środa, 23 stycznia 2013

Dziwne lustro

Wiele lat temu  Jaga kupiła  to lustro. Było bez ramy, bardzo wąskie i  długie.
Przez wiele lat wisiało spokojnie w przedpokoju. Miało tę zaletę, że można było w nim obejrzeć
całą swą sylwetkę, łącznie ze stopami.
Przez wiele lat było takim zwyczajnym lustrem, w którym przeglądał się każdy, kto akurat był
w przedpokoju.
Czasem, stając przed lustrem Jaga  myślała - dziwne, cały czas mam wrażenie, że ktoś oprócz mnie spogląda z tego lustra.
Ale nigdy nikomu o tym dziwnym odczuciu nie mówiła.
Kilka lat temu, w przeddzień  50 rocznicy ślubu, gdy ubrała już płaszcz i miała wyjść z domu, rzuciła
spojrzenie w lustro i znieruchomiała  - z lustra patrzyła na nią młodziutka blondynka, z włosami
upiętymi kok, ubrana w długą, prostą, białą sukienkę. Jaga przetarła oczy, a postać w lustrze posłała
jej smutny uśmiech.
W lustrze stała najwyrazniej Jaga, tyle tylko, że 50 lat młodsza. Jaga przysiadła na skrzyni z butami
i popłynęła myślami do tamtych dni.
Gdy poznała swego męża miała 18 lat. Przyprowadził go na jakąś zabawę taneczną brat jej koleżanki.
Jaga nie była nim wcale zainteresowana, zajęta była akurat zupełnie kimś innym. A ten "nowy"
przewiercał ją niemal na wylot swymi czarnymi oczami i właściwie nie spuszczał z niej wzroku.
Był wysoki, czarnooki i czarnowłosy i niesamowicie chudy. Był tak chudy, że w czasie tańca Jaga
miała wrażenie, że tańczy  ze szkieletem. Do tego  wszystkiego taniec nie był jego domeną.
Okazało się, że był od niej niemal 5 lat starszy , a do tego został zawodowym żołnierzem. Po prostu
zorientował się, że nie da rady utrzymać się sam na studiach. Matka- wdowa wychowująca jeszcze drugie dziecko nie mogła mu  w żadem sposób pomóc, a pozostając w wojsku miał zapewnione mieszkanie,
 studia i jakiś żołd. "Nowy" po zabawie odprowadził ją do domu i nie przejął się wcale tym, że Jaga
powiedziała, że się pewnie więcej nie zobaczą, bo ona  "na poważnie"  z kimś chodzi.
I być może  byłoby tak, gdyby "stały" chłopak  nie zrobił jej awantury, że ona nie chce jechać z nim
na jakiś obóz. Jaga tłumaczyła mu, że wprawdzie jest pełnoletnia, ale nadal mieszka z rodzicami, nie
ma własnych pieniędzy bo jeszcze nie pracuje i rodzice jej na taką eskapadę nie pozwolą. Ale
wszystkie te argumenty nie trafiały chłopakowi do przekonania i był okropnie obrażony. Żeby go
ukarać, Jaga umówiła się z "nowym", wykorzystując do tego brata swej koleżanki. Dobrze wiedziała,
że tym sposobem Julek o wszystkim się dowie i   go to zaboli.
Nowy miał  trochę niewydarzone  jak na tamte czasy imię - Albert. Było to imię  jego dziadka.
Jaga zaczęła się spotykać z Albertem i uznała, że to bardzo mądry chłopak, zdolny, na wielu
rzeczach się zna i znacznie lepiej jej się z nim rozmawia niż z Julkiem.
Po kilku miesiącach Jaga była już zakochana. I to on został jej pierwszym mężczyzną. W dniu
swych 19 urodzin zorientowała się, że jest w ciąży. Była zdumiona -jak to?dwa razy się kochali
i ciąża?  Albert zadecydował, że szybko biorą ślub i nikt się  nie zorientuje, że coś jest nie tak.
Tak szczerze mówiąc, to Jaga wcale nie była z tego powodu szczęśliwa -  co innego latać na
randki a co innego wychodzić za mąż. Nie mieli mieszkania - on mieszkał w koszarach, mieszkanie
jej rodziców było małe  i mieszkała z nimi babcia. Jego pensja  była  jeszcze naprawdę nieduża,
nie stać ich było na wynajęcie mieszkania. W wojsku miał wprawdzie obiecane mieszkanie, ale
wątpliwe było, by mogło to nastąpić jeszcze przed urodzeniem się dziecka.
Ślub brała w pożyczonej sukience, zle się czuła z powodu ciąży a dobił ją jeszcze przyjazd
teściowej, która nie ukrywała niezadowolenia, że syn się  żeni i teraz juz nie będzie  pomagał
jej finansowo. Wesela nie było, był tylko obiad  dla świadków i najbliższej rodziny.Po ślubie
pojechali na tydzień do jednego z wojskowych ośrodków wypoczynkowych.

Jaga wstała pomału ze skrzyni, zerknęła w lustro - była w nim tylko obecna  Jaga w swym
szarozielonym płaszczu. Westchnęła i wyszła z domu.
c.d.n.