  dziecina - powiedział.  A myślisz, że inaczej się kocha swoje dziecko płci żeńskiej niż męskiej?- zapytał Kazik. Dbać trzeba tak  samo o to maleństwo    niezależnie od tego jakiej jest płci. Tak samo leją w pampersy dziewczynki  jak i  chłopcy, tak  samo  się  drą gdy im  coś dolega lub są głodni. I tak samo ci  serce  zmięknie gdy pierwszy raz  się do ciebie uśmiechnie  albo się do ciebie  przytuli. I gdy  będziesz  się dzieciaczkowi przyglądał gdy  śpi, to niezależnie od tego jakiej jest płci nie  zgadniesz co mu  się  śni.  A rozwój maleństwa  nie jest zbytnio uzależniony od jego płci, ale od  jakości opieki i ilości  mądrej troski obojga rodziców.  

Jeden z moich kolegów w pracy ma dziewczynkę, starszą od Alka o dwa  miesiące i konia  z rzędem temu, kto ją  widząc na  zdjęciu powie, że to dziewczynka. Włosków na główce ma  mniej niż Alek, jest przeraźliwie chuda i ci, którzy  nie  wiedzą, że Adam ma córkę mówią mu: "ależ ten twój synek jest chudy". Jego teściówka wpadła na pomysł, żeby zrobić małej  czapeczkę z wyszytym jej imieniem i był to "niewypał" bo w poczekalni u lekarza  któraś z mamuś - kretynek zapytała  się, czemu chłopczyk ma  czapeczkę z imieniem dziewczynki. Przecież gdybyś nie wiedział, że Alek jest chłopcem, to nawet teraz,  gdy on już ma od kilku dni dwa lata nie odgadłbyś jego płci, bo w kwestii kroju to ubranka  dziecięce są typu "unisex". 

Porozmawiaj z naszym tatą - dowiesz  się na pewno wielu ciekawych rzeczy na temat wychowania dzieci. Co do wyglądu Tesi nie masz zapewne żadnych zastrzeżeń, jest bardzo kobieca, ale gdybyś ją znał tylko z  wypowiedzi i sposobu myślenia zacząłbyś się zastanawiać jakiej jest płci. Na różne tematy  można  z nią pogadać jak z facetem. I wiele  rzeczy umie  sama naprawić - i  w domu i przy samochodzie. A kierowca  z niej super. Ja to bym nawet mógł jej oddać  stery w samolocie, tylko ona nie  chce latać. A ty nadal latasz? -  spytał Franek.  

Nie, już nie latam, uziemiła mnie miłość Tesi. I już  nie tęsknię za lataniem. Nie latam odkąd jesteśmy razem. Najzabawniejsze jest to, że pierwszy raz  zobaczyłem Tesię gdy ona miała poniżej roku, potem widywałem ją dość często, potem bardzo często, a do  dziś ona mnie zawsze czymś zaskoczy, co jakiś czas dociera do mojej  świadomości fakt, że jeszcze  wszystkiego o  niej nie  wiem. I jestem naprawdę dumny i  szczęśliwy, że mogę  z nią iść przez  życie. A gdyby się nam urodziła  dziewczynka  a nie chłopak też bym był szczęśliwy. I podjęliśmy decyzję, że poprzestaniemy na jednym dziecku, bo niestety jest duże prawdopodobieństwo, że przy kolejnym dziecku może wystąpić ten sam problem co przy Alku, czyli kolejny poród który będzie  musiał być rozwiązany chirurgicznie.

Kazik, mówisz o Teresie tak, jakbyś nadal  był w  niej śmiertelnie zakochany!- stwierdziła Joanna. To bardzo rzadko się zdarza. Jestem zaskoczona tym. 

Kazik uśmiechnął się - nadal jestem w  niej  zakochany i nie  wstydzę się do tego przyznać. Oboje z Tesią mamy  smętne doświadczenia z poprzednich związków a przez wiele lat łączyła nas przyjaźń. No a poza tym należę do  tych  niemodnych facetów, którzy długo się zastanawiają nim coś komuś obiecają a gdy obiecają to słowa  dotrzymują.

Hmmm- prychnęła  Joanna - niemodny  facet- a masz na  sobie super  modny pulowerek, włosy modnie ostrzyżone, zrobiony manicure. 

Kazik wzruszył ramionami - a co ma modny ciuch do moich niemodnych  dziś poglądów? Noszę to w  czym się podobam  własnej żonie. Poza tym zerknij na  naszego tatę - korzystamy obaj z usług tego samego fryzjera i tej  samej manikiurzystki, na  zakupy odzieżowe jeździmy razem  z Tesią. Weź poprawkę na  moją metrykę. Zresztą  nigdy  nie nosiłem dziurawych dżinsów i koszul w kratkę, nawet gdy byłem nastolatkiem. Spójrz na Pawła - jest ciut młodszy od Tesi, ale też nie  zobaczysz go w  dżinsach z dziurami, sterczącymi z nich nitkami i w przepoconej flanelowej koszuli w kratkę "ozdobionej" rozciągniętym bezrękawnikiem. Spójrz na własnego męża - widziałaś  go kiedykolwiek  w  stroju niechluja?  Bo ja  nie. I myślę, że na Djerbie to nawet kąpielówki miał modne, a poglądy Franka  znam i  są takie  same  jak  moje. Niemodne. Ale  chyba ci one pasują, skoro za niego wyszłaś i zdecydowałaś się na  dziecko.

Joanna chwilę milczała, a potem powiedziała- no właśnie.Pokochałam go choć nigdy przedtem nie chodziłam z jakimś "garniturowcem". Kazik uśmiechnął się - no to pamiętaj o tym, że go pokochałaś, nie zapominaj o tym gdy  ci  wejdzie  w  drogę ktoś w przechodzonych  dżinsach.

Paweł podniósł w górę dwa palce, jakby  był na lekcji w  szkole. Ja tylko chcę się zapytać,  skąd wiesz Kaziku, że nie  chodzę w podartych dżinsach i we flanelowej koszuli  w kratkę?  Kazik zaśmiał się - no bo wywiad  mi doniósł, że jesteś nietypowym informatykiem. Nie  zapominaj, że mam w Akademii sporo znajomych. A najbardziej się wszystkim podoba, że starasz  się  zawsze wytłumaczyć dlaczego coś nawaliło i robisz  to ponoć w  wielce przystępnej  formie.

Franek przysłuchiwał się wszystkiemu uważnie i powiedział - Paweł, a czy mógłbyś mi zostawić namiary na  siebie? Wystarczy mi twój numer telefonu. Coś mi chodzi po głowie. Wyciągnął z kieszeni swoją komórkę i powiedział - wpisz mi się tutaj z dopiskiem "informatyk".

Teresa zerknęła na  zegarek i powiedziała- mam wrażenie, że powinniśmy już wracać do chaty, bo jeszcze  trochę a mały przytuli  się  do  Duni i  zaśnie. Posiadanie   dziecka  ma tę  wadę, że nie  da  się prowadzić nieregularnego  trybu życia.   No nie  wiem,  czy  Dunia  ci odda  dziecko, bardzo się sobie  spodobali, chyba będziesz musiała  z nią pertraktować - powiedział Franek. Odda, to mądra sunia- powiedziała Teresa i poszła usiąść na psiej kanapie.

Dunia dała Teresie brzuszek do merdania, Teresa z kolei mówiła  suni, że jest pięknym  i bardzo  kochanym pieskiem, potem powiedziała  małemu, że ma teraz  iść  do taty, bo tata ubierze go w kombinezonik  i pojadą razem z tatą i dziadkiem do  domu a drugim samochodem pojadą też  do  domu wujek Jacek i Pawełek. Gdy mały zszedł z psiej kanapy Teresa  nadal jeszcze  merdała  psicę, tym razem po mordce i uszkach. Potem poinformowała  sunię, że teraz już koniec pieszczot i trzeba  wracać do Warszawy. Franek, który bał się, że sunia będzie protestować podszedł i powiedział suni, że teraz idą  do ogrodu, a goście pojadą  do swojego domu. A żeby suni nie było smutno, to do ogrodu wyszedł razem z nią ojciec Franka.

Joanna patrzyła  się na Teresę i Franka jak na parę wariatów, w końcu palnęła- nie rozumiem, co  wy  się tak cackacie  z tą  suką- pies  ma  się  słuchać i  tyle. Teresa objęła  ją i powiedziała jej do ucha - bo my z Frankiem  mamy zwyczaj szanować  cudze uczucia, nawet  wtedy ten ktoś jest  tylko psem. Bo wtedy jest  szansa na dogadanie  się. Ucz się tego, jeśli chcesz być w życiu  szczęśliwa.  No i dbaj o  siebie, nosisz w  sobie  skarb. W ogrodzie, tuż przed wejściem  do samochodu Teresa objęła Dunię i mocno  do siebie przytuliła jej sporą i piękną mordkę. 

Tata tym razem jechał samochodem z Jackiem i Pawłem, bo  chcieli dokończyć zaczętą dyskusję. W czasie drogi powrotnej Kazik powiedział - szkoda mi trochę Franka, bo Joanna jakoś mało się ucywilizowała i nieco odstaje intelektualnie od  niego. No  ale zapewne ma inne walory - orzekła Teresa. Franek nie  wygląda mi na zgnębionego stanem intelektu swej żony. Nie każdy chce  mieć żonę, której nie jest łatwo zaimponować. Poza  tym Joanna dba o dom i o swego teścia. Nie każda żona dba o swego teścia. My Ziku jesteśmy nietypowi - znamy  się  "od  zawsze" i wiemy o  sobie  wzajemnie bardzo  dużo, dla nas  seks jest tylko dopełnieniem tego wszystkiego co nas łączy, a dla niektórych podstawą egzystencji i lekiem na  wszystkie problemy, nawet te zawodowe. Ale sunię to ma Franek prześliczną! Nareszcie się ogród bardzo przyda. Widziałeś minę Alka  gdy zobaczył te  kurczęta? Był  zafascynowany- coś  mi  się widzi, że będziemy częstymi gośćmi w ZOO.  A te króliki to jakieś zagłodzone były - stwierdził Kazik, No bo one jeszcze strasznie młode, dopiero mają miesiąc. Poza  tym  coś mi się widzi, że jest kilka  ras królików i są ich przynajmniej trzy wielkości. Pamiętam, że u którejś z moich koleżanek były króliki, no ale tamte to były  jakieś duże. No a w sklepie zoologicznym to widziałam z kolei króliki miniaturowe i były niewiele  większe od  tych, choć już chyba dorosłe. Przeraża  mnie  to, że człowiek pożera króliki a na dzikie króliki to poluje. Opowiadała mi babka, która wyszła za mąż za Włocha, że na wsi u jej teściów to zawsze w niedzielę był królik na obiad i wcale nie  była tym zachwycona. I-podobno- zawsze jej włoska teściowa sprawdzała kostki obojczykowe czy aby nie kupiła  kota zamiast królika- bo  w smaku ponoć takie same, ale kość obojczyka u jednego zwierzaka jest zakończona  szpiczasto a u drugiego okrągła. Mało nie zwymiotowałam drugiego śniadania gdy  mi to opowiadała.

No przecież z czegoś się  wzięło powiedzenie "człowiek  nie świnia i zeżre wszystko" - stwierdził Kazik. Na kursie pilotażu poznałem faceta, który kilka lat był w Australii i znów  się tam wybierał. On studiował etnografię i w tejże  Australii i interesował się tubylcami. Nawet jakiś czas obozował z nimi, bo poznawał ich życie  codzienne. I wtedy starał się jeść to samo co oni - np. larwy jakiegoś owada. I ze  zdziwieniem stwierdził, że te larwy były jadalne i smakiem przypominały jajka kurze ugotowane na twardo. Po jego opowieściach  z miesiąc  nie jadłem jajek na twardo. I nie  dziwię  się, że opowieści o konsumpcji królików ewentualnie  przez pomyłkę kotów  wywołały u  ciebie taką  reakcję. Ja też  bym pewnie tak zareagował gdybym  aktualnie  coś jadł.

Fajna jest ta  sunia Franka, bardzo mi  się spodobała- stwierdziła  Teresa. No ale żeby  mieć psa to trzeba jednak mieć  dom z ogrodem. Duża jest, ale szalenie łagodna i pieszczocha z niej. Uszy to ma takie jak z najdelikatniejszego aksamitu. I ma śliczne oczy - dwa idealnie okrągłe bursztyny. Pierwszy raz widziałam psa  tej  rasy - nawet o  niej nigdy nie  słyszałam. Joanna twierdzi, że to  spadek po jakimś naszym dyplomacie, który ją kupił w Danii w jakiejś dobrej  hodowli i gdy  tylko tu wrócił to zaraz  wziął i umarł na  zawał, a wdowa nie  miała ochoty hodować w  Warszawie takiego wielkiego psa i oddała  szczenię za darmo. Odnoszę wrażenie, że Joanna jest nieco zazdrosna o  sunię, ale oficjalnie właścicielem suki jest ojciec Franka, który marzył o  dużym psie, więc go teraz  ma.  Na  wszelki  wypadek na  spacery poza teren ogrodu to Franek chodzi razem z ojcem. Bo  sunia wybrała sobie  jego na  właściciela. Słucha  się tylko Franka a nie jego ojca,  a Joannę to  wręcz lekceważy. Ale  na  szczęście to  sunia bardzo lubi  ogród, a Franek odgrodził kawałek ogrodu i sunia tam się załatwia, a  Franek regularnie po  niej sprząta a Joannę złość trzęsie. Pewnie u  niej podpadłam bo nie  dość, że suka pozwoliła  Alkowi wejść na  swoje posłanie, to jeszcze dała mi brzuszek do  miziania. A na odchodne  powiedziałam jej, że Franek i  ja szanujemy cudze uczucia i to nawet  wtedy, gdy ten ktoś jest  tylko psem, więc jeśli chce  być w życiu szczęśliwa to powinna się tego szybko nauczyć. Pewnie  mnie  znienawidzi.

 Gdy  dojechali do dom Kazików to do samochodu Jacka i Pawła podszedł Kazik i  powiedział- no to wysiadać i chodźcie teraz  do nas na kolację. Jutro jeszcze  Paweł nie idzie do pracy, to możemy sobie trochę posiedzieć. Zjemy  kolację, Alek pójdzie  spać i możemy  sobie  w coś zagrać. Oczywiście propozycja została  przyjęta  entuzjastycznie przez obu panów i......Alka.

                                                                           c.d.n.