sobota, 7 lutego 2015

Dom Dusz

Obudziła się, ale nadal nie otwierała oczu. Delikatnie, by nie wywołać bólu zmieniła
pozycję.
Udało się i nawet odczuła zdziwienie -przekręciła się z boku na bok i nic nie bolało.
Jak zwykle, z nadal zamkniętymi oczami zsunęła nogi z łóżka, odepchnęła się lekko
od materaca i usiadła zsuwając nogi z łóżka. Usiłowała dosięgnąć kapci, ale nie
mogła ich stopą wymacać. Zsunęła się bardziej na brzeg, ale  kapci nadal nie mogła
znalezć.
Otworzyła oczy i znieruchomiała. Wokół niej była idealna pustka, nie było nawet
łóżka, na którym siedziała. Łóżka nie było, chociaż czuła, że na nim siedzi. Wszystko
dookoła było zasnute mleczną mgłą albo jakimś gęstym woalem.
Poczuła wielki strach, ale trwał on krótko -w głowie usłyszała czyjś miły głos,który
mówił: "nie denerwuj się,wszystko jest w porządku. I nie szukaj kapci, tu można
chodzić boso, jest czysto,  miękko i sucho. Daj rękę, poprowadzę cię".
Inka z lekkim wahaniem wyciągnęła rękę, ale jej nie zobaczyła, lecz poczuła, że
ktoś ujął jej dłoń i  delikatnie ścisnął. Co się stało? gdzie ja jestem? Zadawała
całe mnóstwo pytań, ale nie  słyszała własnego głosu, zadawała je tylko w swej
głowie.
Ten ktoś, kto trzymał ją za rękę objął ją delikatnie i powiedział - rozstałaś się na
zawsze ze swą chorą, bolącą powłoką. Wracasz teraz do swego prawdziwego domu,
a ja  ci w tym mam pomóc.
Nie pamiętasz już swego prawdziwego domu, długo byłaś poza nim, ale na pewno
szybko znów się tu dobrze poczujesz. I z pewnością spotkasz wiele znanych ci osób.
 No chodz, czekają na nas, a droga jest naprawdę daleka. I nie bój się niczego, na
wszelki wypadek będziemy związane liną, żebyś się nie zgubiła gdy nie będziemy
mogły iść obok siebie. Czasami droga jest bardzo wąska i trzeba iść pojedynczo.
Mówiąc to niewidzialna istota opasała talię Inki dwukrotnie  paskiem, zapięła jakąś
klamrę i pociągnęła Inkę za sobą.
Posłuchaj Inko - musimy się pospieszyć, bo  niedługo zamkną nam tunel i utkniemy
w jakimś niezbyt miłym miejscu. Przed nami do pokonania wiele lat świetlnych, a
więc nie rozmawiamy, tylko szybko lecimy.
Inka poczuła, że jej stopy tracą podłoże a ona płynie w powietrzu.
Była bardzo mocno zdziwiona, że leci bez żadnego wysiłku bez ruszania rękami lub
nogami. Miała wrażenie, że tunel jest pełen jakichś istot, ale w mrocznej przestrzeni
niczego ani nikogo nie widziała.
Zastanawiała się dokąd wiedzie  ten tunel  i gdzie właściwie jest jej prawdziwy dom,
o którym mówiła  jej niewidoczna przewodniczka.
Ja chyba umarłam- pomyślała w pewnej chwili. Ale dlaczego czuję swe ciało ale
zupełnie go nie widzę? I jakim cudem lecę, przeciez nigdy nie posiadałam takiej
umiejętności. A może to wszystko jest tylko snem?
Nie , to nie sen - usłyszała głos niewidzialnej. Rzeczywiście umarłaś, a dokładnie to
umarło Twoje ciało. Ale dusza żyje wiecznie. Jesteśmy dziećmi Kosmosu i po
śmierci ciała wracamy do swego prawdziwego domu. Niedługo skończy się ten
ciemny tunel, potem będą jeszcze dwa i będziemy na miejscu.
Czy my lecimy do Nieba? znów zapytała Inka. Niewidzialna roześmiała się - to aż
dziwne, że tyle ludzi sądzi, że istnieją takie rzeczy jak Niebo, Piekło lub Czyściec.
A jeszcze zabawniejsze jest, gdy do Domu Dusz trafiają ci, co te pojęcia wymyślili.
Inka, przecież ty nie wierzysz w te rzeczy, więc skąd takie pytanie?
Zrozum- wracasz do swego prawdziwego domu. Być może, że za którymś razem
wrócisz tu na zawsze.
                                              c.d.n